Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Temat polskich uczelni - temat rzeka. Wprowadzenie: Zaliczenie z pewnego przedmiotu, odbywa…

Temat polskich uczelni - temat rzeka.

Wprowadzenie:
Zaliczenie z pewnego przedmiotu, odbywa się online, każdy wie jak to wygląda, kopiuj-wklej.

Historia dotyczy się zaliczenia pewnego przedmiotu. Pani Profesor (PP) zorganizowała zaliczenie z przedmiotu na platformie MS Teams, wrzucając pytania w zakładce "zadania" w formacie doc. Zaliczenie polegało na wypełnieniu Worda odpowiedziami i dodaniu tego dokumentu w formie załącznika. Teoretycznie każdy powinien zaliczyć, ze względu na formę zaliczenia, ale w praktyce Pani Profesor "ma tradycję", że wybiera sobie 2 osoby do odpowiedzi ustnej.

Historia właściwa:
Napisałem kolokwium, wrzuciłem odpowiedzi, wydaje się że temat zamknięty, ale nie, okazuje się że nie zliczyłem. Pani Profesor przy zwrocie "zadania" na MS Teams napisała uwagi, czego brakowało, co należało dopisać; jakie było moje zdziwienie, kiedy czytam uwagi PP, że czegoś tam nie mam, a to jest w moich odpowiedziach. Szybko napisałem maila z protestem, czemu nie zaliczyłem, skoro wszystko to, czego teoretycznie nie było, było w moich odpowiedziach. Dostałem lakoniczną odpowiedź, że "proszę przygotować się na odpowiedź ustną". Więc łączę się bezpośrednio z PP innego dnia na "odpowiedź ustną" i tak oto PP do mnie mówi:

PP: Dzień dobry, przeczytałam Pana maila, którego wysłał Pan do mnie, że miał Pan odpowiedzi na te pytania, i wie Pan co? Faktycznie otworzyłam Pana kolokwium teraz i Pan powinien zaliczyć to kolokwium, ale jako, że taka jest moja tradycja i lubię sobie zostawiać osoby do odpytywania, to zgodzi się Pan ze mną, że mogę wprowadzić taką formę zaliczenia i Pana przepytać? Poza tym jak otwierałam Pana kolokwium za 1 razem to miałam same znaki zapytania, a teraz okazuje się, że Pan wszystko ma, ale sobie Pana przepytam.

Więc odbywa się przepytywanie, w przypadku kolokwium wystarczyło znać odpowiedź na pytanie, w przypadku przepytywania PP zaczyna wchodzić w szczegóły, podaj wzór, podaj co oznacza to i to we wzorze, jaki jest wzór na tą część ze wzoru, co z kolei oznacza to i to we wzorze na część wzoru, skąd się wzięło itd. na szczęście zaliczyłem, ale ledwo ledwo, gdyby nie pomyłka PP zaliczyłbym na 5, a tak walczyłem o 3. Druga osoba, która ma dopytkę, do tej pory nie zaliczyła, a ludzie, którzy zawsze się podlizywali zaliczyli, mimo iż we właściwym kolokwium prawie nic nie napisali.

Puenta?
Gdzie równość w przypadku zaliczania? Czemu niektórzy zdają za nic, a inni muszą się męczyć? Czemu PP robi zaliczenie ustnie, skoro w sylabusie zapisane jest zaliczenie pisemne? Dlaczego ktoś, kto powinien mieć 5 walczy o 3? Czy może po nadaniu tytułu profesora zwyczajnego PP uważa, że już nie musi się trzymać zasad zaliczania i nikt nic jej nie zrobi?
Wnioski pozostawiam Wam.

UczelnieWPolsce

by ku1000
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
4 10

@glan: Jedynym ewentualnym problemem może być formatowanie tekstu, ale przy zwykłym tekście bez grafik wygląd powinien być ok, a zapisaniem pliku w docx też nie jest problemem. Kłopoty najczęściej pojawiają się, kiedy ma się już plik docx i otwiera się go w Open czy Libre (nie wiem, jak w drugą stronę, bo od dawna nie mam Worda). Nie ma co dramatyzować.

Odpowiedz
avatar louie
10 10

@glan: Google Docs umożliwia zapisanie pliku w formacie Microsoftowym docx, robiłam tak całe studia. Dodatkowy plus jest taki, że od razu ma się też backup online pliku na wypadek awarii komputera.

Odpowiedz
avatar arokub
2 2

@glan: przecież cały pakiet office jest legalnie dostępny dla uczniów za darmo. Na stronie microsoftu trzeba podać adres mailowy dziecka (szkolny, z dziennika elektronicznego). Już chyba od 4 lat moje dzieci korzystają tak z office'a.

