Sytuacja z przed chwili.
Dla przypomnienia - mieszkam w Wielkiej Brytanii.
Zatrzymałam się właśnie na services przy autostradzie (proszę, nie bijcie, ja naprawdę nie wiem, jak się to nazywa po polsku - nigdy nie poruszałam się samochodem po polskich drogach).
Zachciało mi się kawy, więc poszłam do Starbucksa, przy okazji skorzystałam z toalety - jak na ogół na services - czyściutka i z obsługą sprzątającą wszystko na bieżąco.
Wracając do samochodu zauważyłam na parkingu taki obrazek:
Białe audi z otwartymi drzwiami, przy nim ustawiony mały przenośny kibelek turystyczny, a na nim kilkuletnia dziewczynka że spuszczonymi majteczkami, załatwiająca swoje potrzeby przy akompaniamencie rodziców i przypadkowych przechodniów na parkingu.
Przypominam: kilkanaście metrów od budynku z zadbaną, darmową toaletą!
Szczerze mówiąc, to w takich sytuacjach czuję się zniesmaczona pomysłami ludzi...
Służę uprzejmie :) -Miejsce obsługi podróżnych (MOP)
Odpowiedz@JohnDoe: Serio to się tak nazywa? :)
Odpowiedz@JohnDoe: będę pamiętać, dzięki. może się przyda, jak się kiedyś zdecyduję zawitać do kraju na kółkach, a nie skrzydłach ;-)
OdpowiedzMam 2 letnie dziecko. Załatwia się tylko na swoim nocniku. Zabieram go więc wszędzie: do rodziny, do znajomych, na wycieczki[ stawiam go wtedy koło samochodu] i do głowy mi nie przyszło, że może to komuś przeszkadzać. Żyj i daj żyć innym.
Odpowiedz@antonina1: na ulicy przy ludziach tez? klaszczecie? mowi ci cos takie slowo jak INTYMNOSC? rowniez przechodniow, ktorzy nie chca patrzec na srajace dziecko?
OdpowiedzZałożyłam konto. Komentarz dodałam i zniknął po minucie. Ktoś wie dlaczego?
OdpowiedzMyślę, że to była sytuacja mocno awaryjna. Czasami przy "2" te pół minuty naprawdę ratuję, tym bardziej przy malym dziecku :)
Odpowiedz@Barbaska: ten kibelek trzeba pewnie było wyjąć z bagażnika i ustawić. Sądzę, że w tym czasie dałoby radę dojść do toalety, w której było kilkanaście kabin i zero kolejki.
Odpowiedz@GoshC: Rentgena w oczach nie mieli, mogli nie wiedzieć, że kolejki nie ma, może dziecko już długo trzymało i to była kwestia sekund aż załatwi się w majtki, może nie chciało korzystać z obcej ubikacji ( niestety dzieci tak mają). Owszem rodzice mogli zaparkować w mniej obleganym punkcie na parkingu, żeby dziecko skorzystało z turystycznej ubikacji ale jak widać nie pomyśleli jak im się dziecko darło w aucie. Ot, życie. JA wiem, że najlepiejsię wychowuje cudze dzieci i ocenia innych kompletnie ich nie znająć -nic piekielnego nie widzę poza paniusią wgapiającą się w czyjegoś dzieciaka i opisującą to na piekielnych.
OdpowiedzPowiem tak - może i coś takiego nie powinno mieć miejsca, ale ja jako dziecko straszliwie bałam się publicznych (i nie tylko) toalet. Rodzice robili co mogli, ale jedynym rozwiązaniem było wysadzenie mnie na trawie. Zdarzało się nam schodzić z 5 piętra bo u cioci był górnopłuk i żadnymi prośbami nie dałam się przekonać do skorzystania. Potem mi na szczęście przeszło.
OdpowiedzMyślę, że może być prostsze (i logiczne) uzasadnienie. Dziewczynka nie lubi/nie chce załatwiać się w obcym miejscu. Albo pomaga jej tatuś, co w toaletach publicznych może być problemem. Dla wygody i świętego spokoju mogliby mieć parawanik, wtedy sytuacja nie drażniłaby uczuć innych ludzi.
