Zainspirowana ostatnimi komentarzami w Internecie na temat seksizmu na uczelniach (kto nie wie, o co chodzi:
https://krytykapolityczna.pl/kraj/paulina-januszewska-seksizm-na-polskich-uczelniach/) postanowiłam opisać dwa przypadki z moich czasów studenckich. Co ciekawe nie będą one dotyczyły wykładowców (chociaż zdarzali się Janusze z wąsem i komentarzami, jak to teraz jakieś lepsze gumy robią, bo za ich czasów to wszystkie z V roku już z brzuchami chodziły hehehe) a szanownych pań wykładowczyń.
Słowem wstępu- jestem starą panną, trudno tak wyszło, na studiach byłam "ciut młodszą" starą panną, ale jako jedyna bez faceta w gronie samych bab (tak specyfika pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej) stanowiłam pewien ewenement.
1. Sytuacja: Na zaliczenie pewnego przedmiotu u Pani Doktor mieliśmy za zadanie dostarczyć zdjęcie rodziny, wraz z opisem, jakie fazy życia rodziny oni przedstawiają. Swoją drogą przedstawione przez Panią Doktor fazy rodziny były specyficzne np. rozmowa o posiadaniu potomstwa i wspólne zamieszkanie jako element należący do fazy "młodego małżeństwa".
Dobra, no to biorę na tapet zdjęcie z 50 rocznicy ślubu dziadków i po kolei rozpisuję fazy i dynamikę poszczególnych małżeństw/rodzin.
Przychodzi dzień oddania przez Panią Doktor prac:
- Pani ma 3 za niewywiązanie się w pełni z tematu.
- Co konkretnie pominęłam?
- To miało być zdjęcie rodziny. A to nie jest Pani rodzina!
Tutaj przyznaję lekko mnie zatkało, więc PD kontynuowała:
- Sama Pani napisała, że babcia i dziadek to rodzice Pani ojczyma- czyli nie rodzina! Nie mówiąc już o opisywaniu takiej patologii jak DINK-sy*!
W tym miejscu próbowałam coś wtrącić, ale już następne zdanie kompletnie mnie powaliło:
- Powinna Pani tak jak większość koleżanek wysłać zdjęcie swoje z narzeczonym i opisać narzeczeństwo jako pierwszą fazę małżeństwa! Dlaczego Pani tak nie zrobiła?
- Bo nie mam narzeczonego? - wiem, że nie powinnam się babie tłumaczyć, ale naprawdę zgłupiałam.
- To niech Pani nakłoni chłopaka do jak najszybszych oświadczyn, wóz albo przewóz!
- Nie mam też chłopaka?
Spojrzała na mnie pogardliwie i prychnęła, żebym poprosiła którąś z koleżanek to będą tak miłe i mnie może z kimś wyswatają, po czym przeszła do wychwalania jednej z moich koleżanek, która była już po ślubie, jaką to miała piękną suknię.
2. Sytuacja- zajęcia z Panią Doktorantką. Zajęcia w większości polegały na tym, że Pani puszczała nam film lub prezentację, zaś sama pisała na laptopie. Pewnego pięknego razu, na koniec zajęć rozdała nam ankiety, na temat związków- bo ona pisze doktorat o szczęściu w związkach i potrzebuje do badań.
Wszystkie dziewczyny wzięły się za wypełnianie ankiety, a ja siedzę i gapię się w tę kartkę. Mogłam co prawda zacząć zmyślać, ale coś mnie podkusiło, żeby zapytać: A co jeśli ktoś nie jest w związku?
- Ojej, to wie Pani co, można opisać swój poprzedni.
- Ale tutaj są pytania na przykład o plany na przyszłość czy seks, co jeśli ktoś nie ma takich doświadczeń?
Tutaj poparło mnie kilka dziewczyn, które wiem, że chciały czekać do ślubu (same się tym chwaliły).
Pani Doktorantka lekko się zasępiła:
- To proszę napisać, jak sobie to Panie wyobrażają!
