Pracowałam kiedyś w pewnej firmie prowadzonej przez typowego Janusza.
W naszym oddziale, oprócz magazynu i działu sprzedaży, znajdował się również „ogródek” ze sprzętem dla klientów. Wartość owego sprzętu wynosiła kilka tysięcy złotych.
Pewnego letniego dnia doszło do apokalipsy. W ciągu dosłownie 5 minut zerwała się straszna wichura, z pobliskich balkonów spadły donice, z drzew posypały się gałęzie, a niebo wypuściło salwę gradowych kul. Wszystko działo się bardzo szybko i niestety sprzęt z ogródka uległ zniszczeniu.
W oddziale było wówczas 3 lub 4 pracowników. Nikt nie zdążył zareagować, żeby sprzęt pozbierać i schować w magazynie. Chociaż patrząc na to z perspektywy czasu myślę, że wyjście na ten Armagedon mogłoby zakończyć się guzem na czole.
Pracownicy zadzwonili do szefa. Po jakimś czasie przyjechał szef wściekły jak stado os.
Szef obciął pracownikom z pensji równowartość sprzętu i nie dał comiesięcznej premii (mimo wybitnych wyników w sprzedaży).
A wiecie co w tym piekielnego?
Sprzęt był bardzo dobrze ubezpieczony, szef dostał adekwatne odszkodowanie i zaraz po jego wypłacie zaopatrzył ogródek w nowy sprzęt.
Po tej akcji pracownicy, którzy wtedy byli na zmianie, zwolnili się.
Sklep
Prawdę mówiąc dziwię się, że zwolnili się tylko ci co byli na zmianie... Bo takim pokazie januszostwa sam bym papierem rzucił.
OdpowiedzCo powiedziała inspekcja pracy na potrącenie z wypłaty?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 września 2021 o 7:29
@xpert17: No i tu dotykasz problemu. Tacy pracownicy będą twierdzili, że to nic nie da a tymczasem to mieszanka braku umiejetności doprowadzenia spraw do końca i bycia miękiszem. Janusze doprowadzeni parę razy do pionu czy to przez PIP czy przez sąd w końcu przestali by być Januszami.
Odpowiedz@Error505: Dokładnie. Taki brak walki o swoje, tylko utwierdza niektórych pracodawców, że pracownicy zgodzą się na wszystko. Najpierw godzą się na obcięcie premii za niesłuszne winy, a potem nie będą narzekać, jak nie dostaną pensji na czas.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 września 2021 o 9:38
@xpert17: inspekcja nie miałaby wiele do powiedzenia, ponieważ owo potrącenie było w rzeczywiści niewypłaceniem premii- jak znam życie- uznaniowej, która wypłaca się wedle uznania
Odpowiedz@Pixi: cytuję autorkę "Szef obciął pracownikom z pensji równowartość sprzętu i nie dał comiesięcznej premii"
Odpowiedz@xpert17 No właśnie, cytując autorkę, literalne brzmienie świadczy o tym co ja napisałam. Inaczej użyłaby „oraz”. Ale to już ona musi się wypowiedzieć
Odpowiedz@xpert17: dziękuję za cytat, u mnie wyświetla się ta sama treść historii, założę się ze autorka miała na myśli to co ja napisałam
Odpowiedz@Pixi: Użycie spójnika "i" lub "oraz" oznacza, że nastąpiło jedno z drugim. Czyli "(...)równowartość sprzętu i nie dał(...)" to jest to samo co "(...)równowartość sprzętu oraz nie dał(...)" - oznacza wystąpienie obu tych zdarzeń.
OdpowiedzEch, i Janusz wyszedł na swoje. Potrącił pracownikom z pensji, premię i jeszcze sami się zwolnili. Chyba nie miałam bym oporów iść z gnojem do sądu pracy.
OdpowiedzA ja tak sobie nieśmiało myślę, że największymi piekielnymi w tej historii byli właściciele balkonów. Trzymać kwiaty w donicach, które podczas wichury mogą zlecieć komuś na głowę, na samochód czy - jak w historii - na bliżej nieokreślony sprzęt Janusza?
Odpowiedz@Etincelle: W czasie wichury często zdarza się, że i dachy z domów zrywa... Piekielni właściciele domów, budujący dachy, zamiast podziemnych schronów?
Odpowiedz@Meliana: dostrzegam delikatną różnicę między kwiatkiem a dachem. Poza tym co to w ogóle za argument? Toną również świetni pływacy, ale to nie znaczy, że ktoś, kto nie umie pływać, ma się pchać na głęboką wodę bez zabezpieczenia.
Odpowiedz@Etincelle: Więc bardzo proszę o wyjaśnienie. Ja widzę to tak, że przyszła burza, której siły nikt nie przewidział i się nie spodziewał. Jednemu zleciały doniczki i zniszczyły cudzy sprzęt, drugiemu zwiało dach i zniszczył cudzy sprzęt, trzeciemu przewróciło drzewo na posesji i zniszczył cudzy sprzęt. Gdzie jest ta różnica, czyniąca jednego piekielnym, a drugiego niewinnym? Ani doniczki, ani dachy, ani drzewa nie spadają zazwyczaj ot, tak sobie. A analogii z pływaniem nie rozumiem. Co mają umiejętności pływackie do wichur i zniszczeń przez nie powodowanych?
Odpowiedz@Meliana: tak mi się skojarzył po prostu Twój argument, że są wichury, kiedy zwiewa nawet dachy. Tak samo toną dobrzy pływacy. Ale co z tego? Nie wrzucamy niepływajacego na głęboką wodę bez zabezpieczenia (bo przecież pływak też się może utopić!), bo jednak jest dużo większa szansa, że to się źle skończy. Tak samo - co z tego, że wichura zwiewa dachy? Przecież doniczce wystarczy dużo mniejszy wiatr, żeby spadła, więc zupełnie tego nie rozumiem. Jak ktoś sobie postawi kwiatek, który spadnie komuś na samochód albo na głowę, to też powie, że żaden problem, bo dachy czasem zwiewa? Ja bym jednak wolała iść spokojnie przez miasto ze świadomością, że nic mi na głowę nie zleci. Wypadek, to co innego - dach, gałęzie itd. Ale że ktoś coś bezmyślnie postawi? Przecież silne wiatry się zdarzają, nic niezwykłego, naprawdę można pomyśleć o konsekwencjach.
Odpowiedzjak to zwolnili? a do sądu z pozwem to nie łaska pójść? pracodawca nie może sobie okraiać pensji pracownika od tak sobie../
Odpowiedz