Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sąsiad (Zenek) dzisiaj wyprowadził mnie ostatecznie z równowagi. Tytułem wstępu: mam kilkumiesięcznego…

Sąsiad (Zenek) dzisiaj wyprowadził mnie ostatecznie z równowagi. Tytułem wstępu: mam kilkumiesięcznego owczarka, który nie toleruje żadnych żywych stworzeń poza człowiekiem i suczką przybłędą, która go wychowała.
Sąsiad ma kilkadziesiąt kur na teoretycznie ogrodzonym podwórku. Teoria polega na tym, że podwórko jest ogrodzone, ale kury mogą swobodnie przejść pod płotem lub bramami wjazdowymi.

Nasze posesje oddziela droga gminna.
Od ładnych kilku lat zwracamy sąsiadowi uwagę na kury, które przychodzą na nasze pole, wydzierają doły i to dosłownie do pół łydki, przelatują przez płot wysokości 1,5 metra i niszczą warzywa w ogrodzie. Nikt nie miałby uwag do sporadycznych przypadków, bo rozumiemy, że to ptak, zdarzy się mu zaplątać, przeskoczyć. Ale nie kilka razy dziennie po 20-30 sztuk od świtu do kompletnych ciemności. Można powiedzieć, że ciężko ptaka upilnować, ale dziwnym trafem na jego uprawach kury są natychmiast przeganiane, czyli ktoś tego pilnuje.

W tym roku posadziłam kilka drzewek owocowych. Tego samego dnia ziemia wokół była wydarta do samych korzeni. Trawę muszę kosić wykaszarką ze względu na doły. Borówce tak wygrzebały w ubiegłym roku korzenie, że kilka krzaków uschło.

Zwracanie uwagi pomagało na dzień lub dwa.
Moja mama nie wytrzymała nerwowo i "upolowała" matkę Zenka. Wygarnęła co myśli o dewastacji naszych drzewek i ogródka oraz ostrzegła, że jeśli jakakolwiek kura przeskoczy na nasze podwórko, to nie będziemy ganiać za psem. Nie ma zamiaru ratować ptaka, bo raz, że pies biega jak błyskawica, to jeszcze jest ponadwymiarowo potężny i nie utrzyma 60 kilowego zwierza.

I usłyszała genialną radę: obłóż korzenie drzewek jakimiś kamieniami, a psa uwiąż na łańcuchu. Czyli moje drzewka, na mojej posesji i mojego psa na moim podwórku ja mam pilnować przed jej kurami! Nie powiem, żyłka mi prawie pękła i zapowiedziałam rodzicielce, że kur szkoda maltretować, ale jak jakaś wskoczy na ogródek, ma nie latać za psem, tylko niech futrzak robi co chce.

Dziś, wracając ze spaceru z psiakami, natknęłam się oczywiście na kury Zenka grzebiące w rowie i na polu. Na nasz widok w panice usiłowały przecisnąć się pod bramą i w końcu z wrzaskiem pobiegły za stodołę Zenka.

I oto słyszę gwałtowne klapotanie gumofilców, zza muru wybiega Zenek. Z awanturą, że znowu ten pies, że mi tu nie wolno chodzić, że pies powinien być zamknięty w kojcu. Tego było mi już za dużo. Zbieram opierd...l za jego kury, które niszczą zboże na moim polu, będąc na publicznej drodze z psem kulturalnie prowadzonym na smyczy! Przypomniałam mu, że to droga gminna, pole moje, pies na smyczy i ptaka nawet nie dotknął, kury jego i to kury powinny być w klatce zamknięte. A jak się nie zgadza z takim poglądem to możemy wezwać policję, która mandatem wytłumaczy, jak należy zabezpieczać zwierzęta gospodarskie. Teraz czekam, czy on wezwie policję, bo też się odgrażał. Może wreszcie będzie z ptakami spokój, bo dusigrosze z sąsiadów niesamowici i każda złotówka jest kilka razy oglądana przed wydaniem.

Sąsiedzi

by luska
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
15 15

A już myślałam, że owczarek upolował ze trzy kury na rosół... Ech, chyba jednak za bardzo go pilnujecie...

Odpowiedz
avatar ZawszeRacja
5 9

Może wreszcie będzie z ptakami spokój. Nie chcę Cię martwić, ale nie będzie. Czasami przemoc jest najlepszym rozwiązaniem.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 8

nie będzie spokoju, dopóki sąsiad nie poobcina kurom skrzydeł, żeby nie skakały i nie wzmocni ogrodzenia, żeby nie chodziły do was.

Odpowiedz
avatar Ata11
7 7

@marcelka: Nie bądź brutalna - wystarczy przyciąć lotki (pióra w skrzydłach), co jakiś czas. Ale po co? skoro kury u Was mają się wyżywić - jakaż oszczędność...

