Ostatnio pojawiło się sporo historii odnośnie wagi.
Mam nadwagę. Niedużą, zaledwie 3 kg, jednak nie czuję się z tym dobrze. Poza tym nie znam umiaru w jedzeniu słodyczy i chipsów, a przez pandemię siedzę za dużo na kanapie.
Nadszedł dzień, gdy postanowiłam coś zmienić. Najpierw rzuciłam jedzenie słodyczy i chipsów, zastępując je chrupkami kukurydzianymi i jogurtami. Było mi ciężko, w końcu codziennie jadłam coś niezdrowego, a tu nagle koniec. Fast foodów nigdy za wiele nie jadłam (nie lubię), to samo z piciem alkoholu. I już wtedy zaczęły się małe nieprzyjemności. Notorycznie słyszałam od rodziny "daję ci góra dwa tygodnie", "no w końcu, ale co ty myślisz, że schudniesz bez ćwiczeń?" (z tym mieli rację, ale postanowiłam robić małe kroczki).
Po miesiącu usłyszałam "może i wytrzymałaś miesiąc, ale kolejnego już nie dasz rady!", "no i gdzie te efekty?!". Cóż, pomylili się, obecnie dietę trzymam trzy miesiące*. I wiecie co? Czuję się świetnie z samym faktem, że nie jem słodyczy, chociaż jest mi czasem okropnie ciężko.
Mniej więcej półtora miesiąca temu zaczęłam ćwiczyć. Nikt nie wiedział, ale jak zobaczyłam pierwsze efekty (czyli zaczęłam się wciskać w mniejszy rozmiar ubrań, spodnie mi zaczęły lecieć), zaczęłam się chwalić, pomimo że obwody poszły w dół, a waga nieznacznie w górę. Co usłyszałam? A no to, że za małe te efekty, powinnam ćwiczyć więcej i koniecznie z trenerką XYZ! Inne nie przyniosą efektów! Na moją odpowiedź, że ważniejsze jest dla mnie zdrowie i sam fakt, że ruszam się z kanapy, a nie ogromne efekty, usłyszałam, że to bez znaczenia. I tak powinnam ćwiczyć z XYZ! ZYX jest najwidoczniej beznadziejna!
Z ciekawości zrobiłam trening XYZ. Był dla mnie za lekki, zrobiłam kolejny, tym razem ZYX, o czym poinformowałam osobę, która mi poleciła XYZ. Usłyszałam, że zrobiłam błąd, że z pewnością się nie ruszę rano (ta osoba podkreślała, że z początku robiła zaledwie 1/3 treningu XYZ. Może i to bez znaczenia, ale ta sama osoba jest chudsza ode mnie o 20 kg). Niestety, nawet zakwasów nie miałam, a szkoda, bo je lubię.
Zupełna zmiana nawyków nie jest dla mnie łatwa. Gdy widzę słodycze i chipsy jest mi bardzo ciężko, bo je kochałam. Wcześniej potrafiłam zrobić za cały dzień 1500 kroków, teraz jest to albo 7000, albo trening 40-60 min. Czasem mi się nie chce, wtedy walczę ze sobą. Ale ludzie bez potrzeby mi to utrudniają. Zamiast "dłużej nie dasz rady", "ćwicz coś, czego nie lubisz, bo ja tak mówię" jest dla mnie dołujące. Zdecydowanie bardziej wolałabym usłyszeć "super, że próbujesz", o czym te osoby wiedzą. Piekielnym jest dla mnie to, że wciąż próbują mnie dołować.
Dasz radę. Mam podobnie, z tym że droga przede mną jest ciut dłuższa. Warto pamiętać o tym, że jak się zjedzie do odpowiedniej wagi, wtedy łatwiej to utrzymać. Także to, że robisz to dla siebie. Mnie motywuje prosta sprawa, może się wydać prostacka, z góry przepraszam jeśli kogoś urażę. Seks. Będę bardziej sprawny jeśli schudnę. I myślę też, że z dieta jak z seksem. Lepiej zachować pewne informacje dla siebie. Brak wsparcia potrafi przytłoczyć, czymkolwiek byśmy się nie zajęli. Terry Pratchett mówił o zjawisku 'wiadra krabów'. Rób swoje, czytaj Terryego Pratchetta, i baw się dobrze.
