Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

No sił mi brak. Poradźcie coś, jak sobie radzić z upartymi debilami.…

No sił mi brak. Poradźcie coś, jak sobie radzić z upartymi debilami. Tak dla wprowadzenia napiszę tylko, że prowadzę swój biznes i z klientami podpisujemy umowy na kilka miesięcy.

Mówię klientce (po konsultacji z adwokatem, która mało nie kosztowała): "Nie, nie może Pan(i) zerwać umowy w trakcie i nie ponieść żadnych kosztów. Trzeba będzie naprawić szkodę, czyli de facto zapłacić praktycznie taką samą kwotę, jaka została do zapłaty do końca umowy".

I sru. Zaczyna się. "Czego Pani nie rozumie?! Ja nie zamierzam niczego więcej płacić!!!! Rezygnuję i koniec! Możemy iść do sądu!!!!".

Tak, możemy. Tylko z tych 100 zł o które tak wojujesz, zrobi ci się 500, bo każdy sąd przyzna mi rację, przepisy są takie a nie inne.

I to nie problem dla mnie napisać sobie pozew i go złożyć. Tylko czasu trochę szkoda. I nerwów. Jak się mniej przejmować?
Odpuszczenie tej przysłowiowej stówy nie wchodzi w grę, tak mnie wkurzyła bezczelnością, że jej nie odpuszczę. Poza tym jakbym każdemu tak odpuszczała, to do tego biznesu bym dopłacała.

Pomocy, jak mniej przeżywać takie akcje...

Kurs online

by WstretnaKrowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Presti
-5 13

Chwilą moment. Chcesz powiedzieć, że dla stu złotych byłaś na konsultacji u prawnika? A na dodatek piszesz, że tanio nie było. Wydaje mi się, że troszkę za mało czasu poświęciłaś na wymyślenie tej historii ;)

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
18 22

@Presti: może ona ma mnóstwo takich klientów, od każdego bierze stówę czy kilka, a że się wielu już idiotów trafiło, więc warto się poradzić. W tagu jest "kurs online", więc pasuje do całości. Nigdzie nie napisała, że konsultacja była z powodu tylko tej jednej klientki.

Odpowiedz
avatar chudypolak
21 21

Po prostu założyć, że takie sytuacje będą... Prowadzę firmę ponad 30 lat i wymyśliłem powiedzenie: "Być idiotą - święte prawo klienta..." Masz samochód, będzie się psuł, pracujesz z ludźmi, będą konflikty... Takie sytuacje są wpisane w prowadzenie biznesu i w sumie nie są złe, bo są okazją do nauki asertywności, opracowywania zasad na przyszłość oraz nauki rozpoznawania toksycznych klientów. Powodzenia.

Odpowiedz
avatar Mistraali
15 17

@Austenityzacja: Żadne, bo nie o przysłowie chodzi. Za PWN: "przysłowiowy - 2. powszechnie znany" Za Doroszewskim: "przysłowiowy - znany tak powszechnie jak przysłowie". Naprawdę nie ma o co się czepiać?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 maja 2021 o 19:28

avatar Missudi_z_wattpad
1 3

@Mistraali: Na uniwerkach uczą, że PWN się nie liczy, z tego co mi opowiadali znajomi; Z własnego doświadczenia, na moich dwóch zajęciach z językoznawstwa wykładowcy odnosili się do co najmniej kilku autorytetów, którzy mówili, że nie można 'przysłowiowy' naginać pod ludzi nie rozumiejących słów, jakich używają. Przysłowiowy to przysłowiowy, tak jak np. paprykowy, to paprykowy, a nie podobny do pomidora.

Odpowiedz
avatar Mistraali
2 2

@Missudi_z_wattpad: Dziwne rzeczy wypisujesz, skoro słownik PWN ma patronat Rady Języka Polskiego PAN, a w kwestii językoznawstwa akurat tam można znaleźć największe zagęszczenie autorytetów i przedstawicieli większości znaczacych katedr. Odnośnie "przysłowiowy" źle identyfikujesz ewolucję słowa. Zmianą nie jest rozszerzenie znaczenia, a jego zawężenie. Z tego powodu podałem też starą definicję od Doroszewskiego, który współcześnie jest już często wprost archaiczny. Jeśli mówimy o autorytetach, prof. M. Bańko błąd "przysłowiowego" diagnozuje w nadmiernym, niepotrzebnym użyciu, a nie w odmiennych interpretacjach definicji. Przykład z papryką o tyle nietrafiony względem twojej tezy, że "paprykowy" opisuje coś zarówno o pochodzeniu z papryki, ale także coś wyglądem bądź kolorem przypominające paprykę. Dzięki temu możemy mieć takie cudo, jak papryka pomidorowa o naturze paprykowej i pomidorowej. Podobnie "przysłowiowy" odnośni się wprost do przysłowia (pochodzi z papryki), jak i do rzeczy znanych niczym przysłowia (natura papryki), co jest w zupełnej zgodzie z twoim przykładem.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Mistraali: oj, bo na studiach nieraz bywają sfrustrowani wykładowcy, co Ci będą udowadniać, że uznane autorytety g8wno wiedzą, wszystko wie tylko pan doktor habilitowany, tylko nikt go nie chce docenić i posłuchać ;)

