Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Raz na jakiś czas zmuszony jestem iść do lekarza na wizytę kontrolną.…

Raz na jakiś czas zmuszony jestem iść do lekarza na wizytę kontrolną. Przychodnia, do której chodzę ma dość specyficzny system zapisów. Wygląda to tak, że rejestrują cię na dany dzień, w którym musisz pojawić się w przychodni o 7 aby otrzymać numerek informujący o miejscu w kolejce, a następnie poczekać sobie do 14, bo właśnie wtedy zaczyna przyjmować pani doktor. Z tego powodu zwykle w przychodni pojawiam się w okolicach 6 aby dostać jak najniższy numerek, a potem idę do domu i wracam do przychodni w okolicach 13:30. I tym razem zrobiłem identycznie, ba nawet udało mi się zdobyć 1 numer.

Po kilkugodzinnej drzemce i dobrym obiedzie wypełzłem z domu aby na pewno zdążyć do przychodni. Gdy dotarłem na miejsce okazało się, że zebrał się już niemały tłum, głównie złożony z babć i dziadków. Niezrażony, mając w pamięci wyczekany numerek, stanąłem sobie w kącie i tak sobie czekałem. Po kilku minutach do gabinetu dotarła lekarka i poinformowała czekających, że gdy tylko będzie gotowa to poprosi o wejście pierwszego pacjenta.

Minęło kilkanaście minut gdy zza drzwi dotarło do nas głośne "Proszę wejść!", więc ruszyłem z mojego przytulnego kąta w stronę gabinetu. A wraz ze mną ruszyła pewna staruszka.

[Staruszka]: Ale gdzie pan idzie? Przecież ja jestem pierwsza.
[Ja]: Nie wydaje mi się, dzisiaj rano w rejestracji dostałem pierwszy numer.
[S]: Ale co mi pan tu gada o jakiś numerkach. Ja tu stoję od 9, byłam pierwsza i pierwsza wchodzę.
[J]: Ale była pani rano w rejestracji po numerek?
[S]: W rejestracji byłam o 9 i od razu poszłam pod gabinet. Jestem pierwsza.
[J]: A nie dostała pani takiej karteczki z numerem.
[S]: Dostałam, ale co to ma do rzeczy? Byłam pierwsza to wchodzę pierwsza. Prawda proszę państwa?

W tym momencie zrobił się harmider. Większość osób potakiwała staruszce, ale znalazło się kilku, którzy przyznawali mi racje (głównie były to osoby, które rano razem ze mną koczowały przed rejestracją). Robiło się coraz głośniej gdy nagle otwarły się drzwi do gabinetu, z których wyszła pani doktor.

[Doktor]: Ale co to za zamieszanie? Zapraszam do środka osobę z pierwszym numerem.
[S]: Ale jak to z pierwszym numerem? Ja tu stoję od 9 i to ja pierwsza wchodzę.
[D]: A który ma pani numer?
[S]: 25
[D]: To według mojej wiedzy jest pani ostatnią pacjentką. Polecam iść na spacer bo wątpię, że uda mi się panią przyjąć przed godziną 18. Zapraszam pana.

Po tych słowach wszedłem do gabinetu a za drzwiami wybuchł jazgot narzekań i oskarżeń o kumoterstwo. Pani doktor skwitowała to tylko krótkim "Boże co za ludzie... Codziennie to samo.".

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dominik
21 21

Dlatego lubię, jak z gabinetu są wyczytywani pacjenci (teraz już po imieniu, bo RODO). Mała rzecz a cieszy.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
16 24

stoi się w kącie, nie w koncie. Na koncie to są pieniądze.

Odpowiedz
avatar Meliana
23 31

Ludzie, jak ludzie - najbardziej piekielny w tej historii jest system rejestracji stosowany w tej przychodni...