OdpowiedzToksyczni ludzie są gorsi dla zdrowia niż chipsy i słodycze ;).
OdpowiedzTo czekaj, ty masz 3 kg nadwagi, a twoja znajoma jest 20 kg chudsza? To ile ona way, 40 kilo??
Odpowiedz@black_lemons: coś złego w ważeniu 40kg? Jakieś 3 lata temu tyle wazylam, a warto dodać, że mam prawie 30 lat (i ważę 45-46 kg obecnie) Dodatkowo średni wzrost kobiet w Polsce to 164 cm, dla takiego wzrostu prawidłowa masa ciała to 50 kg - 67 kg, więc koleżanka może ważyć 50 kg, a autorka 70 kg, wszystko się zgadza
Odpowiedz@Shi: Ważenie 40kg (o ile nie mówimy o naprawdę niskim wzroście) jest zagrożeniem dla zdrowia. Zarówno nadwaga jak i niedowaga są niebezpieczne, obu trzeba pilnować.
Odpowiedz@Atria: koleżanka przecież może mieć 150 cm, zdarzają się tak niskie kobiety. Ja sama, jak wspomniałam, ważnę 46 kg i jest to waga w normie dla mojego wzrostu. Poza tym udowodniłam, że koleżanka wcale nie musiała ważyć 40 kg, mogła 50 kg i matematyka nadal się zgadza
OdpowiedzSię zastanawiam, kto ci te chrupki kukurydziane polecił? Nie dość, że wysokokaloryczne (100g - 350), to jeszcze dużo węglowodanów (100g - ok.80) i wysoki indeks glikemiczny (ponad 70). "Bogactwo węglowodanów i minimalna ilość białka i tłuszczów powoduje szybki wyrzut insuliny i spadek glukozy we krwi. Wiąże się to z napadami głodu (...)"
Odpowiedz@Armagedon Fakt, to nie jest dobry wybór (najlepsze są orzechy). Ale jak pomaga, to OK.
OdpowiedzKukurydza to gówno jeszcze większe, niż chipsy. Polecam albo chrupki z soczewicy czy quinoi, albo chipsy z mniejszą zawartością tłuszczu.
OdpowiedzCzasami lepiej nie wspominac o swoich sukcesach i planach. Ewentualnie rozmawiac o tym z 1 lub 2 zaufanymi osobami.
OdpowiedzNie bardzo rozumiem, jak mogły z Ciebie lecieć ubrania, a jednocześnie urosnąć obwody? Sorry, po człowieku, który ma 3kg nadwagi nawet często nie widać, że ma nadwagę, chyba, że faktycznie składa się z samego tłuszczu. Piszesz, że MASZ nadwagę 3kg i stosujesz dietę od 3 miesięcy, a od kilku tygodni treningi i nadal te 3kg nadwagi masz? Coś mało skuteczna ta dieta. I nie chodzi mi o to, żeby Cię dołować, tylko o to, żebyś, jak już wymyślasz jakiś tekst (bo to nawet historia nie jest) chociaż skleciła go spójnie, bo w tej wersji nie ma sensu.
Odpowiedz@digi51: "obwody poszły w dół, a waga nieznacznie w górę'
Odpowiedz@BlackCat: mój błąd
Odpowiedz@BlackCat: czyli miejsce tłuszczu zajęły mięśnie, które są cięższe. Dobrze myślę?
Odpowiedz@VAGINEER: tak, dokładnie
Odpowiedzpo 1 zrob lifting znajomych i rodziny i ucinaj glupie przytyki po co zadajesz sie z tymi, kt ci dogaduja zamiast wspierac??