Odpowiedz
avatar Mistraali
1 1

@Mistraali: Pisałem na telefonie i wkradły mi się zarówno literówki, jak i uproszczenia, a niestety minął mi czas edycji. Chciałbym poprawić tu jedynie pewne sformułowania. Archaiczny jest słownik pod redakcją prof. W. Doroszewskiego, a nie sam pan profesor, nieżyjący od niemal 50 lat. Prof. M. Bańko błąd "przysłowiowego" diagnozuje w nadmiernym, zbędnym użyciu, akceptując przy tym przytoczone przeze mnie definicje. Aprobowanie pełnej, niezawężonej definicji nie wyklucza zatem błędu wynikającego z niedostatecznej znajomości słowa, a objawiającego się w użyciu wyrazu ponad potrzeby. Przepraszam za konieczność tej erraty.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
0 2

A powiedziałaś klientce, że "nie da się", czy też poparłaś wypowiedź jakimiś konkretnymi paragrafami lub punktami z umowy? może zanim przewleczesz ją przez sądy, warto być konkretnym i wskazać na te dwie rzeczy. Może by spuściła z tonu.

Odpowiedz
avatar Ferest
4 6

@clockworkbeast: Z własnego doświadczenia prowadzenia działalności usługowej B2B czy B2C mogę stwierdzić, że można podpierać się prawem i umową, a i tak nie trafi. Nie ważne czy klient czy urzędnik, ekhem, państwowy. Prędzej mur sam z siebie przesunie się. Nie raz trzeba pójść grubo z sądem choćby dla "stówy". Sam miałem klienta, który mimo umowy i mojego wypełniania takowej stwierdził, że będę obsługiwał jego firmę za darmo. Uzbierało się dziesiąt tysięcy i śmiał się w gębę. Po zobaczeniu pisma z sądu wpłacił tego samego dnia. Inni mu odpuszczali z bardzo różnych względów.

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
4 4

U nas (firma za granicą, ale to chyba nie robi różnicy) robi się tak: Wysyłamy 3 upomnienia, a jeżeli klient nie zapłaci, przekazujemy sprawę do windykacji, a windykacja robi całą resztę (łącznie z ew. krokami prawnymi, o ile to konieczne - nas to już nie interesuje). Klienci przeważnie płacą kiedy widzą na ostatnim upomnieniu że przekażemy sprawę do windykacji i potem będzie drożej.

Odpowiedz
avatar marudak
10 10

Ja mam w umowie zapis, że tydzień po terminie płatności wystawiam wezwanie do zapłaty. Wystawiane co 7 dni, koszt jednego to 100zł. Po pierwszym takim wezwaniu, płatność szybko pojawia się na koncie.

Odpowiedz
avatar Fahren
4 4

Jeśli sama sobie jesteś szefem, sterem, okrętem i morzem - alkohol. Wszystko inne jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie.

Odpowiedz
avatar Ferest
4 8

@VAGINEER: Nie, nie powinno. Inaczej umowa na czas określony i system rabatów/zniżek/korzyści z niej płynących dla obu stron byłoby o kant kuli potłuc. Czy chciałbyś klienta, który deklaruje się umową, że przez x czasu będzie korzystał z twojej usługi z odpowiednimi rabatami nagle przychodzi i rozwiązuje umowę? Wątpię w to. W szczególności, że każdy klient na czas określony poprawia stabilność finansów firmy i umożliwia dość dokładne planowanie inwestycji czy rozwoju. Nie wiesz ile czasu chcesz korzystać to weź droższą umowę na czas nieokreślony, z której możesz zrezygnować kiedy chcesz. Nie róbmy kurtyzany z logiki.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 3

@Ferest: to troll, szkoda czasu na niego

Odpowiedz
avatar niemoja
5 5

Na szczęście, na takie "stówy" przewidziane jest postępowanie upominawcze w e-sądzie, wiec i koszt nieduży, i nie trzeba się bujać po urzędach. Niewielu dłużników ryzykuje proces, więc jak widzą nakaz sądowy, to grzecznie płacą.

Odpowiedz
avatar czaron
2 2

"Poradźcie coś, jak sobie radzić z upartymi debilami" Nie ma dobrego sposobu. Możesz tylko co najwyżej po stoicku przyjmować ich na klatę i od czasu do czasu porozpaczać w kącie nad miernotą intelektualną takich ludzi.

Odpowiedz
Udostępnij