Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem, czy można to nazwać piekielnością, natomiast jest to zbiór obserwacji…

Nie wiem, czy można to nazwać piekielnością, natomiast jest to zbiór obserwacji z ostatnich lat, które postanowiłam opisać.

Słowem wstępu: mam rodzinę w Stanach.
Za dzieciaka dostawałam od nich raz na jakiś czas paczkę typowo "dziecięcą" czyli zabawki, słodycze czy ubrania. W późniejszych latach raczej kosmetyki i to o nich głównie będzie mowa.

Od kilku lat mam wrażenie, że Polska jest jakimś krajem odpadów produkcyjnych. Nie wiem dlaczego tak jest, ani czy to co obserwuję faktycznie ma miejsce, czy też jest to moja paranoja. Oto kilka przykładów.

1. Tusz do rzęs.
Gdy byłam w gimnazjum i zaczął się wtedy trochę bum na malowanie, kupiłam w Rossmannie tusz do rzęs Loreala (które jak na kieszeń nastolatki żyjącej z kieszonkowego był bardzo drogi). Niby super hiper reklamowany tusz, a sklejał rzęsy w obrzydliwe formacje odnóży pająka niezależnie od tego ile razy bym nadmiar produktu ściągała ze szczoteczki. Ten sam tusz przywieziony przez babcię (która raz w roku leci do Stanów) zachowywał się już zupełnie inaczej. Nie sklejał rzęs, nie wysychał jak głupi, nie robił obrzydliwych grud.

2. Szampon.
Z szamponem działy się podobne cyrki i nie jestem w tym odosobniona-zarówno moja babcia jak i mama czuły różnicę po użyciu szamponu przywiezionego ze Stanów. Po prostu czyścił skórę głowy lepiej i nie wysuszał włosów na wiór.
Zresztą już nawet pomijając kosmetyki przywożone ze Stanów- będąc na wycieczce w Holandii musiałam sobie kupić szampon, bo zapomniałam spakować swój przed wyjazdem. Efekt był identyczny.

3. To chyba najbardziej wkurzająca obserwacja - różnica w jakości podpasek.
Korzystam z podpasek firmy Always-te mi najlepiej pasują ze wszystkich. Niestety w porównaniu z tymi zwiezionymi z zagranicy to jakaś koszmarna przepaść.
A) Klej jest mocniejszy - trzyma się gaci, nie przesuwa, nie zagina, nie odlatuje na boki w nocy.
B) Każda, dosłownie każda podpaska, którą próbowałam ma taką nieprzyjemną wierzchnią warstwę. Niby się chwalą, że bawełna, ochy i achy, ale jak się bliżej przyjrzeć to jakoś sztucznie i plastikowo to wygląda. Ba, odczucie jest równie plastikowe. W bardzo gorące dni idzie się zaparzyć.
Rok temu dostałam takie zagraniczne alwaysy, ot bo znajoma zwiozła i zapytała się czy chcę wypróbować. Odczucie zupełnie inne.

4. Dezodoranty.
Mój organizm jest chyba oporny, bo od chwili gdy zaczęłam korzystać z dezodorantów, co miesiąc musiał to być inny dezodorant. Nie dlatego, że mi się nudziło, a dlatego, że jeśli kupowałam ten sam to przestawał działać. Z początku myślałam, że to wina dojrzewania, hormonów, kij wie co jeszcze. Jak dojrzewanie już dawno minęło, a sytuacja dalej była identyczna przerzuciłam się na dezodorant w żelu, który w ogromnych ilościach mama mojego partnera wysłała mu ze Stanów. Problem zmieniania dezodorantu przeszedł jak ręką odjął.
Tu muszę przyznać - gdy wyczerpaliśmy trzyletnie zapasy amerykańskiego dezodorantu przerzuciliśmy się na Gillette w żelu, który jako JEDYNY ma identyczny efekt. (Szkoda, że jest tylko w męskiej wersji zapachowej, ale i tak narzekać nie mogę bo jest on ledwo wyczuwalny)

Skąd wynikają te różnice? Czy mamy jakieś regulacje składów chemicznych, o których nie wiem? Czy po prostu, po złośliwości, wysyłają nam najgorszy sort?

