Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem kierownikiem pociągu. Po opublikowaniu poprzedniej historii wiele osób zarzuciło mi, że…

Jestem kierownikiem pociągu.

Po opublikowaniu poprzedniej historii wiele osób zarzuciło mi, że jestem służbistą. Może nie wiele osób wie, ale wielokrotnie jako pracownicy jesteśmy kontrolowani. Historia miała miejsce jakieś 3-4 lata temu i została mi opowiedziana przez kolegę pracującego na innej sekcji.

Do jego pociągu wsiadła grupa 4 kontrolerów zwanych potocznie "rewizorami". Dokonali oni wtórnej kontroli biletów. Sprawdzili wszystkim pasażerom bilety jeszcze raz, aby sprawdzić czy odprawa podróżnych przebiegła w sposób prawidłowy. Kontrolerzy mieli zastrzeżenia tylko do jednego sprzedanego na pokładzie biletu. Kontrolerzy zatrzymali do celów kontrolnych wystawiony podróżnej w pociągu bilet, wystawiając w zamian bilet zastępczy. Powodem zatrzymania było wystawienie biletu ulgowego osobie nieposiadającej odpowiedniego dokumentu do ulgi. Ponadto kontrolerzy zarzucili koledze, że bezpodstawnie odstąpił od pobrania opłaty 10 zł za wydanie biletu w pociągu, pomimo czynnej na stacji kasy biletowej.

Kolega złożył obszerne wyjaśnienie, mimo to został ukarany potrąceniem 30% premii. No cóż, nie dopełnił swoich obowiązków i poniósł z tego tytułu konsekwencje.

Z opisu kolegi wynikało, że przyszła do niego starsza pani, której wiek ocenił na grubo ponad 80 lat. Poprosiła o pomoc w wniesieniu do pociągu walizki. Kobieta miała również problem z wejściem do pociągu, lecz kolega postanowił jej asystować, aby nic się jej nie stało. Poprosiła też o sprzedaż biletu. Kolega sprzedał jej bilet z ulgą 30% (należącą się wszystkim podróżnym powyżej 60 roku życia). Nie pobrał też opłaty za wydanie biletu w pociągu, ponieważ podróżni powyżej 70 roku są z niej zwolnieni. Tak jak z obowiązku zgłaszania braku ważnego biletu.

Kontrolerzy zatrzymali ten bilet, ponieważ starsza pani nie posiadała przy sobie dowodu osobistego, ani innego dokumentu poświadczającego wiek. Kolega nawet przez chwilę nie pomyślał, że w przypadku tak wiekowej pasażerki powinien go sprawdzić.

Kolej

by KierownikIC
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
17 29

Niektórym naprawdę się wydaje, że przeciętny pracownik ma cokolwiek do powiedzenia w kwestii całego systemu. Część pewnie powie, że takie kontrole nie zdarzają się często, a ja się powtórzę: nikt nie ma obowiązku ryzykować swoją wypłatą/pozycją, bo klient jest zapominalski/ma w nosie takie drobnostki, jak aktualność dokumentu.

Odpowiedz
avatar szafa
10 14

@Puszczyk: hahaha, bardzo zabawne. nie wiem, czy ktoś pamięta, ale markety urządziły kiedyś strajk włoski. niczego zupełnie to nie zmieniło, za to poleciało trochę rozwiązań umów.

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 12

@Puszczyk: Ale czemu to pracownicy PKP mają strajkować? To nie ich problem, że ludzie mają mieć przy sobie dokumenty potwierdzające przynależne im ulgi. Strajkują grupy, których problem dotyczy. A @szafa dobrze mówi, strajki u nas rzadko kiedy mają sens, bo w Polsce wyznaje się zasadę, że każdego można zastąpić. Strajk nauczycieli nikogo nie ruszył, a znalezienie nauczycieli jest o wiele trudniejsze niż znalezienie większości pracowników kolei.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 11

@Puszczyk: no i zaskutkuje to wypowiedzeniem i tyle z tego strajkowania

Odpowiedz
avatar yfa
-3 3

@Ohboy: jeżeli lubią być nazywani służbistami i wyzywani przez pasażerów, to pewnie, niech nic nie robią. Przez "nic" rozumiem także wylewanie żalów na internetach na to, że są wyzywani.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 2

@yfa: Do tego służy ta strona. Jakby ludzie przestali wylewać swoje żale, to portal przestałby istnieć. I jestem pewna, że ostatecznie pracownicy PKP śpią bardzo spokojnie i mają w nosie pojedynczych ludków, którzy nie potrafią zadbać o samych siebie.

