Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dwa razy w życiu ugryzł mnie pies. No dobra, "ugryzł" to za…

Dwa razy w życiu ugryzł mnie pies. No dobra, "ugryzł" to za dużo powiedziane, po prostu złapał zębami za dłoń, bez zaciśnięcia szczęk. I pierwszy z tych przypadków będzie kanwą mojej dzisiejszej historii.

Było to duuużo lat temu, byłam wtedy dzieckiem +/- 10-cioletnim, wracałam do domu? szłam gdzieś? Bez znaczenia dla historii. Idąc, zauważyłam trzech chłopców nieco młodszych ode mnie, których szalenie bawiło rzucanie kamieniami w psa schowanego pod ławką. Krzywdy mu chyba nie zrobili, ławka chroniła go przed kamieniami, podbiegłam i przegoniłam ich. Od razu wyjaśniam - żadne bohaterstwo z mojej strony, mimo że było ich trzech, to były takie czasy, że hasło "wszystko powiem waszym rodzicom" działało jak magiczne zaklęcie. Chłopcy uciekli, ja poszłam dalej, niestety gdy przechodziłam tuż koło ławki, pod którą był schowany pies, coś mi upadło. Klucze, chusteczka, cokolwiek, nie pamiętam już dziś. Schyliłam się aby to podnieść, pies doskoczył i ugryzł.

Rozpętało się coś w rodzaju piekła. Przed chwilą okolica była jak wymarła, tylko pies, chłopcy rzucający w niego kamieniami i ja, teraz nagle okazało się, że wokół jest mnóstwo ludzi - całkiem obcych, dalszych znajomych, bliższych znajomych, sąsiadów... Każdy krzyczał, że łolaboga, pies ugryzł dziecko, rodzice, gdzie rodzice??? Nie wiem, kto zawiadomił moich rodziców, zjawili się dosyć szybko i chyba jako jedyni wykazali się w tym wszystkim rozsądkiem - może dlatego, że od razu obejrzeli moją rękę (dłoń), na której owszem, widniały piękne ślady psich zębów, ale tylko odciśnięte na skórze, bez najmniejszego draśnięcia, przebicia, zadrapania skóry. Pies w zamieszaniu uciekł.

Wyjaśnienie dla osób nie znających się na psach (ci, którzy maja choć trochę pojęcia, mogą sobie darować ten akapit) - wina była ewidentnie moja. Sytuacja z punktu widzenia psa - kilku agresorów (głośnych, hałaśliwych), atakuje, schyla się po coś, podnosi, rzuca (jeśli trafili choć raz, dodatkowe skojarzenie z bólem). Zjawia się następna osoba, jeszcze głośniejsza (no, wydarłam się porządnie na tych gówniarzy), tamci uciekają, ona zostaje. Idzie, jest blisko, coraz bliżej, schyla się jak tamci... Nie dziwię się, pies zapędzony w kozi róg jako jedyne wyjście z sytuacji wybrał atak. Mogłam pomyśleć, a nie uznać, ze jak JA WIEM, że pies już bezpieczny, to on uważa tak samo.

Dlaczego piszę o tym dzisiaj, teraz? Mam wolny dzień i buszuje po necie, na jednym z portali natknęłam się na rzewną historyjkę o tym, jak to ktoś spotkał w deszczowy dzień zmokniętego, bezpańskiego szczeniaczka, chciał być tym cudownym, wspaniałomyślnym wybawcą, przygarnąć biedactwo, zaopiekować się, a szczeniak go UGRYZŁ!!!! I teraz biedny/a autor/ka wyznania musi brać zastrzyki przeciwko wściekliźnie, no taki ten los okrutny. I nikt, ku*wa, nie pomyślał (poczytałam też komentarze), dlaczego szczeniak zwierzęcia od dawna udomowionego zareagował agresją na próbę kontaktu? To nie był mały wilczek, lisek, czy inne dzikie zwierzę. To był pies. Szczeniak. Co go musiało spotkać w jego krótkim życiu, że wyciągnięta w jego kierunku ludzka ręka kojarzy mu się z zagrożeniem?