Odpowiedz
avatar PsychopathicCountess
1 1

@arokub: Masz rację, ale nie wszyscy o tym wiedzą. Ja np. dowiedziałam się dopiero od szkoły. Na jednej z pierwszych lekcji informatyki nauczyciel pokazywał dzieciakom co i jak, i w szkole korzystali z tego normalnie, ale większość dzieciaków (w tym moja córka) nie do końca ogarniało, że na domowym kompie też mają do tego dostęp (to była czwarta klasa, wsześniejszych pierwszaków, więc dzieciaki w wieku 9-10lat). Kiedy zeszłej wiosny zaczęła się nauka zdalna, to szkoła wysłała wszystkim rodzicom instrukcje do wszystkiego na maila, i na e-dziennik, i dopiero wtedy (po dwóch latach, bo teraz młoda jest w 7kl) część rodziców była mocno zdziwiona, że takie fajne ficzery daje chodzenie do szkoły ;)

Odpowiedz
avatar arokub
0 2

@PsychopathicCountess u córki w szkole to nawet nauczyciel informatyki tego nie wiedział. Teraz widzę, że moja wypowiedź lepiej by zabrzmiało bez słowa "przecież".

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 17

Wydaje mi się, że wykładowca nie ma prawa zmienić formy zaliczenia tylko dla dwóch osób. Nie wiem, czy powinieneś znać te szczegóły, o które babka pytała podczas zaliczenia ustnego, ale o ile nie było to traktowane jako poprawka, to wykładowczyni leci sobie w kulki.

Odpowiedz
avatar Haryy
6 6

@Ohboy No żartujesz sobie „Nie wiem, czy powinieneś znać te szczegóły...” poważnie? Przecież na samym początku autor napisał kuriozum o tym jak wyglada teraz zdawanie zaliczeń czyli kopiuj wklej. Skoro pytał go z danego zakresu materiału który przerabiali na studiach to chyba logiczne jest ze powinien umieć wszystko co dany materiał zawiera. Mam brata który studiuje obecnie na AGH i stwierdzam że z całej tej zdalnej nauki wyjdą sami debile.

Odpowiedz
avatar Haryy
-1 1

@Ohboy: żartujesz prawda? Piszesz - Nie wiem, czy powinieneś znać te szczegóły, o które babka pytała. Skoro pytała z zakresu materiału o którym się uczyli to logicznym jest ze powinien wszystko umieć. Kuriozum to stwierdzenie autora, ze teraz zaliczenie polega na kopiuj wklej. Mam brata na AGH i twierdze że po zdalnym nauczaniu będziemy mieli samych inżynierów deb.li.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@Haryy: Nie żartuję, bo chodziło mi o to, że babka może podczas pytań ustnych wychodzić poza to, co obowiązkowe.

Odpowiedz
avatar metalurgia
0 0

@Haryy ile trwa nauczanie zdalne? Od 1,5 roku? Przez tyle czasu człowiek nie staje się deb*lem. To oznacza, że ten problem istnieje nie zależnie od formy zajęć. U mnie na uczelni zajęcia były hybrydowe i cały czas uważam, że wykłady powinny zostać online. W końcu czuje, że nie tracę czasu (na przerwy między wykładami) na głupie siedzenie na korytarzu.

Odpowiedz
avatar Lucka
1 7

Koniec języka studentowi za przewodnika. Prosty mail do rektora od spraw studenckich zająłby Ci mniej czasu niż ta historyjka, za to dał realne efekty, a nie tylko poklepanie po plecach.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-2 6

@Lucka: dałby taki efekt, że zapewne by nie zdał. Przecież wykładowcy mają premie za uwalanie studentów, którzy potem płacą za poprawki. To taka tajemnica Poliszynela. Nawet niedawno była o tym afera z jednym z WUMów w tle. Poszukaj pod hasłem "fundusz Morysia". Poprawki studentów to (werble) zysk uczelni w wysokości ok 200 tyś zł co semestr.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2021 o 0:17

avatar Ohboy
4 4

@Puszczyk: U mnie na uczelni nikomu nie zależało na kasie (płatnych poprawek było ogólnie mało), ale i tak walka z kłopotliwymi wykładowcami wymagała masy zaangażowania i nerwów. Kiedyś walczyłam z jednym wykładowcą i raz, że było do tego niezbędne zaangażowanie kilku osób (co też nie było łatwe, bo część się bała), a ostatecznie i tak nikt nam nie powiedział, że wygraliśmy, tylko po poprawce było widać, że ktoś wyżej pogadał z wykładowcą. Sam mail do rektora gówno by zrobił.

Odpowiedz
avatar iks
3 3

Szczerze? Tylko twoja wina, jak zaczęła gadać o tradycji mogłeś jej powiedzieć że rozumiesz jej tradycję jednak obiektywna uczciwość i sprawiedliwość społeczna jest wyżej w hierarchii w związku z tym oczekujesz ocenye za wykonaną pracę, a na dopytkę proponujesz aby kogoś innego wybrała.

Odpowiedz
avatar Tarko
-2 8

Słaby student, co zdać nie umie. Uczysz się dla siebie, czy dla papierka?

