Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od razu mówię, że nie chcę wywołać gównoburzy ani najeżdżać na całą…

Od razu mówię, że nie chcę wywołać gównoburzy ani najeżdżać na całą grupę ludzi, o której będzie mowa w historii. Przedstawiam tylko piekielne w moim mniemaniu zachowania kilku osób.

Byłam w zeszły weekend na urodzinach brata. Mała imprezka w gronie rodziny i najbliższych kumpli. Miałam nieszczęście przysłuchiwać się rozmowie brata z kolegami. Jak to się mówi, co się usłyszało, tego się nie odsłyszy, ale najpierw krótki rys sytuacji.

Brat wziął 8 lat temu ślub z młodszą o 12 lat kobietą. Ona wtedy 24 lata, on 36. On dobra pozycja zawodowa, dobre zarobki i chęć stabilizacji. Ona, ledwo po studiach zdążyła zacząć pierwszą pracę. Rok po ślubie bratowa zaszła w ciążę. Brat zaproponował jak najszybsze zrobienie drugiego dziecka, co by ten temat odhaczyć i za jakiś czas bratowa już ze spokojną głową wróci do pracy. Tak też się stało. Tak więc gdy zaczęło się między nimi psuć on już był szanowanym w swojej branży specjalistą, ona ledwo zaczęła pracować na dobre i siłą rzeczy zarabiała dużo mniej.

Rozstanie przebiegało początkowo spokojnie i pokojowo. Ustalili, że brat zostanie w mieszkaniu, które kupił już przed ślubem, ona miała najpierw wyprowadzić się z dziećmi do domu jej rodziców. Że dzieci zostaną z matką było oczywiście do początku - brat chciał się z nimi widywać jak najczęściej, ale sam mówił, że "od tego jest matka, żeby się dziećmi zajmować". Problem nastąpił gdy małżonkowie próbowali dogadać się co do kwoty alimentów. Żeby łatwiej było przedstawić sytuację uproszczę nieco, powiedzmy, że brat zarabia 10 tys, a bratowa 4 tys. Brat zaproponował płacenie po 300 zł na dziecko oraz kupno raz w roku butów i kurtek dla każdego dziecka. Bratowa się nie zgodziła. Odbyła się nieprzyjemna rozprawa sądowa, na której sąd zasądził po 1800 zł alimentów na każde dziecko. Brat wpadł w szok. Nagadać się o tym nie mógł, jakie to zdzierstwo, spisek, oszustwo. Chwyta się różnych sposobów na obniżenie świadczenia.

Na wspomnianej imprezie urodzinowej stałam się mimowolnym świadkiem rozmowy w męskim gronie, a dodam, że dwóch kolegów brata to też rozwodnicy płacący alimenty na dzieci.

Jeden zdradził żonę, wyprowadził się do kochanki, alimentów nie płacił, bo byłej nie będzie sponsorował, doszedł do wniosku, że ona bierze dziecko do siebie. Do kawalerki, w której mieszkał z kochanką w wieku studenckim, która jak dowiedziała się, jaki ma plan prawie wywaliła go za drzwi. Teraz z płaczem płaci, ale każe byłej pokazywać paragony na co wydała kasę. Gdy na paragonie jest np. szynka robi awanturę, że przecież dziecko nie je szynki i na pewno dla siebie kupiła. Ten kolega poradził bratu wykazać, że bratowa jest złą matką, marnotrawi pieniądze, najlepiej pije, bije i sprowadza kochanków, wtedy on dostanie opiekę na dziećmi. A za kasę, którą zaoszczędzi na alimentów weźmie sobie niańkę do zajmowania się dzieciakami.

Drugi kolega poradził wyjazd za granicę i robotę na czarno. Tak genialne, że chyba mówi samo za siebie. Dodam, że kolega ten po rozwodzie dogadał się, żeby szef większą część wypłaty płacił pod stołem i tym sposobem na dzieci płaci całe 10% rzeczywistych zarobków, przed byłą zgrywa biedaka, jak się spotka z dziećmi to nawet im loda nie kupi, bo "tatuś nie ma, bo zapłacił już mamusi pieniążki w tym miesiącu". Żaden z tych facetów nie jest biedakiem, zarabiają dobrze i deklarują wielką miłość do dzieci.
Jedynie trzeci kolega mówił z sensem, poradził przejrzeć wydatki na dzieci, zobaczyć na co idą pieniądze, czy są to sensowne wydatki, a na koniec poradził bratu przemyśleć, czy to naprawdę tak dużo kasy, bo to jednak jego dzieci, które zasługują chyba na coś więcej niż minimum.

Mam nadzieję, że brat posłucha tego trzeciego kolegi...

alimenciarze

by ~rogalikmarcinski
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
6 12

@Morog: Moja kolezanka sie rozwiodła z winy męza. Ma zasadzone na siebie alimenty i na syna który jeszcze studiuje. On ma zasądzone 1200-1300.A to duzy chłop.Nie dziecko. Szama wiecej,ciuchy droższe a i zainteresowania większe niz dziecko. I taka dysproporcja?.A facet dużo zarabia.

