Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Właśnie obrałam kilka ząbków czosnku do przygotowywanej potrawy i znów (znów!) stanęła…

Właśnie obrałam kilka ząbków czosnku do przygotowywanej potrawy i znów (znów!) stanęła mi w oczach historia sprzed ponad 30 lat..

Miałam 15 lat. Moja przyjaciółka zapoznała mnie ze swoim kolegą, starszym od nas o 2 lata. Po tylu latach nie pamiętam już, jak wyglądał, pamiętam, ze miał na imię Jurek i na jego widok miękły mi kolana...

Stało się. Jurek zaprosił mnie do kina. Szalałam ze szczęścia, niebo się przede mną otworzyło, sięgałam gwiazd...

Co mogło pójść nie tak?

To była sobota. Minęło 30 lat, a ja wciąż pamiętam krzywdę, jaką wyrządziła mi moja kochana mama. Byliśmy umówieni na 17.

Rano moja mama postanowiła zrobić "lekarstwo dla babci" na wzmocnienie. Idea chwalebna ale... Lekarstwo składało się ze 100 gramów obranego i pokrojonego czosnku zalanego mlekiem. Mama postanowiła, że ja mam obrać i pokroić te 100 gram czosnku. Czy ktoś z Was sobie wyobraża, ile to jest 100 gram czosnku??? Płakałam i obierałam. Ząbek za ząbkiem, główka za główką... i tak 4 godziny...

Szorowałam ręce przez godzinę. W mydle, occie, proszku do prania, płynie do naczyń. We wszystkim, co mi przyszło do głowy. Poszłam na randkę. Pamiętam to, jak dziś. Poszliśmy na "Przesłuchanie" z Krystyną Jandą. W kinie siedzieliśmy zupełnie sami, choć film był nowością. Ktokolwiek usiadł obok nas, uciekał. Jurek (któremu od razu opowiedziałam, co jest przyczyną wydzielanej przeze mnie woni i dlaczego tak) bohatersko i rycersko twierdził, że lubi zapach czosnku.

Po filmie pożegnał mnie uprzejmie i nigdy więcej go już nie zobaczyłam.

Nie róbcie tego swoim dzieciom. Tak, jak już pisałam, minęło ponad 30 lat. A ja, za każdym razem, gdy obieram do czegoś czosnek, mam tą historię przed oczami...

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar janhalb
16 16

Z tymi 4 godzinami to chyba jednak przesadziłaś… 100 g czosnku to dwie - trzy spore główki. No dobra, liczmy, że główki były małe i cześć "odpadła" przy obieraniu - niech tych główek będzie 4 czy nawet 5. Obranie i pokrojenie 5 główek czosnku może zająć kwadrans. Może 20 minut…

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 8

@janhalb: Możesz mieć rację. Po 30 latach nie pamiętam dokładnie czasu. Pamiętam woń, której nic nie było w stanie usunąć

Odpowiedz
avatar mili
9 13

@janhalb a nawet dwie główki.. bez części jadalnych główka ma 45g (wg internetu). Zastanawia mnie, że dorosła kobieta nie wie orientacyjnie, że 100g czosnku to nie będzie cały wór, a maks kilka główek? A na mleko z czosnkiem idzie kilka ząbków.. przecież tego nie robi się w dużych ilościach..

Odpowiedz
avatar singri
11 15

@xpert17: Ludzkość może i znała, ale w Polsce nie były wtedy popularne i raczej uważano je za towar luksusowy...

Odpowiedz
avatar Jorn
3 3

@xpert17 Akurat nasza część ludzkości znała je głównie z opowieści.

Odpowiedz
avatar singri
9 9

Ostatnio poznałam rewelacyjny sposób na obieranie czosnku - trzeba go zanurzyć w wodzie i w wodzie obierać. Szybko odchodzi i zapach nie zostaje. Przekaż swojemu dziecku, jeśli każesz mu obierać czosnek :D

Odpowiedz
avatar Vkandis
4 6

@singri: "Mama postanowiła, że ja mam obrać i pokroić te 100 gram czosnku" - pod wodą trochę słabo się kroi (sieka) czosnek :) A to jest chyba najbardziej "zapachogenny" moment, a nie samo obieranie :)

