Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeglądając poczekalnie trafiłem na historię o ZUS-ie i przypomniało mi to pewną…

Przeglądając poczekalnie trafiłem na historię o ZUS-ie i przypomniało mi to pewną dość nieprzyjemną przeprawę z tą instytucją, która pokazuje jaki burdel tam panuje. W wieku 18 lat dorobiłem się renty zdrowotnej. Czas mijał, udało mi się skończyć studia i zbliżała się kolejna komisja, która miała się nade mną zlitować bądź odciąć mnie od koryta.

Na komisji pojawiłem się z wielką teką skanów z wynikami badań, odczekałem posłusznie w kolejce kilka godzin, porozmawiałem sobie z orzecznikiem i... okazało się, że moja decyzja się zgubiła i muszę się pojawić w nowym terminie za trzy miesiące. Na ten czas wypłacanie renty zostało wstrzymane, trudno.

Trzy miesiące później znowu pojawiłem się w tym samym budynku, znowu odczekałem ze dwie godziny zanim zostałem przyjęty, ale tym razem otrzymałem decyzję, niestety odmowną, trudno.

Ale jakie było moje zdziwienie gdy w następnym miesiącu na moim koncie zauważyłem przelew z rentą. Niezmiernie zdziwiony udałem się do pobliskiej siedziby ZUS-u aby wyjaśnić sprawę. Dość niemiła pani, po usłyszeniu z jaką pierdołą do niej przychodzę, uświadomiła mnie, że sprawa jest oczywista i tylko totalny neandertalczyk nie słyszał o takim banale. Wystarczy odesłać pieniądze na ten sam numer rachunku z jakiego przyszły pieniądze z odpowiednią informacją w tytule przelewu. Jak kazała tak zrobiłem.

Jednak w następnym miesiącu okazało się, że znowu jestem bogatszy o kwotę, która mi się kompletnie nie należy. Jako niedoświadczony młokos postanowiłem jednak uwierzyć pani z okienka i znowu odesłałem pieniądze. Jednak gdy w kolejnym miesiącu znowu otrzymałem rentę, która mi się nijak nie należy, postanowiłem znowu odwiedzić moją ulubioną instytucję.

Tym razem miałem szczęście, bo trafiłem na młodszą kobietę, która chyba jeszcze totalnie nie zgnuśniała od wykonywania papierkowej roboty. Ta stwierdziła, że bardzo dobrze, że odsyłałem pieniądze, ale informacja w tytule przelewu nie wystarczy aby renta przestała przychodzić na moje konto. Wydrukowała dla mnie pisemko, które podpisałem i udało się. W następnym miesiącu na moim koncie nie zanotowałem żadnych podejrzanych przychodów. Ale to niestety nie koniec tej historii.

Jakoś rok po tym zdarzeniu przyszedł do mnie list z ZUS-u, który okazał się wezwaniem do zapłaty. Jak możecie się domyślić chodziło o rentę, którą otrzymywałem mimo, że nie była mi należna. Zadzwoniłem więc pod numer telefonu, który był podany w liście, aby wyjaśnić sprawę. Pani kazała mi wysłać listownie potwierdzenie przelewów, co też uczyniłem. I od tego czasu nastała cisza.

I prawdę mówiąc zastanawiam się czy jutro nie przejść się do ZUS-u aby dopytać się o tą sprawę, bo jak teraz o tym myślę to niepokoi mnie ta cisza. Dzisiejszy ja nie odpuściłby i drążył temat aż do uzyskania jednoznacznej odpowiedzi, ze jest wszystko ok. Usprawiedliwia mnie tylko to, że w czasie gdy działa się cała akcja niewiele wiedziałem o życiu i o tym jaki burdel może panować w różnych instytucjach.

zus

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
1 3

Moje doświadczenia z ludkami w ZUSie, którzy tam tylko pracują na niższych stanowiskach, są pozytywne. Sam ZUS za to... no cóż. Ja bym na Twoim miejscu poszła, dla spokoju ducha.

Odpowiedz
avatar janhalb
5 5

Czekaj, czy ja dobrze rozumiem: ponieważ ONI zgubili decyzję, to TY nie dostawałaś renty przez czas "do wyjaśnienia sprawy"? Ja pitolę…

Odpowiedz
avatar GrubyvonWielki
0 0

Ja też miałem kiedyś zabawną przygodę z Zusem. To był drugi miesiąc prowadzenia przeze mnie działalności gospodarczej. Dostałem pisemne wezwanie do oddziału. Przerażony wybieram się do świątyni gotowy złożyć swą biedna, przedsiębiorczą duszę na ołtarzu biurokratycznego kolosa. Pani "w okienku" podstawia mi do podpisania papier. Czytam przerażony, a tam jak byk stoi: "wyrażam zgodę na rozliczenie nadpłaty składki XY w wysokości 11,45 PLN (słownie jedenaście zł 45/100 gr) w poczet przyszłych zobowiązań płatnika"...

Odpowiedz
Udostępnij