Długo nic nie pisałem ale dzisiejsza sytuacja zdecydowanie przelała czarę goryczy.
Słowem wstępu pracuję na stacji benzynowej w stolicy naszego pięknego kraju już ponad 3 lata. Wiele więc widziałem, z różnymi ludźmi miałem styczność i niewiele rzeczy jest mnie w stanie zaskoczyć.
Podstawowym produktem sprzedawanym na stacji jest paliwo (chociaż osobiście skłaniam się do opinii, że kawa i alkohole wszelkiego typu mocno depczą mu po piętach). Logicznym jest więc, że na stacji posiadamy specjalne środki do czyszczenia dystrybutorów, pistoletów i tym podobnych oraz środki do neutralizacji rozlanego paliwa (ziemia okrzemkowa/sorbent - różne nazwy słyszałem). Podstawową funkcją tego środka jest wchłonięcie rozlanego paliwa.
Tak więc klientka zgłosiła, że przez przypadek rozlało się jej paliwo przy dystrybutorze więc zgodnie z procedurami BHP wychodzę na plac w kamizelce odblaskowej, zabezpieczam stronę dystrybutora po której rozlało się paliwo pachołkami i zabieram się za zasypywanie rozlanego paliwa sorbentem. W połowie słyszę klakson i czuję uderzenie. Upadam na ziemię, prosto w połowicznie zasypaną (małą co prawda) kałużę paliwa (miałem rękawice ochronne więc na szczęście nic w ręce mi się nie stało), oglądam się za siebie a tam [B]londzia w BMW (przepraszam za stereotyp ale taka prawda) gada przez telefon trzymany w ręce równocześnie się na mnie drąc:
[B]- Nie widzisz, że jadę debilu!!
[J]a - Co pani wyrabia?! Nie widzi Pani pachołków i tego, że pracuję w kamizelce? (nie wyszedłem absolutnie poza obszar zabezpieczony pachołkami).
[B]- G*wno mnie to obchodzi! Jak porysowałeś mi auto to Cię załatwię gnoju! Dzwonię po policję!
[J]- Kobieto, potrąciłaś mnie na terenie stacji, przejechałaś po pachołkach zabezpieczających rozmawiając przez telefon trzymając go w ręce! To nie ja tutaj złamałem przepisy ale proszę bardzo, oszczędzę baterii w telefonie.
Zadzwoniła, tego co powiedziała dyspozytorce/dyspozytorowi nie przytoczę bo bardziej skupiłem się na swoim stanie (mundurek uwalony paliwem, rękawice też, ja na szczęście cały tylko lekko potłuczone kolana po upadku). Po jakiś 6 minutach przyjechała policja, wylegitymowali nas i pytają się co się stało bo w zgłoszeniu nie dostali żadnych konkretnych informacji. Blondzia zaczyna drzeć się, że wrzuciłem jej pod auto pachołki a potem sam rzuciłem się jej na maskę i ona żąda natychmiastowego aresztowania mnie i naprawy auta (nie było co naprawiać, pachołek jedynie starł trochę kurzu z jej błotnika). Policja uspokaja ją i po pytaniu czy nic mi nie jest pytają się mnie o moją wersję.
Ja na to, że nie ma sensu, żebym się produkował i mówię, że zamiast tego pokażę całe zajście na monitoringu (mam do niego dostęp i uprawnienia od kierownika). Jeden z policjantów zostaje się z blondzią, a drugi idzie ze mną na zaplecze, gdzie pokazuję mu całe zajście. Po wyjściu do pierwszego policjanta i blondzi pada magiczne:
[P]- Widziałem całe zajście na monitoringu. Pani jest sprawcą potrącenia, w dodatku rozmawiała Pani przez telefon w trakcie jazdy. Za te przewinienia nakładam na Panią mandat w wysokości 700 PLN i 8 punktów karnych. Czy przyjmuje Pani mandat?
[B]- Oczywiście, że nie! To jego wina! (w sensie, że chyba moja;))
[P]- Proszę Panią, pracownik stacji jest i był w momencie zdarzenia w kamizelce odblaskowej, w dodatku obszar na którym pracował był zabezpieczony pachołkami. Nadal nie przyjmuje Pani mandatu?
[B]- Nie!!
[P]- W związku z tym informuję Panią, że zostanie przeciwko Pani wszczęte postępowanie wyjaśniające. A Pana (zwrócił się do mnie) proszę o zabezpieczenie monitoringu, zgłosimy się po niego na początku tygodnia.