Odpowiedz
avatar singri
3 5

@Vkandis: Krojenie czosnku nie jest zapachogenne... Bierzesz największy i najcięższy nóż, jakim rodzicielka dysponuje, lekko zgniatasz każdy ząbek płaską stroną, a potem siekasz, co jakiś czas zagarniając nożem z powrotem na kupkę. Nie ma potrzeby dotykać pokrojonego czosnku. Poza tym na pewno w tamtych czasach istniały praski do czosnku, moja babcia miała, taki wynalazek bardzo oszczędziłby Katzen późniejszej traumy. Aha, do osób twierdzących, że Katzen przesadza: Mój ojciec dostał kiedyś kaczkę. Zarżnął i na tym jego aktywność się skończyła, nawet nie miał siły jej wypatroszyć. Ja musiałam to zrobić, jak również oskubać ptaka i nastawić rosół. Po zakończeniu tej niewdzięcznej roboty wykąpałam się wraz z myciem głowy a ubrania wrzuciłam do pralki. Następnego dnia w pracy jeszcze czułam smród tych wnętrzności.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
4 10

Jakoś nie wierzę, żeby tak mała ilość czosnku zamieniła Cię w chodzącego smroda. Myślę, że chłopa bardziej niż Twój zapach zniechęciło Twoje przewrażliwienie i świrowanie pawiana ;]

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 7

@Hatsumimi: mnie brzmi legitnie. Kilka lat temu miałam wieczorem randkę, a w ciągu dnia robiłam oliwę czosnkową, do której pokroiłam kilka ząbków. Mimo że dokładnie wyszorowałam ręce, gość zwrócił uwagę, że bardzo śmierdzą czosnkiem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@Crannberry: Ręce - tak. Ale chyba nie roztaczałaś wokół siebie czosnkowej woni, żeby ludzie z obrzydzeniem odsuwali się od ciebie na kilka metrów? Używam dużo czosnku do niektórych potraw, zwłaszcza do pieczonych mięs, i jakoś nigdy jeszcze nikt mi nie robił uwag. Owszem, palce (ale same palce, nie całe dłonie) mogą wydzielać przez jakiś czas zauważalny zapach, o ile - myjąc ręce - zapomina się usunąć spod paznokci resztki czosnku i jego soku. Co trzeba zrobić bardzo dokładnie i kilkukrotnie, szczoteczką. Im dłuższe paznokcie - tym gorzej. Ale i tak szorując ręce przez godzinę różnymi "specyfikami" - zdecydowaną większość "smrodu" można zneutralizować. Dlatego zgadzam się z Hatsumimi, że powodem braku kolejnej propozycji randkowej nie był ten nieszczęsny, czosnkowy aromat. Tym bardziej, że każdy siedemnastolatek raczej skuma, że panna nie będzie przychodziła śmierdząca czosnkiem na każde następne spotkanie.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
3 7

W sumie najpierw dałam plus, ale jak tak myślę, to chyba jesteś przewrażliwiona. Jeszcze te dramatyczne tłumaczenia, że masz po tej sytuacji taką traumę, że nie pamiętasz, czy to były 4 godziny, czy 20 minut.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
2 4

@Honkastonka: ale pamięta, że była sobota

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
5 5

Ech, mamuśki... miałam 17 lat, jak chciałam się spotkać z moim chłopakiem. Mój problem był taki, że on miał węch jak wyżeł i czuł nawet to, jak w drodze z autobusu przejechała koło mnie śmierdząca spalinami ciężarówka. Zimą, jak nie było za bardzo gdzie suszyć ubrań, to zawsze mu nie pasowało, ze moje swetry cuchną albo piecem kaflowym (jeśli je suszyłam w pokoju), albo stęchlizną (jeśli suszyłam gdzie indziej, bez pieca). Przed wizytami u niego szorowałam się dokładnie i pryskałam tonami perfum, a i tak wystarczyło, że podbiegłam dwieście metrów na mój przystanek i odrobinę się zapociłam - on już to wywąchał. Jednego feralnego dnia szykowałam się do niego na randkę. Myłam się w łazience, a matka poprosiła mnie, żebym jej zrobiła frytki. Wkurzyłam się niemiłosiernie, bo dopiero świeżo wymyłam włosy, a ta mi startuje z robieniem frytek, przez co wrednie i z premedytacją rujnuje mi związek z moim księciem z bajki! Matka tylko wzruszyła ramionami i sama sobie zrobiła frytki. Ja owinęłam głowę w ręcznik, resztę w szlafrok i przebiegłam z łazienki do mojego pokoju. Jak się domyślacie, to wystarczyło, żeby mój facet wyczuł smród oleju. I nie w tym problem, że to wszystko czuł, ale że bez skrępowania i w rynsztokowych słowach zwracał mi o to uwagę, mimo że uważał się za dobrze wychowanego i w każdej innej dziedzinie kreował się na dżentelmena. Większość prezentów, jakie od niego dostawałam, to były perfumy i wody kolońskie. Także ten... podziękuj matce :D Lepiej, że się tak skończyło, niż gdybyś miała trafić na takiego świra :D nawet nie wiesz, jak to dołuje, ciągle wysłuchiwać, że brzydko pachniesz.

