Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem otyła. Ważę już ciut mniej niż 100 kg przy 166 cm…

Jestem otyła. Ważę już ciut mniej niż 100 kg przy 166 cm wzrostu. I wiecie co mnie najbardziej irytuje? To, że za każdym razem jak pojawię się u moich rodziców jest porównywanie do ich znajomych. Ich kolega zrzucił 30 kg w 4 miesiące? Super pozazdrościć woli, ale to nie zdrowe. Ich koleżanka schudła przy użyciu super ultra drogich koktajli? Wspaniale, ja po prostu wolę jeść co lubię i liczyć kalorie.

Tak jestem na diecie, wiem 7 kg w 4 miesiące to nie jest mega wynik, ale powoli do przodu.

Nie wiem czemu wszyscy oczekują, że zrzucę lata zaniedbywania siebie w ciągu krótkiej chwili.

by ~Obesse
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Nieswiadoma
18 18

Gratulacje zrobienia pierwszego kroku! Powodzenia i wytrwałości życzę :)

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
11 13

Zrzucaj powoli. Tamci może zrzucili sporo kilogramów w krótkim czasie, ale nie pokazują znajomym obwisłej skóry która została. Także powodzenia - ja też chudnę powoli, ale zdrowo :)

Odpowiedz
avatar siderius93
0 0

@Tajemnica_17: Nic dodać, nic ująć

Odpowiedz
avatar irulax
11 11

Jest ok. Najgorsze w tym całym cyrku jest: 1. trzeba się kontrolować już do końca życia (zmiana stylu życia) 2. "życzliwi" z otoczenia. Wiedzą, że człowiek jest na diecie a potrafią zmuszać do jedzenia na siłę. O, paĆ, jakie fajne ciasto upiekłam specjalnie dla ciebie. Wsypałam tylko trzy kilo cukru, dwa masła i wlałam 2 litry śmietany "trzydziestki". Nie oszukuj, że ci zaszkodzi. A ja się tak starałam...

Odpowiedz
avatar Meliana
13 13

@irulax: ad 2) Tylko że często bywa tak, jak w tym powiedzeniu - że "jak się nie obrócisz, dupa zawsze z tyłu". Znajomy przeszedł na dietę. Nie chciał przyjść nawet na kawę, "żeby go nie kusiło". W końcu dał się namówić na grilla - co ja się naszukałam zamienników, jakieś szaszłyki drobiowe, bakłażany, cukinie, ręcznie robione sosy, żeby nie wyskoczyć z ketchupem i majonezem, domowa lemoniada... A on na dzień dobry - "a karkówa gdzie?". I to nie był żart. Był autentycznie zawiedziony. Koleżankę też taką miałam. Truła mi o diecie na okrągło, a jak spotkałyśmy się na kawie, to ja zamówiłam sorbet owocowy żeby nie wodzić jej na pokuszenie, a ona? Szarlotkę z lodami i sosem malinowym. Wiesz, nie żebym zaglądała komuś do talerza, czy wypominała, ale po kilku takich akcjach jakoś już nie widzę powodu, żeby przejmować się cudzą "dietą" bardziej, niż sam zainteresowany i nie stawiać na stół np. sernika, na którego mam dziką ochotę, tylko dlatego, że ktoś się odchudza.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
11 11

@Meliana: ja mam zasadę - dieta w domu. Jak gdzieś idę jem normalnie - ot takie ustępstwo. Jeśli idę na grilla, urodziny czy znajomymi do kawiarni czasem omijam jakieś posiłki, żeby kalorie się w miarę zgadzały.

Odpowiedz
avatar digi51
8 8

@Meliana: Nie ma co się dostosowywać do cudzych diet. Raz, że sama nie raz nie dwa na diecie byłam i serio od odpuszczenie sobie raz na jakiś czas wbrew temu, co twierdzą niektórzy to niweczy całej diety, dwa, mi to robiło nawet dobrze psychicznie, bo jeśli ktoś od lat objada się rzeczami typu karkówka czy sernik każdego dnia, to z dnia na dzień nie przestawi się na grillowaną cukinię i bezcukrowe koktajle. Może na kilka dni, tygodni? Ale prędzej czy później dopada go chęć zjedzenia czegoś niezdrowego i o ile odbywa się to w sposób kontrolowany (na zasadzie "dziś grill u znajomych, zjem kawałek karkówki") to jest ok, ale jeśli "głód" na niezdrowe dopadnie znienacka to człowiek wepchnie w siebie pizzę, chipsy, hamburgery, zapije colą, a na deser 3 czekolady. I wtedy serio czuję się do dupy ;)

