Znajome małżeństwo poinformowało, że jakiś czas temu przechodzili covid. Nie chcieli mi mówić wcześniej bo odwiedzamy się średnio raz w miesiącu. Według nich za bardzo panikuję w sprawie pandemii, bo nie chciałem przyjść na imprezę na 15 osób. Covid mieli na pewno (brak węchu i smaku), kolegi siostra i rodzice zdiagnozowali covid i byli na kwarantannie. Kolega z żoną nie diagnozowali bo chcieli pracować. Ciekawe ile osób zaraziła ta koleżanka fryzjerka...
covid
Musiałam się spotkać z koleżanką, a ona na spotkaniu mi mówi, że znajoma, którą widziała 3 dni wcześniej, ma covid. I nawet nie chodzi o to, że jakoś szczególnie boję się choroby, ale zwykła ludzka uprzejmość nakazuje unikania ludzi, gdy choruje się na coś zakaźnego (nie tylko covid, tak ogólnie).
Odpowiedz@Ohboy: przyjaciolka umowila sie z kolega na spacer, przychodzi, a facet po 15 minutach interakcji mowi, ze jego matka (z ktora mieszka) ma covid -.-'''
Odpowiedz@Ohboy: jak mnie to u ludzi wk...wiało nawet przed covidem. Wpada jakaś psiapsi, wybuziaczkuje na powitanie, a potem usiądzie i po godzinie chuchania na ciebie przyzna się, że w sumie to ma grypę i gorączkę. A ty właśnie zaczynasz nową pracę, albo masz jakieś podsumowanie półrocza i absolutnie nie możesz sobie pozwolić na L4
Odpowiedz@Ohboy: Byliśmy u znajomych z wizytą. Mija parę dni i kolezanka dzwoni że mają covida.Jak byliśmy u nich nie mieli zadnych objawów jak i nie wiedzieli że już są zarażeni. Zadzwonili żebyśmy mieli świadomość ze cos może być. Nie wiedzieli gdzie,kto i jak.Mimo że byliśmy dość długo razem na szczęscie nie załapaliśmy wirusa. Chyba że bezobjawowo.Ale dzięki tej informacji córce kazałam nie przychodzić a mąż do rodziców nie jeżdził przez dwa tygodnie.
Odpowiedz@Balbina: No i właśnie o to, kurczę, chodzi. Jak byłam mocno chora i zarażałam, to siedziałam w domu do czasu aż skończyłam antybiotyki i lekarz mi powiedział, że jest ok. Znajomi zostawiali mi zakupy pod drzwiami, bo nie chciałam, żeby ktoś tak się męczył, jak ja. Ale, jak widać, niektórzy mają to w nosie.
Odpowiedz@Crannberry: He,he,idę z małą córką do koleżanki. Otwiera drzwi i radośnie wita mówiąc: wejdż,wejdz,wiesz? mój synek ma różyczkę. Ja w tył zwrot i żegnaj. Noż kurka wodna.
Odpowiedz@Crannberry Plusem całego lockdownu jest to, że pracodawcy przestali naciskać, żeby chory pracownik przyszedł do pracy. Zwyczajnie się boją. Może nawet nie tyle samego Covida, co żeby w razie czego ktoś im się nie dobrał do... wiadomo czego. Skończyło się, że przychodził taki do pracy z grypą czy przeziębieniem, i zarażał innych. Ja unikam kontaktu z ludźmi, jak jestem przeziębiony. Jasne, że pójdę na zakupy, bo jeść muszę, ale nie odwiedzam znajomych, nie pójdę do knajpy (zresztą po co, jak nie mogę się napić zimnego piwa i zdarzają się przeciągi, przez co mogę się załatwić dużo gorzej) i przede wszystkim unikam kontaktu z dziećmi.
