Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w branży rolno-ogrodniczej w UK. Podobno na Wyspach Brytyjskich teraz ciężko…

Pracuję w branży rolno-ogrodniczej w UK.

Podobno na Wyspach Brytyjskich teraz ciężko o pracę. Ludzie potracili zatrudnienie w związku z pandemią, niektórzy z powodu Brexitu. No właśnie - podobno...

Od pewnego czasu zakład, w którym pracuję poszukuje dwóch pracowników. Jednego na sezon, a drugiego na stałe. Nie muszą mieć wykształcenia kierunkowego (chętnie przyuczymy), wymagana jest siła fizyczna i zainteresowanie ogrodnictwem i hodowlą roślin. Płaca powyżej minimum + premie. Wystawiliśmy ogłoszenia na miejscowych portalach oraz korzystamy z pomocy agencji pracy. I co? I jajco!

Oto jakie "kwiatuszki" nam się do tej pory trafiły:

1. Pakistańczyk, imienia nie zdążyliśmy poznać. Popracował łącznie trzy dni, podczas których głównie zajmował się łażeniem za wszystkimi, pracującymi w zakładzie kobietami. Doniczek (plastikowych lekkich) nie przyniesie, bo go palec boli, ziemi w workach nie przywiezie (na specjalnym wózku), bo nie lubi. Robotę rzucił, bo za ciężka.

2. Portugalczyk Luciano. Jego główną bolączką było to, że główną przełożoną była kobieta, a on poleceń od kobiety przyjmował nie będzie, bo to uwłaczające. Po tygodniu przestał się pojawiać.

3. Polak, pan Miecio. Sympatyczny, nie dało się go nie lubić. Może trochę za często wygłaszał teorie, że skoro jestem Polką i pracuję na dobrym stanowisku, to znaczy, że musiałam się dobrze z szefostwem (szefem?) "ustawić". Kariera pana Miecia skończyła się w momencie gdy pewnego dnia, przybył do pracy nawalony jak messershmitt.

4. Kolejny Polak, typowy Seba. Również uważał, że musiałam dobrze "dać się ustawić", bo to przecież niemożliwe, żeby Polka wśród Anglików pracowała i była traktowana na równi z nimi. Podczas pracy głównie narzekał, że reszta chłopaków go strasznie gnębi (buntowali się gdy co chwila robił sobie przerwę na fajka). Przestał się pojawiać gdyż zwinęła go policja, podobno był poszukiwany w Polsce. Szef się cieszył, że nie zwinęli go z pracy, bo wieś miałaby o czym gadać na całe lata.

5. Anglik Luis. Myśleliśmy, że w końcu dobrze trafiliśmy. Sympatyczny, ciężko pracujący, można było z nim pożartować. Sielanka skończyła się gdy poczynił w moim kierunku pewne awanse, dostał kosza, więc obraził się i z dnia na dzień, bez uprzedzenia przestał przychodzić do pracy.

Zaczęliśmy już robić rankingi najdziwniejszych kandydatów, a ja nie mogę się doczekać kto przybędzie na tydzień próbny w poniedziałek. Jak to klasyk mawiał "W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem"...

by Bryanka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tolek
5 11

Może koniec z socjalem? Nie rabotajesz, nie kuszajesz i sprawa szybko by się rozwiązała.Nie ważne kim i gdzie jesteś; stare polskie przysłowie mówi, ze bez pracy nie ma kołaczy.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 11

@Tolek: ta...koniec z socjalem to równoznaczne z obowiązkiem pracy. Przerabialiśmy. W PRLu. Widać z jakim skutkiem. Szara strefa kwitła aż miło.

Odpowiedz
avatar Tolek
8 8

@Puszczyk: Nie masz racji. Brak socjalu oznacza brak żywienia nierobów i pasożytów, którzy nie skalali się pracą. Chcesz, to pracujesz, masz jakieś ubezpieczenia i emeryturę, niektórzy głodową, ale zawsze. Pracujesz na czarno, to nie masz nic oprócz może większej kasy, bo nieobciążonej daninami, ale jak się coś stanie- sorry wodzu- masz guzik z pętelką