OdpowiedzZachowanie otoczenia często może być najtrudniejszym elementem diety. Ale brak zakwasów może świadczyć o nieprawidłowym wykonywaniu ćwiczeń ;)
OdpowiedzKukurydzy nawet nie można zaliczyć jako warzywo, jest to zboże, które nie jest dla ludzi a dla ptaków... Już lepiej te chipsy ziemniaczane wdupiać. Jak Ci ciężko bez słodyczy, to zaopatrz się w daktyle, oczywiście najlepiej świeże, ale nie są zbyt tanie, więc można suszone. Jak nie lubisz daktyli, to polecam miód :P
OdpowiedzOt, problem ekstrawertyczki :D
OdpowiedzNie istnieje 'nadwaga 3 kilo'. Radze porzucić BMI.
Odpowiedzjak można lubić zakwasy?
Odpowiedz@VAGINEER Można, w sensie, mam zakwasy = wiem że ćwiczenia działają.
OdpowiedzGratulacje i tak trzymać! Niby z jednej strony rozumiem, że pozytywny oddźwięk w otoczeniu poprawia motywację, itd. jednak przypominam, że robisz to dla siebie, nie dla ludzi i ważne jest żebyś Ty była zadowolona ze swoich działań.
Odpowiedz3 kg nadwagi? Przecież w przypadku domowej wagi wskazanie może się różnić o 2 kg w zależności od tego, czy się stanie idealnie na środku wagi, czy trochę z boku. A pozostały 1 kg to porządne wypróżnienie.
OdpowiedzGratuluję sukcesów i tak trzymaj. Co do tej nadwagi 3 kg, nie brakuje tam zera na końcu? bo jeśli naprawdę tylko 3, to cała historia brzmi infantylnie. Zakwasy lubisz, powiadasz. Zakwasy, kochana, powstają w wyniku mikrouszkodzeń mięśni. Powinnaś ich unikać.
Odpowiedz@clockworkbeast: To w sumie zależy. Jeżeli pilnuje swojej wagi i do tej pory mieściła się w przedziale BMI (abstrahując od tego, czy samo BMI jest miarodajne) a w ostatnim czasie zaczęła przekraczać te magiczne 25 to jest to dobry moment żeby zacząć coś ze sobą robić. Im więcej do zrzucenia tym trudniej. Chociaż fakt, że nie jest to jeszcze powód do paniki.
Odpowiedz"Wcześniej potrafiłam zrobić za cały dzień 1500 kroków, teraz jest to albo 7000, albo trening 40-60 min" Generalnie fajnie, że coś chcesz zmienić i to robisz. Tacy ludzie jak Ty napawają mnie dumą i nadzieją, że jeszcze nie wszystko stracone w tym kraju. Tylko taka jedna rzecz: wciąż jesteś poniżej minimum fizjologicznego ruchu określanego przez WHO na 10 000 kroków dziennie i minimum 150min aktywnego treningu w tygodniu.
Odpowiedz@Puszczyk: 7 × 40 minut = 280 minut, czyli jeśli dziennie raczej robi trening niż kroki to się zgadza
Odpowiedz@Shi: raczej nie. W takim sensie, że postawiła znak równości pomiędzy 7tyś kroków, a treningiem zajmującym 40min. To wciąż aktywność będąca pod progiem minimum fizjologicznego. Chodzi mi o to, że to naprawdę dobrze, że coś zmienia w swoim życiu, ale przy takim poziomie aktywności to wciąż jest to obiektywnie mało i komentarze znajomych pod tym kątem raczej nie powinny dziwić. Nie dziwią mnie też komentarze i uwagi z kim powinna ćwiczyć i jaki trener jest lepszy. W tej materii takie przepychanki tego typu to norma, bo każdy trener/influencer sportowy (czy tam zdrowia ogólnie) ma swoje jakieś teorie i popleczników, a nawet wyznawców. Od lat trenuję i poziom wytrenowania nie ma tu znaczenia. Po prostu tak to w Polsce wygląda.