I drugi powód zamieszczenia tutaj tej historii. Komentarze typu "nie mam psa, nie lubię psów i nie zamierzam wgłębiać się w psią psychikę, chcę się czuć bezpiecznie, a nie zastanawiać się, czy pies mnie zaatakuje, czy nie". Z jednej strony rozumiem i mimo, ze jestem "psiarzem" i właścicielka psa - popieram. Nie bronię tekstów typu "Pimpuś nie gryzie", "on się tylko chce pobawić", "no proszę nie przesadzać, co taki mały piesek panu zrobi". Ale z drugiej strony - ludzie, naprawdę nie chcecie wiedzieć, kiedy pies podbiega do was w celu zabawy (tak, jak najbardziej możecie nie mieć na to ochoty), a kiedy w celu ataku?

Ja nie namawiam nikogo do spędzania długich godzin na studiowaniu niuansów psich zachowań, zdobycie wiedzy typu czy to atak/zaproszenie do zabawy/przelotne zainteresowanie nie wymaga wiele wysiłku. Tak po prostu, dla własnego bezpieczeństwa, żeby wiedzieć, jak zareagować, kiedy biegnie w waszym kierunku pies. Tak, właściciel powinien pilnować psa i nie pozwalać na to. Ale nie żyjemy w świecie idealnym i różne Pimpusie, Perełki i inne takie biegają luzem wchodząc w interakcje z ludźmi, którzy sobie tego nie życzą. Pół biedy, jeśli Pimpuś czy Perełka ma 5 kg żywej wagi, gorzej gdy 50. A kto cierpi? Jeśli człowiek zareaguje bardzo nieodpowiednio, no to on, ale zaraz potem pies. Bo nieodpowiedzialnemu właścicielowi nic nie zrobią (no dobra, mandat zapłaci), a pies zostanie uśpiony bo miał debila, a nie właściciela.

Proszę. Bardzo proszę - poświęćcie chwilkę swojego cennego czasu i zorientujcie się, jakie zachowania psa wskazują na agresję, a jakie nie. To naprawdę nie jest żadna "wiedza tajemna".

P.S. Jak najbardziej wzywać Straż Miejską, kiedy tylko uważacie, że biegający luzem, nie słuchający właściciela pies stwarza dla was zagrożenie.

relacje _międzygatunkowe

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Chucherko
9 29

@livanir: tylko potem się nie zdziw jeśli ktoś o podobnej logice do twojej na twoje pytanie o godzinę spryska Ci twarz gazem pieprzowym, bo nie będzie jej się chciało zagłębiać w ludzką logikę.

Odpowiedz
avatar Mavra
6 22

@livanir: Brak mi słów na taką wypowiedź. Postawa rozpuszczonego przedszkolaka. Nie będę i już. Nie ważne, że swoim postępowaniem skrzywdzisz małego psiaka, który nie jest temu winny, że ma nieodpowiedzialnego właściciela. Tekst o dużym... no ręce opadają. Dla zasady "nie będę" sama sobie na życzenie zaszkodzisz zamiast wiedzieć jak w takiej sytuacji sobie poradzić. Twoja wypowiedź świadczy o niezdiagnozowanym idiotyźmie

Odpowiedz
avatar menelluin
7 23

Nigdy w życiu nie wejdę na zebrę, nawet jak samochód jest daleko, bo a nuż to psychopata i przyspieszy zamiast zwolnić. Zarąbię wszystko co nieco przypomina węża, bo a nuż będzie to żmija, po co uczyć się rozpoznania gatunków. Walić gazem po oczach każdego faceta, który zapyta się o godzinę, bo a nuż to gwałciciel. Itp. Brzmi rozsądnie.

Odpowiedz
avatar Habiel
4 18

@livanir: Zgadzam się. Nikt nie ma obowiązku uczyć się całej behawiorystki zwierząt udomowionych- czy to psa, kota,czy krowy. Obowiązkiem właściciela jest takie zabezpieczenie zwierzęcia, aby nikogo nie zaatakował ani nie zaczepiał. Mam kota- znam jego ruchy, wiem co mu się podoba a co nie. Wiem, że danego dnia ma dobry humor i mogę pozwolić go pogłaskać. Wiem też kiedy od razu ostrzec, że kicia dzisiaj ma zły humor, więc z głaskania nici. Nie wymagam od ludzi aby znali się na psychice kotów. A niektórzy psiarze oczekują, że ich pies, który biegnie na mnie cała masa, zostanie przyjęty z aprobatą. Są różni ludzie, mają różne lęki i dla niektórych pies to zagrożenie, a nie ciepła kluska do tulenia. Sąsiedzi mają suczkę, która na słowo "cześć" wystawia zęby jak agresywny pies (tak się nauczyła uśmiechać). Ja to wiem, inni sąsiedzi też- a człowiek z ulicy weźmie to za obnażenie zębów związane z potencjalnym atakiem.