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
7 7

@Ata11: ja też mam nadzieję, że to obcinanie skrzydeł to skrót myślowy i że chodziło jej o pióra lotki ;-)

Odpowiedz
avatar marcelka
6 6

@clockworkbeast: @ata11: tak, chodziło o lotki/końcówki piór; nie jestem aż tak biegła w kurzej anatomii, skrótowo się u mnie mówiło "przyciąć skrzydła", ale chodzi tylko o pióra, i uspokajam wszystkich - nie jest to proceder krwawy ani dla kur bolesny ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
-3 3

Raczej szczeniak nie waży 60 kg.

Odpowiedz
avatar luska
2 2

@Balbina: o szczenięctwie nie waga świadczy a wiek. Jakieś wyjątkowe bydlę się mi trafiło, bo już mu niewiele brakuje do bernardynów. Najlżejszy i najchudszy z moich Benków ważył 60 kilka kilogramów. Nawet u weterynarza stwierdzili, że jakiś molos się trafił. Do tego długowłosy, więc gabarytowo jeszcze potężniej wygląda, a dopiero nabiera masy mięśniowej. Gdy stanie na dwóch łapach jest prawie mojego wzrostu, czyli ma około 155 cm.

Odpowiedz
avatar Balbina
0 0

@luska: Tak,ale to jest owczarek a one dochodza do wagi 40 kg (plus minus)w wieku dorosłym i to raczej psy nie suki. Cyt"mam kilkumiesięcznego owczarka"

Odpowiedz
avatar luska
0 0

@Balbina: dokładnie 9 i pół miesiąca. Pies. 42 kg miał w wieku 4 i pół miesiąca. Ogólnie jest potężny jak na owczarka. Nawet weterynarz to zauważył, ale twierdzi, że takie molosy wśród owczarków się zdarzają. Najbardziej weta zaskoczyła długość ogona, który ciągnie się po ziemi. Matkę mojego Nerona widziałam. Pies jak pies. Nie była drobna, raczej gabarytowo do samca, a nie suki podobna. Po ojcu mam w rodowodzie jakiegoś czempiona, ale mi na tym nie zależało. Od właścicielki wiem tylko, że moje psisko jest kolorem podobne do tatusia. Jeśli tatuś był duży i mamusia całkiem spora, to być może jakiś gen molosa sie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

dziwi Cie to w kraju, w którym wypuszcza się luzem domowe KOTY? polecam wytresować psa, żeby s*ał u sąsiada, pod samym wejściem najlepiej

Odpowiedz
avatar iks
8 8

Zamontuj kamery bo inaczej sąsiad jak choć jedna kura padnie to psa zatruje.

Odpowiedz
avatar Fahren
3 5

Wiatrówka. Kurom krzywdy nie zrobi (może siniak, ale przez pióra to wątpię), ptactwo przestanie przyłazić, a sąsiadowi (czy policji jak wezwie) można gadać, że drobiu się tam nie spodziewaliście, bo nie hodujecie, a że sam podszedł na linię strzału, to wina ich właściciela

Odpowiedz
avatar Meliana
2 2

@Fahren: Po pierwsze - chyba nigdy nie strzelałeś z prawdziwej wiatrówki. Po drugie tłumaczenie w stylu "ojej, zastrzeliłem żubra?! Na dzika polowałem, też kudłaty, no kto by się rozeznał... Z resztą nie moja wina, sam podszedł na linię strzału..."

Odpowiedz
avatar Fahren
-1 1

@Meliana: Strzelałem. Reszta się zgadza i... jak widać - działa

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
3 3

Jak ma być policja to może zamontuj sobie kamerę, żebyś miał dowód, że jego kury ci włażą na posesję? Bo bez dowodów policja nic nie zrobi.

Odpowiedz
avatar Meliana
2 2

Jeśli ogród/sad/pole, czy co tam macie, są ogrodzone w sposób uniemożliwiający psu wydostanie się, to możecie go puszczać luzem i żadne konsekwencje za zaduszenie sąsiadowi kur was nie spotkają. Jeśli nie są ogrodzone... no to się robi problem. Można go rozwiązać legalnie, poprzez sąd, który może za jakieś 5 lat wlepi sąsiadowi jakiś mandat, a może odstąpi od wymierzenia kary ze względu na niską szkodliwość czynu, albo można rozwiązać go skutecznie, wysypując odpowiedni "nawóz" i uprzedzając o tym sąsiada przy świadkach. No tylko ptaków wtedy szkoda. Możesz też pojechać po bandzie, ustawiając żywołapki z odpowiednią przynętą, ptactwo wziąć w jasyr i sprzedać je na najbliższym targu (bo mogę się założyć, że nie są zgłoszone ani zaobrączkowane, więc nikt nie udowodni, że są "bardziej mojsze niż twojsze"), tylko licz się w tym przypadku z odpowiednią "sławą" na wsi ;)