Odpowiedz
avatar annaost2
6 6

@clockworkbeast U nas w domu ogólnie śmierdziało, rodzice palili w mieszkaniu papierosy, smażenie, gotowanie bez jakiegokolwiek wietrzenia ( ze o okapie nie wspomnę). Jako dziecko i nastolatka nie miałam pojęcia, jak u nas smierdzi a tym samym ja również. Dopiero jak sie wyprowadzilam na swoje, nie palilam w mieszkaniu, zaczelam gotować przy okapie, wtedy poczułam jak u moich rodziców strasznie cuchnie, nawet świeżo wyprane ubrania i umyte ciało. Mialo wszystko juz niezmywalny smrod dymu z tłuszczem. Do tej pory mi niedobrze jak to od kogoś wyczuje.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@annaost2: Ja pierdziu! Już pomijam gotowanie. Ale jak można palić w chałupie i nie wietrzyć? Kolejny przykład upodobania Polaków do smrodu i zaduchu, oraz histerycznego lęku przed świeżym powietrzem, o "przeciągu" nie wspominając.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
4 6

@Armagedon: Smród to nie kwestia upodobań czy lęku, ale braku pieniędzy. My mieszkaliśmy w starej, źle ocieplonej ruderze ze starymi oknami. Okna były na jesień uszczelniane i zamknięte na cztery spusty do wiosny, wietrzyć można było przez uchylone drzwi i tylko przed paleniem, bo potem ciepło uciekało. Ogrzewało się tylko te pomieszczenia, w których się siedziało. Drzwi do pokojów były zamykane, w korytarzu i w łazience było zimno. Ciepło mieliśmy tylko po południu i wieczorem, w ciągu nocy znowu piece się ochładzały, rano szło się do szkoły i dopiero po szkole się paliło w piecach. I albo się człowiek ruszał, albo siedział z książką blisko pieca, bo uświerknąć można było. Mimo oszczędnego obchodzenia się z drewnem i tak 10-15 kubików sosny, brzozy i dębu wypalało się każdej zimy. Żeby sobie pozwolić na luksus wietrzenia, trzeba by albo spalić jeszcze więcej (tylko kto nadąży z przerzynaniem i rąbaniem?) albo zmodernizować cały dom (ale kogo na to stać?).

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
2 2

@clockworkbeast: Jeeeezu... przeczytałam jeszcze raz mój powyższy komentarz i brzmię jak typowi rodzice, którzy opisują swoją drogę do szkoły :D

Odpowiedz
avatar Visenna
15 15

Ale bardzo mądra mama! :D Widać wg niej 15 lat to nie wiek na randki,nie chciała córce zabronić iść żeby się nie buntowała, to wymyśliła, jak dzieciaka przed zbyt wczesnym seksem zabezpieczyć i zrobiła to wzorowo! :D A chłopak- jakby był naprawdę zainteresowany, to czosnek by go nie odstraszył, zwłaszcza że wyjaśnione miał, że to sytuacja jednorazowa, jakby chciał z Tobą być, to by spróbował na pewno jeszcze raz. A tak siedemnastolatek miał pewnie nadzieję zaliczyć małolatę, ale wytrwały to już nie był.

Odpowiedz
avatar Ajudah
1 1

@Visenna: brzmi jak niezły plan wychowawczy :)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@Visenna: E życiu by mi coś takiego do głowy nie przyszło :))) Ale chyba jednak nie o to jej chodziło. Chyba po prostu nie przemyślała sprawy.

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

@Visenna: pomyślalem o tym samym ;) Bardzo pomyslowa Matka! autorkja opwiadania powinna zrobic z tego rodzinną tradycje!

Odpowiedz
avatar voytek
2 2

to się nazywa naturalna antykoncepcja! wręcz przeciwnie - wszyscy rodzice młodym nastolkom powinni obowiązkowo to zastasować! brawa dla Twojej Mamy za taką inicjatywe! tradycjawarta nasladowania!

Odpowiedz
avatar manson1205
1 1

Następnym razem potrzyj ręce o coś metalowego - chochelkę na przykład.

Odpowiedz
avatar Nanatella
2 2

Historia niby super, ale... tak jak już zauważono, obieranie nawet 100 g czosnku nie trwa tyle godzin, a już na pewno po godzinie szorowania rąk zapach nie pozostałby aż tak intensywny. Po drugie, mamy takie zapędy, żeby za własne niepowodzenia obwiniać innych, ale może Jurek po prostu nie bawił się z Tobą zbyt dobrze i to dlatego nie było drugiej randki? Może więc już czas wybaczyć mamie tę "krzywdę", którą Ci rzekomo wyrządziła?

Odpowiedz
Udostępnij