OdpowiedzTest na ojcostwo na koszt tego, kto nie ma racji,
Odpowiedz@toomex: Nie ta historia.
OdpowiedzMadki chyba wszędzie są takie same :D Widywałem kilka razy takie sytuacje u nas, na parkingu przed centrum handlowym. Madka i bombelek wypróżniający się między samochodami. W środku oczywiście darmowe kible.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: Ale w opisanej sytuacji oni mieli WŁASNY kibelek. Nie widzisz różnicy?
OdpowiedzRozumiem, że wszyscy oburzeni i komentujący nie mają dzieci? Nie wiem jak w UK to wygląda, ale kible publicznie nie są za bardzo dostosowane do dzieci, małe dzieci jeszcze nie bardzo rozumieją o co w nich chodzi i mogą po prostu nienpotrafic się w nich załatwić. Nie robiła tego na środku placu, oświetlona samochodem. Nie robiła tego na chodnik bezpośrednio. Robiła to na swój, podejrzewam jednorazowy kibelek. Ludzie, empatii trochę...
Odpowiedz@Jaro: środek parkingu. nie żadne skrajne, częściowo ukryte stanowisko, a środkowe, w głównej alejce, prowadzącej do budynku, czyli większość osób korzystających z parkingu tą alejką szła. Wystarczyło zaparkować gdzieś z boku, a toaletę ustawić pomiędzy przednimi, a tylnymi otwartymi drzwiami i już by to było lepiej logistycznie.
Odpowiedz@Jaro: Plus w czasie covida może rodzice wolą unikać publicznych toalet?
Odpowiedz@GoshC Logistycznie. Ale przy nagłej potrzebie dziecka nie zawsze jest czas na szczegółowe planowanie. Jakby to był dorosły, który umie kontrolować zwieracze to jeszcze bym się mogła oburzyć. Ale dziecko? Dajcie ludzie spokój z tymi pierdołami i żyjcie własnym życiem. Po co poświęcać temu czas i opisywać dziecko na nocniku?
OdpowiedzNie ładnie oceniać nie znając całej sytuacji, powodu dla którego dziecko korzysta właśnie z takiej toalety. Mam syna z spektrum autyzmu i za chiny ludowe do żadnej cudzej/obcej toalety nie wejdzie i nie skorzysta. Wsadzanie nosa w nieswoje sprawy i opisywanie ich na stronie "Piekielni" samo w sobie jest piekielne.
OdpowiedzW Polsce piszemy „sprzed”. Ja tez bym wolała sadzać dziecko na przenośny kibelek, a nie na ‚niewiadomejczystosci’ klozet publiczny.
OdpowiedzAutorki mam pytanie - czy się dasz na deskę w publicznych toaletach? Ja nie. I swojego dziecka też nie sadzam. A utrzymanie dziecka, które azy często powyżej 15 kg w malutkiej publicznej toalecie, żeby załatwiło się jest na prawdę trudne i uciążliwe. Skąd ta historia ma tle plusów?
Odpowiedz@majkaf: ja ci odpowiem- oczywiscie siadam, wycierajac uprzedni mkra chusteczka i papierem te deske jeszcze nie umarlam, infekcji nie mialam z 10 lat
OdpowiedzAz zalozylam konto zeby to skomentowac. Autorko nie Ty jedna mieszkasz w Wielkiej Brytanii ale chyba malo jeszcze w tym kraju rzeczy widzialas. Po pierwsze na serwisach w UK nie ma zadnego luksusu a toalety tak samo czyste jak i w Polsce, takze nie wymyslaj ze w UK to wszystko blyszczy. Po drugie, wcale sie rodzicom nie dziwie ze nie skorzystali z publicznej toalety z takim malym dzieckiem, zwlaszcza w dobie pandemii, bo te toalety zazwyczaj nie sa przystosowane dla dzieci. Moze i nie powinni sie rozkladac na widoku z ta toaleta, ale tak to jest w tym kraju ze wiele ludzi sie nie przejmuje takimi rzeczami i sobie spokojnie zyja i daja zyc innym. A skoro jestes taka juz bardzo angielska to moze nie powinnas kogos krytykowac (nawet anonimowo) tak typowo z polskim obyczajem???
