Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wydawać by się mogło, że wypad do osiedlowego sklepu owad w kropki…

Wydawać by się mogło, że wypad do osiedlowego sklepu owad w kropki nie przysporzy piekielności - a jednak.

1. Pomidory wrzucone do kartonu z cukierkami na wagę. Przecież jak ktoś rozgniecie pomidory nabierając cukierki garścią, to będzie bardzo zabawnie, czyż nie?

2. Ścieżka z wspomnianych cukierków prowadząca od kartonów aż pod lodówki. Jakieś dzieci się tymi cukierkami bawiły czy jak?

3. Ja wiem, że kraty z piwem tuż przy czytniku do sprawdzania cen to miejsce, w którym wiele osób podejmuje ważne decyzje i przewartościowuje swoje priorytety, ale... Oto jakie combo tam znalazłam:
- masło orzechowe,
- płyn do zmywania,
- worek psiej karmy,
- tortownicę,
- koc plażowy,
- sporą roślinę w doniczce.

A przecież ja w tym sklepie nie pracuję. Ja tylko wpadłam po mąkę i drożdże.

by ~kotekBonifacy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Librariana
12 12

Za każdym razem jak pójdę do Biedronki, mam wrażenie, że sklep wygląda jak po grubej imprezie. Wszystko porozwalane, zarzucone paletami, a każdy produkt trzeba 5 razy obejrzeć czy nie jest otwarty/uszkodzony. I ten problem dotyczy tylko Biedronki, w innych marketach jest jakoś czyściej i porządniej...

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 5

@Librariana: No cóż. Trudno byłoby przypuszczać, że klienci zachowują się jak bydło tylko w Biedronkach. W innych marketach, po prostu, personel dba o towar i wygląd sklepu na bieżąco. I teraz taka refleksja. W mojej okolicy Biedronki są dwie. Jedna średniej wielkości, druga całkiem mała. W tej większej jest schludnie i czysto, w tej mniejszej wieczny syf, bałagan, zepsute owoce, często smród w lodówkach z mięsem. W tej mniejszej Biedronce CAŁY (choć niewielki) personel sklepu pochodzi zza wschodniej granicy. Przypadek? Można minusować.

Odpowiedz
avatar Librariana
1 1

@Armagedon: nie sądzę, żeby pochodzenie personelu miało wpływ na czystość w sklepie. W "mojej" Biedrze pracują same Polki, a syf jest niemiłosierny.

Odpowiedz
avatar magnetia
6 6

Kiedy zaczynałam pracę na kasie w markecie, przechodząc wzdłuż rzędu kas, zauważyłam pół arbuza w lodówce z lodami. Weszłam do pokoju kasjerskiego i mówię "w lodówce przy kasie arbuz się chłodzi", bo wydawało mi się to niecodzienne i zabawne. Nikt się nie zaśmiał ani nie zwrócił uwagi, tak bardzo to jest powszechne. Najgorsze, że potem ktoś zbiera takie rzeczy i poświęca sporo czasu na odkładanie ich na miejsce. Nie wspominając o mięsie i mrożonkach, które się psują wciśnięte w jakiś kąt. A wystarczy oddać niechcianą rzecz kasjerce przy kasie.

Odpowiedz
avatar Kitty24
0 8

@magnetia: nie zawsze wystarczy. Jakiś czas temu robiłam zakupy w Tesco. Przy kasie stwierdziłam, że jednak nie wezmę pewnej rzeczy. Grzecznie i z uśmiechem zapytałam pana kasjera czy mogę to u niego zostawić, na co on z wielkim oburzeniem, że on na kasie magazynu nie ma i mam to sama odnieść tam, skąd wzięłam. Dodam, że była otwarta tylko jedna kasa a za mną było już kilka osób. Zatkało mnie bo nie spodziewałam się takiego podejścia od osoby,od której raczej wymaga się pewnych standardów. A po drugie,pierwszy raz ktoś mi kazał odnosić towary na dział(nie żebym się bała,że korona mi z głowy spadnie ;) )Niestety, w tym przypadku, kolejka musiała poczekać.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 8

@Kitty24: Wydaje mi się, że to sytuacja jednostkowa i facet musiał mieć zły humor lub był bucem. Ja się jeszcze z czymś takim nie spotkałam, a wręcz widziałam specjalny koszyk przygotowany na rzeczy, z których zrezygnowali klienci.

Odpowiedz
avatar Gelata
7 7

Nie wspomnę o z dumą eksponowanych, spleśniałych owocach i warzywach... Jak raz się to do domu przyniesie, to trzeba potem uważać na wszystko.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@Gelata: Jeszcze pal licho jak widać, że spleśniałe, wystarczy uważać wybierając. Ale miałam już kilka razy taką sytuację (akurat w Carrefourze, przestałam tam kupować warzywa), że coś wyglądało w porządku, a następnego dnia już było zepsute. Najbardziej zirytowało mnie kiedy to spotkało kurki - kilkanaście złotych za opakowanie, a po jednym dniu w lodówce musiałam je wyrzucić.

