Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałam już nic więcej nie dodawać w "psim" temacie, ale po dzisiejszym…

Miałam już nic więcej nie dodawać w "psim" temacie, ale po dzisiejszym spacerze po prostu MUSZĘ.

Przed chwilą byłam na wieczornym spacerze z Kruszyną - ale ona akurat w tej historii nie zagrała żadnej roli, boi się psów większych od siebie (czyli prawie wszystkich) i trzyma się od nich z daleka. Nie, główne postacie tej historii to psy Czarny i Rudy, tak je nazwałam sobie dla ułatwienia opisu sytuacji.

Idzie sobie Czarny z panią na spacer - luzem, bez smyczy, ale nie oddala się od pani. Pani też bacznie obserwuje, co pies robi. Z za zakrętu wyłania się Rudy na smyczy, na widok Czarnego szarpie smycz z całej siły, warczy, ujada, wścieka się. Czarny owszem, postawił "szczotę" na grzbiecie i warknął, ale na krótkie "nie wolno!" swojej pani zaczął udawać, że Rudego nie widzi. Pani Rudego krzyczy:

- Proszę wziąć psa na smycz!

Następna krótka komenda "do nogi!" i Czarny grzecznie siedzi przy swej pani, nadal udając, że Rudego wcale tam nie ma. Rudy szczeka i wyrywa się tak, że chyba tylko cudem nie udusił się obrożą, jego pani wrzeszczy jeszcze głośniej:

- No weź pani tego psa na smycz!

Właścicielka Czarnego wzruszyła ramionami, po czym nachyliła się i przypięła psu smycz, co w niczym nie zmieniło sytuacji - Czarny nadal siedział jak przymurowany przy jej nodze, Rudy ciągle wyrywał się i szczekał, a w sumie to już prawie charczał z tej zajadłości, prawie że pianę toczył z pyska.

Właścicielka Rudego:

- Ja zaraz na Straż Miejską zadzwonię, że pani psa bez smyczy puszcza!

Taaa, ja mam tylko jedno pytanie - który z tych psów był pod kontrolą?

wieczorny_spacer

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar eeee25
11 11

Norma.mój pies po szkoleniu, dobrze ułożony, ale wielkości owczarka. Notorycznie rzucają się na niego osiedlowe burki. Kiedyś powiedziałam facetowi, na następny spacer wezmę gaz i dostanie Pan i pies.

Odpowiedz
avatar Kaskarzyna
8 8

Jak jeszcze mieszkałam w mieście miałam nieprzyjemność spotykać na spacerach starszą panią znaną na osiedlu jako Krzykaczka. Pani K. ma w zwyczaju ciągać na smyczy yorka i wydzierać się na każdego psiarza, żeby jej zszedł z drogi, bo jej pies to agresywna rasa...Bardzo współczuję temu psu, który jak jest z kimkolwiek innym to zachowuje się normalnie, natomiast z tym babsztylem wypluwa płuca i rzuca się na wszystkich i wszystko by połknąć w całości. Sama od zawsze mam psy- w większości dorosłe adopciaki po przejściach. Czasem są do rany przyłóż a czasem trzeba się ostro namęczyć żeby nasze życie( i życie ludzi wokół) było szczęśliwe i spokojne. Niestety jest grupa osób, która zamiast wychowywać woli krzyczeć...na swojego psa, obce psy i ludzi

