Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem programistą i mam całkiem dobrą pracę. Ale, że jest dobrze nie…

Jestem programistą i mam całkiem dobrą pracę. Ale, że jest dobrze nie oznacza, że nie może być jeszcze lepiej. Dlatego właśnie cały czas przeglądam oferty, wysyłam CV i biorę udział w rekrutacjach. Jak do tej pory nie udało mi się jeszcze trafić na lepszą ofertę niż moja aktualna praca, ale mam zamiar nadal szukać.

Dzisiaj zadzwoniła do mnie rekruterka z pewnej firmy, do której wysłałem CV jakoś pół roku temu.

[Rekruterka]: Witam, dzwonię z firmy X. Pół roku temu wysłał pan do nas swoje CV. Chciałam się dowiedzieć czy nadal jest pan zainteresowany.
[Ja]: Bardzo chętnie odpowiem na to pytanie, ale czy mogłaby mi pani najpierw przybliżyć czym miałbym się zajmować i co mi państwo proponują?
[R]: Ależ proszę pana, wysyła pan CV i nawet nie wie czym zajmuje się nasza firma?
[J]: Niech pani wybaczy, ale miesięcznie wysyłam około 5 CV do różnych firm, a do państwa aplikowałem ponad pół roku temu. Nie jestem w stanie tego spamiętać.
[R]: Ehhh... Wymagamy od pana znajomości języków HTML, CSS i JavaScript. Będzie się pan zajmował tworzeniem interfejsów dla sklepów internetowych.
[J]: Z tego co rozumiem miałbym się zajmować frontendem. Problem jest taki, ze ja jestem bardziej programistą backendowym.
[R]: Z pana CV wynika, że zna pan wszystkie potrzebne technologie.
[J]: Skoro pani tak mówi. Ale tak jeszcze z ciekawości, ile jesteście mi w stanie państwo zaproponować?
[R]: Maksymalnie mogę zaproponować 3500 zł brutto na miesiąc.
[J]: Czy pani sobie ze mnie żartuje? Znalazłem właśnie na mailu ofertę waszej firmy na stanowisko na jakie aplikowałem. Senior full stack developer, widełki 11000 zł do 14000 zł. A pani mi proponuje posadę juniora?
[R]: Przecież sam pan powiedział, że jest pan programistą backendowym. Rozumiem, że nie jest pan zainteresowany?
[J]: Nie, nie jestem. Do usłyszenia.

Druga historia dotyczy oferty pracy na stanowisku kierownik projektu. W wymaganiach komunikatywny język angielski. Po kilku godzinach od wysłania CV zadzwoniła do mnie pani rekruterka. Po upewnieniu się, że mam teraz wystarczająco dużo czasu pani zaczęła rozmowę. I ta sama w sobie piekielna nie była, aż nie doszliśmy do sprawdzenia mojej znajomości języka angielskiego. Pani zadawała bardzo proste pytania a ja sobie odpowiadałem. Ale coś mi nie pasowało. Po pierwsze akcent pani rekruterki był tragiczny. Po drugie rozmowa wyglądała następująco: pytanie, odpowiedź, kolejne pytanie, odpowiedź... Zero nawiązani do moich wypowiedzi, brak dopytywania o szczegóły, nic.

Postanowiłem panią sprawdzić. W połowie odpowiedzi na kolejne pytanie wtrąciłem "A czy pani w ogóle rozumie o czym ja mówię?". Jak możecie się domyślić pani nie zareagowała, więc już do końca rozmowy zamiast odpowiadać na pytania opowiadałem fabułę pewnego odcinka z serialu Chłopaki z baraków. Na sam koniec pani stwierdziła, że mój angielski jest idealny, i że za jakiś czas ktoś się ze mną skontaktuje aby umówić spotkanie z osobą techniczną. Ps. Oferty nie przyjąłem gdyż okazało się, że nie ma opcji abym mógł pracować zdalnie (nie mają infrastruktury wymaganej do pracy zdalnej, a dla jednej osoby nie opłaca im się jej tworzyć).

