Taka light historyjka lingwistyczna. Po powrocie z Libii i kilku latach w kraju wyjechałem na cztery lata do Budapesztu, aby dowodzić Szkołą Polską przy Ambasadzie RP. Kompleks mieszkaniowy ambasady to prestiżowa lokalizacja w II dzielnicy miasta. Jasne, że sklepikarze w okolicy musieli się językowo podkształcić. Koło mnie otwarto wielkie centrum handlowe z supermarketem spożywczym Kaiser's. No i tak sobie chodziłem między półkami mozolnie układając po węgiersku zamówienie na pół kilo mielonego mięska. Gdy dojrzałem, trafiłem przed oblicze szalenie sympatycznego rzeźnika i wyartykułowałem swoje (bez węgierskich znaków diakrytycznych) fel kilo daralt husz. A gość na to: Yes sir, pork or beef? I tak poczułem się jak piekielny.
Dopiero potem dowiedziałem się, że warunkiem zatrudnienia w markecie była płynna znajomość angielskiego i niemieckiego. Ale w kompleksie była również kebabiarnia prowadzona przez (tak na oko) Syryjczyków. Gość mnie po węgiersku zapytał, czy sos ma być ostry. Z automatu odpowiedziałem po arabsku, że nie bardzo. Facet wywalił na mnie oczka jak filiżanki - blondyn na Węgrzech odzywa się po arabsku! W sumie dostałem sałatkę gratis. Języki się przydają!
sklepy_internetowe
No fajna historyjka, ale bez obrazy. Co w tym piekielnego?
Odpowiedz@luska Czepiasz się. Napisane z humorem, spójne, zrozumiałe, dowcipna puenta. Przeczytałam z przyjemnością w przeciwieństwie do niektórych wypocin trafiających na piekielnych.
Odpowiedz@luska No nic właśnie. Pan podaje nam w sumie całkiem ciekawe czasem historyjki ze swojego ciekawego życia, chociaż pasują raczej na anonimowych czy gdzieś....
OdpowiedzTak z ciekawości, Arabski jest tak uniwersalnym językiem, że Libijczyk spoko dogada się z Syryjczykiem/Saudyjczykiem itp?
Odpowiedz@TomX:Niekoniecznie spoko, bo są liczne dialekty. Ale w kwestiach podstawowych dogadają się.
OdpowiedzA piekielne w historyjce jest...?
OdpowiedzOstatnio miałam fajną sytuację w angielskiej aptece. Gościu spojrzawszy na moje nazwisko na recepcie, zasunął mi czystą, poprawną polszczyzną z angielskim akcentem. Zgłupiałam, bo na plakietce miał typowo angielskie imię i nazwisko. Na moje pytanie, skąd zna język polski powiedział, że jego pradziadkowie pochodzili z Polski i pomimo pełnej asymilacji, rodzina zachowała tradycję oraz język.
Odpowiedz@Bryanka: mam kolegę, którego poznałam w czasach pracy w liniach lotniczych. Z wyglądu aż stereotypowy Rosjanin - słowiańska twarz, blond włosy, niebieskie oczy, wąsy, bardzo silny rosyjski akcent. Plakietka z nazwiskiem: Jose Carlos Fernandez. Najdziwniejszy mix ever. Pierwszym zdaniem, które do niego powiedziałam, było „wytłumacz jak do tego doszło”. Okazało się, że jego ojciec był Meksykaninem, matka Rosjanką. Nazwisko miał po ojcu, wygląd po matce, urodził się w Meksyku, stąd Hiszpańskie imię, a wychował w Rosji, stąd akcent
OdpowiedzLat temu blisko 20 spędzałem wakacje na Krymie. W restauracji w Ałuszcie, kelnerka słysząc polski język zaproponowała, że przyśle kolegę, który mówi po naszemu. I owszem, mówił i to nieźle, ale był smolistoskórym chłopem, który wychował się w UK, studiował w Krakowie, a na Krymie zakotwiczył, bo przyjechał zwiedzać i mu się tak spodobało, że został.
Odpowiedz