Odpowiedz@pasjonatpl: ja generalnie grypę przechodzę dość ciężko, więc w sezonie grypowym ograniczam życie towarzyskie, nie korzystam z komunikacji publicznej i tak dalej. U mnie dodatkowym plusem lockdownu jest to, że przeszłam pierwszą zimę w życiu bez żadnej infekcji. A odnośnie przychodzenia chorym do pracy, to w tym przodują Amerykanie. Wiem, że u siebie mają porypane zasady urlopowo-chorobowe, ale pracując w Niemczech, na niemieckiej umowie, gdzie mają 30 dni urlopu i L4 w zasadzie bez ograniczeń, i tak będą z grypą, gorączką i gilami do pasa przychodzić do firmy, bo im "etos pracy nie pozwala zostać w domu". Szkoda, że z zarażeniem połowy biura ich etos pracy już jakoś nie ma problemu
Odpowiedz@Crannberry To mamy ze sobą coś wspólnego. To dla mnie też pierwsza zima bez żadnej infekcji. A grypy czy przeziębienia też ciężko przechodzę.
OdpowiedzLudzie po prostu przestaja juz bac sie tej calej pandemii.Swoja droga mam bardzo rozrywkowa kolezanke, ktorej wiele razy zdarzylo sie przespac z przypakowo poznanymi mezczyznami bez prezerwatywy. Nigdy nie bala sie chorob przenoszonych droga plciowa, a covida sie boi. Juz nawet sie zaszczepila i od roku nie spotyka sie ze znajomymi. Choroby weneryczne nie maja takiego dobrego marketingu jak covid.
Odpowiedz@Italiana666: Po prostu o nich mówi się od dawna, a przynajmniej o AIDS, więc teraz już nie wzbudzają takiej trwogi, jak kiedyś. Po odkryciu istnienia wirusa HIV była przecież tragedia. To całkiem naturalne, że wraz z pojawieniem się leków, które całkowicie niwelują lub ograniczają (w przypadku AIDS) chorobę ludzie boją się ich mniej. Jak na COVID będzie skuteczne lekarstwo, to też się wszystko uspokoi.
Odpowiedz@Italiana666: Wiesz, z powodu choroby wenerycznej nie trafisz dusząc się pod respirator…
Odpowiedz@Italiana666: Choroby weneryczne nie przenoszą się drogą kropelkową i nie zarazisz się od samego przebywania w jednym pomieszczeniu z zarażonym.
Odpowiedz@janhalb: z powodu syfilisu moze dojsc do uszkodzenia systemu nerwowego, watroby czy nerek. Znam wiele osob po cowidzie i nikt nie byl pod respiratorem. Wiekszosc nie bylo nawet u lekarza. Znam tez kogos po rzeżączce i bez antybiotykow sie nie obylo. Ja wole covid niz syfilis.
Odpowiedz@Crannberry: ale tutaj chodzi o konsekwencje. Nie rozumiem jak osoba, ktora naraza siebie na choroby weneryczne tak boi sie wirusa podobnego do grypy.
Odpowiedz@Ohboy: ale AIDS nie da sie do tej pory calkowicie wyleczyc. Covid przyjdzie i pojdzie.
Odpowiedz@Italiana666: To fajnie masz. Ja znałem trzy osoby, które zmarły (osobiście znałem). W gronie rodzin bliższych i dalszych znajomych - łącznie 8 osób. Mój kumpel (rok młodszy ode mnie, duży, silny, "kawał chłopa") leży od 4 tygodni pod respiratorem i lekarze wcale nie są pewni, czy to przeżyje. Przeżywasz łagodnie? Chwała Bogu. Ale jak wiesz, że masz (albo że miałeś kontakt) i spotykasz się w tym czasie z ludźmi nie uprzedzając ich o tym, to jesteś… Nie dokończę, bo mnie moderacja wytnie. "Bez antybiotyków się nie obyło" - no straszne, jak przy zapaleniu oskrzeli. Znasz przypadek kogoś, kto w Polsce (czy generalnie w "pierwszym świecie") umarł na syfilis? Przecież ja nie mówię, że to lekka choroba - ale jej leczenie jest oczywiste, są konkretne leki, a jak jesteś chory - to raczej nikogo nie zarazisz, jak nie pójdziesz z nim do łóżka.
