Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowiem Wam o mojej piekielnie oszczędnej mamie. Jeśli Wam się spodoba, opiszę…

Opowiem Wam o mojej piekielnie oszczędnej mamie. Jeśli Wam się spodoba, opiszę więcej historii.

Moja mama ma coś w rodzaju ukrytego zbieractwa związanego z żywnością. W niewielkim domu jest czysto i schludnie, gość nic nie zauważy, jednak my (jej dorosłe dzieci, które się wyprowadziły) wiemy:
-że niektóre otwarte przyprawy są zbite na kamień i straciły termin 5 lat temu,
-że w ładnych słoikach w szafce przez pół roku razem z kaszą manną siedziały robaki, bo trzeba rybom do stawu zanieść,
-że robiąc nalewki mama ściąga pleśń z zalanych owoców i dalej je szykuje,
-że w lodówce jest specjalna półka na podpsute wędliny, które po kawałku można dawać podwórkowym kotom (!),
-że lodówka jest pełna, ale zwykle nie ma co zjeść, zamrażalnik i duża zamrażarka są wypełnione po brzegi od kilku lat tym samym jedzeniem,
-że dziś na obiad jest mięso po terminie (jedną z paczek otworzyłam 3 dni temu i od razu wywaliłam) porządnie umyte i przyprawione w bajerancki, azjatycki sposób, by aromat zwalić na imbir i mleko kokosowe.

Co się zepsuje, można jeszcze zjeść. Czego się nie da, można dać kotom, czego koty nie zjedzą (a jedzą praktycznie wszystko), wydziobią ptaki. I nie, skrajnej biedy nie ma. Po prostu szkoda wyrzucić jedzenie, którego kupią za dużo, zaplanują a potem są zbyt zmęczeni i nie ma gdzie zamrozić, by się nie zepsuło.

A jak się przyjedzie w odwiedziny, to z lodówki prawie zawsze daje padliną.

by Surinam
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
18 18

Nie wiem ile lat ma Twoja mama,ale jest to przypadłość starszych ludzi którzy przeszli biedę. Moja babcia powiadała,że lepiej się rozchorować niżby miało się zmarnować.Sciagała pleśń z powideł i z chleba.Jadła juz trochę capiące mięsko.Ale ona naprawdę przeżyła głód. Co śmieszniejsze to miała tak zdrowe organy że gdyby nie wylew to by sporo żyła.

Odpowiedz
avatar Surinam
6 6

@Balbina masz rację. My sobie zdajemy sprawę z tego, że to wynik m.in. ciężkich czasów, gdy byliśmy mali. Dlatego wiemy, że to się już raczej nie zmieni. Swoją drogą to też materiał na opowieść tutaj.

Odpowiedz
avatar Balbina
7 7

@Surinam: Ale jest pomysłowa:-) Ja nie umiem robić azjatckich potraw(może dlatego że nie lubię)a ona kreatywna jest.W tym wieku? Imbir,mleczko kokosowe.No,no. A może wywalić wszystko pod pretekstem czyszczenia i rozmrażania? Mogą to tez byc początki demencji(nie pamięta co kupiła i kupuje następne) Moja matka też podobnie robiła.Może nie na taka skalę. np zbierała fasolę i upychała ja po lodówce,stare musztardy,zaschnięte sery.Nic nie pozwalała dotykać.Więc wykorzystując odwiedziny za jej plecami wywalałam do woreczka po trochę. Z czasem okazało się że ma Alzheimera.

Odpowiedz
avatar Surinam
4 4

@Balbina moja mama jest trochę po 50 i pracuje z wieloma Azjatkami, stąd pomysły.

Odpowiedz
avatar Balbina
4 4

@Surinam: No to nie jest babcią. Nie można jej zachowania zwalać na wiek.Coś jest nie tak.

