Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio pojawiło się tu kilka historii o rozmowach kwalifikacyjnych, Przypomniała mi się…

Ostatnio pojawiło się tu kilka historii o rozmowach kwalifikacyjnych, Przypomniała mi się opowieść mojego brata.

Jakieś 2-3 lata temu starał się o pracę jako konstruktor w firmie produkującej maszyny do branży stolarskiej. Wrócił z tej rozmowy na wpół zły, na wpół rozbawiony.
Jeszcze przed wejściem na teren firmy miał pierwsza przygodę - stróż przyczepił się do niego, że zaparkował na jednym z miejsc wyznaczonych dla gości, a powinien dla pracowników. Brat powiedział, że jeszcze nie jest pracownikiem, no ale "cieć na firmie jest drugi po prezesie", więc po wysłuchaniu wywodu stróża przeparkował auto dla świętego spokoju.

Potem przyszedł czas na rozmowę kwalifikacyjną. Dopóki rozmawiał ze swoim potencjalnym kierownikiem, czy też dyrektorem, wszystko było ok. Problem zaczął się kiedy do rozmowy wtrącił się główny prezes zakładu.
- No technikum elektroniczne, a studia mechaniczne (konkretnie mechanika i budowa maszyn ukończona na polibudzie warszawskiej). Coś się Pan zdecydować nie może...
Brat odparował, że to chyba dobrze, jeśli konstruktor ma wiedzę nie tylko o mechanice, ale też o elektronice. Prezes spostrzegł chyba swoją wtopę, bo szybko zmienił temat.

- No tak się przysłuchiwałem Pana angielskiemu, no nie jest on najlepszy, musiałby Pan podszlifować...
- Wie Pan, może i nie mam wzorowego akcentu i płynnej wymowy, ale w poprzednim miejscu pracy nie miałem problemów z dogadaniem się z klientami z zagranicy.
- No ale wie Pan, my mamy wielu poważnych klientów zagranicznych...

Tu nastąpiła litania, jaka to wspaniała firma, gdzie to nie sprzedaje swoich maszyn i za jakie sumy. To samochwalstwo trwało potem przez resztę rozmowy.
W momencie kiedy rozmowa doszła do tematu zarobków, spod stołu wyjechała bazuka - zaproponowano bratu 2300 PLN na rękę. Mówił, że w pierwszej chwili myślał, że się przesłyszał. Kiedy upewnił się, że to nie głupi żart, powiedział:

- Jak się wyjeżdża z naszego miasta w kierunku X, to po lewej jest taka stacja paliw "Y"...
- No kojarzę.
- Właścicielem jest kolegi szwagier. Rozmawiałem z nim ostatnio, i mówił, że szuka nowego pracownika. Zarobki u niego wynoszą ok 2700 PLN - zależnie od ilości przepracowanych nocy i weekendów. Nie wymaga on ani studiów, ani znajomości języków obcych. Wystarczy chęć do pracy i odrobina "ogarnięcia".
Pan krytykuje moje wykształcenie, mój angielski, opowiada jaka to Pańska firma nie jest prężna i wspaniała, ilu to poważnych klientów za granicą ma, a proponuje Pan 2300? Że tak spytam wprost - nie wstyd Panu?

Tu "Janusz" się zapowietrzył, zaczął opowiadać dyrdymały o możliwościach rozwoju, zdobywaniu doświadczenia.
Brat odparował, że możliwością rozwoju się nie naje ani rachunków nie opłaci, i że dziękuje za poświęcony czas (chociaż na końcu języka miał "zmarnowany"), po czym wyszedł.

by ~tonyhawk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar voytek
18 18

jakby Twoj brat był porządny to by jeszcze dopłacił Panu prezesowi aby go zatrudnił! ;) nie wstyd mu? trzeba wspierać lokalnych przedsiebiorcow!

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
13 13

Szczerze powiedziawszy, to bałbym się korzystać z usług zakładu, gdzie konstruktorowi płacą 2300 zł. Konstruktor, który zgodziłby się pracować za taką stawkę, jest zdesperowany, głupi albo zwyczajnie kiepski w swoim fachu. A Janusz biznesu jest kompletnym półgłówkiem, jeśli proponuje taką stawkę komuś na tym stanowisku.

Odpowiedz
avatar Kaskarzyna
7 11

Kilka lat temu szukałam dodatkowego źródła dochodu. Jestem po 2 kierunkach na ASP, podyplomówce pedagogicznej, prowadziłam autorską pracownię w Liceum Plastycznym, przygotowywałam- z pozytywnym skutkiem do egzaminów wstępnych na ASP itd Umiem i uwielbiam dzielić się wiedzą. Postanowiłam zacząć współpracę ze znaną, drogą, prywatną szkołą rysunku w dużym mieście. Wymagania konkretne, test wiedzy i umiejętności praktycznych przeszłam...i tu dochodzimy do finansów. Zaproponowano mi 15zł za godzinę. Nie pamiętam czy netto czy brutto bo mało nie udusiłam się ze śmiechu. Dla porównania sprawdziłam ile za zajęcia płaci kursant- za blok 4godzinny w grupie ok 12 osobowej 150zł. Do tej pory nie wiem, kto decyduje się tam na pracę i jaki jest finalny poziom kształcenia

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 11

@Kaskarzyna: taką samą stawkę godzinową zaproponowała mi jakaś bardzo prestiżowa i droga szkoła językowa, kiedy szukałam pracy podczas studiów. 15 zeta za godzinę było żenującą stawką już w 2003 r. i to dla studenta.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@Crannberry: rozpoczelam studia w 2004 i pracowalam za 4,20/godzine, brutto- co prawda byly to prace typu sklep, gastronomia, a nie szkla jezykowa, ale blagam... w 2012 racowalam w informacji turystycznej, obslugujac klientow w 3 jezykach w mowe i pismie, placili 8 zl/h w miescie wojewodzkim jak Cie lubie, tak nie wprowadzaj ludzi w blad, 15 zl to byla wtedy zlota stawka, nie zenujaca

Odpowiedz
avatar tomatek
1 5

@Crannberry: 15zł/h stawką żenującą w 2003? Żarty sobie robisz? Nie tylko historie masz zmyślone, ale i komentarze?

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 9

Chciałabym mieć taką samoocenę i pewność siebie jak Janusze biznesu, którzy zapraszają na rozmowę anglistę i „sprawdzają jego angielski”, samemu się tym językiem nie posługując.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Crannberry Wątpię, żebym kiedykolwiek szukał pracy w Polsce, ale jakby z jakiegoś powodu do tego doszło i taki Janusz będzie sprawdzał mój angielski, to być może pogadam z nim po angielsku i zobaczymy, ile zrozumie. Obawiam się, że niewiele.

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
9 9

Na rozmowie rekrutacyjnej, w "Noma Solutions - software house", zadano mi pytanie, czemu chcę u nich pracować. Powiedziałem szczerze, że poszukują programisty, a ja jestem programistą, no i tyle. Rozmówca powiedział mi, że jestem krnąbrny... I zakończył spotkanie. Potem dostawałem kilka ofert pracy od nich, ale od razu odrzucałem je, bo nie mam czasu na gadanie po próżnicy.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
3 3

@kojot__pedziwiatr przecież kandydat wcale się nie zgłasza na rozmowę dlatego, że spełnia jakieś tam oczekiwania i potrzebuje kasy na życie, nie wiedziałeś? Chodzi przecież tylko o możliwości rozwoju i inne wzniosłe idee :D

Odpowiedz
Udostępnij