Dziewczyny grzecznie wróciły do ankiet, ja nadal siedzę i myślę. Nagle Panią Doktorantkę coś olśniło:
- Spokojnie- zwrot bezpośrednio do mnie- co prawda skupiam się w badaniach na normalnych parach, ale jak Pani jest lesbijką to może też w sumie opisać siebie!
Tutaj już nastąpiło przegięcie, więc oświadczyłam tylko, że zajęcia skończyły się 10 minut temu, uzupełnienie tej ankiety nie widnieje w sylabusie jako konieczne do zaliczenia przedmiotu i wyszłam.
*DINK- double income, no kids, małżeństwo/para bez dzieci, jak w tym przypadku, moja kuzynka i jej partner.
PS. Wiem, że powinnam prawdopodobnie zgłosić te sytuacje gdzieś wyżej (a może nie, a może nie były tak piekielne, jak myślę?), ale to byłoby słowo przeciwko słowu. Moje koleżanki z grupy na pewno nie stanęłyby po mojej stronie: a) żeby nie mieć nieprzyjemności, b) one naprawdę w większości uwielbiały zajęcia z tymi paniami m.in. za dyskusję, jak zmusić chłopaka do oświadczyn, bo jak to tak, koniec licencjatu i nic?
studia
Po kontakcie z paroma studentami pedagogiki, jak i relacjach znajomego, który poszedł to studiować zaocznie, swierdzam, że w znakomitej większości przypadków ten kierunek to stan umysłu.
Odpowiedz@Hatsumimi: Coś w tym jest. Zwłaszcza, że Panowie, którzy wybrali ten kierunek mieli o wiele gorzej- u mnie zaczęła trójka, zrezygnowali w ciągu pierwszego semestru po wysłuchiwaniu co zajęcia, że to niemęskie, że jak oni rodziny utrzymają, dziewczyny to chociaż sobie bogatych mężów mogą znaleźć itp.
OdpowiedzNie rozumiem jak można się zgodzić na takie włażenie z butami w swoje prywatne sprawy. Zdjęcie? Opowiadanie ze szczegółami w jakiej fazie związku jestem?
Odpowiedz@Librariana: Ale tak było ze wszystkim, naprawdę. Panie opowiadały nam wiecznie o swoich mężach i dzieciach, albo dopytywały ile i kiedy każda z nas planuje mieć dzieci (Koniecznie pierwsze przed 25 rokiem życia, bo potem może być chore! Niby się mówi, że po 30-35, ale lepiej dmuchać na zimne, jak chcą Panie dwójeczkę lub trójeczkę- bo wiadomo jedynacy się nie rozwijają tak dobrze jak dzieci z rodzeństwem. A różnica wieku? 2 do maksymalnie 5 lat- nie więcej!) Na uwagi moje lub dwóch innych dziewczyn, że ktoś może sobie nie życzyć tego typu pytań i komentarzy- Ojej, co Panie takie przewrażliwione/ Dzieci to największy cud/ Zrozumieją Panie, jak się instynkt macierzyński obudzi, a są w takim wieku, że już niedługo/ Ale Panie zepsuły atmosferę, do pracy z dziećmi trzeba być pozytywnym! - I inne odpowiedzi w tym stylu. Następnie zmiana tematu. Reszcie grupy to nie przeszkadzało.
Odpowiedz@castiel666: o matko, to uczelnia rydzyka czy mamy muminka?
Odpowiedz@Allice: ale Mamę Muminka to ty szanuj. Była otwarta, ciepła i empatyczna. Nie reprezentowała takiego ciemnogrodu jak w historii
Odpowiedz@Crannberry: fakt, chodzi o maDke muminka w hełmie na głowie
Odpowiedz@Allice: Pewien Uniwersytet w mieście wojewódzkim.
Odpowiedz@Allice: a no tak. Zapomniałam o Kajusi. Nieprzyjemne obrazy mózg chyba sam blokuje ;)
Odpowiedz"Jak zmusić chłopaka do oświadczyn" to rozumiem, że koleżanki raczej oponowały przed zmuszaniem?