Odpowiedz
avatar nyktimene
18 24

@Meliana: To jest system zoptymalizowany pod kątem przyjęcia jak największej ilości pacjentów, kosztem ich czasu i wygody. Rejestrowanie dwuetapowe - raz na konkretny dzień, a tego dnia na konkretny numerek, pozwala wyeliminować takie sytuacje, że ktoś jest zarejestrowany na wizytę np. za pół roku i na nią nie przyjdzie bo umrze/pójdzie się leczyć prywatnie/zapomni o terminie/nie będzie mógł przyjść z innego powodu. Gdy już pacjent pojawi się rano po numerek, to wiadomo, że tego dnia przyjdzie na wizytę. Jeśli rano zarejestruje się mniej osób niż było zapisanych, rejestrator wie już o 9:00, ile ma danego dnia wolnych wizyt dla pacjentów pilnych/ciężarnych/innych uprzywilejowanych. Numerki rozwiązują za to problem tego, że porady lekarskie mają różną długość - pierwszorazowego pacjenta diagnozuje się o wiele dłużej niż kogoś, kto przychodzi na wizytę kontrolną czy korektę dawki leków. Nie ma wtedy pacjentów kierujących się zasadą "jest 16:00 i ja mam wizytę na 16:00 więc wchodzę, mimo, że pacjent z 15:30 jest jeszcze w gabinecie, a ten z 15:45 grzecznie czeka pod drzwiami". I taki system sprawdza się w publicznej przychodni, która dostaje pieniądze z NFZ-u za obsłużenie konkretnej ilości pacjentów, na których wygodzie i czasie nikomu nie zależy...

Odpowiedz
avatar majkaf
4 4

@Meliana to samo pomyślałam.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 16

@Meliana: System - jak system. Ani lepszy, ani gorszy niż inne. Piekielni są właśnie ludzie, którzy OD LAT pojąć nie potrafią, że - tak zwane - numerki nie wydawane są tylko pro forma. Niektórym nadal się wydaje, że jak się pierwsi ustawią pod gabinetem - to znaczy, że wejdą pierwsi.

Odpowiedz
avatar Johny102
10 14

@nyktimene: Przy dobrej woli wystarczy zadzwonić dzień, dwa wcześniej do pacjenta, czy przyjdzie na umówiona godzinę na wizytę. Potrafi to zrobić wiele przychodni przyjmujących prywatnie i niektóre na NFZ (ale przychodnia też prywatna). Trzeba tylko chcieć.

Odpowiedz
avatar gawronek
12 12

@nyktimene wiesz jak jeszcze można wyeliminować pacjentów którzy nie przychodzą na wizyty? Zadzwonić do nich i spytać czy przyjdą. W mniej miłej formie - kazać potwierdzić wizytę dzień przed pod groźbą jej odwołania. A najlepiej by było wprowadzić kaucje - zależnie od rodzaju wizyty czy leczenia od 10 zł np. Mamy ekuz, co za problem podłączyć do niego wyliczenia ile razy kto olał wizytę? I na koniec kwartału potrącenie że składki NFZ. Zaraz by ludzie się nauczyczyli zapisywać pewne rzeczy.

Odpowiedz
avatar mesing
5 5

@gawronek: Coś ci się pomerdało :) Ekuz to Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego Tobie chodziło prędzej IKP Internetowe Konto Pacjenta :) Ale co do kaucji masz 100% rację tylko jest trochę za niska, myślę że kwota 50 zł była by bardziej adekwatna i lepiej leczyła sklerozę lub niechęć do informowania POZ o odwołaniu wizyty.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 7

@mesing, @gawronek: Kaucja to z jednej strony bardzo dobry pomysł, ale z drugiej - nie każdego stać na nią. Jeśli ktoś ma najniższą krajową i żyje sam, to te 50 zł może oznaczać bardzo dużo. Czyli co? Ma zrezygnować z opieki zdrowotnej, bo nie stać go/jej na zwykłą wizytę?

Odpowiedz
avatar Painkiler
5 5

@kartezjusz2009: Kaucja jest zapisywana na koncie pacjenta, jeśli w danym miesiącu nie przyjdzie na wizytę to jej wysokość jest doliczana do następnej składki. Jeśli ktoś nie ma kasy, a chodzi uczciwie na wizyty to nie robi to absolutnie żadnej różnicy - kasa jest pobrana wirtualnie i dopiero brak wizyty skutkuje jej "ufizycznieniem".