Nigdzie

by ~Rikitikikosmetyki
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balam
18 22

Wysyłają nam gorszy sort, a właściwie jest on produkowany w ten sposób w Polsce. To samo tyczy się chemii, a czasem nawet produktów spożywczych.

Odpowiedz
avatar jass
6 8

@Balam: Nie tylko, z elektroniką też tak jest. Co zabawne takie sprzęty są też u nas zwykle droższe niż zagranicą, ot, logika...

Odpowiedz
avatar plokijuty
10 12

@Balam Dotyczy nawet butów. Kiedyś markowe to były markowe. Teraz markowe są do ukończenia gwarancji. Takie z targu wystarczają na kilka lat. Muszę kiedyś wybrać się na Białoruś po jedne buty, które robią wyłącznie tam i ręcznie.

Odpowiedz
avatar googlewhack
5 7

@plokijuty Ubrania również. Porównanie ciuchów z sieciówek Polskich i zagranicznych to też jakaś tragedia. A często są to ceny wzięte z kosmosu wzięte. Ubrania zamawiam z chińskiego sklepu, jakiejś odnogi aliexpress- tanie, jak dobrze poszukasz to znajdziesz dobre jakościowo rzeczy, a przede wszystkim pełna rozmiarówka, gdzie w sieciówkach w Polsce to rozmiary ultra małe albo ekstremalnie małe.

Odpowiedz
avatar googlewhack
4 6

@Honkastonka Masz racje, lepiej wspierać firmę pokroju LPP xD

Odpowiedz
avatar Sanrejs
8 14

Jest dokładnie tak, jak napisałaś. Każdy kraj, a w naszym przypadku jest to UE, ma swoje regulacje dotyczące ilości i proporcji użytych składników w kosmetykach.

Odpowiedz
avatar Ophelie
7 15

Nikt nam nie wysyla gorszego sortu. Kosmetyki wielkich, znanych marek nawet amerykanskich nie sa produkowane w Stanach tylko w lokalnych produkcjach, przy uzyciu lokalnych produktow, spelniajacych normy. Tak na przyklad Procter & Gamble, produkujaca alwaysy ma swoja siedzibe w Warszawie. Zmiany, ktore zauwazylas sa najprawdopodobniej wynikiem drobnych zmian skladu, wynikajacych z dostepnosci i doboru polproduktow. Ze swojej strony nie zauwazylam nigdy takiej roznicy a juz na pewno nie w przypadku alwaysow, ktorych szczerze nienawidze. Jesli martwisz sie, ze rzeczywiscie mamy gorsze produkty, sprobuj podpasek Bella produowanych przez Torunskie Zaklady Materialow Opatrunkowych. Jak beda zle to przynajmniej nie bedzie to wina amerykanskich marek ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Ophelie: o tak Bella najlepsze :) mama mi czasem wysyla z Polski i sa wygodne,, Always sa nieprzyjemne i sztuczne, mieszkam w UK i Always tutaj sa najbardziej popularne ale ja kupuje najtansze z bootsa czy Tesco i sa o niebo lepsze

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@nursetka: No tu, akurat, potwierdzam. Alwaysy są ohydne. Normalnie robią wrażenie plastikowych, skóra nie oddycha. Podrażniają i odparzają. W dodatku, wcale tak dobrze nie wchłaniają.

Odpowiedz
avatar unana
-3 23

Szczerze polecam ci się przerzucić na kubeczek menstruacyjny. Ja od dziesięciu lat przymierzałam się do tego kroku, wreszcie rok temu poprosiłam o pomoc w doborze rozmiaru i jestem na siebie zła, że tak długo z tym zwlekałam!

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
8 8

@unana: z ciekawości, jak wygląda pomoc w wyborze rozmiaru?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@unana: czytałam bardzo wiele o kubeczkach menstruacyjnych i jednego nie potrafie przeskoczyc. Po kazdym oproznieniu trzeba je przepłukac i jak to zrobic w publicznej toalecie gdzie umywalki sa zawsze w czesci wspolnej. Chodzisz do toalety dla niepelnosprawnych?