Odpowiedz
avatar Dominik
4 18

Nie tyle, że jesteś służbistą, ale idiotami są co, którzy te regulaminy układali. Idąc tym tropem to w WARSie powinni bezwzględnie wszystkim dowody sprawdzać przy zakupie piwa, czy faktycznie ten stary i łysy dziad skończył już 18 lat.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2021 o 1:09

avatar Poecilotheria
4 18

@Dominik: a konduktor ma traktować wszystkich pasażerów tak samo, czy robić wyjątki, bo cośtam? Jak tak komuś przeszkadza, że człowiek nie chce premii stracić, albo mandatu dostać (swoją drogą to o dowod się pyta, gdy się ma wątpliwości do wieku, a nie każdego. Sprzedawca ma nie sprzedawać nieletnim, sam decyduje kogo sprawdzać), to niech może założy jakiś fundusz i za te kary i mandaty oddaje pieniądze, to od razu się takich służbistów mniej zrobi:) To jak? Deal? Ja przestaję u mnie w sklepie pytać o dowód, kierownik przestaje rzetelnie sprawdzać bilety, ale jak coś, to ty nam kasę oddasz? Pasuje? ;) Mieć do kogoś pretensje o to, że dobrze wykonuje swoją pracę? Tsss.

Odpowiedz
avatar Dominik
0 8

@Poecilotheria: Ebło cię? Gdzie ja napisałem, że mam coś do niego przygłupie! Czytaj ze zrozumieniem. Napisałem o idiotach układających regulamin, nic innego.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 7

@Armagedon: A gdzie Poecilotheria napisała, że sprawdza tylko młodym osobom? Chyba nie zrozumiałaś jej komentarza.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@Ohboy: Sugerujesz, że sprawdza WSZYSTKIM? Wiesz co? W Warszawie wszyscy seniorzy, którzy ukończyli 70 lat, komunikacją miejską jeżdżą bezpłatnie. Jedynym wymaganym dokumentem jest jakikolwiek dokument ze zdjęciem i datą urodzenia. Jak kanary sprawdzają bilety, zdarza się, że o dowód proszą osoby, co do których mogą mieć wątpliwości, czy tę siedemdziesiątkę już ukończyły. Natomiast do EWIDENTNYCH starowinek i staruszków nawet nie podchodzą. I chyba by ich pasażerowie na kopach z pojazdu wynieśli, gdyby któryś próbował wlepić pomarszczonej babinie karę za przejazd bez biletu, bo zapomniała z domu zabrać dokumentu.

Odpowiedz
avatar szafa
11 11

@Presti: uwielbiam tych ludzi, co zaprzeczają rzeczywistości. a) facet dostaje po premii za nie trzymanie się wewnętrznych przepisów pkp i jest to prawdą, a nie bzdurą. nie dziwię mu się, że nie będzie własnej pensji obniżał dla wygody podróżnego b) owszem, przepisy rozstrzyga się na korzyść konsumenta i od tego jest ODWOŁANIE się od kary czy dodatkowej opłaty. odwoływałam się w pkp raz, właśnie w podobnej sytuacji, i zwrócono mi zapłaconą karę bez problemu. konduktor ma robić, co do niego należy, a ty możesz się odwołać, więc nie rób problemu tam, gdzie go nie ma.

Odpowiedz
avatar dayana
-1 1

@szafa: No właśnie to zależy od przepisów. Weźmy takie mpk - możesz napisać zażalenie za źle wystawiony mandat, ale już w większości miast jest w regulaminie, że opłata manipulacyjna wynosi 15 zł. Czyli jak zapomnisz swój miesięczny bilet to taniej jest kupić jednorazowy niż potem się męczyć z anulowaniem mandatu. Natomiast nie wiem jaki jest aktualny regulamin, ale jak kiedyś jeździłam to pociągi miały ogromną tendencję do opóźnień. I to często były kilkugodzinne opóźnienia. Wyczytałam, że za opóźnienie powyżej bodajże 2h przysługuje zwrot 50% ceny biletu. I faktycznie to działało. Fakt, że i tak to jakiś absurd, bo jak się pociąg zatrzymuje w polu to nawet nie pójdziesz sobie coś zjeść, bo kurde nic tam nie ma. Potem zmienili regulamin i postanowili, że będą oddawać te 50% jak ta kwota wynosiłaby minimum bodajże 5 euro. No i tym samym rzadko który student mógł dostać zwrot, bo bilety kosztują zazwyczaj do 40 zł. Nie wiem jak jest aktualnie, bo na trasach, na których się poruszam jakość usługi przewozu oferowana przez PKP jest tak niska, że z własnej woli tam nie wsiądę (jeżdżą TLK lub jakieś mega stare intercity, co ani zimą ogrzewania nie ma, ani latem klimy), ale jak to tak dalej działa i obejmuje nie tylko same roszczenia o opóźnienie, to i tak pasażer nic nie wywalczy. Oczywiście ja bym im tłumaczyła, że taki jest regulamin i no sorry, ale ja nie będę ryzykować wypłatą i stanowiskiem za ich błąd.