Odpowiedz
avatar digi51
-3 15

@livanir: A jak np. ktoś biegnie w twoją stronę to wyciągasz gaz i po oczach, bo cię nie interesuje, że np. coś zgubiłaś i próbuje cię dogonić i oddać? Albo biegnie na autobus? Albo po prostu sobie uprawia jogging? Hmm, a może w ogóle jak ktoś idzie w twoją stronę? Albo w ogóle tym samą ulicą?

Odpowiedz
avatar Ophelie
-1 13

@digi51: Do Digi51 ale tez do wszystkich bystrych mowiacych o gazie po oczach. Po pierwsze nie widzicie roznicy, ze "behawiorystyke" mojego gatunku znam z samego faktu bycia czlowiekiem i zycia z ludzmi? Po drugie jesli biegnie na mnie obcy rosly facet to nie, nie przytule go bo "moze chce sie bawic". Jezeli obcy facet biegnie ewidentnie do mnie to moze nie uzyje gazu od razu ale na pewno sie przestrasze i bede "w gotowosci" do obrony. Tak samo jest z psem. W zyciu bym nie kopnela psa, niezaleznie od wielkosci, ale apele "uczcie sie behawiorystki psow nawet jak nie jestescie zainteresowani ani nie planujecie miec psow" to przerost formy nad trescia. Nie, to nie bedzie 5 minut w internecie - przez 5 minut nikt sie jeszcze niczego nie nauczyl a behawiorystyka niezaleznie od gatunku jest skomplikowana dziedzina. Uczenie sie po lebkach przyniesie wiecej zlego niz dobrego, jezeli pewny siebie po 5 minutach czytania, zle okreslisz zamiary psa. To do wlasciciela nalezy znajomosc behawiorystki i swojego psa i ewentualne poinformowanie o tym innych, tak jak w przykladzie @habiel

Odpowiedz
avatar digi51
-1 13

@Ophelie: do Ophelie, która chyba nie umie czytać. Tu nie rozchodzi się o to, aby psa przytulać albo zagłębiać w jego behawiorystykę, tylko o stwierdzenie tej agresywnej inteligentki z góry, że profilaktycznie kopnie psa, który się do niej zbliży. Dotarło?

Odpowiedz
avatar Ophelie
-2 12

@digi51: Dotarlo za pierwszym razem, dziekuje. Tylko argument z gazem pieprzowym jest z d*** bo co ma piernik do wiatraka. To nie sa analogiczne sytuacje. A autorce historii wlasnie chodzilo o zaglebianie sie w behawiorystyke, zeby ocenic, czy pies, ktory na nas biegnie ma dobre czy zle intencje. Naprawde to do mnie nalezy? Naprawde myslicie, ze krotkie zainteresowanie sie tematem pozwoli stwierdzic, ze pies sasiada Habiela sie usmiecha a nie agresywnie szczerzy kly? Niezaleznie co biegnie w moim kierunku, z ewidentnym zamiarem nawiazania "relacji" bede to traktowac jako potencjalne zagrozenie. I to do wlasciciela nalezy pilnowanie swojego pupila. Jak powiedzialam wczesniej - jestem przeciwna kopaniu zwierzat i nigdy w zyciu bym tego nie zrobila. Powtarzam tak na wypadek, gdybym nie tylko ja nie umiala czytac. Co nie zmienia faktu, ze od pilnowania psa jest wlasciciel

Odpowiedz
avatar digi51
0 8

@Ophelie: ale odnosisz się do komentarzy krytycznych wobec agresji skierowanej do zbliżającego się zwierzęcia. Kopanie psa jest analogiczne do ataku na człowieka, który wydaje się być podejrzany - durne i niebezpieczne, bo i pies i zwierzę odpowie agresją