Odpowiedz
avatar Nulini
2 2

@nursetka: tak, ja korzystam z toalet dla niepełnosprawnych w galeriach czy na stacjach benzynowych, bo tylko w takich toaletach mogę komfortowo załatwić się i ja i mój syn, który musi chodzić ze mną w takie miejsca.

Odpowiedz
avatar Librariana
4 4

@nursetka: kubeczek opróżnia się rzadziej niż zmienia podpaski czy tampony. Przy normalnym okresie wystarczy rano i wieczorem. Nigdy nie musiałam tego robić w żadnym miejscu publicznym - ale tak, w razie potrzeby w toaletach dla niepełnosprawnych jest wszystko razem, w jednej kabinie.

Odpowiedz
avatar imok
3 3

@nursetka przy okresie średniej obfitości wystarczy zmienić po wstaniu z łóżka i w okolicach wieczornego prysznica. A jak jest istna powódź to kubeczek można stosować razem z podpaską lub nosić przy sobie dwa i jeden chować brudny to woreczka plastikowego szczelnego (niezbyt opcja i na szczęście nigdy tak nie musiałam) lub wymienić zwyczajnie w kiblu dla niepełnosprawnych (raz się zdarzyło jak naprawdę miałam powódź). Ale ogólnie przy standardowym okresie nie ma problemu, a przynajmniej nic tam nie jest odparzone. No i ja dzięki kubeczkom nie muszę nosić majtek do spania czego szczerze nienawidzę

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@nursetka: butelka z woda? mokre chusteczki? a jesli uzywa sie tamponow to co? przy wymianie tez rece trzeba umyc, jak te kobiey sobie radza w publicznym kibelku? ;) odkad uzywam kubeczka, uwazam go za zloty wynalazek no i w wiekszosci oprozniam go rano (w domu) i wieczorem (rowniez w domu) @Nimfetamina: sa specjalne tabelki z pojemnoscia, twardoscia, dostosowaniem do wysokosci szyjki macicy itp.

Odpowiedz
avatar Ginsei
2 2

@bazienka: Co innego umyć same ręce, a co innego umyć ręce i kubeczek, a potem wrócić z nim do toalety (zwłaszcza w miejscach, gdzie do damskiej są kilometrowe kolejki :D ). A ja mam pytanie odnośnie kubeczka: co w przypadku "dwójki"? Nie wysuwa się samoistnie jak tampon? Bo, przynajmniej mnie, w takiej sytuacji zawsze się wysuwa, niezależnie jak świeży tampon byłby. Więc nawet jakby kubeczek był pojemny, a przy każdej "dwójce" i tak bym go musiała wyjmować, myć i ponownie zakładać, no to by nie było tego komfortu, gdyby przycisnęło mnie np. w galerii handlowej.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
1 1

@bazienka: okej, ale skąd mam wiedzieć, na jakiej wysokości mam szyjkę, jaką mam pojemność itd.? Zakładam, że nie wkłada tam się linijki, nie rozwiera się pochwy i nie mierzy? Nadal to poważne pytanie, żadne haha.

Odpowiedz
avatar aenigma89
1 1

@Nimfetamina: niestety nie każdy ogarnia temat, ale można spróbować zapytać swojego ginekologa o pomoc w doborze kubeczka (osobiście żałuję, że nie zaczęłam od tego, oszczędziłoby mi paru miesięcy prób i błędów), poza tym pozostają poradniki z internetu

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
0 0

@aenigma89: dziękuję! @Ginsei o, to też ważne pytanie! Bo tak niestety jest.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2021 o 1:05

avatar Allice
12 14

Co do tuszu wystarczy że ktoś w drogerii otworzy go żeby zobaczyć szczoteczkę. I już leci mu czas od otwarcia i może zmieniać właściwości. No i wyżej wspomniane normy oraz gdzieś słyszałam że preferencje użytkowników. Czytałam że słynna "chemia niemiecka" jest bardziej skoncentrowana a u nas po prostu się forma "jak to mniej dawać" niezbyt zdała egzamin stąd wersje na używanie więcej

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
4 4

@Allice: to można sobie tak otworzyć tusz? na zachodzie one są zaklejone na całym obwodzie taśmą, tylko testery są otwarte...