Ogólnie nie cierpię tych wszystkich "nowoczesnych" technik rekrutacyjnych. Gdy tylko ktoś każe mi szacować ile piłeczek pingpongowych zmieści się do boeinga to zwykle każę mu się puknąć w czoło i proszę o poważne traktowanie. Tym razem jednak technika rekrutacyjna mnie zagięła. To był już trzeci etap rekrutacji na stanowisko kierownika projektu w małej firmie. Rozmowa z prezesem szła w miarę gładko ale do czasu.

[Prezes]: Proszę mnie przekonać, że zabijanie Żydów jest złe.
[Ja]: Słucham...!
[P]: Proszę mnie przekonać, że zabijanie Żydów jest złe...
[J]: Ale... Dlaczego?
[P]: Jak to dlaczego? Będąc kierownikiem projektu będzie pan musiał rozwiązywać różnego rodzaju konflikty i motywować swoje wybory. Proszę sobie wyobrazić, że jestem Hitlerem i przekonać mnie, że postępuję źle. Ja bym nie miał problemu, aby pana przekonać.

No i mnie facet przekonał... Do wyjścia stamtąd jak najszybciej.

I ostatnia historia może nie aż tak piekielna, ale według mnie nawet zabawna. Czyli rekrutacja a'la speed dating. Byłem umówiony na rozmowę rekrutacyjną w pewnej kawiarni. Kilkanaście minut przed ustaloną godziną byłem już na miejscu. Zamówiłem sobie kawę i czekałem. Kilka minut później do kawiarni wpadła pani rekruterka, na szybko się przedstawiła, podała mi jakąś broszurę informacyjną, nakazała się zapoznać z nią i poinformowała, że za kilka minut do mnie podejdzie. W broszurze nie było nic ciekawego, ot informacje o firmie, w której miałem pracować. Nic ponad to co znalazłem w internecie na temat tej firmy. Bardziej mnie interesowało zachowanie pani rekruterki, która to podchodziła po kolei do kolejnych osób, wręczała im broszurę i dawaj do kolejnej osoby. Naliczyłem, że oprócz mnie pani obskoczyła jeszcze kolejne 6 osób. Gdy podeszła do mnie ponownie wywiązał się taki dialog:

[Rekruterka]: Rozumiem, ze zapoznał się pan z broszurą. Ma pan jakieś pytania dotyczące firmy?
[Ja]: Co do firmy nie mam pytań bo już przed rozmową zapoznałem się z jej profilem. Ale mam inne pytanie.
[R]: Słucham.
[J]: Czy pani oprócz mnie rekrutuje jeszcze 6 innych osób?
[R]: A przeszkadza to panu?
[J]: Nie, ale chciałem się dowiedzieć czy to jakaś nowa technika? Pierwszy raz biorę udział w takiej rekrutacji.
[R]: Pracuję w takim trybie od około roku. Bardzo przyśpiesza to prowadzenie rozmów.
[J]: Rozumiem. A tak jeszcze z ciekawości czy te wszystkie osoby aplikują na to samo stanowisko co ja?
[R]: Nie, ale to nie problem gdyż pierwszy etap rekrutacji jest taki sam na wszystkich stanowiskach.

Być może dla tej pani taki tryb pracy jest ok i może rzeczywiście idzie to szybciej. Jednak dla mnie jako dla osoby szukającej pracy taki sposób jedynie wydłuża czas rozmowy. Bo zamiast sprawnie odpowiedzieć na te kilkanaście pytań i zadać kilka swoich, to za każdym razem musze czekać aż pani obskoczy pozostałe 6 osób.

I to wszystkie piekielne historie jakie mi się zebrały przez te 3 lata wysyłania CV.

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fahren
21 23

Taa, też dostałem pytanie o piłeczki w boeingu. Moją odpowiedzią było kontrpytanie "Czy pakowanie piłeczek do boeinga będę miał w obowiązkach". Pracy jako dostawca pizzy nie dostałem.

