Na fali relacji z sąsiadami.
Niezbędny krótki wstęp.
Pięć lat temu kupiliśmy mieszkanie w nowym bloku. Ze względów rodzinnych wybraliśmy mieszkanie na parterze z ogródkiem. Wyjście na ogródek z balkonu, oczywiście dodatkowo zabuliliśmy za ten luksus. Ogródek ogrodzony, dostęp tylko od strony mieszkania. Ogródki mają wszystkie mieszkania na parterze od tej strony bloku i wszystkie są ogrodzone i prywatne. Oczywiście użytkowanie tych przestrzeni jest określone w regulaminie, nie można palić ognisk, grilli węglowych i gazowych (elektryczne są dozwolone), sadzić wysokich drzew, opalać się topless itp. Sytuacja jasna.
Nasz ogródek był rzecz jasna ogrodzony, posadziliśmy niskie tuje, zorganizowaliśmy kącik zabaw dla dzieci, posialiśmy na kawałku ziemi trawę. Sielanka.
Około trzy lata temu jeden z sąsiadów z drugiego piętra sprzedał mieszkanie. Nowy nabywca wydawał się człowiekiem w porządku. Do czasu. Po ok. 2 miesiącach od wprowadzenia się zaczepił mnie na klatce jak wchodziłam do bloku z dziećmi. Przytaczam dialog zachowujący sens.
- To ty mieszkasz na parterze w mieszkaniu z ogródkiem? - zaczął bez dzień dobry i bez oficjalnego przejścia na ty.
- No tak. A co chodzi?
- A dlaczego ogródek jest ogrodzony?
Tu mi lekko szczęka opadła. Sąsiad nie zważając na moje zdziwienie dalej kontynuował.
- No bo jak to tak się grodzić. Tu jest wspólnota, wszystko jest wspólne. Ja żądam dostępu do ogródka. Ja nie mam gdzie psa wyprowadzać! Jak można tak bezprawnie się grodzić!
- Ale ogródek jest nasz, my go kupiliśmy. - próbowałam wejść mu w słowo.
- Nic mnie to nie obchodzi. Jutro przyprowadzam o 8 psa i masz mnie wpuścić. A najlepiej niech mój pies zostanie na cały dzień, bo ja pracuję. Przygotuj mu budę, wodę, zabawki i karmę. Jutro o 8! - obrócił się na pięcie i poszedł.
Następnego dnia ok 8 sąsiad faktycznie dzwonił do drzwi, ale mąż poinformowany o rozmowie z tym człowiekiem powiedział mu, gdzie ma się udać ze swoimi roszczeniami co do naszego ogródka. Oczywiście grzecznie, ale dosadnie.
No i zaczęło się.
Sąsiad zaczął pisać anonimowe donosy do wspólnoty, że palimy ogniska, grille, opalamy się w negliżu, że urządzamy libacje alkoholowe w ogródku. Wzywał straż miejską i policję. Kilka razy przyjechali i sprawdzili. Wezwania były bezzasadne, bo nic takiego się nie działo. Potem zmienił adresatów donosów. Pisał do MOPSu, że niewłaściwie zajmujemy się dziećmi, że są głodne, brudne i zaniedbane. To też była nieprawda. Mąż chodził od początku kontroli z nim rozmawiać, ale to nic nie dało. Facet ubzdurał sobie, że ogródek jest wspólny i on ma prawo z niego korzystać (czyli wyprowadzać tam psa). Napsuł nam trochę krwi i nerwów.