Odpowiedz
avatar Shi
6 8

@clockworkbeast: w takim Rossmannie - większość się da. Lakierów do paznokci chyba żadna firma nie zabezpiecza. Nawet dużą część pomadek się da. To główny powód czemu wolę kupować kosmetyki online (niekoniecznie z rossmanna bo przy odbiorze w drogerii produkty są z tej drogerii), albo proszę panie pracujące w Rossmannie o egzemplarz "z szuflady". Ogólnie moim zdaniem wszystkie kosmetyki powinny mieć plomby. Nie musi być to folijka, zwykła najlejona, papierowa plomba by wystarczyła (te foliowe "naklejki"- plomby da się nie raz odkleic bez problemu i bez zrywania ich)

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 8

@clockworkbeast: Wszystko rozerwą. WSZYSTKO. Nieważne, czy w sklepie zostanie to zaklejone, zafoliowane, czy jest w pudełku. Nawet, jeśli jest tester, to takiego szperacza-rozszarpywacza nic nie powstrzyma, bo ma w głowie tylko skorupkę po orzeszku >:/

Odpowiedz
avatar Tehanu
4 4

Taa, kupiłam w zeszłym tygodniu nowy tusz w Rossmanie. Ten co zawsze. Przyszłam do domu, otworzyłam - suchy w środku jak cholera, zamiast malować skleja rzęsy. Kilka dni później kupiłam kolejny egzemplarz - przezornie sięgnęłam głębiej na półkę. Różnica ogromna. A w ogóle tusze do rzęs powinno się użytkować max 3 miesiące od otwarcia :)

Odpowiedz
avatar Shi
2 4

@Ohboy: w sumie to mi przypomniało, że niektórzy potrafią w sklepie otworzyć pudełko z wkładkami higienicznymi, wyjąć jedną, obejrzeć, a jeśli się spodoba to bierze nowe pudełko (sic!)

Odpowiedz
avatar janhalb
24 30

@voytek: Nie wiem, czy to jest najgłupszy komentarz w tym miesiącu, ale w pierwszej piątce mieści się na pewno.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
2 2

@janhalb: To Nikoś Dyzma po prostu. ;)

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

@janhalb: dzięki

Odpowiedz
avatar voytek
0 2

@eulaliapstryk: taki anty nmikos raczej bo jemu to co nie polskie - szkodziło a dla Szanownej Pani tylko amerykańskie jest dobre ;)

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 6

Ja to samo zauwazylam. Tyle ze jestem zadowolona np z niemieckich produktów. Ze stanow uwielbiam blyszczyk. W polsce moge kupic najdrozszy jaki bedzie i to nadal dno. Ze stanow sprowadzic jedynie. Niestety z podpaskami jest dramat. Staram sie kupowac tylko ekologiczne chociaz czasem tez mam wrazenie ze cos jest nie tak.

Odpowiedz
avatar katem
3 3

@AnitaBlake: Bywam raz na jakiś czas w Szczecinie i wtedy jadę do Schwedt, gdzie robię sobie zakupy zwłaszcza chemiczne tak na pół roku. Pandemia mi to niestety, wykluczyła, więc powinnam napisać - jeździłam, ale znów się wybieram. Kupowałam tam przede wszystkim chemię gospodarczą i drobne kosmetyki. Swego czasu szukałam dezodorantów bez soli aluminium - u nas ich praktycznie nie było, a tam - do wyboru do koloru. Kupowałam tez na zapas farby do włosów - ta sama marka (Garnier) a jakość zdecydowanie lepsza - te same niby, a kupowane w Polsce miały mniejszą objętość zarówno farby jak i balsamu po malowaniu, a poza tym - włosy po owej niemieckiej farbie były w zdecydowanie lepszej kondycji. Na pocieszenie [:-)] dodam, że oryginalna kawa Jacobs Kroenung (ta kupowana u Niemców) jest również lepsza, niż kawa tej marki kupowana w USA. Może oni dla siebie robią lepsze warianty, a na eksport - gorsze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2021 o 15:38

avatar Ohboy
0 2

@AnitaBlake: W kolorówce z wysokiej półki jeszcze nigdy nie zauważyłam różnicy, więc koniecznie chcę wiedzieć, co to za magiczny błyszczyk :D