Po dopełnieniu formalności i odjeździe policji paniusia klnąc na mnie odjechała z piskiem opon (nie zatankowała, czy po cokolwiek przyjechała na stację).
Dziwi mnie bezczelność ludzka, ale mam też nauczkę na przyszłość w odniesieniu do tego co powtarza nasz BHP-owiec "Co z tego, że jesteś widoczny? Jak wychodzisz na plac, tam gdzie jeżdżą auta pamiętaj - miej oczy dookoła głowy i co chwila rozglądaj się czy jesteś bezpieczny."
Stacja paliw
Tak na dobrą sprawę to powinni ją zakuć w kajdanki i na 48 godzin do wyjaśnienia zatrzymać. Testy na substancje psychoaktywne, bo nie wierzę, że na trzeźwo można być takim durnym. A dodatkowo za próbę umyślnego zabójstwa na 3 miesiące do aresztu wydobywczego. Co poniektórzy skarżą się na tym portalu na piekielność egzaminatorów w trakcie egzaminu na prawo jazdy. Ten i inne przypadki świadczą o tym, że sito egzaminacyjne jest z bardzo dużymi okami.
Odpowiedz@Tolek: a co jeśli ta zmyślona postać z historii zdała za pierwszym razem? Jaka wtedy przyczyna?
Odpowiedz@Tolek: Najlepiej od razu sąd polowy i rozstrzelanie. Test alko i środki jak najbardziej. Reszta to głupota.
OdpowiedzPomyśleć że ja z pełną świadomością odmawiam zrobienia prawa jazdy, bo wiem, że po prostu nie nadaję sie do prowadzenia jakiegokolwiek pojazdu, a tu taka pindzi-blond wjeżdża se w przypadkowych ludzi. Głupi ludzie to muszą mieć bezstresowe życie.
Odpowiedz@Cyraneczka: ja też się boję iść na prawko ale w tym roku postanowiłam, że pójdę na kurs, najwyżej nie zdam ale na kurs pójdę i chociaż zobaczę jak to jest bo tak naprawdę to nie mam pojęcia. Myślę, że mimo wszystko warto. P.S. mam 35 lat
OdpowiedzAż dziw, że jej nie zawinęli na badania krwi.
Odpowiedz@Grav: Nawet bym chciała, żeby wszyscy nieracjonalni ludzie po prostu byli pod wpływem alkoholu/innych środków (:
OdpowiedzA w tej bajce były smoki ? :)
Odpowiedz@cebulaklubelak A widziałeś kiedyś polskiego kierowcę w akcji?
Odpowiedz@cn77: Widziałem w internecie filmy z monitoringów ukazujące tego typu akcje na całym świecie.
Odpowiedz@Jorn: w internecie... ja ma to szczęście takie coś obserwować na co dzień, z własnego samochodu... dobrze, że mam kamerkę
OdpowiedzCiekaw jestem dalszego ciągu, chętnie poczytam.
Odpowiedz@tatapsychopata: Nie doczekasz się.
Odpowiedz@tatapsychopata: Autor się obudził
Odpowiedz@Armagedon @digi51 No pewnie, bo każdy polski kierowca jest racjonalnym człowiekiem, który ma oczy dookoła głowy i nigdy nie powoduje wypadków :) a w ogóle to jeśli coś nie spotkało was bezpośrednio to nie miało prawa wydarzyć się komuś innemu, logiczne przecież. Może pora, żebyście wy też się obudzili...
Odpowiedz@FlyingLotus: Stereotypowa bajeczka z plastikowymi dialogami. Jeśli nie wymyślona to na pewno "uteatralniona", żeby więcej plusów wyłapać, bo przecież kierowcy BMW to według piekielnych zło największe, a już blondynka za kierownicą BMW to musi być pusta lala, która prawo jazdy zdała dupą. Trochę już czytam piekielnych, żeby debilizmy pisane pod publiczką rozpoznać z daleka. No, ale w końcu ta strona służy rozrywce, a tej niewątpliwie co niektórym ta historia dostarczyła.
OdpowiedzNawet jeśli ta historia jest prawdziwa, a wątpie, dialog z policjantem to czysta bajka
OdpowiedzZnowu zły pieszy wtargnął pod samochód, a zła policja nabija tylko statystyki kierowcom :P
Odpowiedz