Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pewnie zaraz zbiorę mnóstwo komentarzy "jak można zapomnieć o kupoworkach, idąc z…

Pewnie zaraz zbiorę mnóstwo komentarzy "jak można zapomnieć o kupoworkach, idąc z psem na spacer", no ale zapomniałam. Po prostu wzięłam pierwszą-lepszą bluzę z wieszaka, kupoworki były w kieszeni tej drugiej. Zorientowałam się już w sporej odległości od domu, przez chwilę zastanawiałam się, czy opłaca się wracać, bo Kruszyna "dwójeczkę" załatwia zazwyczaj o innej porze dnia, miałam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Niestety, nadzieja prysnęła jak bańka mydlana w momencie kiedy psica zaczęła kręcić charakterystyczne kółeczka na trawniku...

Stoję zrezygnowana, beznadziejnie przeszukuję kieszenie i intensywnie myślę, co robić??? Opcję "za chwilę wrócę i posprzątam" zostawiłam sobie jako rozwiązanie ostateczne, rozglądam się rozpaczliwie w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby mi posłużyć do uprzątnięcia produktów przemiany materii i jest! Śmieć, no niejeden na trawniku, ale jeden nadawał się idealnie - mała, zmięta torebka foliowa. Super, Kruszyna akurat skończyła, więc ruszam dziarskim krokiem w kierunku śmietka, czyli kierunku odwrotnym od psiej kupy. Wtedy za plecami słyszę karcący głos:

- Halo, proszę pani, proszę posprzątać po psie!

Bardzo grzecznie, no bo kobieta ma rację (skąd mogła wiedzieć, że idę po śmietek, a nie oddalam się beztrosko) odpowiadam:

- Oczywiście, że posprzątam.

- No co za ludzie! Jak nie przypilnujesz, to nie posprzątają! Zas*rane te trawniki jak nie wiem. Brud i syf na tym osiedlu!

Jej perora była dłuższa, ale dokładnie w tym stylu, więc nie będę jej całej przytaczać. Na koniec pani (chyba zmęczona przemową) wyciągnęła z torebki paczkę papierosów, otworzyła ją, po czym pozostałe po tej czynności śmietki rzuciła na trawnik...

Za to też pewnie zbiorę od Piekielnych ochrzan, ale nic nie powiedziałam, naprawdę mnie zatkało. Za duży przeskok od poczucia winy (no bo zapomniałam tych kupoworków) do zderzenia z hipokryzją tej pani. A kosz na śmieci był w zasięgu wzroku.

osiedle

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Litterka
2 8

Rozumiem ją, niestety. Z drugiej strony, mogłaś powiedzieć, że idziesz po ten woreczek, bo swojego zapomniałaś, może uniknęłabyś perory.

Odpowiedz
avatar dayana
4 6

Z takimi nie warto wchodzić w dyskusję. Kiedyś sobie wyprowadzałam psa, posprzątałam po nim i tak jakiś babsztyl się na mnie wydarł, że psa to się przy śmietniku wyprowadza, a nie na trawnik. Jak podjęłam próbę i powiedziałam, że przecież nic się nie dzieje, sprzątam (a trawnik i tak cały był brudny i nie tylko w psich odchodach, ale też leżały zużyte prezerwatywy, jakieś oprawki po okularach, opakowania itp. + ogólnie był zaniedbany pod kątem koszenia) to zaraz usłyszałam jakiś monolog skierowany do podmiotu zbiorowego, którego części nie stanowię "bo wy nie sprzątacie....". Babka ewidentnie się nudziła, bo innym razem przechodziłam to darła się na inną osobę z psem. Chyba covid ją sprzątnął, bo już spokój jest.

Odpowiedz
Udostępnij