Odpowiedz
avatar Numberedaccount
3 9

Mam wrażenie, że większość kluczowych/ważnych stanowisk w wielu dużych firmach obsadzana jest z polecenia/ze znajomości z jakiegoś projektu. O ile obiektywnie nie ma w tym nic złego i na pewno ułatwia to współpracę, to w takiej sytuacji dobry HR staje się zbędny. A utrzymanie dobrego HR kosztuje, tak samo jak koszmarnie drogie rekrutacje zlecane firmom zewnętrznym (choć efekty są znakomite)

Odpowiedz
avatar bazienka
11 17

pierwsza sytuacja i mnie sie trafila rowniez dotalam telefon informujacy o cv zlozonym pol roku wczesniej, wiec zapytalam o nazwe firmy i stanowisko no i zaczela sie lawina pretensji - to pani nie wie, gdzie aplikuje?! - jak to mozliwe, ze nie pamieta pani nazwy firmy?! - jak pani smie tracic moj czas? i w ogole jak ja smiem miec prace po pol roku od szukania bo rpzeciez kazdy, kto chce prace zmienic lub zdobyc, wysyla ylko jedno cv w jedno miejsce i miesiacami czeka na kontakt...

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
-5 13

Z tym pytaniem o przekonanie Hitlera by nie zabijał Żydów pokazałbym mu co teraz Żydzi robią i powiedział: - Widzisz? To dlatego, że mają złotą kartę "holocaust", dzięki której są nietykalni, wolno im wszystko i nikt nie ma odwagi im się postawić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@HelikopterAugusto: Nie, wystarczy powiedzieć, że to było marnotrastwo bezwzględnych okrutników po ataku ZSRR by się bardziej przydali na pierwszej linii na froncie wschodnimm efekt ten sam, a efektywność wyższa do tego bez efektu biznes holokaust

Odpowiedz
avatar Badziong
4 8

Jak ja się cieszę, że deje nie potrafią czytać. Zaraz by było "po co programiście tyle kasy? przecież tylko patrzy w komputer, dej na biedne dzieci" Co do pracodawców, pożal się Boże

Odpowiedz
avatar krogulec
3 3

> Będąc kierownikiem projektu będzie pan musiał rozwiązywać różnego rodzaju konflikty i motywować swoje wybory. Zamiast przekonywać że ludobójstwo jest złe, to bym zalecił szefostwu rozwiązanie umowy z takim człowiekiem

Odpowiedz
avatar jan_usz
0 0

@krogulec: Nie można zwolnić pracownika ot tak, trzeba udokumentować przypadek na wypadek jakby się odwoływał do sądu. Dodatkowo w różnych korpo w ramach akceptacji odmienności trzeba dać kolejną szanse, rozpocząć proces naprawczy, wysłać na szkolenia, wyznaczyć mentora itp, itd.

Odpowiedz
avatar krogulec
0 0

@jan_usz: Można, to się nazywa dyscyplinarka. A w przypadku gdy to kontrahent, to bym zalecił zerwanie umów z tym kontrahentem.

Odpowiedz
avatar kamil1024
-1 3

Jeśli jesteś "bardziej programistą backendowym", to dlaczego aplikujesz na full stacka? I to jeszcze senior full stacka? Poza tym co to znaczy: "skoro pani tak mówi"? Albo nie masz w swoim CV wymienionych technologii, w którym to wypadku dzwoniąca mówi bzdury i powinieneś powiedzieć, że nie masz tych technologii w CV, albo masz je w CV, w którym to wypadku dzwoniąca miała rację. Tak czy siak wg tego jak to opisałeś, to twoje zachowanie w przypadku tej firmy było co najmniej dziwne. Zachowania dzwoniącej nie komentuję.

