W nawiązaniu do
https://piekielni.pl/88523 - są w Polsce rzeczy absolutnie nie do przeskoczenia, zwłaszcza, jeśli chodzi o ZUS.
Rok temu, szczyt pandemii, lockdown i izolacja. Dostaję informację z gminnego wydziału oświaty, że potrzebują zaświadczenia o tym, że moja córka (wtedy - 16-letnia) nadal się uczy. Ponieważ pandemia etc., to najpierw dzwonię do tego wydziału, żeby mi przypomnieli, jak dokładnie ma to zaświadczenie wyglądać - żebym w razie czego nie musiał chodzić dwa razy. I zaskoczenie: miła pani w wydziale oświaty mówi, że jest pandemia etc., więc żebym nie chodził bez sensu, kiedy to nie jest konieczne. "Wystarczy, że szkoła wyśle do nas maila z potwierdzeniem na adres... - i to wszystko". No, nie do wiary! XXI wiek! Dzwonię do szkoły, szkoła wysyła maila do wydziału oświaty z kopią do mnie i wszyscy są zadowoleni. Proste? Nie dla każdego.
Dwa tygodnie później - a więc dalej pandemia, lockdown etc. - dostaję podobne wezwanie z ZUS (jestem wdowcem, moje dzieci dostają rentę rodzinną po mamie, więc ZUS musi mieć potwierdzenie, że się uczą). Zachęcony postawą gminnego wydziału oświaty dzwonię do ZUS i pytam, czy wystarczy jak szkoła wyśle maila…
Pani w ZUS - choć także miła i uprzejma - jak po dłuższej chwili zrozumiała, o co ją pytam, to mało się kawą nie zadławiła ze śmiechu (tak to przynajmniej brzmiało w słuchawce). Mail?! Ze szkoły? Nie, no bardzo śmieszne, naprawdę… Papierek ma być. Przyniesiony do oddziału (no, EWENTUALNIE wysłany poleconym…). I Z PIECZĄTKĄ ma być. No.
ZUS
Organ administracji publicznej nie może żądać zaświadczenia na potwierdzenie faktów lub stanu prawnego, jeżeli te są znane mu z urzędu bądź też znajdują się w jego posiadaniu lub w posiadaniu innych podmiotów realizujących zadania publiczne, do których organ ma dostęp w drodze elektronicznej. Wyrok WSA w Białymstoku z 23 czerwca 2015 r., II SA/Bk 309/15
Odpowiedz@vezdohan: No wiesz, ale to jest decyzja z 2015 r. Jak znam ZUS, to minie jeszcze z 10 lat, zanim ją zauważą… ;-)
Odpowiedz@vezdohan Po pierwsze go orzecznictwo w Polsce nie jest jednomyślne. Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. Po drugie to mówimy o ZUSie który jednak wypłaca świadczenia. Teraz pytanie - czy łatwiej, szybciej i mniej nerwowo donieść ten papierek ze szkoły i mieć spokój, czy jednak kopać się z sądami rok czy dwa z widmem zawieszenia wypłacania renty? Czasem lepiej odpuścić - dla własnego zdrowia i spokoju.
Odpowiedz@janhalb: A nawet jak zauważą - to w dupie mogą mieć. Urząd ma swoje własne procedury. I tak ma być jak Urząd powie. Nikt się nie będzie z Urzędem handryczył, bo to, w sumie, nieopłacalne jest. Urząd potrafi być złośliwy i petentowi krwi napsuć. A z byle bzdetem nikt po Sądach latać nie będzie, chyba że ma dużo czasu i się nudzi. Jeden taki przy okienku też się wykłócał, że nie musi wypełniać jakiegoś tam formularza, on przepisy zna i WIE, że ma rację. Pani urzędniczka na to "a woli pan mieć rację, czy dziś załatwić sprawę?". I tyle w temacie.