Odpowiedz@janhalb: Wcale nie uwazam, ze roznoszenie wirusow jest ok. Jak ktos jest chory na chorobe wirusowa to powinien siedziec w domu. Moja 11-letnia kuzynka przyniosla jakies przeziebienie ze szkoly. Polezala kilka dni w domu i ok. Najprawdopodobniej zarazila wujka, ktory zrobil test na covid i wyszedl pozytywny. Zona wujka i tesciowie, z ktorymi mial kontakt zdrowi. Rodzice i dziadkowie kuzynki zdrowi. 70-letni wujek trafil z zawalem serca do szpitala, gdzie zrobiono mu test na covid i byl pozytywny. Jego objwy to bol gardla i katar. Wujek juz jest dawno w domu i doszedl do siebie po zawale. Moja mama pracuje w domu starcow, w ktorym co chwile zdarza sie jakis przypadek covida. Do tej pory zmarla jedna staruszka. Moja mama chociaz miala kontakt z tyloma osobami, ktore mialy pozytywne testy, do tej pory pozostaje negatywna. Jej wspolpracownicy przechodza covid bardzo lagodnie. Zresza juz tam nikt nie wierzy w covida i dla zabawy testowali coca cole i okazalo sie, ze cola miala covida. Nie znam nikogo kto zmarl na syfilis, ale tez nie znam nikogo kto zmarl na covid. Wszystkie przypadki covidowe, ktore znam byly leczone witamina C. Wiec z mojej perspektywy syfilis pozostaje duzo gorszy. Nie jestem w stanie powiedzic dlaczego w twoim otoczeniu tyle osob umiera, a w moim nawet starsze osoby nie maja wiekszych problemow.
Odpowiedz@Italiana666: Nigdzie nie napisałam, że da się go wyleczyć. Wyleczyć da się większość innych wener, natomiast AIDS można zaleczyć tak, że ani się nie zaraża, ani się go nie odczuwa za bardzo. Myślałam, że już ludzie się dokształcili na ten temat i wiedzą, że COVID wcale nie jest porównywalny z grypą i może mieć długofalowe konsekwencje.
Odpowiedz@Ohboy: a ja myslalam, ze ludzie doksztalcili sie na temat grypy i tez wiedza, ze moze miec dlugofalowe konsekwencje: 'Powikłania po grypie są lekceważone, a niewyleczona grypa może nawet doprowadzić do śmierci. Zapalenie oskrzeli lub płuc, zapalenie zatok, zapalenie opon mózgowych to niektóre z możliwych powikłań, jakie mogą wystąpić po przebytej grypie.'
Odpowiedz@Italiana666: Zrozum: na tym właśnie polegają dwa największe problemy z tą chorobą: Pierwszy - że 80% osób przechodzi ją albo bardzo łagodnie albo prawie bezobjawowo. "Problem" oczywiście nie polega na tym, że przechodzą łagodnie (to akurat plus) - ale na tym, że mnóstwo ludzi nie wie, że to ma - i zaraża innych. Drugi - że dopóki dana osoba nie zachoruje, nie wiesz, jak będzie to przechodziła. W gronie kilkunastu moich najbliższych znajomych większość już przechorowała. Spora część łagodnie, trzy czy cztery osoby - dosyć ciężko, ale bez konieczności jechania do szpitala… I jeden kolega, jak napisałem, wciąż jest "zawieszony" i nie wiadomo, czy mu się uda. NIE WIESZ. A ze statystyką jest tak, że to 80% lekkich przypadków to się wydaje bardzo dużo - dopóki człowiek sobie nie uświadomi, że to oznacza, że na każde 100 zarażonych osób 20 przejdzie to ciężko lub bardzo ciężko. A dwie-trzy osoby umrą. Dlatego jednak mam inne podejście niż do przeziębienia - bo mam świadomość, że jeśli kogoś zarażę, to może ta osoba przejdzie to lekko, ba - może nawet nie zauważy… A może wyląduje na OIOM-ie. Nie podejmę takiego ryzyka. I dlatego nie rozumiem ludzi, którzy minusują tę historię - dla mnie gość, który ma covid i wie, że może zarażać, a nie informuje o tym ludzi, których spotyka, jest wręcz podręcznikowo piekielny.
Odpowiedz@Italiana666: nie wiem czy jest sens porównywania syfa do covida. Na syfa w każdym przypadku robi się to samo - antybiotyki i po problemie. W przypadku covida można albo przejść łagodnie, albo bezobjawowo, albo trafić pod respirator i wyjechać ze szpitala nogami do przodu. @Crannberry: podobno można się zarazić w publicznym kiblu, siadając na desce, na której siedział ktoś chory.