OdpowiedzZauważyłem, że tak często jest: jakby ludziom zależało aby tobie się nie udało. Jakby chcieli usprawiedliwić własne nic-nie-robienie i/lub niepowodzenia. Chcesz schudnąć? Raptem wszędzie porozkładane jedzenie wokół ciebie. I przysrywki - na pewno się nie uda. Widzę to również wokół siebie. Rodzice zamiast zachęcać do pracy nad sobą, do wyzwań itp. zaczynają podcinać skrzydła. Np. lubisz malować - zaraz teksty typu: po co to komu, z tego się nie utrzymasz, człowiek XYZ maluje lepiej od ciebie. Co nie zrobisz zaraz zaczyna się kręcenie nosem, krytyka itp. Olej, rób swoje - pewnym ludziom nie dogodzisz. Gdzieś słyszałem określenie: możesz im *upę miodem smarować a i tak będą niezadowoleni. Ja sobie poradziłem z dietą następująco: wmówiłem sobie, że pewne rzeczy dla mnie nie istnieją, np. w sklepie omijam pewne regały. Nie podchodzę, nie analizuję, nie liczę kalorii... nie ma i już. Podobnie z obiadami - po pewne produkty zwyczajnie nie sięgam -> jakby ich nie było. W przeciwnym razie zawsze się złamie, zawsze sięgniesz tylko po "jednio ciasteczko", a potem to już cały wysiłek psu pod ogon. Niby życie nie jest po to aby się maltretować, ale jak ktoś ma pecha i sam się wpędził w kanał innego sposobu nie ma.
OdpowiedzPo co rozgłaszać wszystkim wokół, że się odchudzasz i ćwiczysz? Nie wystarczy Ci, że jak już spektakularnie schudniesz to będą Ci dogadywać, że zaraz znów przytyjesz? Lepiej unikać rozmów na jakiekolwiek osobiste sprawy z ludźmi tego typu.
OdpowiedzZnam to wsparcie bliskich i mam go dość. Chciałem coś zmieniać, iść na dietę. Ograniczałem czipsy, słodkie napoje itd ale też małymi kroczkami. Rodzinka od razu truła że kurna taka dieta że i tak wpierniczasz to co wcześniej i zero efektu. No tak, bo jak ktoś jadł całe życie wszystko i w sporych ilościach to da radę przerzucić się z dnia na dzień na wpierniczanie tylko razowca, sałaty i kranówki w ilościach jak dla mnicha tybetańskiego. Nawet jak ograniczyłem to tak, że coś słodkiego wypiłem np raz na tydzień, podczas gdy wcześniej to było prawie codziennie to i tak zaraz była awantura. "Na ch... Ci ta dieta? I tak wpierniczasz, na cholere Ty wogóle jakieś operacje bariatryczne chcesz mieć a idź się zapaś na śmierć" No ja pier... Odechciewa się czegokolwiek.
OdpowiedzZniechęcają Cię sosby tylko te które same nic nie zrobiły takiego i nie mają pojęcia z jakimi wyrzeczeniami się to wiąże. Serio. Ja, schudłem łącznie z 89 kg do 69. Kosztowało mnie to milion wyrzeczeń, diet, liczenie kalorii, walka z motywacją, żeby iść na trening, dni w które obżerałem się do nieprzytymności pożerając 3000 kcal w ciągu godziny, a potem mając niesamowite wyrzuty sumienia. Przechodziłem przez to. I teraz po latach pracy, każdemu kto ćwiczy/ zmienia diete/ pracuje nad sobą, życzę dużo samozaparcia i gratuluje już pokonanej ciężkiej drogi. Bo sam start jest ciężki a każdy następny kilogram coraz cięższy. Także gratuluje i tak trzymaj ;) Walcz dalej, bo naprawdę warto
OdpowiedzPamętaj jedno: tobie się nie może udać BO IM SIĘ NIE UDAŁO, w związku z czym jeśli tobie się uda, to oni są GORSI. A że nikt się gorszy czuć nie chce, to będą je**ć jak psa, żeby sobie odpuścił. Jeszcze to, że zawsze musi być "ten najgorszy" w jakiejś kategorii. "Przynajmniej jestem chudszy/a niż..." to standard na poprawę samooceny przed lustrem. Więc jak to tak, że twoje podparcie samooceny nagle działa sprawniej niż ty?! No nie może tak być!!! Ludzie lubią mieć rację i uchodzić za mądrych (patrz: niniejszy post). A że najlepiej postawić na typ z góry znany, to sobie dopomagają właśnie taką demotywacją. Zaznaczam, że to często jest podświadome, więc oni nawet mogą nie ogarniać, że to robią.
Odpowiedz