Odpowiedz@vezdohan: Zwróć uwagę, że z tej historii nie wynika fakt posiadania przez ZUS wiedzy na temat stanu faktycznego na dzień ustalania uprawnień do świadczenia. To czy beneficjent się uczy może zmieniać się dynamicznie nawet z dnia na dzień (w teorii ale jednak) więc konieczność corocznego udokumentowania uprawnień nie jest niczym piekielnym. Jeśli zaś chodzi o konieczność przedstawienia dokumentu to: 1. Nie znam dokładnie przepisów w tym zakresie ale często ustawa bądź rozporządzenie wyraźnie wskazuje sposób przedstawiania dokumentów i choć często wydają się one pozbawione sensu a czasem faktycznie tego sensu nie mają to jednak są obowiązującym prawem i pod rygorem niemożności wydania decyzji administracyjnej muszą zostać zachowane. 2. Czasem wystarczy dopytać czy szkoła która ma obowiązek posiadania skrzynki na EPUAP, a dyrektorzy mają profile zaufane a często również certyfikaty kwalifikowane nie wystawi zaświadczenia elektronicznie i prześle na skrzynkę EPUAP ZUS i po sprawie. Oczywiście jeśli przepisy na to pozwalają. Dodam, że obowiązują jakieś nowe przepisy "pandemiczne", które chyba zwiększyły możliwość przesyłania dokumentów elektronicznie. Wybaczcie jednak ale nie pamiętam teraz. Pozdrawiam
Odpowiedz@Armagedon: wręcz przeciwnie - to co piszesz jest przyczyną panoszenia się urzędników. Postawa szkodliwa i absolutnie nieprawidłowa. Procedury urzędowe nazywają się "prawem". Urzędnik działa na podstawie i w granicach prawa - nic mniej, ani nic więcej. Urząd nie jest złośliwy, bo wszystkie decyzje administracyjne są zaskarżalne, a procedura ich udzielania audytowalna. Tylko i wyłącznie dzięki znajomości prawa i nie pozwoleniu sobie na zbywanie można sprawy załatwiać sprawnie. Kiedyś czekałem na panią inspektor (była w terenie), żeby sprawę załatwić od ręki. Oczywiście początkowo inne biurwy twierdziły, że to się nie da, ale po prośbie wezwania kierownika nagle się okazało, że jednak wystarczy poczekać. W międzyczasie przyszedł inny człowiek w jakiejś sprawie, z uniżoną postawą i czapką miętoloną w rękach - kazały mu przyjść za tydzień. Ciekawe, ile tak musiał dawać sobą pomiatać. Innym razem pani (stanowiska nie znam) twierdziła, że mój wniosek jest niekompletny i go nie przyjmie. Wystarczyło żądanie, aby na wniosku napisała zatem "odmowa przyjęcia dnia ...", bo nie zamierzam go przynosić po raz kolejny, a wszystko prawem wymagane w nim jest (jeżeli nie będzie, to oczekuję formalnego wezwania do uzupełnienia braków bądź decyzji odmownej, oba dokumenty zawsze dostaniecie z powołaniem się na podstawę prawną) aby nagle ...poszła po kierownika. A kierownik stwierdził, że przecież może przyjąć i wszystko wygląda OK. Po prostu pracownicy pierwszych linii nie znają się ani na swojej robocie, ani przepisów. A petent zbyty bez śladów, to petent niebyły. Żądając śladu swojej bytności (podpisanie się pod odmową) urzędnik już wie, że będzie odpowiadał za swoją niekompetencję i idzie po kogoś kompetentniejszego. Oczywiście działając w ten sposób można sobie zrazić życzliwego urzędnika, który nasz wniosek położyłby przykładowo na początku kolejki ...ale ja takiego jeszcze nie spotkałem. Za to paląca się dupa i ryzyko awantury w urzędzie powoduje załatwienie sprawy na tyle sprawnie, aby klienta się jak najszybciej pozbyć. Zatem grzecznie, lecz stanowczo, gdy 30 dnia nie macie odpowiedzi, informujecie o składanej następnego dnia skardze na bezczynność organu. Zwykle następnego dnia decyzję udaje się wydać.
OdpowiedzTrzeba pamiętać, że ZUS to taki pseudo-organ państwowy. Obowiązuje ich KPA, chyba że ustawa o ZUS mówi coś innego. W szczególności - do ZUS nie wysyłasz pism elektronicznych przez ePUAP, tylko przez ich PUE (do którego logujesz się przez ePUAP). Tzn. w sprawach nie-świadczeniowych pewnie można by przez ePUAP, a i w tych świadczeniowych bezformularzowych pewnie by się dało przebić z uznaniem ePUAP-u, ale nie ma o co kruszyć kopii, skoro PUE jest równie dostępne elektronicznie. Więc teraz CO im wysłać - zaświadczenie ze szkoły wystawione w wersji elektronicznej. Tj. z podpisami cyfrowymi. I ZUS to honoruje (osobiście juz 2 razy wysyłałem im cyfrowe dokumenty, przy obu musiałem chwilę na telefonie wytłumaczyć co jest co, bo chyba byłem pierwszy w tych konkretnych sprawach w tym oddziale, ale ostatecznie sprawy zostały bardzo sprawnie załatwione). Kto zatem jest piekielny? Szkoła, która cyfrowego dokumentu nie wystawi, bo nie umie... Bo wiesz, pieczęć okrągła z orłem... Domagaj się od szkoły, aby zaświadczenie wysłała przez ePUAP, to w ZUS sprawę załatwisz bez wychodzenia z kapci.
Odpowiedz@yfa: czy zaminusował jakiś dyrektor szkoły, czy też inny pracownik tej instytucji rządzącej się 19-wiecznymi regułami?;)
Odpowiedz