Odpowiedz
avatar Meliana
3 5

@Balbina: Po prostu nie potrafi planować zakupów, a potem ma wyrzuty sumienia, jak trzeba wyrzucić. Upierdliwe, ale pod chorobę psychiczną się nie kwalifikuje. Wielu ludzi w tych rocznikach tak ma - z jednej strony są "rozpuszczeni" przez powszechną dostępność dóbr wszelakich, a z drugiej mają w głowie nauki swoich rodziców z pokolenia wojennego i własne wspomnienia stania w kolejce za wszystkim. Nakupują, bo jest, bo ładne, bo świeże, bo smak przyszedł, bo w promocji, a potem jak się zepsuje, to przypominają się opowieści jak to w 41' na przednówku tata zgniłego ziemniaka na spółę z 5 rodzeństwa jadł, ciesząc się, że cokolwiek do żołądka trafiło, albo jak w 83' stało się od 4 rano w kolejce, bo mięso mają rzucić, a tu ostatni ochłap poszedł 3 osoby przed nimi. I zaczyna się kombinacja alpejska, co z tym padłem zrobić, byle nie wyrzucić, bo przecież jak to tak, jedzenie do kosza wywalać, a w Afryce dzieci głodują.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@Meliana: Owszem stare roczniki tak mają ale nie osoba po 50-tce. Urodziła się pod koniec lat siedemdziesiątych a wtedy biedy takiej nie było jak np po wojnie. Jestem w podobnym wieku i żadna z moich znajomych z tych lat tak nie postępuje(mimo stania w kolejkach po kilogram cukru) A rozpiętośc zasobów finansowych jest duża. Więc albo kompletny brak umiejętności planowania albo już coś nie tak z pamięcią.Kupowanie bo zapomniałam co mam w lodówce a pózniej rozpaczliwe tuszowanie zbędnych zakupów.

Odpowiedz
avatar Meliana
2 4

@Balbina: Ależ właśnie osoby koło 50-60 tak mają. Bardzo często. Znam co najmniej kilka przypadków z opisywaną przypadłością w tym właśnie wieku i jest dokładnie tak, jak piszesz - zakupy bez planu, bez pomysłu, bez zaglądnięcia do lodówki, dublowane, bo zapomniało się, że tydzień temu też pierogi były w promocji i jeszcze dwie paczki leżą, itd. I do tego absolutna niemożność wyrzucenia czegokolwiek. Nieważne, że mięso leżące piąty rok w zamrażarce jest już całe sino-białe i nikt nie będzie go jadł, przecież nie wyrzuci się kilograma schabu, bo to nie przystoi. Mój ojciec, lat 60, kompulsywnie kupuje wędlinę i pieczywo. Codziennie przejeżdża koło piekarni i praktycznie codziennie wchodzi zwabiony zapachem - ale nie kupi jednej bułki, czy jednego pączka "na smak", bo "co sprzedawczyni by sobie pomyślała o nim", tylko kupuje ich co najmniej cztery. Jak już ma chrupiące, ciepłe bułki w torbie, to hop! za rogiem jest mięsny, więc po pasztet, albo inną szyneczkę. I znowu - nie kupi 3 plasterków ("bo co sprzedawczyni sobie pomyśli!"), tylko 30 deko i to z dwóch, trzech rodzajów, żeby sobie coś wybrać. I tak prawie codziennie. Wyobrażasz sobie, ile tego zostaje? Mama próbuje ratować sytuację, gotując żurki, grochówki, kapuśniaki, czy inne bigosy, ale czerstwego pieczywa mają co tydzień reklamówkę - taką grubą, dużą.

Odpowiedz
avatar Balbina
4 4

@Meliana: Jestem w szoku.Nikt z moich znajomych tak nie robi. A tak jak napisałam jestem w tym przedziale wiekowym. Owszem,pilnuję żeby się nic nie zmarnowało ale po prostu szkoda mi moich cięzko zarobionych pieniędzy. Promocje mnie nie ruszają,jak kupuję typu 2 za jeden to tylko to co wiem że się zje(np dwa słoiczki oliwek) albo chemię. Kurde,na każdym rogu jest sklep gdzie mozna te parę plasterków wedliny kupić jak zabraknie.Jajko tez można ugotować. I naprawdę stałam w kliometrowej kolejce po kawałek kiełbasy więc znam może nie to co bieda ale braki w zaopatrzeniu. No to współczuję.

Odpowiedz
avatar TakaTamSobie
14 14

Moja babcia robi dokładnie tak samo, do tego jeszcze zbiera olej po smażeniu do słoika i używa go wielokrotnie, starą szynkę i kiełbasę smaży albo mieli, doprawia i robi pasty do smarowania na chleb, z zakwitniętych już ziemniaków leci zawsze placek po węgiersku. W dzieciństwie mama przywoziła mnie do dziadków z własnym jedzeniem, ale i tak nie raz i nie dwa nieźle się tam zatrułam, najgorzej pamiętam makowca świątecznego, który stał poza lodówką wiele dni i słowa "tak, ten mak ma się tak ciągnąć jak pajęczyna, to normalne". Już prawie był przez to szpital. Teraz babcia ma wrzody żołądka i strasznie ją ten fakt dziwi, bo przecież ona je "zdrowo".

