https://piekielni.pl/41474
No i przypomniało mi się...
Zamierzchłe czasy, kiedy to jeszcze przebywałam w Domu Samotnej Matki.
W tymże Domu miałyśmy dyżury sprzątania. W jednym konkretnym dniu tygodnia siadałyśmy przy stole i ustalałyśmy rozpiskę na następne siedem dni - ta łazienki, tamta salon - wiadomo.
Jednym z pomieszczeń do sprzątania był tzw. hall - sionka gdzie zostawiało się buty i kurtki oraz korytarz. Między korytarzem a sionką były drzwi. Przeszklone. Mycie ich należało do obowiązków osoby robiącej w tym tygodniu hall.
Pewnego dnia, gdy wszystkie byłyśmy w salonie, odezwała się mama odpowiedzialna w tym tygodniu za hall. Poprosiła, żebyśmy zwróciły baczniejszą uwagę na nasze dzieci, zwłaszcza wtedy, gdy mają w łapkach jakieś słodkości, bo brudzą szyby w drzwiach i trzeba je myć nawet kilka razy dziennie. No bo rzeczywiście brzydko to wyglądało, zwłaszcza że nie można było zawiesić żadnej firanki.
Nikt nic nie odpowiedział, ale widziałam, że dwie madki nie są zachwycone. No bo kto to widział, dzieckiem się zajmować, fanaberie jakieś.
Jakiś czas później do salonu weszła siostra zarządzająca całym przybytkiem i rzecze: "K, ty chyba w ogóle nie umyłaś tych drzwi, jak były wczoraj usmarowane, tak i dzisiaj są."
K powieka drgnęła, poszła, umyła drzwi drugi raz i już trochę mniej uprzejmie... Dobra, wydarła się na nas na temat "tak trudno dzieciaka upilnować?!". Nie wzięłam tego do siebie, bo moja córka w smarowaniu po drzwiach nie brała udziału, byłam przy niej cały czas.
Ale madki wzięły. Popatrzyły po sobie i jedna przyniosła landrynki. Rozdały swoim dzieciom (w liczbie trzech) po jednym i zaczęło się przedstawienie:
- Tak, do buzi weź. A teraz do rączki. I do drugiej rączki. A teraz chodź, zrobimy łapki na szybach... Tylko dobrze rączki usmaruj, żeby ładne łapki wyszły!
Nie wytrzymałam, zapytałam je, co właściwie odjaniepawlają i co chcą w ten sposób osiągnąć. Zostałam zwrzeszczana na temat "Nie twoja sprawa, nie odzywaj się!" po czym madki poprowadziły swe bajtle* by dokonać wiekopomnego dzieła.
K się poryczała. Ja zaczekałam, aż zrobią swoje, po czym zmoczyłam szmatę i wytarłam tę cholerną szybę, bo diabli mnie brali, że dziewczyna ma to robić trzeci raz przez zwykłą ludzką złośliwość. Niestety, zabrakło mi języka w gębie, by powiedzieć im co o tym myślę, prawda jest taka, że trochę się ich bałam, bo widziałam na własne oczy, że szarpanina czy wymierzanie policzków nie jest dla nich zjawiskiem obcym.
*Mowa o dzieciach w przedziale wiekowym 1-3. Wszystkie już samodzielnie chodziły.
madki
Rozumiem, że czasy wystarczająco zamierzchłe, że nie było telefonów z aparatem, a tym bardziej kamerą, żeby jakiś dowód na złośliwość był?
Odpowiedz@Fahren: Były, ale stanowiły dla nas towar luksusowy. Myśmy myślały, żeby pieluchy kupić, a nie abonamenty płacić.
Odpowiedz@Fahren Wystarczy 10 lat,a może i trochę mniej. Ja na przykład miałam wtedy telefon, który robił JAKIEŚ zdjęcia i filmiki. Słaby byłby to dowód na cokolwiek.
Odpowiedz@Fahren A komu miałyby ten dowod przedstawić? I jakie by były konsekwencje ?
OdpowiedzJak czytam tego typu historie to zaczynam rozumieć, dlaczego część z tych kobiet stała się samotnymi matkami.
Odpowiedz"miałyśmy dyżury sprzątania. W jednym konkretnym dniu tygodnia siadałyśmy przy stole i ustalałyśmy rozpiskę na następne siedem dni - ta łazienki, tamta salon" Czyli tamte też prędzej czy później miały hall i te przeszklone drzwi do mycia? ^^
Odpowiedz@JohnDoe: Różnie bywało, bo np w sezonie letnim przez trzy miesiące non stop robiłam chodnik wkoło budynku - bo lubiłam. Ale ja zawsze uczyłam moje dziecko, żeby nie brudziło szyb, bo ktoś to potem myje i dla dwóch idiotek nie będę robić wyjątku.
Odpowiedz@JohnDoe To powinien być ich stały przydział. Jak nie potrafią nauczyć swoich dzieci, to niech po nich sprzątają.
Odpowiedz@pasjonatpl: Nawet gorzej niż nie potrafią nauczyć, bo same je do tego namawiają...
OdpowiedzPatologia... żeby dzieci uczyć takiego braku poszanowania dla cudzej pracy? :-(
OdpowiedzIch jest 2 a was ile? No zostawiam do domysłu co mam na myśli.
Odpowiedz