Odpowiedz
avatar Shi
7 7

@Kaskarzyna: przy innych pies czuje się bezpiecznie, przy pańci... cóż, tylko psa szkoda. Skąd wniosek że czuje się bezpiecznie? Podobnie było z psem siostry, przy niej dostawał jopla,na każdego warczał, a byle hałas sprawiał że aż podskakiwał. Przy rodzicach też strasznie znerwicowany był, ale nie rzucał się na ludzi. A przy mnie? Nawet dzwonek do drzwi go z kanapy/legowiska nie ruszał. Uszy podniósł, poszczekał,co najwyżej wstał jeśli go dzwonek ze snu wybudził i tyle. Z drugiej strony ja najbardziej trzymałam go w ryzach - nie pozwalał by ciągnął czy, gdy był już stary, to ja wyznaczalam trasę spaceru tak by był w stanie wrócić na własnych łapach. Jeśli leciał do drzwi przez dzwonek to zawsze dostawał komendę "na koc" i "leżeć" zanim komukolwiek otworzyłam. Było to też dobre dla jego zdrowia, bo choćby kręgosłup miał sobie połamać próbując wskoczyć (sylwetka jamnikopodobna) to musiał leżeć na kanapie, a przy dzwonku do drzwi zamiast schodzić po podescie to zaskakiwał. To straszne jak właściciele nie tresujac i rozpieszczajac zwierzaki wręcz im szkodzą. Pies musi mieć dyscyplinę (nie przemoc, oczywiście) by nie zwariować.

Odpowiedz
avatar Kitty24
10 12

Odpowiadam na pytanie: obydwa, lecz każdy w innej formie. Pod kontrolą nie była pani Rudego ;)

Odpowiedz
avatar gawronek
12 28

Dla mnie piekielne obie właścicielki. Jedna, bo ignoruje problemy behawioralne swojego psa. Druga, bo wyprowadza go bez smyczy. Nie mam obowiązku znać każdego psiarza w okolicy, a jak jadę rowerem to nie lubię się zastanawiać czy akurat dany pies jest tak dobrze ułożony że nie potrzebuje smyczy, czy może jego właściciele mają wywalone. A parę psów już się za mną rzuciło w pogoń. Jak ułożony by pies nie był, ma mieć smycz. A jak się chce wyprowadzać psa bez smyczy to trzeba sobie znaleźć jakieś pole gdzie nie ma ludzi.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 24

@gawronek: Dokładnie. Tutaj żaden pies nie był tak naprawdę pod kontrolą.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
7 7

@Armagedon: np. w parku? Tam to już w ogóle psiarze mają wyebongo na swoje psy, spuszczają je ze smyczy i nie reagują jak pies zaczyna się interesować innymi psami, spacerowiczami czy ludźmi na rowerach. Poza tym, na osiedlach są też ścieżki rowerowe, skąd wziął ci się ten chodnik?

Odpowiedz
avatar gawronek
4 4

@Armagedon Dzięki za troskę, u mnie na osiedlu obok domków nie ma chodników, jest tylko droga z kostki ;)

Odpowiedz
avatar Koralik
11 13

@shpack: Ja wiem, czego Ty nie zrozumiałeś w tej historii. Tego, że autorka nie brała bezpośredniego w niej udziału, była tylko bierną obserwatorką.

Odpowiedz
avatar shpack
1 1

@Koralik to prawda, nie czytałem uwaznie

Odpowiedz
avatar t5q1
-2 2

Masz rację nie dodawaj

Odpowiedz
avatar zupak
3 3

O to to. Jak jest ograniczenie do 50 km/h to ja sobie jadę 90. I jadę bezpiecznie, nikomu nie sprawiam zagrożenia. Wariaci jeżdżą w tym samym miejscu 150 km/h. To oznacza, że ja jestem odpowiedzialnym kierowcą.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Czuję podtekst "bo wiecie, mój piesiu może chodzić bez smyczy, bo jest ułożony". Pies ma mieć albo smycz albo kaganiec i koniec. Nawet najbardziej ułożony pies może zareagować na jakiś niezrozumiały dla Ciebie czynnik. Ja np. śmierdzę krwią, gdy wracam z pracy, jako że w moim markecie (jak i w wielu miejscach pracy) coś takiego jak prysznic to byłby zbędny luksus. Już mi się parę razy zdarzył atak psa, któremu się to nie spodobało.

Odpowiedz
Udostępnij