Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Muszę gdzieś się wyładować, generalnie kipi we mnie frustracja. W zeszłym roku…

Muszę gdzieś się wyładować, generalnie kipi we mnie frustracja.

W zeszłym roku mój szef przychylił się do mojej chęci poszerzenia umiejętności, czytaj zrobienia kolejnego kursu. Żeby zdobyć ten konkretny certyfikat trzeba odbyć dwuletni kurs ze stażami i dodatkowymi kursami, a potem zdać egzamin państwowy. Praktycznie kolejne studia. Dużo zachodu, ale warto.

Od początku tego roku, nie wiedzieć czemu, jestem odsunięty właściwie od wszystkiego co jest związane z tą częścią działalności naszej firmy, muszę dalej robić papierki i całą statystykę, ale śmietankę spija ktoś inny. Ja odwalam brudną robotę, a całość praktyczną, tą najciekawszą robi ktoś inny i zbiera laury.

Nie uzyskuję również zgody na odbycie stażów, bo ponoć jest mało osób do pracy - od jakiegoś czasu siedzę często bezczynnie w pracy. Kursy na szczęście są on-line (pandemia), ale akurat jak zgłaszam kurs to okazuje się że nagle mam sporo nowych zadań i rzeczy do zrobienia w pracy i mimo iż przysługuje mi wolne na kursy i staże to nie mogę z tego skorzystać. Więc kurs leci na komórce lub służbowym laptopie, a ja nic z niego nie wynoszę.

Jeśli uda mi się zdać ten egzamin to skończę z papierkiem, za którym nie będą stały żadne umiejętności.
Nie wiem co robić. Rozmowa z szefem tylko pogorszy sytuację. To człowiek, który nie słucha a do tego jest strasznie małostkowy i jak widać uwielbia faworyzować lub gnoić innych, co prowadzi do dość specyficznej atmosfery w pracy.

Uprzedzając, póki trwa ten kurs to zmiana miejsca pracy jest mało możliwa.

Na razie zaciskam zęby, ale powoli zaczyna we mnie wszystko się gotować.

Co zrobić z takim piekielnym szefem?

by ~anonim35
Dodaj nowy komentarz
avatar Grav
16 16

Jeżeli zmiana pracy w trakcie kursu nie wchodzi w grę (zakładam, że masz podpisaną lojalkę, że jeśli odejdziesz teraz, to oddajesz kasę za kurs), to albo przy negocjacjach z nowym pracodawcą informujesz, że potrzebujesz dodatkowego jednorazowego budżetu powitalnego na spłacenie tej lojalki, albo faktycznie zostajesz i się męczysz. A jeśli zostajesz, to może warto uświadomić szefowi, że on już za ten kurs zapłacił, a jeśli Ty nie wyciągniesz z tego 100%, to on marnuje pieniądze, więc Ty, chcąc jak najlepiej i dla niego, i dla firmy, i - oczywiście - dla siebie, chcesz skorzystać z tego, za co i tak już zapłacił. Cokolwiek innego faktycznie może prowadzić do antagonizacji :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Zmień szefa, czytaj pracę. Tylko się wypalasz niepotrzebnie.

Odpowiedz
avatar Error505
3 3

Moim zdaniem są dwa wyjścia. 1. Dalej zaciskać zęby. 2. Porozmawiać otwarcie i rzeczowo z szefem. Co jest i trudne i może się nie skończyć dobrze. Ale stawką są Twoje umiejętności. W rozmowie można powiedzieć, że jeśli szef nie podejścia to pójdziesz wyżej (zadziała w korpo). Pewnie najlepiej nie mówić tego wprost (tak, żeby dać szefowi szanse wyjście z twarzą), ale coś w stylu, że kurs nie idzie najlepiej, potrzebujesz pomocy i jesteś zdeterminowany, żeby ja uzyskać.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

uczyc sie w domu, ogladac moze na yt, jak sie to praktycznie odbywa, popytac innych z kursu by cie nauczyli? i spitalac stamtad zaraz po egzaminie aha i jeszcze dokumentowc te zachowania i na odchodne oskarzyc firme o mobbing

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
1 1

Kurs daje ci profit jakim jest zwiększenie twojej wartości na rynku pracy, nawet jak niewiele z niego wynosisz to przysłowiowy papierek i tak będziesz miał. Tak więc ja bym radził zacisnąć zęby, wytrzymać, a jak po zakończeniu kursu szef nie zmieni podejścia do ciebie, to wtedy się pożegnać. Poza tym tak jak napisał ktoś z przedmówców, ten kurs jest też w interesie szefa, żeby miał lepszego pracownika, więc może warto spróbować mu to uświadomić. Choć niektórzy szefowie mają to do siebie, że nie da im się nic wytłumaczyć.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

@HelikopterAugusto: niestety są szefowie z taką obsesją na punkcie demonstrowania swojej „władzy”, że będą podejmować najbardziej kretyńskie i niedorzeczne decyzje, sabotując swój własny biznes, wyłącznie w imię pokazania, że „jego racja jest najmojsza”

Odpowiedz
Udostępnij