Odpowiedz
avatar Meliana
3 3

@Tajemnica_17: @digi51: Też byłam na diecie i rozumiem ideę i sens "cheat day". Chodzi o to, że nie wiem czasami, jak mam się w takiej sytuacji zachować. Bo z jednej strony, jeśli ktoś kreuje mi się nieomal na trzeźwiejącego alkoholika, to staram się podchodzić do tego poważnie, żeby nie być tą "życzliwą", którą opisuje @irulax. Z drugiej strony, jeśli ten sam "trzeźwiejący alkoholik" na spotkaniu wypala z pytaniem "gdzie flaszka?", albo sam wyciąga zza pazuchy i polewa, to zaliczam poważnego, jak to się mówi, mindfucka. Stąd mój wniosek, że "jak się nie obrócisz... etc." Bo jeśli potraktuję takiego odchudzającego się poważnie, to wychodzi na to, że robię z siebie łosia. A jeśli w stylu "dobra, dobra, chodź na kebsa", to jestem "życzliwa" i chcę zrujnować wszelkie wysiłki.

Odpowiedz
avatar Etincelle
5 5

@Meliana: ale piekielność tych życzliwych polega chyba na naciskach, a nie na samej propozycji. Znaczy, dziwne by było, gdyby ktoś się obrażał o dialog typu: - Zjesz ciastko? - Nie, dieta. - Okej. Więc sama propozycja kebsa, moim zdaniem, w porządku. Przecież też nie masz obowiązku pamiętać wszystkich aktualnych preferencji żywieniowych znajomych.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 1

@Meliana: A nie, spoko. To, że ktoś tam jest na diecie nie oznacza, że nie może wjechać na stół sernik, karkówka i sałatka Milion Kalorii, tylko rzecz w tym, żeby nie obrażać się i nie spazmować, kiedy ta osoba na diecie wyżera tylko pomidory i dekoracyjne różyczki z rzodkiewek. :D A często ludzie właśnie z tym mają problem, "bo ja się tak napracowałam, starałam, a ty nie jesz". No, a czy to ja kazałam stać pół dnia przy garach?

Odpowiedz
avatar Mavra
3 3

Gratuluję, oby tak dalej i zlewaj ich, ty wiesz swoje

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

Im wolniej zrzucasz wagę - tym mniejsza możliwość efektu jojo. Ale też większa szansa na rezygnację z "projektu". Bo okres chudnięcia jest długi, na początku efekty są mało widoczne, niewiele osób coś zauważa na co dzień, a to potrafi zniechęcić. Na moje oko - powinnaś zrzucić jakieś 35 kg. W obecnym tempie chudnięcia zajmie ci to jakieś... niecałe dwa lata. Dasz radę? Nie uznasz w pewnym momencie, że - w zasadzie - 15 kilo to i tak sporo, więc wystarczy? No, ale jeśli wytrwasz, prawdopodobnie nadmiar kilogramów zgubisz po drodze już na zawsze.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
7 7

@Armagedon: Pozwolę sobie sprostować, bo żywienie i odchudzanie to mój konik. Tak w zasadzie to wystarczyło by, gdyby autorka schudła poniżej 69 kilogramów, co oznacza, że od początku diety powinna zrzucić 31 kilogramów, więc zostało jej już tylko 24. Brzmi optymistyczniej? Poza tym w takim zdrowym odchudzaniu uznaje się takie dwa kroki milowe - utratę 5% masy ciała i 10% oraz utrzymanie tego, jeśli to się uda to należy uznać swój sukces. Autorka pierwszy już zrobiła, a drugi to pewnie jedynie kwestia czasu. W takim razie pozostaje jej pogratulować i życzyć powodzenia! A odnośnie zniechęcania... skuteczne leczenie dietetyczne otyłości polega na zmianie nawyków żywieniowych i nauczeniu się tych poprawnych. Ciężko się zniechęcić do chudnięcia, gdy wejdą już w krew, a utrata wagi jest jakby efektem ubocznym ;-)

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 6

Świetne podejście! Powoli do przodu, aby uniknąć efektu jo-jo. Trzymam kciuki!