Odpowiedz
avatar mesing
0 0

@Painkiler: Akurat system ubezpieczeń zdrowotnych działa trochę inaczej. Składka zdrowotna jest płacona procentowo od zarobków i nalicza ją pracodawca lub zleceniodawca nie ZUS, do którego składkę się wpłaca. Kaucja powinna być wpłacana fizycznie przez pacjenta, tyle że jeśli pacjent nie poinformuje świadczeniodawcy o rezygnacji w jakimś sensownym terminie o rezygnacji z usługi to kaucja przepada (chyba, że doszło do zdarzenia losowego, na które nie miał wpływu) a po udzieleniu świadczenia kaucja jest natychmiastowo wypłacana pacjentowi w kasie.

Odpowiedz
avatar bazienka
6 8

@nyktimene: i tym samym zamiast wyskoczyc z pracy na godzine jesli to tylko skierowanie czy recepta, marntrawi caly dzien, bo nie ma ustalonych godzin, nawet mniej wiecej

Odpowiedz
avatar jass
7 7

@Johny102: Dokładnie. W klinice dentystycznej, do której chodzę, rozwiązali to jeszcze wygodniej - dzień przed umówioną wizytą wysyłają pacjentom smsa z przypomnieniem o wizycie i prośbą o potwierdzenie. Potwierdzisz - super, nie potwierdzisz albo odwołasz - mają czas wydzwonić kogoś "z listy rezerwowej".

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@jass: u mnie pani dzwoni :)

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@bazienka: Też dobrze, chociaż wyjątkowo lubię te smsy, bo są wygodne. Dzwonią dopiero jeśli się przez kilka godzin nie odpisze.

Odpowiedz
avatar Painkiler
0 0

@mesing: Nie rozumiesz przedstawionej idei. Każdy zatrudniony ma własne, indywidualne konto pacjenta - nawet jeśli go nie aktywował. Do konta pacjenta przypisana jest informacja o statusie ubezpieczenia, a status ubezpieczenia jest przyznawany na podstawie informacji z PUP lub ZUS/NFZ które go nadają po uiszczeniu składki. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby informacja o wizycie i kaucji znajdowała się na koncie pacjenta, a następnie w przypadku wystąpienia braku realizacji świadczenia z winy pacjenta(czyli przepadek kaucji) została przekazana informacja o wymagalności dodatkowej płatności do płatnika składek - bez problemu to działa, gdy np zapłacona jest niepełna składka lub brak płatności np na działalności.

Odpowiedz
avatar TheDoctor
0 0

@Armagedon: kłopot raczej w tym, że w wielu przychodniach w kraju funkcjonował właśnie system "pierwszy przyjdzie, pierwszy wejdzie". Ile ja razy się po przyjściu pytam "Kto ostatni? Pan? To ja jestem za panem." O numerkach czy rejestracji na godzinę nie słyszeli.

Odpowiedz
avatar iks
17 21

Mam prywatne ubezpieczenie medyczne, nie zliczę ile razy byłem wyzywany w przychodni przez starsze osoby bo nie czekałem od rana jak one, tylko wchodziłem na zapis z pakietu :)

Odpowiedz
avatar majkaf
1 5

@iks ale jak to? Nie kumam. Lekarz przyjmował jednocześnie prywatnie i na NFZ?

Odpowiedz
avatar Johny102
10 10

@majkaf: Bardzo częsta sytuacja w przychodniach prywatnych, które mają umowę z nfz. Nfz podpisuje umowę na 1 tys. porad na rok, rozłożonych równomiernie, czyli ok 5/dzień. Pozostałe godziny są na przyjmowanie pacjentów prywatnych. I nic w tym dziwnego.

Odpowiedz
avatar dayana
5 5

@majkaf: Ja mam tak u dentysty, po prostu jak się usiądzie na fotel, dentysta oszacuje co trzeba zrobić i pyta się czy robimy prywatnie, czy na NFZ. Fajny system, bo się nie czeka miesiącami, czy jak w innych placówkach - jeden dzień rejestracja na NFZ na za miesiąc i trzeba koczować od rana, bo terminy rozchodzą się w godzinę :)

Odpowiedz
avatar iks
1 1

@majkaf: Dużo przychodni ma podpisane umowy nie tylko z NFZ jak i Luxmedem czy innymi firmami. Jako ze to prywatne przychodnie to dla nich lepiej jak przyjmą wszystkich pacjentów.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
14 14

Chyba najdziwniejszy system zapisów do lekarza z jakim się do tej pory spotkałem.