Odpowiedz
avatar livanir
5 7

@Tolek: całkowity brak socjalu = kopanie leżącego. Tak, socjal jak jest jest ch*****, powinny być inne kryteria i inne rozwiązania, ale dla kobiety, którą facet opuścił jest tylko to, albo oddanie dziecka do domu dziecka- tego chcemy? Podobnie dla mężczyzny, który stracił żonę- odebrać i dziecko, bo ledwo wiąże koniec z końcem? Tak, Tobie może się to nie podobać, ale uświadomię Cię, że sam lub Twoi bliscy mogą znaleźć się w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar Tolek
7 7

@livanir: Mnie nie chodzi o to,aby całkowicie likwidować jakieś formy pomocy dla potrzebujących i takich w trudnej sytuacji życiowej. Ale tych , którym praca rączki brudzi ZERO jakiejkolwiek pomocy. I bardzo proszę nie pomawiać mnie za tęsknotę za PRL-em, czy zamordyzm. Każdy kowalem swojego losu, a przypadkach takich jak wymieniłeś, oczywiście solidaryzm społeczny, bo słabszym trzeba pomagać. Ale ta pomoc nie może być sposobem na życie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 3

@Tolek: Teoretycznie taki system już na świecie mamy, ale niestety zawsze będą kombinatorzy.

Odpowiedz
avatar lusia19900
-5 11

@livanir gdyby pracowała, to nie zostałaby na lodzie po odejściu faceta

Odpowiedz
avatar lusia19900
2 4

@murlok555: gratuluję kultury

Odpowiedz
avatar lusia19900
-2 6

@murlok555: Co niby nie tak napisałam? Jeśli kobieta/facet pracują to nie zostaną na lodzie gdy zabraknie partnera/partnerki. Obniży się pewnie ich poziom życia, ale nie dojdzie do tego, że trzeba byłoby było oddać dziecko, bo nas na nie nie stać.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@lusia19900: masz racje, najgorsze to sie od chlopa uzaleznic i o 5 zl na tampony musiec prosic

Odpowiedz
avatar timka
0 0

@lusia19900: Tylko jeśli zostanie sama z dzieckiem a np sama jest z domu dziecka i nie ma kto dzieckiem się zająć to co ma zrobić niby? Drugi przykład jedno z rodziców nagle z powodu wypadku nie może pracować, jest małe dziecko na utrzymaniu, rentę ta osoba dostanie niska no bo pracowała co najwyżej kilkanaście lat, do tego np rodzice już nie żyją i co wtedy? Kolejny przypadek to jedno ginie w wypadku, z rodzicami są skłóceni, no to tez dzieckiem nie miałby za bardzo sie kto zając. To tak trzy naprędce przypadki, a może byc o wiele więcej różnych.

Odpowiedz
avatar Norwatt
10 10

Znalezienie dobrego pracownika w Anglii graniczy z cudem. Firma w której pracuję 2 lata temu poszukiwała dwóch nowych pracowników. Samo przyjście na rozmowę było dla wielu nie do przeskoczenia. Szef był wściekły przez kilka dni. Umawiał się z kimś a ten ktoś po prostu nie przychodził, nie odmawiał spotkania. Po clkilku tygodniach poszukiwań pojawiło się dwóch pracowników którzy pomyślnie przeszli rozmowę. Jeden mlodziutki Anglik i jeden obywatel Turcji - praca nie wymagała żadnych umiejętności. Wszystkiego byliy w stanie nowych nauczyć od początku. Pierwsze kilka dni było w porządku do póki szef mówił Turkowi co ma robić. Po kilku dniach to zadanie spadło na mnie. No i się zaczęło... Turek uznał, że nie będzie słuchał kobiety bo nie. Uczyłam go rzeczy które sama wykonywałam przez kilka lat i on za każdym razem twierdził ze to dla niego ciężka praca lub, że to praca dla dwójki ludzi a nie on sam jeden biedy musi to robić. Został odprawiony po 2 tygodniach kiedy powiedziałam szefowi, że ja tego gościa nic już uczyć nie będę bo po 1.on i tak nie słucha co się do niego mówi a po 2. Wszystko co mu pokazuje jest dla niego za ciężkie do roboty. Młody Anglik natomiast przez pierwszy miesiąc uczył się bardzo powoli, był tak bardzo zakręcony, że każda czynność musiała mu być pokazywana przez kilka dni z kolei i robił wszystko bardzo wolno. No ale mój szef jest dobrym człowiekiem więc stwierdził, że da mu po prostu czas aż wszystkiego się nauczy i dopiero wtedy zacznie delikatnie naciskac na szybsze tempo. Gościu zaczął nie pojawiać się w pracy. Tzn. Jednego tygodnia był cały tydzień innego przyszedł tylko na 3 dni itd itd. My byliśmy w tym okresie bardzo zajęci. Miliony nadgodzin więc młodego szef odprawił po 3 miesiącach i zaczął szukać kogoś następnego. Z następnymi ludźmi też byly przygody. Mieliśmy jednego młodego Angielskiego ćpunka który kradł ludziom tyton, fajki i drobne że stołów. Anglika po 50 który twierdził, że wszystko potrafi lepiej a na koniec okazywało się, że wszytsko trzeba poprawiać a on zawsze wychodził z pracy z jakimś plastrem lub bandażem. Z kilkunastu ludzi którzy się przewinęli został jeden Polak, który jak jest to pracuje dobrze.. Z tym, że nie bardzo lubi pracować w poniedziałki.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 3