Odpowiedz
avatar krzycz
1 3

Taka babcia mogłaby trollować konduktorów - podczas normalnej kontroli pokazuje dowód, podczas kontroli rewizorów mówi że nie ma dokumentów ;)

Odpowiedz
avatar yfa
-1 7

Podajesz anegdotyczne przykłady o wątpliwej wiarygodności tylko po to, aby uzasadnić swoje buraczenie. Po pierwsze - zawsze możesz twierdzić, że pasażer dokument pokazał. A że rewizorowi nie pokazał? - widocznie się zdenerwował, albo mu się nie chciało wyciągać, albo mu ukradli, albo zgubił, przepił, przehandlował komuś innemu, zjadł sam albo zeżarł mu pies współpasażera, wyrzucił przez okno, wypadł przez dziurę w siedzeniu, whatever. Po drugie i najważniejsze - dokument jedynie POŚWIADCZA prawo. Prawo, które się posiada niezależnie od okazania tego dokumentu. Co do zasady PRAWNEJ, nie trzeba dokumentować faktów, które nie budzą wątpliwości (np. przeciwnika procesowego). Nie udowadniasz bycia człowiekiem, nie udowadniasz ruchem orbitalnym planety daty i godziny, nie udowadniasz analizą fizykochemiczną, że okazany dokument nie jest hologramem rodem ze star treka, nie udowadniasz, że rower, którym jechałeś i został uszkodzony przez samochód jest twoją własnością (okazując np. dokument zakupu sprzed 15 lat), nie udowadniasz, że banknoty, którymi płacisz, są autentyczne ("dopóki nie budzi to wątpliwości"). Nie udowadniasz, że osoba na zdjęciu w okazanym dokumencie jest osobą, za którą się podaje, a nie jej bratem bliźniakiem. Jakie masz kwalifikacje, aby na podstawie 10-letniego zdjęcia ocenić, czy jest to ta sama osoba, która dokumentem się posługuje? Żądasz drugiego dokumentu ze zdjęciem, zaświadczenia od proboszcza, wypisu z aktu urodzenia, dokumentu związanego z adresem zamieszkania (faktury za czynsz lub media), zalogowania się do ePUAP-u czy posłużenia się kwalifikowanym podpisem elektronicznym? Bo sekwencji DNA w dowodach jeszcze nie mamy. Ale od sierpnia będą zbierane odciski - oj, chciałoby się wam służbistom, aby dało się za ich pomocą weryfikować, nieprawdaż? Ja bym chciał, aby każdy taki służbista przyznawał się do swojego buractwa na dzień dobry. Oj, pokazałbym mu, że nie zrobiłby zakupów w sklepie bez udowodnienia, że nie jest wielbłądem. Ciekaw jestem miny takiego urzędasa, gdyby musiał wykazać swoją zdolność do czynności prawnych. A powiedz mi kanarze - jak reagujesz na pasażera, który poddaje w wątpliwość twoje uprawnienia do kontrolowania biletów? Ot, wsiadła sobie do pociągu grupka osób, które udają kontrolerów, aby wyłudzić od pasażerów łapówki. Być może właśnie tego dnia zostałeś wylany z roboty, ale jeszcze nie zdałeś munduru (albo kupiłeś w "sklepie z kolejowymi uniformami"). Czy posiadasz przy sobie pełnomocnictwo odpowiedniej spółki kolejowej do wykonywania określonych czynności? Ja mam prawo zakładać, że osoba wykonująca swoje obowiązki w siedzibie firmy jest do nich uprawniona, ale nie muszę z tego prawa korzystać - szczególnie że pociąg jest o tyle specyficznym miejscem, że nie mam pewności, czy wykonujesz w niej obowiązki. W zasadzie jedyną osobą, która w sposób domniemanie-pewny (ah, piękne połączenie) wykonuje swoje obowiązki w pociągu jest maszynista. Kierpoca może udawać każdy w sposób niezauważony przez innych przedstawicieli przedsiębiorcy, tylko maszynista faktycznie jest na swoim wyznaczonym miejscu pracy, które nie jest dostępne dla dowolnej osoby, a wyjazd pociągiem przez osobę nieuprawnioną mógłby być zauważony. No, jeszcze pracownicy warsu w pociągach z wagonami restauracyjnymi są w miarę pewni. No to proszę przyjść z maszynistą do mnie, aby ten mi oświadczył (na piśmie oczywiście!) że jesteś (spisany z dowodu i PESEL-u) uprawnionym do kontroli biletów pracownikiem spółki. Poza tym musisz mi udowodnić, że jesteś tym z dokumentów, a nie swoim sobowtórem lub bratem bliźniakiem. I że w danym momencie jesteś w godzinach pracy i przystąpiłeś do czynności służbowych, bo być może po godzinach trzepiesz lewiznę. A jeśli nie, to dzwonimy po policję, prokuraturę, proboszcza i wszystkich świętych. Wtedy byś baranie może zrozumiał, co to znaczy "domniemanie" pewnych faktów i dlaczego na kazdym kroku nie udowadnia się rzeczy OCZYWISTYCH. A rzeczy przestają być oczywiste dopiero wtedy, gdy