Odpowiedz@Fahren Obawiam się, że jesteś niepoprawnym marzycielem.
Odpowiedz@Fahren: Na pierwszym roku ją wyśmiały, na trzecim słuchały już z zainteresowaniem posyłając mordercze spojrzenia każdemu, kto podważył słuszność tego tematu na zajęciach XD. Jak to tłumaczyła jedna: zaręczyny po licencjacie, dwa lata odkładania na wesele, zaraz po magistrze ślub - chyba, ze zdarzy się wpadka, to wtedy tryb przyspieszony.
OdpowiedzNo akurat moim zdaniem druga sytuacja nie była piekielna. Kobieta akceptuje lesbijki i nie ma z nimi problemu, w przeciwieństwie do ciebie, bo to u ciebie nastąpiła obraza majestatu, jakby cię od pedofilek albo złodziejek wyzwała. I ty później będziesz wychowywać czyjeś dzieci z takimi poglądami...
Odpowiedz@szafa: Popieram. Wypełnienie takiej ankiety nie jest obowiązkowe, wiadomo że badania społeczne będą dotykały kwestii prywatnych (jak badać zachowania ludzkie, nie pytając ludzi o nie?) i mogą być dla niektórych drażliwe, ale oburzenie autorki na samą sugestię, że związek homoseksualny też można opisać, jest trochę przegięciem. Nikt nie ma napisane na czole, czy jest homo, hetero, czy bi. Czy jest w związku, w kilku związkach, czy nie i czy z wyboru, czy przymusu. Rozumiem, że nie chcesz być o to nagabywana, ale w drugiej sytuacji to chyba ty byłaś bardziej piekielna, niż pani doktorantka in spe.
Odpowiedz@szafa: Nie chodzi o porównanie do lesbijki, chodzi o stwierdzenie, że jak dziewczyna w wieku 21 lat nie myśli jeszcze o ślubie i dzieciach to od razu lesbijka. To tamta babka jest straszną homofobką, wiele razy nam powtarzała, że to nie jest normalne, bo nie będzie z tego dzieci, a LGBT to w ogóle IDEOLOGIA. Cytat: "co prawda skupiam się w badaniach na NORMALNYCH parach". Zatem znając jej poglądy- tak, obraziło mnie przyrównanie do ideologii.
Odpowiedz@szafa: Ojej dobrze, że za takie poglądy nie zostałam wykopana z ostatniej Parady Równości XD
Odpowiedz@castiel666 sama mam 21 lat i też nie interesują mnie w tej chwili związki, ale akurat z tą ideologią miała rację. Co nie zmienia faktu, że nie powinna wpychać ludziom swoich poglądów na zajęciach, bo nie temu służą studia.
OdpowiedzNie mogę już edytować, więc dodam: Pani z drugiej historii na każdych zajęciach musiała opowiedzieć coś o ideologii LGBT albo gejach-pedofilach, stąd moja reakcja na jej stwierdzenie. W jej ustach lesbijka czy lesba (bo tak też mówiła) to wariatka, która nienawidzi mężczyzn i tylko dlatego jest "w związku" (bo bez ślubu i dzieci w przyszłości to nie związek) z inną kobietą.
OdpowiedzJakbym ja trafiła na ta uczelnie to bym się dawno przeniosła do innej. Studiowałam pracę socjalna gdzie było większość kobiet i wcale nie było tak, że większość kogoś miała. A jak któraś zaszła w ciążę to był właśnie ewenement bo większość uważała, że to jest za wcześnie na dzieci. Ja też nie miałam i nikt mi nigdy nic nie powiedział na ten temat złego, jedynie co to najwyżej, że trudno jest znaleźć w dzisiejszych czasach porządnego mężczyznę. Miałaś albo ogromnego pecha albo to jest ściema.
Odpowiedz"bo jak to tak, koniec licencjatu i nic?" No to pięknie. A co, facetów nikt nie broni, bo ich nie potrzeba? Fajnie...
Odpowiedz