@Norwatt: Też mieliśmy ćpunkę, tzn. w życiu byśmy nie odgadli, że bierze, ale zaczęły pracownikom ginąć tabletki przeciwbólowe.

Odpowiedz
avatar Pandorum
-4 8

Oho, znowu zdziwko pracodawcy, że dostaje dokładnie takich pracowników za jakich płaci. Nawet do prostej pracy jeśli chce się kogoś solidnego to trzeba dać trochę więcej niż "powyżej minimum".

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 7

@Pandorum: Czyli ile? Minimum jest teraz £8.70, chłopcy w zakładzie zarabiają £10 - £11, a menago £13. Plus premie gdy jest więcej pracy w sezonie i +50% za nadgodziny i bank holiday. Miejscowi ogrodnicy z uprwnieniami RHS biorą między £13 a £15. Projektant ogrodów bierze od £20 w górę. Ile na początku trzeba zapłacić typowi za przewożenie pustych plastikowych doniczek i worków z ziemią? £20 za godzinę?

Odpowiedz
avatar lusia19900
4 4

@Pandorum a skąd wiesz ile płacą? Poza tym hak komuś się pensja nie podoba, to nikt nikogo nie zmusza, może nie przyjąć oferty pracy.

Odpowiedz
avatar Meliana
-2 6

@Bryanka: Nie wiem, jak to wygląda na Wyspach, ale podam Ci przykład z Polski - minimalna krajowa "na rękę" w zeszłym roku wychodziła coś koło 1800zł. Mając 3 dzieci, z samego 500+ masz 1500zł, jak ktoś obrotny, to połapie jeszcze kilka dodatków i do 2 tysięcy bez problemu dobije. Za samo siedzenie w domu. I teraz popatrz na to z tej strony - masz 2 tys. zł, siedzisz w domu, jedyne obowiązki to te, które sama sobie narzucisz. Dostajesz ofertę pracy za takie same 2 tys. zł, ale musisz wstać o 5, żeby na 6 dojechać, 8 godzin latasz z taczką, workami, angażujesz kogoś do opieki nad dziećmi (albo kiblują w szkole/przedszkolu od świtu do popołudnia, za co też musisz zapłacić), przychodzisz styrana i brudna, a tu jeszcze lekcje, obowiązki domowe, itd. Tak szczerze, co byś wybrała w takim układzie? Pracę dla samej idei pracowania? Większość ludzi idzie do pracy, żeby zarobić pieniądze. Jeśli może mieć tyle samo mniejszym wysiłkiem, z pewnością zdecyduje się na taką opcję. Niektórzy pracują, bo kochają to co robią i zarobki nie mają dla nich większego znaczenia - tylko w waszym przypadku, takiego miłośnika gleby i łopaty, który kocha jeździć taczką, możecie się jeszcze trochę naszukać.

