Na korporacyjnej przewie kawowej licytowaliśmy się ze współpracownikami kto wyleciał z rozmowy kwalifikacyjnej za głupszą rzecz. W tym lokalnym rankingu wygrała jedna z dziewczyn.
Haerowiec na sam koniec luźno zapytał ją o zainteresowania. Odpowiedziała że dzieła Monty Pythona. Rozpromienił się:
- Ooo, to też moje ulubione! Wszystkie oglądałem. A jakieś inne hobby?
- Golf, masturbacja i duszenie zwierząt.
W haerowca jakby piorun strzelił. Poczerwieniał, wstał i zaczął ją opier... że żarty sobie robi, jest wulgarna i co to w ogóle ma być. Nie zdążyła wyjaśnić, że zacytowała skecz Pythonów, bo wywalił ją za drzwi.
HRowcy to debile. Odnoszę wrażenie, że do tego działu trafiają najwięksi nieudacznicy i za cel życiowy stawiają sobie gnębienie kandydatów, by się wywyższyć i podleczyć kompleksy, co nierzadko szkodzi interesom firmy, bo taki idiota może odrzucić dobrego kandydata z odpowiednimi kwalifikacjami, tylko dlatego, że mu się subiektywnie nie spodobał. Najlepsza rozmowa kwalifikacyjna to taka z potencjalnym przełożonym, bez durnych pytań typu gdzie się widzisz za 5 lat albo jakim chciałbyś być zwierzęciem.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: Dziwnym trafem wszystkie rozmowy, które "położyłam, odbywały się ze "specami od HRu". Idealna nie jestem, ale jakoś nie miałam takich problemów gdy rozmawiałam bezpośrednio z moimi potencjalnymi przełożonymi. HRowcy, których poznałam, to byli głównie gówniarze z manią wielkości.
Odpowiedz@HelikopterAugusto @Bryanka Chyba mylicie HR z zawodowymi rekruterami. HR to się głównie sprawami pracowniczymi (w sensie papierkologią) wewnątrz firmy zajmuje. Raczej rzadziej niż częściej uczestniczą w procesach rekrutacji.
Odpowiedz@Mementomoris: To dziwne, że w moim przypadku przedstawiali się np. "Janusz Piekielny, taki i taki z działu HR"
OdpowiedzNie wiem, dlaczego pod każdą tego typu historią pojawia się taka sama dyskusja. HR to nazwa dziedziny, branży. Tak jak np. IT. Nie każdy człowiek w IT
OdpowiedzNie wiem, dlaczego pod każdą tego typu historią rozwija się taka sama dyskusja. HR to nazwa działu, branży. Tak jak np. IT. Nie każdy człowiek "w IT" zajmuje się tym samym. Tak samo w HR są różne typy stanowisk. Jeden ogarnia urlopy i benefity, inny załatwia wizy dla pracowników zza granicy, jeszcze inny jest rekruterem. Swoją drogą chyba jestem szczęściarą, ale jeszcze nigdy nie miałam rozmowy z rekruterem, a nie raz pracy szukałam. W mojej firmie, typowej dużej korpo, koledzy z HRu dzwonią do kandydata, żeby się upewnić, czy mówi po angielsku, dowiedzieć się, kiedy ewentualnie mógłby zacząć, umówić rozmowę i tyle. Max. 10 min gadki, a konretna rozmowa jest już z managerem. Nie spotkałam się nigdy z taką sytuacją, żeby jakiś rekruter nie mający nic wspólnego z danym stanowiskiem decydował, kogo zatrudnić. To faktycznie jakiś kosmos i zgadzam się, że taki zawód nie powinien nawet istnieć. Natomiast hejt na cały HR jest zupełnie bez sensu, bo ci ludzie mają całą kupę innych, pożytecznych zadań.
Odpowiedzgood night ring ding ding ding
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Oh dear we're back to that again. I don't know what to do when you do that!
Odpowiedz@Fenriss: Well do something. Goodnight. Ding-ding-ding-ding-ding,
Odpowiedzto sie chlopak popisal znajomoscia ulubionych skeczow xd na mnie dziwnie patrzyli jak na durne pytania typu "jakim zwierzeciem chcialabys byc" odpowiadalam w rownie idiotycznym tonie "dzdzownica, bo idzie, a lezy" (uzawam ten rodzaj pytan za modny w latach 90, a nic nie wnoszacy do rozmow, bo odpowiedzi mozna sie wyuczyc- co o niczym nie swiadczy; jak takie pytanie padalo, to juz wiedzialam, ze nie mam ochoty na wspolprace i pozwalalam sobie na zarty, nie zawsze zrozumiane )
Odpowiedz@bazienka: myślałam, że te pytania to urban legend, aż mnie samą jakiś rekruter spytał, z jakim zwierzęciem się identyfikuję. Jeszcze poprzedzając je wstępem, że zada mi teraz bardzo oryginalne pytanie, takie outside the box i wyciągające ze strefy komfortu. Z pokerową twarzą powiedziałam, że sową. A na pytanie dlaczego, odpowiedziałam: Bo jest mądra, w przeciwieństwoe do tego pytania
Odpowiedz@Crannberry: I co ten tytan intelektu na to odpowiedział?
