Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem jakie wprowadzenie zrobić do tej historii, więc ruszam z kopyta:…

Nie wiem jakie wprowadzenie zrobić do tej historii, więc ruszam z kopyta:

Mam dzieci, więc oczywiście zbieramy naklejki z Biedronki. Ale na spokojnie. Jeśli podczas zwykłych zakupów uzbiera się na kilka naklejek to fajnie. Jak ktoś zapyta czy zbieramy, bo ma kilka i nie potrzebuje, to chętnie wezmę, ale to tyle. Dawniej dziadkowie wybierali sami w kasie naklejki i potem wysyłali mi pocztą, ale ostatnio stwierdziliśmy, że wygodniej będzie mi odbierać je u siebie podając ich numer telefonu.

I w sobotę dostałam właśnie taką wiadomość: zrobiliśmy większe zakupy i 9 naklejek się uzbierało to możesz iść je wybrać. I poszłam tak gdzieś godzinę po tym telefonie, a tu niespodzianka: konto puste i naklejek nie ma. Zdziwiona byłam i omawiam sytuację ze sprzedawczynią. Ta mi tłumaczy, że kasjerka kasująca tamte zakupy mogła źle kliknąć na panelu. Jak dziadkowie powiedzieli, że nie wybierają naklejek i mają zostać na koncie to ona kliknęła wybranie ich, ale nie wydała niczego. W tej sytuacji najlepiej napisać reklamację. I tak zostało zrobione.
Okazało się, że tamta kasjerka zrobiła wszystko jak trzeba. Ale naklejki z konta zostały wybrane w miejscowości 10 km dalej.

Co to oznacza? Osoba stojąca w kolejce usłyszała dyktowanie numeru telefonu i informacje o naklejkach na koncie. Nie mogła podać tego samego numeru telefonu w tej samej Biedronce, więc zrobiła to w miejscowości obok, czyli po prostu ukradła je.

Ludzie są bezczelni.

by unana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar malutkamrowcia
17 17

Zawsze mnie zastanawia, że ludzie tak chętnie podają w sklepie na głos swój numer telefonu. Ja się zawsze boję, że zapisze go jakiś zbok albo inny psychol, który będzie mnie stalkował albo szantażował. Albo po prostu będzie sobie robił jaja moim kosztem.

Odpowiedz
avatar Fahren
0 10

@malutkamrowcia: Szczerze? Czasem mam ochotę zapamiętać tak podany nr telefonu i wysłać jakiegoś SMSa z bramki. Może na przyszłość będą ostrożniejsi. Choć to i tak mały miki - trafiłem jedną kobitę, która w kolejce do kasy podawała przez telefon swój PESEL...

Odpowiedz
avatar livanir
2 8

@malutkamrowcia: Większość z nas na lewo i prawo i tak podaje swój numer telefonu np. w pracy, albo w różnego rodzaju miejscach pracownik może znaleźć numer więc większej różnicy to nie robi. @Fahren ale czemu? Pesel nie jest daną wrażliwą, kredytu na to nie weźmiesz.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 4

@livanir: Dokładnie, teraz praktycznie wszędzie trzeba podać numer, a bazy numerów wyciekają na prawo i lewo.

Odpowiedz
avatar JillJahar
2 4

@livanir: W przynajmniej jednym banku, kiedy przysyłają na e-mail zaszyfrowane dokumenty hasłem jest właśnie pesel :) Swoją drogą głupie, przecież pesel podaje się w wielu miejscach i niekoniecznie mam na myśli sklepową kasę...

Odpowiedz
avatar Michail
3 3

@livanir: Ale na podrobiony dowód osobisty z dobrym imieniem i nazwiskiem oraz peselem, a resztą danych wymyślonych już tak.

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
2 2

@Fahren: Zasadniczo PESEL nie jest tajny, ale problem w tym, że pożyczkodawcy nie robią sobie problemu, czy pożyczkobiorca podaje swój numer, więc w Polsce PESEL traktujemy jako tajny.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@malutkamrowcia: dokladnie, albo zrobi na ten nr ogloszenie na roxie

Odpowiedz
avatar Kumbak
2 2

@livanir: w PESELu jest zawarta data urodzenia i informacja o płci, więc już krok do tego, żeby taką osobę zaprosić na pokaz pościeli albo zrobić ją na wnuczka.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
12 12

A sama sytuacja oczywiście piekielna, niby błaha sprawa, ale jednak komuś się chciało jechać do innego sklepu, żeby je wybrać. Skąd się biorą tacy ludzie?

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 7

@malutkamrowcia: Mam szczerą nadzieję, że ta osoba po prostu na co dzień tam mieszka, a nie, ze była na tyle nakręcona na naklejki, że specjalnie tam pojechała. Jak tak, to nie dość, że złodziej, to jeszcze idiota.

Odpowiedz
avatar livanir
4 4

@malutkamrowcia Albo co wydaje mi się też prawdopodobne, Karolina stojąca za dziadkami autorki pisała z Marlenką koleżanką i napisała jej.

Odpowiedz
avatar iks
4 8

Zgłosić to możesz na Policję, Biedronka jakoś wycenia każdą naklejkę + mają monitoring ;)

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 8

@iks: No oczywiscie, podobno GROM do twego wysylaja, jak tylko slysza o kradziezy naklejek z Biedrony! Ludzie, wezcie sie puknijcie...