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@yfa: No szkoda, że ci komentarz ucięło, bo nareszcie ktoś ujął temat z sensem, a ciekawi mnie, kiedy rzeczy przestają być oczywiste. Generalnie - ja to wiem, ale może nie wiem wszystkiego. Prawdę powiedziawszy, ja też nie do końca wierzę w ten przykład, jak również w kompletne zidiocenie pana rewizora, który wymagałby od babci nad grobem (grubo po osiemdziesiątce) dokumentu potwierdzającego jej wiek. Chyba że PKP, ogólnie, wywiera silną presję na panów rewizorów, żeby mieli WYNIKI w wykrywaniu nieprawidłowości (czego nie wykluczam) i od tego uzależnia ich "wyniki finansowe", comiesięczne. I panowie rewizorzy wyłażą ze skóry, by takie nieprawidłowości wykazać. W takiej sytuacji po dupie zbierają konduktorzy (również finansowo), co z kolei obliguje ich do służbistości i robienia z siebie wała.

Odpowiedz
avatar yfa
0 0

@Armagedon: faktycznie ucięło, oto reszta komentarza (istotne tylko: "uzasadnione wątpliwości"): Wtedy byś baranie może zrozumiał, co to znaczy "domniemanie" pewnych faktów i dlaczego na kazdym kroku nie udowadnia się rzeczy OCZYWISTYCH. A rzeczy przestają być oczywiste dopiero wtedy, gdy budzą UZASADNIONE wątpliwości. Wy służbiści macie UROJONE wątpliwości, ale trafiacie czasem na takich piekielnych jak ja i później lamenty na cały świat, że jakiś "idiota" zatrzymał pociąg (tak, raz zatrzymałem pociąg odjeżdżający ze stacji, gdy nie mogłem z niego wysiąść, bo żadnemu kretynowi z obsługi nie wpadło do pustego łba, że uszkodzone i zablokowane drzwi należy oznakować, albo stać przy nich i informować pasażerów, żeby wysiadali w sąsiednim wagonie). Swoją drogą zastanawiałem się, dlaczego ten pociąg stał na stacji jeszcze dobre 5 minut, zamiast od razu wbić hamulec i jechać - gdy złodzieje przy mnie zatrzymali pociąg, aby z niego uciec, ponowny odjazd zajął może ze 30 sekund od wbicia. No ale pewnie to jakiś kolejny służbista zaczął pisać protokół... ciekawe, czy umieścił w nim informację, że hamulec awaryjny uruchomiono przy zablokowanych drzwiach w trakcie ruszania z peronu...

Odpowiedz
avatar nyktimene
0 2

pewnego lata wykłócałam się przez 5 minut z konduktorem służbistą, ktory domagał się od mojego 6-letniego syna "legitymacji przedszkolaka". Nie wystarczyło mu okazanie paszportu syna, zawierającego datę urodzin i aktualne zdjęcie, bo tak można potwierdzić jedynie wiek 4 - 5 latków, a nie dzieci chodzacych do zerówki. Nie miałam bladego pojęcia, że coś takiego jak legitymacja dziecka zerówkowego w ogóle istnieje... Po powrocie do Warszawy zaczepiłam panią dyrektor przedszkola, która potwierdziła, że rzeczywiście, dziecku z zerówki, czyli "realizującemu roczny obowiązek edukacji przedszkolnej" można taki dokument wystawić. Tyle, że przedszkole nie robi tego automatycznie wszystkim, tak jak szkoła pierwszakom, ale wyłącznie na wniosek rodzica i że rocznie wystawia dwa-trzy takie dokumenty. I teraz według interpretacji pana konduktora, jeśli sześcoletniemu synowi takiej legitymacji nie wystawiono (i nie ma np. zaświadczenia o odroczeniu zerówki), to nie przysługuje mu prawo do zniżki 37%...

Odpowiedz
Udostępnij