Odpowiedz
avatar Grav
4 4

Ciekaw jestem jak oni właściwie to znoszą. Kupujemy dużo cytryn, bo lubimy herbatę z cytryną i domową lemoniadę, zwykle bez problemu zużywamy półtora kg w tydzień. Zdarza się, że któraś cyrtyna leżąca na dnie szuflady z owocami w lodówce się zepsuje - gnijący cytrus wali tak, że od razu wiadomo, że trzeba go wyszukać i wywalić.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@Grav: Czasem mi się zdarza, że cytryna czy inny cytrus się zepsuje, ale smrodu nie ma.

Odpowiedz
avatar Surinam
4 4

@Grav wydaje mi się, że mama mo gorszy węch przez źle leczoną alergię. Przesadzała ze sterydami do nosa, ale typowych tabletek nie brała tylko ibuprom zatoki. Jak dziś ojciec podgrzać kotlety w sosie, to smród był w całym domu. Przykrył i zostawił, by nie wyrzucać gorących. Mama wróciła i powiedziała, żeby z niej wariata nie robić, bo to śmietanką pachnie...

Odpowiedz
avatar helgenn
10 10

Zgadzam sie z przedmówcami, że raczej nie zrozumiemy tego jako pokolenie, które nigdy nie zaznały prawdziwego głodu. Mój dziadziu wychował się w skrajnej biedzie, jest chorobliwie skąpy, przy czym z wiekiem coraz bardziej to się nasila. Jednym z przykładów jest to, że potrafi przejrzeć śmieci w koszu, żeby z nich coś wyjąć i naprawić (a przyznać muszę, że naprawić potrafi absolutnie wszystko). Jeśli już naprawdę chcemy się czegoś pozbyć na stałe z domu to trzeba albo wynieść daleko albo pociąć na drobne kawałki (choć puzzle dziadek też lubi ;))

Odpowiedz
avatar pawcio1212
1 1

@helgenn: Gdyby tylko naprawiał to miałby hobby ale tak jak nie chce wyrzucać bo może się przydać to już złe.

Odpowiedz
avatar jass
8 8

Generalnie bardzo współczuję, ale zaintrygowały mnie te nalewki - w jaki sposób Twoja mama je robi, że możliwe jest rozwinięcie się na nich pleśni?

Odpowiedz
avatar jan_usz
2 2

@jass: Wszystko zależy od przepisu, u mnie w rodzinie robi się tak że najpierw owoce zasypuje się cukrem, zostawia na kilka dni a później alkohol. Zdarzyło się raz czy dwa że taka mieszanka zaczęła pleśnieć albo fermentować.

Odpowiedz
avatar metalurgia
1 1

@jass mojej mamie też się zdarzyło zrobić nalewkę z pleśnią. Myślę że, jest kilka powodów 1. Nieszczelność pojemnika 2. Jak najpierw daje owoce i cukier a potem za jakiś czas alkohol to może się zdarzyć że jakiś owoc miał początki pleśni i się przeniosło dalej. 3. Brudne naczynia w których robi się nalewkę

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
4 4

Zgadzam się ze wszystkimi komentarzami i tymi o wspomnieniach biedy i tymi o planowaniu zakupów. Przez to że kiedyś mój dziadek żył w skrajnej biedzie (brak jedzenia nawet kilka dni) to na starość nabawił się otyłości cukrzycy itd. bo musiało być wszytko zjedzone. Moja koleżanka z pracy miała bardzo duży problem z planowaniem zakupów. Zwłaszcza że jak żyje sama a zakupy robi w markecie gdzie większość warzyw jej popakowana w gotowe porcje to większość jej się psuło. Próbowała planować posiłki itd. Pomogło dopiero jak zgłosiła się do dietetyka o rozpisanie diety, nie żeby schudnąć ale miała pełne ilości składników, posiłków i po 3 miesiącach nauki skończyły się maniakalne zakupy. Ale ona chciała. Z mamą może być trudno bo mama Twoja nie widzi że coś jest nie tak.