Odpowiedz
avatar JJJ66
6 8

Chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, że ludziom chce się poświęcać czas na takie sprawy

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
9 11

Można z tym iść na policję, bo to nie kradzież, a oszustwo, za co jest dużo większa kara niż za kradzież. Poszedłbym, żeby gnidę udupić.

Odpowiedz
avatar didja
4 4

@HelikopterAugusto Plus kradzież tożsamości, plus naruszenie rodo. Ale przyznam, że mnie ta historia zaskoczyła...

Odpowiedz
avatar didja
3 3

@Samoyed Nie RODO? To sprawdź sobie definicję danej chronionej i skojarz z faktem, że każdy numer rejestrowany jest na imię, nazwisko i PESEL. Dobrowolnie? Dobrowolnie podawała złodziejce z kolejki?

Odpowiedz
avatar unana
3 7

@maat_: nam pasuje biedronka bo jest obok przedszkola. Więc często po odstawieniu dziecka wchodzę na podstawowe/codzienne zakupy i już po południu nie muszę nigdzie latać. No a jednak co jakiś czas wychodzi te ponad 50zl więc kilka naklejek wpada.

Odpowiedz
avatar Badziong
9 11

Ewidentnie musiała to być jakaś madka lub tateł, wszystko dla swoich bombelków. Madki są w stanie zabić za te naklejki, a weź tylko kup normalnie tego pluszaka, to będziesz zjechana z góry na dół. Madki, tateły, beneficjenci 500+ (toci, którzy żyją z 500+, a nie że 500 idzie jako dodatek do rodzinnego budżetu) i MOPSów, to niestety patologia. Kiedyś jak ktoś był biedny, to się tego wstydził, a teraz jest tylko "daj bo mi się należy", albo produkują dzieci, ale do pracy dwie lewe ręce... Tak więc znając dzisiejszą patolę z purchlakami pod pachą, na 100% to była madka Żeby nie było, do normalnych - pracujących mam, nic nie mam.

Odpowiedz
avatar Nerwowa22
2 2

Na przyszłość nie łatwiej by było gdyby dziadkowie robili zakupy na twoją kartę właśnie podając twój numer telefonu? Robię zakupy w kasach samoobsługowych i jak należą się naklejki to wyskakuje komunikat, że posiadam tyle i tyle naklejek na koncie i mogę odebrać z paragonem (naklejek nie odbieram a na koncie pokazuje coraz więcej więc sądzę, że się kumulują, a paragon niekoniecznie musi być za dane zakupy). Oni korzyści z karty MB powinni uzyskać a naklejki będą się zapisywać na twoje konto. Warto podpytać kasjerki czy w ten sposób to działa bo pewności nie mam ale wydaje mi się, że usprawniło by to cały proces.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 2

ogólnie mi się nie podoba wymaganie numeru telefonu, do karty Lidla, Biedry Polo czy Kauflanda, Jakoś stacje benzynowe, salony kosmetyczne, czy inne firmy obchodzą sie bez tego, wystarczy sama karta, od biedy rejestrowana na jakiś spamowy mail. Ale dyskonty nie aktywują karty bez numeru tel. Ja wiem, że chce się mieć unikalnych użytkowników, ale to może nie trzeba dawać na te karty zbyt super promocji. Jak przysługuje kilogram szynki w cenie 50%, na klienta z kartą, to co szkodzi że ktoś kupi 2-3 kg, więcej i tak nie kupi bo tego nie sprzeda, ani nie przeżre. a jak ktos się uprze to i tak na 10 kart na całą rodzinę i sąsiadów nakupi... ten system nie musi być taki restrykcyjny, dzięki kartom i tak spełnia się największe ich zadanie czyli monitoring powtarzalnych trendów konsumenckich. btw. więcej problemów powodują takie promocje na karpie za 4,99/kg albo -500zł za laptopa. wtedy to się faktycznie ludzie bez sensu zabijają na promocjach o sztucznie wykreowany deficytowy towar.

Odpowiedz
avatar NismoR34
2 4

Dla mnie piekielne jest to, że w ogóle trzeba podawać numer telefonu. Nigdy nie wiadomo, kto za Tobą stoi. Zapisz sobie swój własny numer w kontaktach, czy innym notatniku i podsuń kasjerce telefon tak, aby sobie spisała. Bardzo proste rozwiązanie. Oczywiście piekielne również zachowanie złodzieja, bo inaczej tego się nazwać nie da. Od kiedy Biedra wprowadziła te całe gangi, to zawsze był z tym cyrk na kółkach :)

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@NismoR34: Rzecz w tym, że nie trzeba go podawać. Można albo podać numer (w kasach samoobsługowych wystarczy go wpisać) albo podać kartę do zeskanowania. Do każdej głównej karty dostaje się dwie mniejsze (takie do zawieszenia przy kluczach), więc dwie rodziny nie mieszkające w jednym mieście spokojnie mogłyby robić zakupy na to samo konto bez podawania na głos numeru telefonu. Osoba, która ukradła naklejki zachowała się poniżej jakiegokolwiek poziomu, ale przynajmniej dziadkowie Autorki mają nauczkę, że żadnych danych wrażliwych nie podaje się na głos w miejscu publicznym.

Odpowiedz
avatar NismoR34
0 0

@jass: No właśnie chodziło mi o podawanie numeru na głos. Ja nie wiem jak to działa, bo nie używam żadnej karty, ani nie zbieram naklejek. Odniosłem się tylko do zaistniałej sytuacji.

Odpowiedz
Udostępnij