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 7

@Meliana: Tak, zgadzam się, ale jednak nie porównuję UK do Polski gdyż siła nabywcza pieniądza jest nieco inna jak i warunki pracy i zamieszkania. Wiesz, ja zaczynałam od taczki i łopaty ponad 5 lat temu. Na obecną chwilę mam pod sobą cały dział, część produkcji + dostawy i logistykę, oraz od czasu do czasu opiekuję się stażystami. Robię też uprawnienia RHS, a szkołę opłacił mi pracodawca. Kształcę się, awansuję i dostaję podwyżki. Chłopakom już tutaj pracującym szef opłacił kursy na wózki widłowe i pierwszej pomocy. Zakład cały czas się rozwija, więc jeżeli ktoś jest normalny i ma jakieś ambicje, to od tej łopaty i taczki awansuje wyżej. Jak widać, chociażby po Twoim komentarzu, ludzie chcą mieć wszystko od razu, ale najlepiej podane na złotej tacy, prosto do łóżka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Bryanka Nie tyle ludzie, co pasożyty społeczne.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
7 7

@Meliana: Mnie zawsze rozbrajają te lekko rzucone stwierdzenia: "mając trójkę dzieci tylko SIEDZI W DOMU". Oczywiście. Całymi dniami jeno leży i pachnie.

Odpowiedz
avatar Meliana
-2 4

@Bryanka: Nie wiem, jak wygląda Twój zakład pracy. Jeśli czytam o czymś na kształt szkółki ogrodniczej, to mam przed oczami kilka szklarni, kilkanaście, może kilkadziesiąt arów upraw i max 15-20 osób do ogarnięcia tego. I nijak nie widzę tu jakiejkolwiek perspektywy awansu, no chyba że ktoś umrze, zwolni się, albo firma rozrośnie się czterokrotnie, z tym, że żadna z tych opcji nie jest pewna i nie jest perspektywą 2-3-5 lat. No chyba, że rozwijacie się tak prężnie, że jesteście na prostej drodze do monopolizacji lokalnego rynku, oddziałów macie kilkanaście, pracowników kilkuset, a wewnętrzny nabór na stanowiska kierownicze raz w roku, to zwracam honor. No i druga rzecz - ogrodnictwo to specyficzna branża. Nie każdy lubi ryć w ziemi, nie każdy jest w stanie polubić to na tyle, żeby cierpliwie czekać na możliwość "rozwoju" i awansu. Zatrudnianie się w ogrodnictwie i narzekanie, że woda jest mokra, a ziemia brudna jest piekielne bardzo, ale reszta... I na koniec - zarzucasz mi, że chcę mieć podane na tacy do łóżka. No nie, ja po prostu kalkuluję, co dla mnie i dla mojej rodziny jest najlepsze i najbardziej opłacalne. I nie postawię mojego małego świata na głowie dla pracy, w której nie mam praktycznie żadnych perspektyw, a z której pod koniec miesiąca finalnie zostanie mi 400zł więcej, niż gdybym nie ruszała się z domu. Nie wiem też, czemu oburzasz się o nieznajomość brytyjskich realiów - piszesz w końcu na polskiej stronie, no siłą rzeczy większość użytkowników odniesie to do miejscowych realiów, nie do waszych.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 4

@Meliana: Nie wiem, w którym momencie się oburzyłam, więc zluzuj gumkę w majtkach ;) Zastanawia mnie jedno - po cholerę aplikować na stanowisko jeżeli nie jest się, jak to stwierdziłaś "miłośnikiem taczek i ziemi"? :D Tak, masz rację co do jednego - ogrodnictwo to specyficzna branża, a resztę sobie nieźle wydumałaś. Nie każda firma to korpo. Żeby zmonopolizować lokalny rynek, nie trzeba mieć kilkunastu oddziałów, ale tak, pod pewnymi względami, z racji konkretnego asortymentu i cen jesteśmy jedyni w promieniu 50km. Jednak nie specjalnie zależy mi na wyprowadzaniu Cię z tej Twojej bajki :)

Odpowiedz
avatar lusia19900
1 5

@Meliana a nie lepiej mieć i pensję i 500+? No ale jak ktoś jest leniwy, to cóż.

Odpowiedz
avatar korbalodz
0 4

@Meliana: Patrzę z tej strony. Mam 2000 i robię prace w domu, a żona pracuje za 3000. razem mamy 5000 na rękę. Fajna sumka na rodzinę 2+3. I nagle dostaję ofertę za 1800 na początek. Podejmuję pracę, obowiązkami domowymi dzielimy się z żoną. Finalnie mamy jej 3000 + moje 1800 (Po okresie próbnym mogę mieć 2000-2200) + 3x500+ co daje razem na początek 6300. To jest marne 1300 na początek na rękę. Nie wiem jak ci wychodzi, że obijając się i ciągnąc socjal wyjdę tak samo jak pracując i ciągnąc należny socjal. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@Meliana: Nie wiem, jak z innymi dodatkami, ale 500 plusa za podjęcie pracy nie zabierają. Czyli miałaby 1500 + 2000, a za to można kupić więcej niż za 2000.