Odpowiedz
avatar Ophelie
1 9

@digi51: odnosze sie do sensu komentarzy a nie do samej krytyki. Tak patrzac czlowiek atakowany przez zwierze moze je kopnac odruchowo ze strachu. Zwierze oberwie ale to nie bedzie jego wina ani atakowanego, tylko nadal wlasciciela psiny. Sytuacje nie sa analogiczne bo czlowiek mowi. W Twoim przykladzie jesli cos zgubilam, facet ktory chce mi to oddac nie bedzie biegl na mnie jak szalony tylko zacznie krzyczec, prawda? Ale jesli bedzie na mnie biegl bez slowa i mimo tego, ze go zauwazylam to niech sie nie dziwi, ze ze strachu go uderze. Livanir kopnelaby psa z premedytacja i to jest durne i krzywdzace, ale jesli kopniecie byloby odruchowa reakcja na strach - nie ma za co jej winic.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 5

@Ophelie: Reakcji spontanicznych nie da się przewidzieć, jeśli ktoś pisze, że coś zrobi, to znaczy, że jest to premedytacja, a nie nagła reakcja spowodowana strachem. Poza tym, owszem, nie ma obowiązku uczyć się behawiorystki psa, bo za psa odpowiedzialny jest właściciel. Ale z drugiej strony jeśli ktoś np. ma traumę albo panicznie boi się psów to warto dla samego siebie dowiedzieć się co nieco o ich zachowaniach i wtedy autorka tamtego komentarza wiedziałaby np. że kopanie psa "bo tak" to taki średni pomysł, który najgorzej może skończyć się dla niej. Wiesz, czasem na osiedla podchodzą dzikie zwierzęta. To tak jakby napisać "nie obchodzi mnie to, jak zobaczę dzika to zacznę na niego machać łapami i się drzeć, bo to nie moja wina, jego nie powinno tam być". Naprawdę? Zresztą podobnie z ludźmi. Pozornie to samo zachowanie u jednego człowieka jest kompletnie niewinne, a u innego może świadczyć o złych zamiarach. Mi się dawniej zdarzało, że kiedy chodziłam wszędzie w słuchawkach, ktoś np. kładł mi rękę na ramieniu, aby mi coś zasygnalizować. Mam walić bez ostrzeżenia? No weź.

Odpowiedz
avatar Ophelie
-2 4

@digi51: Po pierwsze nie czytasz ze zrozumieniem - sama powiedzialam, ze nie bronie autorki i sama uzylam slowa premedytacja. I znow Twoj przyklad z dzikimi zwierzetami jest beznadziejny. Ja rozumiem, ze sa ludzie nienormalni, ale jeszcze nigdy nie zdarzylo mi sie widziec, zeby ktos na psa, ktory ma go gdzies machal lapami i sie darl. Mowimy o psie, ktory bedzie na Ciebie biegl. Chcesz mi powiedziec, ze jak zobaczysz dzika, ktory na Ciebie biegnie to za przeproszeniem nie zesrasz sie ze strachu, tylko spokojnie postoisz bo "behawiorystyka" Ci mowi, ze on moze miec pokojowe zamiary? Jezeli bys walila bez ostrzezenia kogos, kto Ci polozyl reke na ramieniu to bylby to odruch i nie panowalabys nad tym. Chyba zebys sobie powiedziala "ku***, co za cham, smial mnie dotknac, przywale mu" to wtedy sie zgadzam, ze bylabys tak samo piekielna jak Livanir, ktora z premedytacja kopnelaby psa. A swoja droga nie wyobrazam sobie, zeby ktos obcy mnie dotykal, zeby zwrocic moja uwage - sa inne sposoby.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 4

@Ophelie: No nie bronisy autorki tego komentarza, tylko krytykujesz tych, którzy ją skrytykowali i wytknęli idiotyzm stosowania tego typu metod obronnych. Nie trzeba być geniuszem ani behawiorystą, aby wiedzieć, że zwierzę na atak z dużym prawdopodobieństwem skończy się jego agresja. Nie mówimy o reakcjach spontanicznych, więc skończ o tym pisać, bo lejesz wodę bez sensu. Nie mówimy też o odpowiedzialności właściciela - tego nikt nie neguje. A widzisz, ja często, szczególnie kilkanaście lat wstecz, gdy latający luzem pies nie był niczym szczególnym widziałam ludzi próbujących odganiać od siebie czworonogi machaniem rękami albo co lepsze jakimiś przedmiotami i kijami i drących na nie papę. I wiesz, wtedy jakoś pamiętam, że wpajano np. dzieciom jak zachować się w sytuacji konfontacji z psem. Z jednej strony fajnie, że obecnie kładzie się większy nacisk na odpowiedzialność właścicieli, z drugiej wyrosły postawy typu "kopnę i chooj" - bardzo mądre. Nie wiem, czy "zesram się" ze strachu na widok lecącego na mnie dzika. Może. Ale wydaje mi się, że trzeba być niezłym mózgiem, aby z pełną świadomością kopać teoretycznie niebezpieczne zwierzę, które w dodatku ma nad człowiekiem przewagę fizyczną w postaci gabarytów czy zębów.