Odpowiedz
avatar PiekielnaOla
4 4

Abstrahując od historii: zapomnij o diecie 1200 kcal. Ja jestem na deficycie, ułożonej diecie od dietetyka pod względem różnych chorób. Nie chodzę głodna, porcje mam solidne, 5 posiłków, 1800 kcal i w 4 tygodnie kilogramów mniej. Godzinne spacery z psem do tego. Wszystko da radę, tylko trochę cierpliwości. I silnej woli.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 1

@PiekielnaOla: Łojezuuu, ile by można zjeść dobrości... :D Ja przy odchudzaniu dorobiłam się takich zaburzeń odżywiania, że jeżeli zjem ponad 1300 kcal, to już mi się wydaje, że z powrotem tyję. Co jest totalną bzdurą i niby to wiem, no ale weź głupiemu przetłumacz.

Odpowiedz
avatar Nulini
1 1

@eulaliapstryk: nie jesteś sama ;) Ja jak zjem coś niedobrego, typu pizza, burger czy inny fast food, to od razu oczyma wyobraźni widzę, jak mi brzuch rośnie...

Odpowiedz
avatar Neomica
8 8

Z tym efektem jo-jo to nie do końca tak. To nie jest jakieś magiczne zjawisko, które dopada każdego kto za szybko chudnie. To po prostu powrót do starych nawyków i ponowne tycie. Jeżeli ktoś się ogarnie i nie wróci do przyzwyczajeń a pozostanie na zbilansowanej diecie to go jojo nie czeka i nieistotne jak szybko schudł. Fakt, że niektórym długie chudnięcie może pomóc przyzwyczaić się do nowych nawyków ale jeśli wróci do dawnego odżywiania to i tak przytyje. Szybkie tempo jest groźne z innego powodu o którym się rzadziej mówi. Szybkie odchudzanie wykańcza wątrobę. Cały ten uwolniony spalaniem tłuszcz z toksynami musi zostać przez nią odfiltrowany, Paradoksalnie skutkiem chudnięcia może być stłuszczenie wątroby. Lepiej wolniej.

Odpowiedz
avatar Mavra
4 4

@shpack: Czyli według ciebie istnieja jedynie 2 tematy do rozmów?

Odpowiedz
avatar Nulini
2 2

Gratuluję -7kg i trzymam kciuki za dalszą walkę!!! Ja mam 165cm wzrostu, najwięcej ważyłam 96kg. Obecnie 58kg, ale między tym 96 a 58 jest... 10 lat i jedna ciąża po drodze ;) Co prawda żałuję, że tak późno się zabrałam za siebie, ale teraz jestem tak szczęśliwa sama ze sobą, jak nigdy i tego samego Ci życzę! :)

Odpowiedz
avatar niemoja
0 0

Na moje oko to rodzice nie robią porównań, tylko stosują "motywację afirmacyjną": temu się udało, tamtemu się udało i kolejny tez odniósł sukces. To takie psychiczne wsparcie, w razie gdybyś złapała jakiegoś "doła" i chciała zrezygnować (co w realu dość często się zdarza).. Innymi słowy: "myśl pozytywnie, a osiągniesz cel".

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

brawo :) oby tak dalej nie wierze, ze ten od 30 kg w 4 miesiace nie ma np. zwisow...

Odpowiedz
avatar mariachi77
0 0

7 kilogramów w 4 miesiące to dobry wynik. Jeszcze lepszym byłoby 4 kilogramy w 4 miesiące lub 2 kilogramy w 4 miesiące (zależy od wieku, Wyższy wiek - mniej kilogramów miesięcznie). Jest szansa, że po zaprzestaniu odchudzania waga pozostanie, lub wzrośnie minimalnie. Żadne 15 kilogramów w 2 tygodnie nie działa, chyba że w obozie koncentracyjnym.

Odpowiedz
Udostępnij