Odpowiedz
avatar luska
5 5

@Meliana: podwórko jest zabezpieczone i akurat tym się nie martwię. Szkoda mi tylko ptaków, które zapłacą cierpieniem za głupotę właściciela. Poza podwórkiem pies zawsze jest na smyczy. Z tym, że mnie słucha a pozostałych traktuje jak dodatek do smyczy I ciągnie tak, jak mu się podoba, czyli w wybranym przez siebie kierunku i z siłą dobrego konia. Z tego powodu tylko ja chodzę z nim na spacery. Truć kur też nie zamierzam, ale tym "nawozem" przypomniałaś mi sytuację z ubiegłego roku, kiedy drzewka podsypałam prawdziwym nawozem z mikroelementami. Kury sąsiada znikły w cudowny sposób. Wreszcie kiedyś sąsiadka zapytała co to za trutkę i na co wysypaliśmy. Chyba nie do końca dowierzała, bo ze 2 tygodnie był spokój. Twierdziła, że chyba kłamiemy, bo jej jakoś kury słabo się niosą i wyglądają na chore. Z drugiej strony, jeśli zeżarły ten nawóz to pochorować też się mogły. Łapać i handlować nie mam zamiaru. Za blisko targowisko i wszyscy się znają. Że nie pozna czyja kura, to więcej niż pewne. Ostatnio już druga przykleiła się do moich. Ja rozróżniam tylko po stopniu oswojenia, bo moje można po prostu zbierać spod nóg. Jej uciekają od człowieka. Kiedyś przyszła zapytać, czy policzyłam swoje, bo jej jedna zniknęła. I była szczerze zdumiona, że nigdy nie liczę. Ona robi to codziennie wieczorem. A kury jej giną przez to włóczęgostwo. Na około mamy dużo lisów i jastrzębi oraz kręci się na pół zdziczały pies, którego moja druga sąsiadka próbuje dożywiać i oswajać. Na szczęście chwilowo będzie spokój, bo od wczoraj obowiązuje nakaz trzymania ptaków w zamknięciu że względu na ogniska ptasiej grypy. Jak zobaczę, że dalej wyłażą, zgłoszę do weterynarii. To akurat najbardziej szybki sposób na reakcję jakichś służb. Jak pisałaś, sąd będzie się z tym kotłował latami i na 100% umorzy. Był u nas przypadek, gdy ludzie walczyli z właścicielem krów i świń, które chodziły po okolicznych plantacjach i wszystko niszczyły. Nie pomogły nawet ataki byków i macior na ludzi. Każdy tylko rozkładał ręce.

Odpowiedz
avatar sapphire101
1 1

A ja myślałam, że takie Zenki, a raczej Halyny to tylko u mnie. Sytuacja podobna - świeżo posiane zboże wyżerane przez radośnie biegające kurki Halynki, rozkopana droga, wygrzebane sadzonki krzewów i tak dalej. Prośby i groźby nie pomagały. Nawet to, że jedna kura zakończyła swój żywot bo nażarła się jakiegoś nawozu nie wystarczyło. Okazało się jednak, że "trafił swój na swego" tj. sprawa rozwiązała się przy udziale (nieodpowiedzialnego swoją drogą) sąsiada. Sąsiad ma psa, pies typowo myśliwski - wielokrotnie zdarzyło się mu biegać wesoło (psu, nie sąsiadowi) po cudzych podwórkach - i zdarzyło się również, że pies trafił na kury, zażywające akurat wolności na łonie natury. Tym sposobem, ujrzałam czworonoga radośnie merdającego ogonkiem, wracającego ze „zdobyczą” w pysku na swoje podwórko. Sąsiadka ilekroć kury wypuszczała, to jakaś nie wracała z tychże wojaży. Później tylko słyszałam narzekanie, że ostatnio to jej „strasznie kury giną” i skończyło się wypuszczanie zwierząt samopas. Żeby nie było – nie pochwalam tego i uważam, że sąsiedzi są siebie warci. I tylko tych kur szkoda.

Odpowiedz
avatar luska
0 0

@sapphire101: na moich sąsiadów to nie działa. Co jakiś czas kury są łapane przez lisy i jastrzębie. Ostatnio przez błakającego się bezdomnego psa. Spokój trwa góra 2 dni. Na polu sąsiada pojawiają się strachy na wróble, sąsiedzi chodzą po krzakach i szukają zaginionych kur, po czym wszystko wraca do normy, czyli nienormalności.

Odpowiedz
avatar TheDoctor
0 0

Za bardzo tego psiaka pilnujecie. Jakby im się dwie-trzy kury zawinęły z tego łez padołu, to by im portfel przypomniał, że za to żarcie którego teraz nie muszą wykładać to może jakąś siatkę da się kupić... Informacja na płocie i furtce, że agresywny pies. Zgłoszenie jeden, drugi, trzeci raz - że kury sąsiada wam biegają po obejściu (przez dwa ogrodzenia i ulicę!), żeby był ślad papierowy, że zgłaszaliście i informowaliście sąsiada po ludzku: jak kur nie upilnuje, to jednego dnia mogą być na rosół. Z zabezpieczonym śladem papierowym, jednego dnia po prostu oddalcie się z domu i zostawcie pieska sam-na-sam z ptactwem. Pies na swoim może biegać jak chce, przecież, i to nie jest wasz obowiązek aby kur SĄSIADA pilnować.

Odpowiedz
Udostępnij