Odpowiedz
avatar Ophelie
0 4

@digi51: Widze, ze rozmawiamy na dwa rozne tematy, co odbiega od mojego komentarza na ktory odpowiedzialas. Przyczepilam sie do durnego komentarza o gazie po oczach i do tego, ze autorka historii prosi o zaznajomienie sie z behawiorystyka psow, co niby nie jest problematyczne. Moge powtarzac 500 razy, ze nie kopnelabym nigdy psa i w tym akurat sie z Toba zgadzam, ale nie dociera

Odpowiedz
avatar dayana
13 15

Na szczęście coraz bardziej się dba o zwierzęta i mam nadzieję, że w końcu powstanie organizacja, do której można zgłaszać takich durnych właścicieli. Chociaż ciekawe, dzieci już od dawna się chroni przed patologią, a jednak dalej istnieje. Taki puszczony luzem pies nawet jak chce się pobawić to niestety, ale stwarza zagrożenie. Jak ktoś tak ciągle robi, a nie, że mu piesek się wyrwał i uciekł no to naprawdę powinna być możliwość odebrania tej osobie psa, bo szkoda zwierzaka. Ludzie też różnie reagują, fobie są bardzo nielogiczne. Nikogo nie dziwi, że jak ktoś zobaczy jakiegoś robaka czy szczura to ucieka z piskiem. Tak samo działa fobia przed psami. Co innego zwykły strach, który da się opanować, a co innego taka irracjonalna fobia, którą oczywiście też dobrze jest leczyć, bo bardzo utrudnia życie.

Odpowiedz
avatar Xynthia
9 9

@dayana: Moja Kruszyna to 5 kg żywej wagi, a i tak nie pozwalam jej podbiegać do ludzi - tak, uwielbia dopraszać się o głaskanie. No chyba, że ktoś wyraźnie komunikuje, że ma ochotę na kontakt z moim psem i ma ochotę pogłaskać tego "żebraka głasków". Wtedy pozwalam.

Odpowiedz
avatar Mavra
2 4

@marudak: Na przykład takich jak to nie potrafiłaś być odpowiedzialną właścicielką kotów? Nie da się tego normalnie przeczytać powiadasz. W sumie jak czytałam twoje komentarze to sama myśl mi przyszła do głowy.

Odpowiedz
avatar Andu
-4 6

nie prawda - trafiają się przypadki sierściuchów, które maskują swoje emocje - biegną niby przyjaźnie merdając ogonem żeby w ostatnim momencie rzucić się i ugryźć. Sorry przerabiałem to więc - nie istnieje cos takiego jak "rozpoznawanie zachowania psa"

Odpowiedz
avatar Leme
3 3

@Andu: Merdanie ogonem wcale nie musi oznaczać zadowolenia i pozytywnych intencji. Jak najbardziej da się rozpoznać zachowanie psa tylko trzeba mieć większą wiedzę niż Ty ;)

Odpowiedz
avatar smaleczjagodami
0 0

Nie wiem jak to skomentować.. pies, jak każde zwierzę, włącznie z nami w niektórych sytuacjach jest nieprzewidywalny. Nie ukrywam, założyłam konto by to skomentować. Nie gniewaj się, ale średnio wierzę w Twoją historię. Jak blisko musiałabyś być, pies przed atakiem też wydaje odgłosy ostrzegawcze, stroi miny, przybiera odpowiednie pozy. Może zmylił Cię wygląd psa. Może nadzieja. Tego nie wiem. Miałam pod opieką ogrom psów. Miałam przypadek zarówno przyjaznego beagla, który w wieku czternastu lat mnie pogryzł (guz mózgu), oraz dobermana, który niańczył moją siostrzenicę lepiej ode mnie. W NIEMAL KAŻDYM PRZYPADKU obowiązuje zasada ograniczonego zaufania.