Odpowiedz
avatar irulax
5 5

Taka pozorna oszczędność ludzi starszych na jedzeniu to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie wiem skąd to się bierze, jakieś zmiany w mózgu postępujące z wiekiem? Jazda na kompletnie łysych oponach - bo on tylko do kościoła jeździ... Dwa razy w rowie a i tak musiałem sam opony kupić do jego samochodu i wymienić. K*, a jakby dziecko na poboczu "zdjął"? Winny Kwaczyński/Tfusku? Albo kran cieknący od dwóch lat z zacinającymi głowicami, albo... długo wymieniać. W moje wydatki zawsze wsadza nos. Miesiącami gęgał, że kupuję elektronarzędzia - w domu nie było NIC. Nawet śrubokręty to jakieś pordzewiałe szturgle. Nie miało znaczenia, że w dwa dni ogarniałem robotę która czekała latami na zrobienie, bo NE DA SIĘ, BO NE. Nowych butów/ciuchów roboczych cała szafa, bo ŚKODA, bo dla dzieci BEDZIE ! Za to wiecznie w złachranych szmatach. I nie ma znaczenia, że dzieci noszą trzy numery większe ciuchy. -------- Patrzę na starszych ludzi i się zastanawiam: jak można tak żyć z własnej woli? Żadnego własnego hobby. Żadnych wyjazdów bo ŚKODA. Cała wiedza o świecie pochodzi z TV. Cała masa rzeczy do zrobienia w domu - spokojnie w zasięgu starszego człowieka. Widać, że z nudów głupieje ale się nie weźmie... Chciałem czymś zainteresować, jakoś pobudzić - nieodłączne: NE. Albo udaje, że nie słyszy, albo ucieka... Bosz, daj mi lepszy humor, bo zszarganych nerwów nic już nie uratuje. ------ Słucham/czytam opinie znajomych - to chyba nie jest odosobniony przypadek. -------

Odpowiedz
avatar jan_usz
0 2

@irulax: Ten typ tak ma, ja mam w rodzinie domek letniskowy 50m2, brak ogrzewania, brak kibla w środku. Jak zaproponowałem że odkupię wszystkie udziały, zrobię szambo i ogrzewanie elektryczne na wypadek przymrozków to się odezwali że im nie przeszkadza, że muszą biegać do "sławojki", oni będą palić w starej kozie żeby ogrzać. No i każdy musi mieć swoje udziały na papierze w domku, mimo że jeżdżą raz na 5 lata napić się herbaty przy grzybobraniu. Oczywiście do napraw, czy choćby odkurzania nikt się nie pali.

Odpowiedz
avatar irulax
3 3

@jan_usz: Konkretnych przykładów takiego "myślenia" zapewne obaj moglibyśmy przytoczyć zatrzęsienie. Mnie przeraża taki sposób podejścia do życia. Wieczna bylejakość - jakby nie dało się zrobić raz a porządnie. Skrupulatne oszczędzanie grosików, gdy obok ucieka konkretna kasa. Brak przyszłościowego myślenia. Jakby coś upośledziło zdolność myślenia "przyczyna-skutek". Mówisz, tłumaczysz, rysujesz na kartce - ni wuja. Stanie się coś złego, po chwili robią to samo. Brak własnych zainteresowań - za to życie życiem innych. ----- Jak mówisz: ten tym tak ma. Przerażające dla mnie, że nie mogę tego zmienić. Np. zamiast oglądać jakiś polski zabytek w TV, można tam jechać i zobaczyć na własne oczy. Urlop = robota w domu typu remont. Będę się z ty grzebał miesiąc, podczas gdy ogarnięta ekipa zrobi w tydzień i to dużo lepiej. Majsterkowanie sprawia mi przyjemność, więc aż tak bardzo nie ciepię. Ale wpienia mnie takie podejście do życia. Potem wieczne narzekanie typu: "somsiad to ma - złodziej ebany", "na urlopiki jeździ nierób jeden"... itp. itd.

Odpowiedz
avatar szkitu
2 2

Oh boże, skąd ja to znam! U nas jest to samo, zamrażalka wyładowana mięsem, no bo było na promocji i jest o 1 zł tańsze niż normalnie to trzeba kupić i zamrozić (oczywiście zamrozić w jednym ogromnym kawałku, nie w kilku mniejszych i jak już to mięso jest rozmrożone to trzeba całe mięso zużyć, chociaż przyłapałam kilka razy rodziców na ponowne mrożenie rozmrożonych rzeczy! i skoro jest dużo mięsa, to przez tydzień jest taki sam obiad), wyrzucać coś po terminie? Przecież nie spuchło/nie śmierdzi/mocniej się przesmaży/ojciec zje (XD), mole w szafce z mąką/ryżem/kaszą? EEE to jest zamknięte tam na pewno nie ma larw, a później surprise, bo jednak mole wejdą nawet do zamkniętych paczek....od 4 lat nie jem obiadów rodziców, a za kilka dni się wyprowadzam - czekałam na ten moment bardzo długo....

Odpowiedz
Udostępnij