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-4 6

Dwie odpowiedzi mam dla ciebie: 1) dr Jerzy Jaśkowski 2) prof. Maria Zalewska Wybitne postacie polskiej nauki i jednocześnie szury i foliarze. Jak więc ma wyglądać edukacja w tym kraju?

Odpowiedz
avatar sanuspg
3 3

Jak u mnie jeden wykładowca zrobił egzamin z pytaniami wziętymi z kosmosu, to tylko kilka osób zdało. Starościna zainterweniowała u prodziekana ds. studenckich, który przyjrzał się sprawie i zmył głowę prowadzącemu zajęcia. W efekcie ten ostatni obniżył próg zaliczenia. Mieliśmy potem jeszcze zajęcia z tym wykładowcą, robił już normalny egzamin. Trzeba walczyć o swoje, jeśli ma się do tego podstawy, od tego właśnie są na uczelni osoby, które mogą bronić interesów studentów.

Odpowiedz
avatar Dzikus
6 6

Co do skargi na PP skutku raczej by to nie dało, bo przecież wiadomo, że ona nie zmienia formy zaliczenia, a daje szansę na zdanie bo inaczej biedny student by nie zaliczył. A tak na poważnie dostałeś 3 bo umiałeś na 3 i tyle, a inni po prostu mieli szczęście i niesłusznie zawyżone oceny. Jedyną niesprawiedliwością jest to, że PP uczciwie ocenia tylko 2 osoby a innych winduje w górę.

Odpowiedz
avatar kocur666
7 7

Pewnie zignorujesz lub zminusujesz moją wypowiedz ale powinieneś się Cieszyć ! To jest wprowadzenie do dorosłego życia gdzie nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość. Liczy się fart i szybkie reagowanie na sytuacje. Zareagowałeś słabo - nie umiałeś walczyć ani przekonać Nauczyciela. Ale masz nauczke na przyszłość - może coś z tego wyniesiesz. Największa moim zdaniem bolączka edukacji wyższej w Polsce to przekonanie studentów że będzie sprawiedliwie i uczciwie - potem zderzają się z rzeczywistością i nagle praca boli, sa oszukiwani i wykorzystywani. Studia jeżeli dzadzą ci szanse nauczenia jak radzić sobie z przeciwnościami - to są dobre studia ;) Ciężkie i będziesz zgrzytać zębami ale po czasie docenisz tych właśnie najgorszych wykładowców - zresztą tylko ich będziesz pamiętać.

Odpowiedz
avatar Morog
4 6

Czyli jawnie przyznajesz się do ściągania?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

"Czy może po nadaniu tytułu profesora zwyczajnego PP uważa, że już nie musi się trzymać zasad zaliczania i nikt nic jej nie zrobi?" Jeśli przepisy się nie zmieniły, to niestety tak. Kiedyś było tak, że żeby dany instytut na uczelni mógł istnieć, to musiał zatrudniać co najmniej 6 profesorów. Stąd wziął się tytuł profesora nadzwyczajnego, czyli profesora uczelnianego. Brakowało profesorów zwyczajnych, więc nadawano takie tytuły pracownikom uczelni, żeby nie rozwiązali danego instytutu.

Odpowiedz
avatar niemoja
2 2

Forma egzaminu, liczba i typ pytań, warunki zaliczenia, ewentualna poprawka - wszystko jest w sylabusie i prowadzący nie ma prawa tego zmienić w trakcie roku. Poza tym wątpię, żeby w sylabusie zapisano: "dwie osoby pytam ustnie". Pozostaje skarga do dziekana, który szybko PP ustawi do pionu.

Odpowiedz
avatar jass
3 3

Wiesz, zaliczenia na studiach to przecież od zawsze mieszanka wiedzy i szczęścia, na normalnie się odbywającym ustnym też można dostać banalne pytania, a można bardzo trudne, wszystko zależy od szczęścia i nastroju prowadzącego. Niesprawiedliwe ocenianie to też żadna nowość - na pierwszym roku na pewien egzamin wchodziliśmy trójkami, pytania też były trzy. Na dwa odpowiedziałam wyczerpująco, na jedno powiedziałam szczerze, że nie wiem (nie umiałam wtedy jeszcze lać wody). Ze mną była jeszcze jedna dziewczyna i chłopak. Dziewczyna odpowiedziała śpiewająco na wszystkie pytania, chłopak odpowiedział sensownie na jedno, na dwa pozostałe wymruczał po jakimś jednym zdaniu, które nijak nie wyczerpywały tematu. Ja dostałam 3, koleżanka 5, kolega albo 5 albo 4,5, nie pamiętam już. Ot, ten prowadzący zawsze lepiej oceniał facetów, no i co z tym zrobić? Tak bywa, studia całkiem nieźle uczą tego, że życie nie jest sprawiedliwe. Oczywiście kiedy się da warto walczyć o swoje, ale czasami po prostu trzeba się z tym pogodzić.

Odpowiedz
Udostępnij