Odpowiedz@Tolek: wymamrotał coś w stylu „ok, dziękuję” i zmienił temat. Ale ku mojemu zaskoczeniu dostałam propozycję pracy. Z której nie skorzystałam
OdpowiedzJakim chciałbyś być zwierzęciem? Już jestem, człowiekiem. Takich pytań nie miewam. Prędzej pytają się gdzie się widze za 5 lat. Kurde, w robocie. Najlepiej tej. Czasami pytają, czy aspiruję na Team Leadera. No nie bardzo, nie chcę nikogo poganiać i robić papierkowej roboty.
Odpowiedz@kojot__pedziwiatr: no właśnie 5 lat? a jaki mam termin wypowiedzenia ? na okresie próbnym - żaden; w pierwszym roku - miesięczny; to co oni mnie się pytają o 5 lat na przód?!?!
OdpowiedzMyślicie, że pytanie o zwierzę jest tragiczne? Dziewięć lat temu aplikowałam o pracę kelnerki. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej usłyszałam pytanie jakim byłabym dodatkiem na pizzy...
OdpowiedzPracowałem kiedyś w jednej firmie IT w dużym mieście gdzie szef na miasto naczytał się pierdół jak to Google lubi rekrutować i podobno sam czasem brał udział w rekrutacjach zadając pytania z czapy pokroju: Ile jest stacji benzynowych w mieście?
OdpowiedzO ile to jest prawdą. To wyjeżdżanie z takim tekstem do osoby której się nie zna, nie wie się o niej nic jest oznaką czystej głupoty. No nie wierzę że są na świecie tak głupie dziewczyny. Potraktowała kogoś jak kumpla po godzinie/dwóch rozmowy i się oburzyła że ktoś tego nie odwzajemnił. Serio, tak głupie łaski chodzą po świecie?
Odpowiedz@juzwos: incel alert ;p to po cholere klamal, ze widzial wszystkie skecze i tez jest fanem?
Odpowiedz@bazienka: pani to nie może być mądra, albo nikt pani jeszcze kultury nie nauczył 1) to że widział i jest fanem nie oznacza że je zna na pamięć 2) to że je zna na pamięć nie oznacza że używa cytatów na co dzień, a jeśli pozwala sobie na to, to nie oznacza że używa je w każdej sytuacji, nawet wobec nieznanych sobie osób 3) to że zna je na pamięć nie oznacza, że rozpoznaje je w każdym momencie życia, w każdej sytuacji, od razu, bez zastanawiania się 4) ktoś kto mówi że jest fanem czegoś nie musi znaczyć tego co my mamy na myśli jakby ktoś powiedział, że jest fanem braci Figo Fagot, a ja bym mu wyjechał z tekstem - mój przyjacielu rady mej słuchaj, żony nie szukaj po prostu ruchaj - to byłoby to wg pani taktowne i na miejscu, tak mógłbym do każdego, nawet nieznajomego powiedzieć, w każdej sytuacji?
Odpowiedz@juzwos: Nie przejmuj się nią. To mizoandryczka, ona wszystkich mężczyzn, którzy się z nią nie zgadzają wyzywa od incelów. Sama pewnie nie wie co to znaczy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2021 o 21:11
@Moloch: tak, zwlaszcza tych, ktorzy sa etatowymi icelami tej strony, generalizuja i wyzywaja kobiety od "glupich lasek" xd np. Moloch czy dzikidzik :) @juzwos: akurat w prostackich tekstach typu "ruchac" nie gustuje, ale fan powinien sie zorientowac, ze to cytat inaczej tylko udaje fana
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2021 o 22:46
@bazienka bo tylko szanowna pani ma jedyną poprawna definicję fana I każdy musi mieć taką samą. Jeszcze raz powtórzę bo widzę że Pani ma kłopoty z przyswajaniem wiedzy. Owa osoba pozwoliła sobie w sytuacji oficjalnej na niestandardowy żart po jednym zdaniu kogoś kogo pierwszy raz na oczy widziała. I jeszcze dziwne tłumaczenie, ale on mówił że jest fanem. Co z tego niemądra kobieto że mówił? Nie zna go, nic o nim nie wie, nie wie czy powiedział to przez grzeczność żeby rozluźnić atmosferę czy zna na wyrywki. No nic nie wie, ale się dziwi. To już daje przyzwolenie na potraktowanie innej osoby jak dobrego kolegi? Jak nie wiesz jak się zachować Zachowaj się kulturalnie
Odpowiedz