Odpowiedz
avatar Satsu
2 2

@kamil1024: W momencie gdy usłyszałem znajomości jakich technologii wymagają, to już wiedziałem, że to będzie kupa a nie oferta. Natomiast rozmowę kontynuowałem z czystej ciekawości. Poza tym powiedziałem, że jestem programistą bardziej backendowym bo taka jest prawda, ale nie wyklucza to faktu, że mam wiedzę i umiejętności aby ubiegać się o stanowisko senior full stack'a. Poza tym zauważ, że pani rekruterka proponowała mi stanowisko czysto fronendowe gdy w moim CV stosunek znajomości technologii backedowych do frontu wynosi jakieś 65% do 35%.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2021 o 7:34

avatar zolwik03
0 0

@Satsu a ja korzystając z okazji chciałbym się poradzić jak wbić się w ogólnie pojętą branże IT, czy to w programowanie czy w inną dziedzinę? Bo jak przeglądam oferty pracy to wszędzie wymagają doświadczenia, nawet na juniora. A jak wejść do branży bez doświadczenia?

Odpowiedz
avatar jan_usz
0 0

@zolwik03: Nie wiem gdzie Ty widujesz takie ogłoszenia, przy aktualnym ssaniu na rynku, każdy kto potrafi w czymś programować jest chętnie zatrudniany bez dużego doświadczenia (choćby zaraz po studiach).

Odpowiedz
avatar Koralik
0 0

Do mnie dziś zadzwonił rekruter z firmy, w której brałam udział w rekrutacji jakoś w lutym 2019 - mieli moje CV, najwyraźniej wyraziłam zgodę na kontakt w sprawie kolejnych rekrutacji prowadzonych przez tą firmę, nie pamiętam. W każdym razie dzwoni do mnie ten rekruter z propozycją pracy na stanowisku Android Developera. Owszem, mam w moim 8letnim stażu pracy udokumentowaną pracę w tej technologi - całe 9 miesięcy na samiuśkim początku kariery. Wtedy jeszcze nikt o Kotlinie nie słyszał, nie wspominając o tych wszystkich wersjach SDK, które wyszły od tamtej pory. I czego ten rekruter oczekiwał, że będę miała umiejętności seniorskie, czy liczył, że da mi stawkę juniora? Dodam, że w tej firmie aplikowałam na stanowisko Java Backend Developera.

Odpowiedz
avatar zolwik03
0 0

@Koralik a ja korzystając z okazji chciałbym się poradzić jak wbić się w ogólnie pojętą branże IT, czy to w programowanie czy w inną dziedzinę? Bo jak przeglądam oferty pracy to wszędzie wymagają doświadczenia, nawet na juniora. A jak wejść do branży bez doświadczenia?

Odpowiedz
avatar Koralik
0 0

@zolwik03: Zdarzają się pojedyncze przypadki, gdzie firma bierze kogoś kompletnie zielonego i go sobie szkoli (widziałam jeden taki w firmie w której pracowałam, chociaż też nie mam pewności czy jakichś podstaw programowania typek nie miał), ale raczej oczekują chociaż doświadczenia w postaci studiów (sama tak zaczynałam, studia, na trzecim roku praktyki studenckie i po praktykach zostałam w firmie). Przy czym doświadczenie można też zdobyć samemu - uczysz się wybranego języka, tworzysz jakieś proste aplikacje i wystawiasz je w publicznym repozytorium jako "wizytówki", które potem dołączasz do CV. Wiadomo, nie jest to komercyjne doświadczenie, ale pokazuje że coś tam umiesz, korzystasz z zewnętrznych bibliotek itp. Tak zupełnie bez doświadczenia, "z ulicy" to raczej marne szanse. Może jako tester-klikacz?

Odpowiedz
avatar Wilczyca
2 2

@zolwik03 a czemu chcesz się wbić do IT, tylko ze względu na zarobki czy masz jakieś inne motywacje? Żeby coś osiągnąć i nie poddać się po wielu miesiącach nauki, trzeba to po prostu lubić. Da się zacząć pracę na stanowisku juniorskim bez doświadczenia, ale chętnych jest teraz bardzo dużo, musisz więc wybić się dobrą wiedzą, ładnym portfolio (własne projekty, a nie przepisane z tutoriali albo bootcampów). Tylko na start nie licz na żadne 10k tylko 3-4k netto i to jak się wykażesz

Odpowiedz
Udostępnij