Odpowiedz@janhalb chyba ty musisz zrozumieć, że prędzej czy później każdy musi zachorować. Dopiero wtedy skończy się cała pseudo srandemia. W ograniczeniach chodzi wyłącznie o to, żeby za dużo ludzi na raz nie potrzebowało pomocy lekarskiej.
Odpowiedz@Italiana666 Boi się podobnego wirusa do grypy , mówisz? Przeczytaj o pandemii hiszpance
Odpowiedz@marudak: O, następny matołek - "pseudo srandemia". Idź , k…, do żony mojego kumpla, która nie wie, czy jeszcze męża żywego zobaczy, i powiedz jej, że to jest "pseudo" i że "każdy musi". A nie przyszło Ci do głowy, mądralo, że dla niektórych to może być inny wybór? NIe KIEDY zachorują, ale czy zachorują - czy bez zachorowania doczekają szczepienia na przykład?
Odpowiedz@janhalb: ja tej historii nie minusuje. Z choroba wirusowa nalezy siedziec w domu. Jednak ja w przypadku covida widze za duza propagande.Osoby pijace, palace nie boja sie utraty zdrowia,ale jak nagle przychodzi covid to na wszystkich pada blady strach.
Odpowiedz@shpack: wedlug statystyk smiertelnosc przy hiszpance wynosila 5-10%. Covid zabija mniej niz 1%.
Odpowiedz@janhalb: Z ta pandemia bawimy sie w Boga. Moj wujek opowiadal, ze siostra jego znajomego zmarla poniewaz jej operacja na serce zostala odwolana. Miala 35 lat. Wytlumacz jej rodzinie, ze jej zycie mozna bylo poswiecic, zeby ratowac innych. Przeczytalam,ze osoby mieszkajace przy granicy niemieckiej, ktore poddawaly sie chemioterapii w niemieckim szpitalu nie mogly na nia dojechac, poniewaz granice byly zamkniete. Wytlumacz to tym osoba, ze ich sie poswieca dla dobra ogolu. Kolezanka mojej mamy z pracy nie mogla poleciec pozegnac sie ze swoim umierajacym ojcem, poniewaz nie bylo lotow. Dla niej to byl taki sam dramat jak dla zony twojego kumpla.
Odpowiedzteż straciłam węch i smak, prewencyjnie zrobiłam test, wyszedł negatywny. Utrata smaku i węchu przy poważniejszym przeziębieniu była znana wiele lat przed koroną. Więc (nie biorąc pod uwagę przebywania w obecności innych zarażonych) utrata obu zmysłów, nie swiadczy od razu o koronie.
Odpowiedz@weron: u mnie pojawia sie w szczytowym momencie alergii na pylki, z ktora mecze sie od 20 lat...
Odpowiedz@weron rodzice tych znajomych mają zdiagnozowany covid, zapomnialem napisać że mieszkają razem
Odpowiedz@margor: nie kwestionuję tego, że covid mieli, bardziej chodziło mi o fakt, że mnie dopadł jeden z głównych objawów, a test wyszedł negatywny.
OdpowiedzZa moich czasów mówiono na to grypa
Odpowiedz@Morog: Za moich czasów ludzie nie wypowiadali się publicznie na tematy, o których nie mieli pojęcia. https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,dlaczego-koronawirusa-nie-nalezy-porownywac-do-grypy--wystarczy-spojrzec-na-statystyki-zgonow,artykul,08030748.html
Odpowiedz@Morog: Za moich czasów nie czekało się trzy tygodnie na pogrzeb i nie miało się pogrzebu wśród znajomych średnio raz/dwa razy w miesiącu.
OdpowiedzZnowu covidoza
Odpowiedz@mariaaawaria znałem dwie osoby które zmarły na covid, moja żona zna już kilkanaście przypadków śmierci na covid typu mąż koleżanki itp właśnie pierwsza osobą z rodziny walczy o życie, lekarz powiedział że jest bardzo źle
Odpowiedznie zesr*jcie się z tym covidem....ludzie chcą normalnie żyć, jak się boicie grypy to załóżcie skafandry i siedźcie w domu....
Odpowiedz