Historia #88653 przypomniała mi sytuację sprzed paru lat.
Poranek, jadę samochodem do pracy. Zatrzymuję się na czerwonym świetle, przede mną stoi sobie czarna Skoda Rapid, czekamy na skręt w lewo.
Nagle po prawej mija nas rowerzysta, wjeżdża na czerwonym na skrzyżowanie, przecina 3 pasy w jedną stronę, mija wysepkę na środku i popindala w to lewo.
W tym momencie kierowca Skody włącza gwizdki i rusza za nim. Nieoznakowany radiowóz. Zatrzymują go jakieś 200 m dalej.
Na drugi dzień na stronie lokalnego dziennika pojawił się artykuł na ten temat. Pan rowerzysta tłumaczył się ponoć, że mandatu nie powinien dostać, bo to on ryzykuje.
Zawsze jestem w szoku, że mózg takich ludzi nie próbuje się ewakuować przez uszy, żeby uchronić się przed ich głupotą :)
Odpowiedz@Grav: Co przepraszam próbuję się ewakuować? Przecież tam nic nie ma, tylko świst wiatru między uszami. Ewentualnie jeden cieniutki zwój odpowiedzialny za mimowolne oddychanie.
OdpowiedzJa mam wrażenie, że ja chyba w jakiejś alternatywnej rzeczywistości żyję, a przynajmniej poruszam się po drogach. Prawo jazdy mam od lat 8 zdaje się, swoje już wyjeździłem; kierowców łamiących przepisy dramatycznie (w sensie - 10 punktów na dzień dobry i cieszymy się, że nie było wypadku) widzę mniej więcej raz na pół godziny jazdy. Rowerzystów - raz na tydzień (może raz dziennie jak było cieplej), pieszych - raz na kilka/kilkanaście dni. Sądząc po opowieściach na piekielnych, te liczby powinny być dokładnie odwrotne - co 3 sekundy powinien na mnie wymuszać pierwszeństwo rowerzysta, co chwila powinien ładować mi się przed maskę pieszy - a na przykład kierowcy jadącego pod prąd na rondzie (duże miasto wojewódzkie) nie powinienem widzieć na oczy (pewnie jakaś wada wzroku/mózgu, że widuję raz na tydzień-dwa).
OdpowiedzJa prawko mam od 23 lat, jeżdżę od 17, samochód jadący na rondzie pod prąd widziałem dwa razy w życiu. Rowerzystów jadących jak samobójcy widuję znacznie częściej. Co nie znaczy, że podaję w wątpliwość, że ty masz spotkania dokładnie odwrotne.
Odpowiedz@decPL: Może podaj, gdzie Ty jeździsz, aby tam się nie wybierać, skoro to są tak niebezpieczne strony. Jeżdżę już ponad 30 lat sytuacji zasługujących na 10 pkt widziałam mało - z pewnością mniej niż 1 na rok. Za to rowerzystów w ubraniach ochronnych po zmroku i poza miastem spotykam co i rusz.
Odpowiedz@decPL: Jeżdżąc samochodem też nie widuję aż tylu cyrków w wykonaniu rowerzystów, aczkolwiek kiedyś przez rok jeździłem rowerem do pracy i rowerzyści odstawiali rzeczy nieprawdopodobne. Łącznie z tym, że z jednym miałem kolizję. Na szczęście to on zaliczył glebę i obrażenia, a nie ja (a wina była jego - jechał trzymając coś w ręku i na mnie zjechał). Natomiast nawet jeśli widzisz na drodze więcej niebezpiecznych zachowań kierowców, to przelicz to sobie na to jak marginalny odsetek ruchu stanowią rowerzyści w stosunku do zmotoryzowanych (przez cały rok, nie tylko w sezonie lub poza nim) i dostaniesz odpowiedź czemu samochody bardziej rzucają się w oczy.
OdpowiedzJako rowerzysta niestety muszę to potwierdzić. Widziałem trochę rowerzystów, którzy odstawiają takie akcje na skrzyżowaniach. I jakimś cudem nic im się nie stało. A ja jestem jakiś dziwny, bo nawet mam lusterko na rower, żeby widzieć, co się za mną dzieje. Zwłaszcza jak dojeżdżam do skrzyżowania albo ronda (przez niektóre, gdzie mam na tyle dobrą widoczność i ruch jest mały, przejeżdżam rowerem, ale przy niektórych po prostu się zatrzymuję i przechodzę z rowerem jak pieszy). Ogólnie nie lubię jeździć rowerem po mieście, jak jest duży ruch, bo wtedy i rowerzyści i kierowcy robią się niecierpliwi i prawie zawsze znajdzie się ktoś, kto zrobi coś głupiego, więc trzeba się rozglądać na wszystkie strony i próbować przewidzieć, co może się stać.
OdpowiedzNie rozumiem takiego zachowania. Sam czasem jeżdżę do roboty rowerem podczas ładnej pogody, bo szybciej nim dojadę niż autem. Ale tak samo jestem też kierowcą samochodu i dużą część pedalarzy (nie mylić z normalnymi cyklistami, którzy też istnieją) lałbym kijem aż do skutku. Byłem nieraz świadkiem, kiedy jechałem sobie na rowerku do pracy. Droga rowerowa równa, dobrze oznaczona i wygodna, do tego na wszelkich krzyżówkach z normalnymi ulicami poprowadzone przejazdy dla rowerów. Ale po co, skora można cisnąć się wśród innych samochodów tylko w***wiając ich kierowców? Przecież ścieżka rowerowa jest tylko dla słabych, nie? A w samochodzie polecam mieć kamerkę. To nie jest duży wydatek, a często naprawdę potrafi pomóc w razie kolizji z takim ćwierćmózgiem i nie tylko.
OdpowiedzTylu pedalarzy odstawiających grubsze akcje widuję, że się cieszę, iż choć tego jednego dopadli.
OdpowiedzTakich "ludzi" jak pan rowerzysta powinno się izolować dożywotnio od społeczeństwa
Odpowiedz