Odpowiedz
avatar Leme
1 1

@smaleczjagodami: Naprawdę średnio wierzysz? Pies sygnały ostrzegawcze pewnie wydawał, zgoda, ale jak miało je zauważyć i rozpoznać 10 - letnie dziecko, podczas gdy pies chował się pod ławką? Gdyby ludzie zawsze umieli rozpoznać u psa ostrzeżenie to nie byłoby tylu pogryzień. Z resztą się właściwie zgadzam - niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć zachowania psa ze 100% pewnością.

Odpowiedz
avatar scandal
1 1

@smaleczjagodami: Nie każdy pies stosuje sygnały ostrzegawcze. Niektóre są nauczone przez człowieka, że nie warto, bo za sygnał ostrzegawczy jest kara. Gdy adoptowałam mojego psa, on nie warczał, nie obnażał zębów, nie stroszył sierści, nie zamierał przed atakiem - gdy mu coś nie pasowało po prostu natychmiast atakował. Dziś już nauczył się na nowo pokazywać, że coś mu się nie podoba i ostrzega. Dodatkowo w tej historii - pies mógł ostrzegać wcześniej, gdy dzieciarnia rzucała w niego kamieniami. Potem na podobny gest już nie reagował ostrzeżeniem, bo wiedział że to nic nie da.

Odpowiedz
avatar Tosty_z_serem
1 1

Chętnie przyłączę się do dyskusji. Opisaną historie widzę podobnie jak autorka - zwierzę było skrzywdzone, pozostawione bez opieki i trudno się dziwić, że źle odebrało gest schylania się. Z drugiej strony często spotykam się z sytuacjami, kiedy obecny właściciel ignoruje uczucia ludzi wokół siebie. Mam złe doświadczenia z psami, więc siłą rzeczy wolałam zawsze unikać bliższego kontaktu z obcym zwierzęciem. Nie zliczę ile razy obcy zwierzak biegł w moją stronę a prośby o powstrzymanie go spotykały się z odmową. Jako dziecko bałam się psów dość mocno. Myślę, że opanowałabym strach szybciej, wiedząc że zawsze można porozmawiać, wyjaśnić. Niestety właściciele psów kazali mi po prostu przestać się bać. Informacja "on chce się bawić" oznaczała, że nie można go odciągnąć. Pies chce, więc ja też się bawić muszę. Mam świadomość, że traumy rozpracowuje się przez przełamywanie lęku ale nie powinno się to dziać w niekontrolowany sposob. Zwłaszcza, że nie robiłam tego złośliwie i serio chciałam się nie bać. Pamiętam jak obca kobieta chwyciła mnie za rękę i zaczęła siłą mnie ciągnąć do szczekającego psa: " on się ciebie boi, musisz go pogłaskać!" Pomogła mi koleżanka, która chwyciła mnie i szarpnęła w drugą stronę. Niedawno obcy pies biegał wokół mnie i warczał (nie robiłam nic nietypowego, po prostu przeszłam parę metrów dalej). Kilka razy powtórzyłam "proszę go zabrać." Właścicielka w odpowiedzi zaczęła mnie przedrzeźniać i wyśmiewać. Kiedyś opisałam tu historię, w której na moją mamę skoczył z łapami duży pies (mama omal się nie przewróciła na beton). Właścicielka skwitowała sprawę "haha, skoczył, bo pani biegła". Rozumiem, że zwierzak może czuć zagrożenie / rozbawienie takim widokiem ale można go przecież powstrzymać. Jeśli już się stało, to można przeprosić, spytać czy ubranie całe. Zdaję sobie sprawę, że pies może mieć okropne doświadczenia. Wiem też, że nie są to sytuacje zagrażające życiu. Ale za którymś razem pomyślałam to samo - dlaczego mam się przejmować emocjami psa, skoro właściciel ma w poważaniu moje. To tak jak z dzieckiem. Jeśli ktoś cieszy się rozmową z kilkulatkiem, pozwalamy kontynuować. Jeśli widzimy że ktoś woli siedzieć spokojnie i czytać książkę, uczymy dziecko że lepiej nie przeszkadzać. Tak jak już wspomniałam, zgadzam się z tym, że zwierzę może być przerażone. Szkoda, że nie zawsze jest przy nim właściciel, który mógłby je uspokoić i pomóc opanować sytuację. Autorka ma rację, że nawet dla własnego spokoju warto zainteresować się psychiką zwierząt. Swoim komentarzem chciałam tylko pokazać inny punkt widzenia i wyjaśnić skąd może brać się uprzedzenie.

Odpowiedz
Udostępnij