Na szczęście przeczucie mnie tknęło i na początku konfliktu zamontowaliśmy kamerę na balkonie monitorującą ogródek. Facet dodał nowy typ uprzykrzania nam życia. Polał tuje jakimś płynem, po którym zaczęły usychać. Podrzucał nam odchody swojego psa, spsikał ogrodzenie jakimś śmierdzącym płynem, wrzucił potłuczone szkło i gwoździe do ogródka. Na koniec próbował podpalić ogrodzenie i tuje. Miał jednak pecha bo mieliśmy nagrania i zeznania trzech sąsiadów, którym też zalazł za skórę. Wybryk z ogniem był ostatni. Miał sprawę w sądzie i zapadł wyrok skazujący go (dla historii nieistotne na ile lat). Do tego doszła reszta rzeczy, które robił dla uprzykrzania nam życia. Sąsiedzi byli po naszej stronie, bo mężczyzna był bardzo konfliktowy i z kilkoma osobami także wszedł w konflikt.
Jeszcze jedno wyjaśnienie dla dociekliwych. Donosy do wspólnoty i MOPSu były dość krótko, ale intensywnie. Potem zaczął ataki bezpośrednie, które trwały kilka dni do próby ognia. Zgłoszenia na policję były, ale nie dały rezultatu (niska szkodliwość itp).
Piekielny Sąsiad/blok
Naprawdę są ludzie, którzy wierzą w takie idiotyzmy? XD
Odpowiedz@Honkastonka sąsiedzi są różni. Osobiście mam na osiedlu jednego asa, co sobie z części wspólnej zrobił parking. Jego prywatne miejsce stoi puste a jak tylko ktoś postawi auto na "jego" miejscu(czyli części wspólnej) to powietrze z kół w nocy ucieka i nie tylko. Dlatego jestem w stanie uwierzyć w tą historię
Odpowiedz@Honkastonka wierza do momentu, kiedy zada obca osobe o zrobienie budy i kupienie zabawek dla swojego psa. Po czyms takim juz trudno uwierzyc
Odpowiedz@annabel: Zapomniałaś o karmie.
Odpowiedz@Armagedon: I szybki wyrok sądu, do tego skazujący z odsiadka.
Odpowiedz@maat_: Wiesz, w sumie to ja nie wiem jaki wyrok grozi za usiłowanie podpalenia, więc się nie mądrzyłam. Co nie zmienia faktu - że historia w całości przegięta na maksa.
Odpowiedz@Armagedon: w naszym kraju żeby trafić do więzienia to trzeba naprawdę grubą akcję odwalić. Za pobicia, napady, rozboje, a także podpalenia, "polskie" sądy dają śmieszne zawiasy. Więzienie chyba tylko w przypadku recydywy albo jak są ofiary śmiertelne, choć z tym drugim też nie zawsze.
OdpowiedzCo jest w grilu gazowym przeszkadzającego czego nie znajdę w elektrycznym?
Odpowiedz@Michail: butla z gazem i "miękki" gumowy wąż. Głównie to, ale raczej chodzi o przepisy "pepoż" o otwartym ogniu...
Odpowiedz@Michail: Może być kwestia składowania grilla z butlą w budynku z gazem z instalacji. Gaz z gazociągu i gaz z butli nie powinny się mieszać w przestrzeni zamkniętej, bo tworzą bardzo wybuchową mieszankę.
Odpowiedz@Grav: Racja. Ja się przy wymyślaniu zafiksowałem na przeszkadzanie sąsiadom ;)
Odpowiedz@Grav: @Grav: nie to, metan i propan butan, nie reagują ze sobą, potrzeba tlenu z powietrza; chodzi o p.poż, ale o to że jak straż przyjeżdża to ma wiedzieć, że jest gaz sieciowy i mają się po jego zakręceniu nie spodziewać już żadnego innego wybuchu gazu, zatem ma nie być butli. No i najważniejsze dostosowanie wentylacji, i usytuowanie czujników, i odprowadzenia spalin. gaz ziemny z instalacji jest lżejszy od powietrza i będzie się unosił w górę, w przypadku wycieku trzeba mu na to pozwolić. gaz z butli, będzie się snuł w dół i zbierał w najniższych pomieszczeniach i trzeba tam trzeba go wykrywać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2021 o 10:59
@PiekielnyDiablik: O widzisz, czyli wiedziałem, że dzwonią, ale nie wiedziałem, w którym kościele :)
Odpowiedza zapowiadało się że będzie ciekawa historia
OdpowiedzCzy w tej bajce były też smoki?