Odpowiedz
avatar Meliana
-1 3

@korbalodz: Już wyjaśniam, jak mi wychodzi. Mieszkam na wsi, najbliższe zakłady pracy, w których mogłabym się zatrudnić, leżą w promieniu 10-25km. Żłobka też u mnie nie ma, więc młodsze dziecko również musiałabym dowozić min. 10km. A więc: paliwo na dojazd - ok. 500zł przedszkole - ok. 250zł żłobek - 900-1500zł o ile znajdzie się miejsce. 1750zł muszę wydać, żeby zarobić 1800zł. O ile wszystko oczywiście ogarnę sama, bez żadnych opiekunek, które też za darmo nie przyjdą. Proszę bardzo, nazywajcie mnie obibokiem ciągnącym socjal, bo nie rajcuje mnie wizja pracy, do której muszę niemalże dopłacać.

Odpowiedz
avatar lusia19900
-1 3

@Meliana: trzeba znaleźć lepiej płatną pracę.

Odpowiedz
avatar Moloch
7 7

Dla mnie to fascynujące. Z jednej strony czyta się historie ludzi, którzy desperacko poszukują pracy, by móc związać koniec z końcem. A z drugiej strony masz takie ciepłe kluchy, które wymiękają, gdy muszą gdzieś zanieść doniczki.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 5

@Moloch: Tak, tak, mieliśmy już takich "desperatów". Przychodzi taki co potrzebuje pracy na cito, przez kilka dni jest sielanka, a potem zaczyna się "koncert życzeń" - doniczka za ciężka, kobieta wydaje polecenia, woda jest za mokra (autentyk).

Odpowiedz
avatar lusia19900
4 4

Jak ktoś chce naprawdę znaleźć pracę i jest dobry w tym co robi to zawsze znajdzie pracę. A jeśli nawet na początek musi podjąć zatrudnienie w innym miejscu, to po czasie uda mu się przenieść do lepszego miejsca.

Odpowiedz
avatar Aaska
0 0

@Bryanka A jest szansa teraz załapać się do pracy? Czy to oferta skierowana do płci męskiej? Po brexicie to chyba nie takie proste dostać się do pracy w UK, jeśli do tej pory nie pracowało się na wyspach?

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@Aaska: Oferta jest skierowana do sprawnych fizycznie ludzi, obojętne jakiej płci. A w Anglii teraz obowiązuje system punktowy i nie da rady przyjechać i po prostu pójść sobie do pracy.

Odpowiedz
avatar Eruwe
0 0

@Bryanka W którym county jest ta firma?

Odpowiedz
avatar niki1990
-1 7

Ja bym chętnie poszła, gdyby nie przeciwwskazania zdrowotne, fakt, że jestem w pl i to, że nie powinnam się dotykać do jakichkolwiek habazi, bo mnie nie lubią i niechcący jeszcze by zwiędły.

Odpowiedz
avatar Blessik
3 3

Kurde, szkoda że aktualnie do końca czerwca jestem w Polsce i nie wiadomo jak się zmieni sytuacja bo akurat z chęcią bym przyszedł do pracy w ogrodnictwie, szczególnie że mam w tym troszkę doświadczenia

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

jest to całkowicie normalne w pracy niskopłantnej , niewymagającej kwalifikacji, jeśli jednak jest to zjawisko aż tak nasilone, to znaczy że płaca jest zbyt niskopłatna- ot zagadka rozwiązana

Odpowiedz
avatar lusia19900
0 2

@Pixi a skąd wiesz, że niskopłatnej? Poza tym jak komuś pensja nie odpowoada, to nie nie zawraca dupy pracodawcy.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

A tak się zwolennicy Brexitu cieszyli, że w końcu imigranci przestaną zabierać Anglikom pracę. A efekt jest taki, że brakuje ludzi w zawodach, których Anglicy nie chcą wykonywać, a brakuje nowych rąk do pracy, bo przyjazd do Wielkiej Brytanii przestał się imigrantom opłacać. Z kolei ci, co tam żyją dłużej to często albo nie nadają się do pracy i żyją na zasiłkach albo mają lepszą pracę.

Odpowiedz
Udostępnij