Odpowiedz
avatar Mavra
5 7

Też mam wrażenie, a właściwie pewność, że w Polsce wiele rzeczy jest znacznie gorszej jakości niż te same w innych krajach. Najbardziej mogę wypowiedzieć się na temat produktów produkowanych w Niemczech oraz Holandii kontra w Polsce. Tych przykładów mogłabym mnożyć, ale powiem o jednym. Farby do włosów Garniera kupione w Polsce po pierwsze strasznie wysuszają włosy oraz kolor trzyma się znacznie słabiej, dosłownie te same kupione w Niemczech są znacznie lepszej jakości.

Odpowiedz
avatar Tolek
14 14

@Mavra: Zgadzam się z Twoją opinią na 150%. W Polsce dwie łyżeczki rozpuszczalnej Nescafe na filiżankę taka sobie moc. W UK jedna taka sama łyżeczka do tej samej filiżanki i szatan. W UK wyprane białe T-shirty zrobiły się o niebo bielsze, bez szkody dla trwałości. Oraz wiele innych produktów tych samych producentów, które w UK były lepszej jakości niż w Polsce. Ale co się dziwić. Przecież żyjemy w państwie zbudowanego z paździerzy i kartonu. Podobno jakiś polski oddział zachodniej firmy produkujący tu w polskich warunkach dostał kategoryczny zakaz zmieniania składu i też kategoryczny nakaz trzymania się oryginalnej receptury, bo zaczęli kombinować i dosypywać bezwartościowych wypełniaczy zamiast trzymać normę substancji aktywnych. Unia też nie wiele robi oprócz apeli do producentów o trzymanie takich samych norm dla wszystkich państw. Producenci mętnie się tłumaczą, że zmiany są spowodowane innymi upodobaniami konsumentów w rożnych krajach. A ja mam odczucie,ze Polska nic nie robi, żeby dotkliwie ukarać krętaczy. Uf. Ulałem sobie trochę żółci. Może troszkę pomoże.

Odpowiedz
avatar Crannberry
17 19

@Tolek: Pamiętam kilka lat temu aferę z herbatnikami Leibnitz. Niemieckie miały w składzie masło, a polskie olej palmowy. Producent głupio się tłumaczył, że to kwestia upodobań smakowych Polaków, którym olej palmowy smakuje bardziej niż masło

Odpowiedz
avatar ewunian
3 3

@Crannberry: polskie nadal mają w składzie tłuszcz palmowy.

Odpowiedz
avatar Sanrejs
-1 1

Jeśli produkt jest reklamowany jako maślany, a nie ma go w składzie, to nie ma możliwości, że został prawnie dopuszczony na polski rynek. Może to być śladowa ilość, może być aromat, ale wyszczególnione musi być. Powiem więcej, musi być także dopisek, że masło jest z mleka, bo mleko jest uznawane jako alergen i pogrubione lub podkreślone w składzie. Natomiast, jeśli na opakowaniu nie ma dopisku, że jest to produkt maślany, to mogą dać tam olej palmowy. Afera była jedynie wizerunkowa.

Odpowiedz
avatar Zunrin
8 8

@Sanrejs: Nie, afera jedynie potwierdzała to, o czym się mówi. To kretyńskie tłumaczenie, że składniki są dobierane do preferencji lokalnych. O tak, bo my kochamy tłuszcz palmowy. A najlepszy jest własny, z pierwszego tłoczenia, z palm rosnących w ogródku od pokoleń... I z zadowoleniem żremy to gówno płacąc więcej niż na zachodzie...