Odpowiedza ja zgodzę się z autorką - to jest piekielne jest mnóstwo innych rozwiązań: zaparkowanie w bardziej ustronnym miejscu, można było wziąć ten jednorazowy kibelek i w toalecie w MOP-ie z niego skorzystać (żeby nie sadzać dziecka na publicznej toalecie), a jeśli dziecko jest na tyle małe, że nie utrzyma jeszcze tej minuty na dojście do punktu albo panicznie boi się publicznych toalet (?), to w trasę samochodową zawsze można dać pampersa bo sytuacja z historii to po pierwsze naruszenie prywatności dziecka (przecież ktoś to mógł nagrywać, robić zdjęcia - różne przypały chodzą po świecie) a po drugie nie każdy ma ochotę w miejscu publicznym być świadkiem jak ktoś się załatwia, nieważne, czy dziecko, czy dorosły
Odpowiedz@marcelka Twoje argumenty nic absolutnie nie wnoszą. Odpieluchowanemu dziecku nie zakłada się pampersa. Nawet na drogę. Dzieci niestety często mówią o swoich fizjologicznych potrzebach w ostatniej chwili ponieważ ( ježeli są mniejsze) dopiero się uczą jak te potrzeby są w ich organizmie komunikowane. Następnie - kiedy dziecko siedzi na nocniku, kibelku nie widać absolutnie co na nim robi oprócz samego faktu siedzenia. Nie widać żadnych intymnych szczegółów. Samo zgorszenie dorosłych ludzi naturalną potrzebą dziecka jest jak dla mnie śmieszne. W idealnym świecie takie rzeczy byłyby rozwiązane według śmiesznej listy "opcji" jakie wypisałaś. Ale nie żyjemy w takim świecie. A ludzie mieli nawet własny kibelek. Żyj i daj żyć.
Odpowiedz@marcelka pamiętam jak odpieluchowywaliśmy naszą starszą córkę. To był koszmar - nawet na bliski spacer braliśmy nocnik, bo ona do żadnej obcej łazienki nie weszła, przed wyjściem nie umiała się wysikać i mówiła, że chce w ostatniej chwili. Myślałam, że to wiecznie będzie trwało, bałam się gdziekolwiek wychodzić, właśnie ze względu na to, że się jej zachce i ktoś zobaczy i zacznie komentować. Nie będę jednak dziecka pół roku w domu trzymać, bo to chore.
OdpowiedzCi co stękają dzieci nie mają. Jak moje były na odpieluchowaniu to na trasie przy autostradzie nawet nie szukałem Rasthof (takie połączenie services ;), Tankstelle i parkingu. Stawałem na pierwszym możliwym parkingu i topek z bagażnika między przednie i tylne drzwi i heja, cała radość, że pieluchy nie trzeba. PS. Rasthof to w DE stacja benzynowa, restauracja obok, jakieś motele i parkingi dla wszelakiej maści pojazdów od małych po duże - samo zaparkowanie to już zbyt długo dla świeżo odpieluchowanego dziecka.
Odpowiedzu mnie babsko wysikiwalo dziecko na szybe na przystanku autobusowym, frontem do glownej ulicy...
OdpowiedzAleż byłem zniesmaczony tym, że ludzie wysikują swoje dzieci gdzieś publicznie... A potem urodziły mi się własne i poznałem, co to uroki odpieluchowywania. Nocnik noszony ze sobą wszędzie i stawiany na żądanie, bo jak nie, to masz do czyszczenia gacie i spodnie. Radocha, że wreszcie nie trzeba pieluchy zmieniać, kiedy się udało. Różne dziwne żądania typu "wysiusiam się, ale tylko pod krzaczkiem". Ktoś powie, że dziecko trzeba wychować. A ja odpowiem, że w przypadku fizjologii to dzieciak jest górą, bo jak zaczniesz wymuszać, to po prostu się zsika w gacie. Szczególnie że maluch nawet nie rozumie jeszcze, o co kaman. I dzisiaj już nie jestem zniesmaczony. Prędzej współczuję.
OdpowiedzTa odwrócić głowe i nie patrzeć to problem pierwszego świata:) Narzekasz jakby ci to dziecko na buty nasrało.
Odpowiedz