OdpowiedzKłamać to trzeba umieć.
OdpowiedzMiałam przeboje w kilku miejscach z kilkoma sąsiadami. Konsekwencją jednego z nich jest tzw. ciężkie uszkodzenie ciała, innego - jazda karetką na SOR w stanie zagrożenia życia (chociaż wszystkie kilka sytuacji sprowadzało się do jednego: przekonania sąsiada, że może ingerować w przestrzeń mojego mieszkania czynnikami zagrażającymi zdrowiu i życiu, czego mój zniszczony niepełnosprawny organizm nie wytrzymał). Naprawdę wierzę, że sąsiedzi potrafią być okrutni. Ale w tę historię nawet mnie trudno uwierzyć. Jeśli nie jest wymyślona, to, w moim odczuciu, mocno podkoloryzowana.
Odpowiedz@didja: Napisz ty to bardziej zrozumiale, bo wychodzi na to, że próbowałaś przekonać sąsiada, żeby ingerował w przestrzeń twojego mieszkania groźnymi czynnikami. On odmówił - w konsekwencji czego ucierpiał twój organizm. Nawet nie można założyć, iż zapomniałaś wstawić słówko "nie". Bo wtedy zdanie by brzmiało... "...kilka sytuacji sprowadzało się do jednego: przekonania sąsiada, że NIE może ingerować w przestrzeń mojego mieszkania (...), czego mój (...) organizm nie wytrzymał." [skróciłam, żeby było przejrzyściej] I w końcu nie wiem, kto komu uszkodził ciało, kto jechał na SOR i dlaczego? Z powodu ingerencji, nie-ingerencji, czy spuszczenia ciężkiego łomotu?
Odpowiedz@Armagedon: no nie. To nie autorka miała przekonać sąsiada, tylko te sytuacje opierały się na jego przekonaniu (czyli na tym, że on był przekonany), że może ingerować w coś tam. W tym zdaniu wszystko okej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 sierpnia 2021 o 12:12
@Etincelle: No, masz rację. Polska język - trudna język.
OdpowiedzCo za kompletna bzdura, dziecko drogie ty nigdy z sądami nie miałaś do czynienia, że o jakimś szybkim wyroku skazującym z odsiadka opowiadasz. Gdy się zmyślą trzeba miec odrobinę pojęcia o świecie, same amerykańskie filmy to za mało
OdpowiedzPamiętaj, że mogło być gorzej, sąsiad mógł chcieć wyprowadzać w waszym ogródku swojego smoka!
OdpowiedzJezu, długo wymyślałaś te historię? Na serio nie masz nic lepszego do roboty niż takie bajkopisarzenie ?
OdpowiedzKilka ogródków i tylko u was takie przygody? No wybrańcy! W totka zagrajcie.
Odpowiedz@metaxa jak mieszkał bezpośrednio nad nimi to możliwe
Odpowiedzpochodz po adresatach donosow i zbierz oswiacdczenia przy donosie na policje moga wystawic mandat za bezzasadne wezwanie zrob mu sprawe o nekanie i postuluj zakaz zblizania sie, to sie bedzie musial wyprowadzic jesli jeszcze nie siedzi
OdpowiedzA co z psem?
OdpowiedzDo momentu "A najlepiej niech mój pies zostanie na cały dzień, bo ja pracuję. Przygotuj mu budę, wodę, zabawki i karmę. Jutro o 8!" czytało się przyjemnie, historia była ciekawa. Ale kurde, przedobrzyłaś :)
OdpowiedzProsta metoda. Jeśli to prawda, zapodaj kawałek nagrania. Przecież je masz. Zamknij gęby niedowiarkom.
Odpowiedz