Odpowiedz
avatar piffling
2 2

@Crannberry: Przyznam że nie zawsze czytam skład, a akurat te ciasteczka lubię i miałam pod ręką. Sprawdziłam i faktycznie w składzie olej palmowy. Dzięki, że mi to uświadomiłaś, na dzień dzisiejszy żegnam się z tymi ciasteczkami :)

Odpowiedz
avatar lisica81
4 6

Na szczęście nie mam tak ekstremalnych doświadczeń, ale tak, różnice są nie tylko między kontynentami, ale z kraju na kraj jest inaczej. Kiedyś znalazłam kilka informacji, po tym jak moja mama kolejny raz powtórzyła, "bo niemiecki proszek do prania... " Nie sprawdzalam osobiście, nie jestem chemikiem. Ale te zagraniczne są bardziej skoncentrowane. I nie chodzi tu o gorszy rodzaj na rynek Polski, tylko o to że większość używa "do pełna" Mimo opisanych ilości, które powinno się używać. Żeby chronić sprzęty i środowisko dla niektórych krajów (tutaj spoiler, nie tylko Polska) koncerny produkują produkty z nieco zmienionym składem. Produkty spożywcze podobnie - zdaje się że nutella w różnych krajach różnie smakuje, bo żeby celować w gusta, czasem musi być więcej cukru, czasem więcej orzechów, itd. Nawet nie chodzi o kraje, a czasem nawet o regiony... Większość oczekuje czegoś innego, więc żeby sprzedać coś, to muszę zmienić recepturę.

Odpowiedz
avatar Error505
9 9

@pasjonatpl: Była afera, o ile pamietam, wszczęta przez Czechy. Domagali sie w parlamencie UE, żeby produkty na różnych rynkach a sprzedawane pod tą samą nazwą miały ten sam skład/specyfikację @lisica81: Tak rzeczywiście producenci tłumaczą i może w niektórych sytuacjach to ma sens. Natomiast w większości to eleganckie wytłumaczenie na redukcje kosztów na biedniejszych/mniej wymagających rynkach.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

@Error505: O to to! Ciekawiło mnie, czy ktoś o tym wspomni? Bo to jest gówno prawda, że Polak woli herbatniki z olejem palmowym, gdyż mu prawdziwe masło mniej smakuje. Albo, że upodobał sobie środki piorące o nikłym zapachu i mniej skoncentrowane, bo uwielbia sypać do pralki pół kilo proszku naraz. Zachodni producenci wchodząc na rynki polskie MUSIELI dostosować cenę produktu do możliwości finansowych przeciętnego obywatela. Dlatego zaczęli stosować komponenty dużo gorsze i tańsze niż dla siebie. I tak już im zostało do dzisiaj. A oryginalna chemia niemiecka, na przykład, (sprowadzana prywatnie do prywatnych sklepików), jest nadal dużo droższa od "takiej samej" marketowej. Ale też dużo lepsza. Więc ci, których stać - kupują oryginalną.

Odpowiedz
avatar Allice
2 2

@lisica81: potwierdzam. Kuzynka do Niemiec zwozi nutelle bo jej tamtejsza nie smakuje. Różnice znaczące kojarzę na pewno w napojach gazowanych - niemiecka pepsi to zło a włoska fanta lepsza niż u nas (kilka lat temu piłam ale bardziej tą bez cukrową przypominała). Może i część różnic to oszczędności, ale część to dostosowanie do preferencji

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

@Armagedon: Ta chemia jest droższa w Polsce w DE jest trochę droższa a biorąc pod uwagę dochody ...

Odpowiedz
avatar Error505
2 2

@Allice: To ciekawe. Tyle, że w takim przypadku to są inne produkty i powinno to być odpowiednio oznaczone. Natomiast, niezależnie od walorów smakowych, wycofywanie szkodliwych składników powinno być globalne.

Odpowiedz
avatar Allice
0 2

@Error505: czy ja wiem... Może źle kojarzę ale chyba sprite był u nas sprzedawany w 2 werjach różniących się słodzikiem. Żeby się zorientować trzeba było sprawdzić skład, a smak się nieco różnił. Czasem właśnie typ słodzika już zmienia smak danej rzeczy. Co do nutelli chyba nie mam obecnie w domu, może kiedyś porównamy z kuzynką skład

Odpowiedz
avatar katem
0 0

@Armagedon: Tak się składa, że cena tej lepszej niemieckiej chemii nie jest wcale dużo wyższa, a często na tym samym poziomie (i to nawet biorąc pod uwagę przelicznik bankowy, co produkty tej samej marki w Polsce. Np. taki Garnier (farba) była w takiej samej cenie, ale ilość i dodatki były większe niż w wariantach sprzedawanych w Polsce, nie wspominając o jakości. Jeśli kupujesz tą chemię w Polsce, to oczywiście, że będzie droższa, bo sprzedawca doliczy sobie swoją marżę.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 6