Odpowiedz
avatar Satsu
9 9

@rodzynek2: Tu akurat się zgodzę. Gdy byłem tam po raz pierwszy to nie mogłem uwierzyć gdy rejestratorka tłumaczyła mi jak to działa. Ogólnie wygląda to tak, że rejestracja jest otwarta tylko od 7 do 10 i wtedy wydawane są numerki. Natomiast lekarze zaczynają prace w różnych godzinach (np. jak w historii o 14). Później pani z rejestracji zajmuje się innymi rzeczami. Dlaczego nie mogą od razu dawać numerka przy zapisywaniu się na wizytę? Nie mam pojęcia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 5

@Satsu: A może oni w ten sposób "zabezpieczają" sobie numerki dla nagłych/pilnych przypadków? Najpierw zapisują określoną liczbę pacjentów na konkretny dzień. Potem, tego dnia, zapisują pacjenta na konkretną godzinę. No i pewnie często okazuje się, że ktoś nie przyszedł. Wtedy od razu wiedzą, czy lekarz może kogoś przyjąć dodatkowo. Ale to tylko takie domysły są...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2021 o 16:17

avatar niepodam
6 6

@rodzynek2: w mojej byłej przychodni też tak jest. Zapisy startują o 7:30. Ludzie koczują w kolejce od 6:30. Rejestracja telefoniczna - zapomnij, jak się dodzwoniłeś to znaczy, że nie ma miejsc. Swojego czasu uruchomili rejestrację przez neta. System automatycznie przydzielał kolejne numerki do pacjentów, którzy się zarejestrowali tego dnia, w kolejności zapisów. Rejestrować się trzeba było parę minut po północy, rano wszystko było zaklepane. Po paru miesiącach wyłączyli toto w cholerę. Przychodnię zmieniłem zaraz po tym, jak odszedł "mój" lekarz pierwszego kontaktu. Nie żałuję, tylko kiwam głową z zażenowaniem, gdy czasami jadąc rano do pracy widzę tą kolejkę koczującą pod przychodnią...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

System jest kompletnie debilny. Nie mozna od razu ludzi na godzinę rejestrować

Odpowiedz
avatar Morog
2 4

U lekarza do którego chodzę jest system elektroniczny, lekarz naciska odpowiedni guzik i z mikrofonu pada "pacjent numer XXX proszony do gabinetu YYY, proste

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 6

Podejrzewam, że tym ludziom chyba bardzo często udaje się wepchnąć. Chyba nie jestem w stanie zrozumieć tego zachowania i marnowania swojego czasu w innym wypadku. Nudzi się tym ludziom? Lubią sobie tak stać i czekać całymi godzinami mimo, że lekarz jeszcze nie przyjmuje nawet? U mnie w przychodni też takie akcje były, zwłaszcza w rejestracji, gdzie ludzie kompletnie zlewali kolejki i sobie stawali obok i tylko czekali żeby się wepchnąć. Czasem komicznie to wygląda jak jakiś ledwie wchodzący do przychodni senior nagle znajduje w sobie tyle energii by podbiec do okienka przed kimś innym... I bez zażenowania wyłuszcza swoją sprawę... W banku to samo. Do czasu aż kolejkowicza zainstalowani. Nawet moja opiekunka w banku stwierdziła któregoś razu, że od kiedy tego kolejkowicza mają to prawie nie ma problemów a tak to były codziennie. Dobrze, że w przychodni też w końcu zainstalowali kolejkowicza...

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

ooo widzialam ja taka w medycynie pracy, 9, chce sie zarejestrowac do lekarza, ktory przyjmuje od 11 i zada, by przyjechal eraz, bo ona juz jest i nie chce czekac ;) kiedys tez bylam u gina, zapisy na godzine, 7:30 dostalam, przychodze, a tam stado podstarzalych bab z retoryka "ja tu bylam pierwsza" weszam o 9, spoznilam sie do pracy, od tej pory sie wyklocam, bo te zapisy po cos sa... a najleiej jak lekarz wywoluje sam np. po imieniu i nie ma machljek typu ja tu stalam

Odpowiedz
Udostępnij