Odpowiedz
avatar Meliana
9 9

No, to niestety świadczy tylko o poziomie klientów... Pracownicy niewiele mogą z tym zrobić, bo jest ich najczęściej po prostu za mało. Biedra, jak z resztą każda firma, maksymalizuje zyski jak tylko się da - nie zatrudnią osoby tylko i wyłącznie do pilnowania estetyki hali sprzedażowej. Każdy pracownik jest równocześnie kasjerem, magazynierem, sprzątaczem i piekarzem. I w praktyczniej każdej Biedrze, w której robiłam zakupy, było ich co najmniej o 2 za mało. Nie wiem tylko, czy jest to kwestia braku chętnych, czy rozmyślnego działania - to akurat bardzo w stylu korporacji #ObózPracyMocno, takie dowalanie pracownikom normy na 150%, wtedy wiadomo, że będą bokami robić, żeby chociaż 100% dać radę, bez jakiegoś wychodzenia na dymka, sika, czy jakieś inne dziwne przerwy... Mój lokalny owad jest akurat w porządku, rzadko się zdarza, żeby coś było odłożone nie na miejsce, nigdy chyba nie trafił mi się uszkodzony albo rozwalony produkt... Może to też specyfika okolicy. Na wsi każdy każdego zna i siłą rzeczy, jeden drugiego na zakupach "obcina" wzrokiem. Jakby jakiś jaśniepan walnął arbuza między schaby, bo za ciężko podejść 5 metrów, to jeszcze nie zdążył by wyjść, a prawdopodobnie już by jakiś komentarz na temat chlewu albo własnej mamusi usłyszał...

Odpowiedz
avatar Felina
2 2

Moim faworytem jak na razie pozostaje spleśniały czosnek wetknięty w półkę z cukierkami przy kasie (to akurat w Kauflandzie).

Odpowiedz
avatar Grusius
1 1

A najlepsze jest to, że na kwiatkach w Biedrze jest naklejka z ceną

Odpowiedz
avatar krogulec
2 4

ad 3. A jak myślisz dlaczego tyle rzeczy jest pod czytnikiem? Bo brakuje cen przy towarze

Odpowiedz
avatar nyktimene
5 5

@krogulec: W mojej Biedrze pod czytnikiem cen stoi zwykle koszyk (z popsutymi kółkami, żeby go ktoś nie pożyczył) - pracownicy zorientowali się, jak wiele osób rezygnuje z zakupu po sprawdzeniu ceny i upycha produkty byle gdzie. Większość porzuconych rzeczy ląduje w koszu i pracownikom łatwiej odłożyć je na miejsce...

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

ludzie to bydlo

Odpowiedz
avatar dayana
2 4

Akurat z tym czytnikiem to nie popieram, ale rozumiem. Jak nie raczą dać cen przy produktach (wiem, bo tam pracowałam - takie zaawansowane zajęcie to tylko dla kierownika jest, a że kierownik zajęty no to nie ma cen) to niech liczą się z tym, że ludzie niekoniecznie będą biegać po sklepie. Powinni tam dać jakiś koszyk do odkładania towarów i później pracownik by to rozwiózł.

Odpowiedz
avatar LittleBunny
1 1

To,że klient weźmie towar i go walnie gdzie akurat się rozmyślił to pikuś. Z mrożonkami i mięsem wiadomo gorzej,ale dalej się zastanawiam co w głowie miała osoba,która kupiła filet z kurczaka na tzw. ladzie tradycyjnej i finalnie włożyła go między kartony z reklamówkami

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 3

Braki w personelu i tak, cięcie kosztów. W biedrze obok mojego sklepu szkoda im rzucić parę stów dla osoby, która by przyszła dwa razy w tygodniu na dwie godzinki ogarnąć parking i teren naokoło sklepu, więc śmieci sobie radośnie fruwają. Z tego co ostatnio od dziewczyn słyszałam, to ludzie uciekają ze stanowisk kierowniczych, bo wymagania z kosmosu, ale środki na ich spełnienie, to se wyciągnij z kapelusza, kierowniku za kilka stów więcej niż szeregowy kasjer... Ps. Już trzech pracowników uciekło od nich do mnie (nawet słyszałam, że ich podkupuję XD), w tym zastępca kierownika. Jednego wywaliłam za kradzieże, ale dwie dziewczyny pracują :D

Odpowiedz
avatar Annnna1991
2 2

W biedronkach sama spotykam się z tym problemem, że coś leży nie tam, gdzie powinno.Irytuje mnie też to, że często nie ma cenówek przy produktach. Znam kilka osób, które pracują w biedronce i wiem, że największym problemem jest zbyt mała ilość osób na zmianie. Do tego Panie w biedronce zajmują się dosłownie wszystkim a lepiej funkcjonują duże sklepy jeśli są osobne stanowiska wydzielone.

Odpowiedz
Udostępnij