Kilka lat temu była afera w mediach, bo w końcu ktoś zauważył, że kraje Europy Środkowej i Wschodniej są traktowane jako gorszy sort przez międzynarodowe korporacje i produkty na ten rynek są gorszej jakości. Może nie wszystkie, ale przynajmniej z niektórymi tak było, może i dalej tak jest. Nie wiem, czy kupowanie rodzimych produktów rozwiązuje problem, bo jak towar jest przeznaczony na eksport na zachód, to producent musi się postarać spełnić odpowiednie normy jakości. Nie wiem, czy tak samo dbają o jakość na rodzimym rynku. Za komuny nie dbali, a w cenie były towary przeznaczone na eksport, które miały jakieś defekty i nie zostały wysłane. Były dużo lepszej jakości niż te produkowane na polski rynek.

Odpowiedz
avatar GoHada
2 2

Nie wiem jak z tuszem do rzęs, bo on akurat mógł być otwarty wcześniej przez kogoś w drogerii, ale z innymi produktami się zgodzę. Nie mieszkam w Polsce od jakiegoś czasu i też zauważyłam dużą różnicę w jakości produktów. Często jest to ta sama firma i produkt, a skład inny. Co ciekawe, ale niestety smutne, często te produkty po przeliczeniu w Polsce kosztują drożej lub porównywalnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@GoHada: mieszkam w UK i rzeczywiscie tutaj te same produkty sa o wiele tansze i raczej nie sciagam nic z Polski ale czasami mama mi cos wysle z Polski i wtedy polski produkt zdecydowanie na plus. Szczegolnie żel do higieny intymnej

Odpowiedz
avatar googlewhack
6 6

@GoHada No właśnie z tymi tuszami mam chyba największy problem. Za granicą wszędzie jest tester a reszta w tekturkach z plastikowym okienkiem. Ewentualnie obkręcone taśmą. A w Polsce nic nie zabezpieczone, poodkręcane, już powysychane. Żenujące.

Odpowiedz
avatar Allice
4 4

@googlewhack: nie zabezpieczenia. Po co wsadzać kosmetyk w karton obleczony plastikiem dodatkowo? To po prostu idioci na zakupach. Produkt otwarty powinien byc uważany za kradzież i tyle - płacisz albo policja.

Odpowiedz
avatar googlewhack
2 2

@Allice Ja wiem, że to idioci na zakupach. Natomiast zdaję sobie sprawę również, że "kradzież i tyle" jest nierealne w świecie rządzonym przez hasło "nasz klient, nasz pan" i całowania konsumenta po piętach nawet jeśli jest burakiem i najgorszym chamem.Nierealne w świecie opinii na googlu. Solidne opakowanie które musiałoby zostać porządnie rozerwane nie przeszłoby już tak łatwo jak po prostu odkręcenie nakrętki. I wtedy tak, policja, nakaz zapłaty za otwarty towar. I tym razem to już moja nierealna fantazja: cyk zdjęcie i na ścianę "tych osób nie obsługujemy" :)

Odpowiedz
avatar wifi
0 0

Niestety ja również to potwierdzę. Bywając w Niemczech zawsze brałam ogromne ilości chemii łazienkowej, bo rodzina chciała. Wszystkie ciotki i babki twierdzą, że te płyny/żele/proszki z Niemiec są lepsze. I ja też tak uważam.

Odpowiedz
avatar Grav
18 18

Jakiś czas temu była spora awantura, jak ktoś zaczął porównywać skład chipsów i słodyczy produkowanych na Polskę i Niemcy. W składzie tych na Polskę był wszędzie olej palmowy, w tych na Niemcy praktycznie nigdzie. Firmy się tłumaczyły, że dostosowują skład do "gustu danego narodu". Czyli my gustujemy w gównie, które nas truje. Do tego cena po przeliczeniu waluty potrafiła być w Niemczech... niższa :) UE procesuje właśnie regulacje, które zakażą różnicowania składu towarów na terenie całej wspólnoty.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 6

@Grav: Nareszcie!

Odpowiedz
avatar dayana
-4 8

Bywałam w różnych miejscach za granicą (głównie Europa) i owszem, są różnice w cenach (niekoniecznie na tym "bardzo drogim" zachodzie jest drożej niż w Polsce), gramaturze, ale kompletnie nie ma różnicy w jakości produktów konkretnej marki. Może te problemy wynikają np. z niewłaściwego przechowywania, albo w przypadku tuszu ktoś go wcześniej otworzył. Najdroższe nie znaczy najlepsze :)

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

nawet proszki i plyny zza granicy dzialaja inaczej, czyszcza lepiej, pachna dluzej itp. nie bez powodu zainteresowaniem ciesza sie sklepiki typu "chemia z Niemiec" co prawda mialy wejsc regulacje zabraniajace markom robienia "wersji prouktów na rynek wschodni", nakazujacy unifikacje bez wzgledu na kraj dystrybucji, ale nie wiem, na czym to utknelo i czy ktos teog w ogole przestrzega

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

Jest tak, jak mówisz, w mediach co jakiś czas ten temat powraca. Co do dezodorantów, to też miałam ten problem, ale póki co sprawdza się Rexona maximum protection stress control w kremie (nie w kulce, tylko taka wysuwana). Swoje kosztuje, bo w Rossmanie prawie trzy dychy, ale używam codziennie na noc i jest idealnie. I nie podrażnia, z czym też miewałam problem.

Odpowiedz
avatar logray
1 1

To się na szczęście powoli wyrównuje. Bahlsen jest z masłem (ten z napisem oryginalna niemiecka receptura) jako jeden z niewielu na rynku. Reszta dodaje tłuszcze roślinne (w tym palmowe). Co ciekawe nie każdy Bahlsen jest na maśle. Dalej można kupić te z palmą. No i są też od nich maślane ciasteczka w palmowej czekoladzie. Co do Rossmana to fakt. Kupowałem żonie 2 sztuki pudru w kamieniu od Maksymiliana Faktorowicza. Było 5 sztuk z czego 3 ze śladami po palcach w tym pudrze. Niedawno, żonę poprosiłem o odłożenie jednego produktu i złapałem inną butelkę. Ten pierwszy miał ślady po wyschniętym kremie w pompce. To nie testery tylko produkty i to często drogie. Nie wiem czemu ludzie je niszczą.

Odpowiedz
avatar RoseMadder
-1 1

Kilka ostatnich lat spędziłam w UK. Raz w odwiedziny przyjechała do mnie teściowa. W Polsce obie używałyśmy żelu pod prysznic Dove, w UK też taki stał pod prysznicem. Polski nie jest taki zbity, gęsty i kremowy jak ten na Wyspach. Tak samo szampon do włosów Elseve fibralogy - niby to samo, ale inny zapach. Parę lat temu też pamiętam była afera w Lidlu bo na rynek zachodni (chyba konkretnie o Niemcy chodziło) w paczce tych samych ciastek było ich załóżmy 12 a w Polsce 10 czy 8. Oczywiście trzeba w Polsce było zapłacić wyższą cenę za mniej produktu. Ostatnio również zaczęłam używać włoskich płynów do plukania prania

Odpowiedz
avatar kajcia
1 1

Dlatego zamiast produktów "globalnych" przerzucić się na rodzime, naturalne kosmetyki. Mamy w PL kilka genialnych firm, które produkują rewelacyjne naturalne kosmetyki. Ja osobiście używam 4 szpaki. Można ich też dostać w rossmanie- produkują dla nich jako Manufaktura Piękna.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

Srały muchy, będzie wiosna. Mieszkam w Belgii, kilka razy w roku bywam w Polsce, zakupy robię w obu tych krajach, czasem po drodze w Niemczech, często w różnych innych krajach, w których bywam, i nigdy nie zauważyłem, żeby produkty tej samej marki różniły się jakością ze względu na kraj zakupu. Potrafią się za to znacznie różnić ceną.

Odpowiedz
Udostępnij