Odpowiedz
avatar digi51
20 22

@Morog: To trzeba by jeszcze dołączać rachunki za prąd, wodę, czynsz, a i w supermarkecie brać osobne paragony na jedzenie dla siebie i dla dziecka. Dlatego, że nawet jeśli alimenty w całości idą na potrzeby typu odzież, przybory szkolne, zabawki, rozrywki zajęcia pozalekcyjne to za chwilę pojawi się argument typu "skoro ja to wszystko opłacam, to gdzie twoja część utrzymania dziecka". A no właśnie w rachunkach, jedzeniu, utrzymaniu samochodu, którym się dziecko wozi itd

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@Morog: Cale życie rozliczać się z paragonów? Oszalales? A z czasu jak się rozliczysz? Rodzice teoretycznie dzieła swoj czas po połowie w opiece nad dzieckiem, wiec skoro pieniadze sa tylko za polowe kosztów zycia dziecka to ojciec powinien opłacić jeszcze swoja opiekę nad dzieckiem.

Odpowiedz
avatar szafa
8 8

@maat_: no dokładnie. Ciekawe, kto odda kasę lasce np. za premie, które traci, bo idzie co chwilę na opieki nad dziećmi albo za to, że nie może znaleźć lepszej roboty, bo nie jest dyspozycyjna, bo dzieci. Ja zawsze mówię, że jak komuś nie pasują alimenty, bo za wysokie, to niech bierze dzieci do siebie i voila.

Odpowiedz
avatar Meliana
24 26

@Balbina: O ile wiem (a wiem tylko z tzw. "piątej ręki"), to jeśli nie ma opieki naprzemiennej nad dziećmi, tylko jeden z rodziców przyjmuje praktycznie wyłączną odpowiedzialność za ich wychowanie, to sąd traktuje to jako "połowę wkładu". A wysokość alimentów jest ustalana również o dotychczasowy standard życia dzieci - żeby nie było sytuacji, że po rozwodzie z willi z basenem muszą przeprowadzić się do kawalerki z toaletą na korytarzu, bo 600zł na utrzymanie dwójki maluchów przecież "styknie".

Odpowiedz
avatar Ohboy
26 30

@Balbina: Ja się kobiecie wcale nie dziwię, że zawołała wysokie alimenty. Wiesz czemu? Bo facet chciał dać je żenująco niskie i kobieta wie, że będzie się starał o ich obniżenie za jakiś czas. Prawda jest taka, że skoro nie ma opieki naprzemiennej, to tylko matka będzie te dzieci wychowywać, a ojciec będzie z doskoku, bo już pokazał, że wcale mu nie zależy na dobru dzieci. Kobieta więc włoży masę energii w wychowanie ICH dzieci, długo nie będzie mogła w pełni się rozwijać, bo przecież nie będzie miała na to czasu i sił, a facet po prostu sypnie groszem, spotka się z dzieciakami raz w tygodniu (może), i będzie jeszcze płakał, że to on jest biedny. Skoro niektórzy ojcowie sami sprowadzają się do roli bankomatów (tekst o tym, że matka jest od wychowywania), to dlaczego potem narzekają, że tak są traktowani?

Odpowiedz
avatar Balbina
14 16

@Ohboy: Co nie zmienia faktu że brat autorki ośmieszył się tymi kwotami co chciał zaoferować.

Odpowiedz
avatar Meliana
12 16

@Balbina: No, jak myślę o ojcu stawiającym sprawę tak, jak ten opisywany w historii, to cisną mi się same nieparlamentarne określenia, a i litości i współczucia próżno szukać ;) Sądy są różne, każdy sędzia orzeka po swojemu - ta konkretna zasądziła na rzecz dzieci 1/3 dochodów ojca, co wydaje mi się dość sprawiedliwą proporcją, mimo że kwotowo suma wydaje się sążnista. Tak z ciekawości, jak to widzisz - gdyby gość zarabiał 3 tysiące, a sąd zasądziłby mu po 500 na łebka, to wtedy byłoby za dużo, za mało, czy w sam raz? Proporcja jest przecież ta sama, więc?

Odpowiedz
avatar Ohboy
16 18

@Balbina: Absolutnie. Ogólnie absolutnie nie popieram tego, że niektóre matki robią z rozwodu biznes życia (a wiem, że czasami faktycznie tak jest), ale jeśli facet stawia sprawę na zasadzie: matka jest od wychowywania, pieniędzy nie dam, to właściwie od czego jest ten ojciec? I po co? Bo ja tu nie widzę żadnej funkcji. Rozpieszczać mogą dziadkowie czy nawet przyszywane ciocie, nie trzeba do tego ojca. Trzeba po prostu zrozumieć, że pieniądze to jest absolutne minimum, jakie rodzic może dać dziecku.

Odpowiedz
avatar Balbina
-5 5

@Meliana: Kobiety! nie myslcie żem obronczyni panów. Po prostu czasami myslę jak to z tej drugiej strony wygląda. A co do proporcji niby taka sama a jemu już na zycie by nie starczyło. Na wynajem pokoju(jak matka zostaje w mieszkaniu) i na skromne utrzymanie. I pojawią sie w tym momencie głosy że powinien znaleść inna pracę. A nie zawsze jest to możliwe.

Odpowiedz
avatar digi51
18 20

@Balbina: Ten argument o tym, że oboje rodziców ma łożyć na utrzymanie dzieci równomiernie jest legitny tylko w przypadku jeśli rodzice mają zarobki podobnej klasy. W teoretycznej sytuacji, gdzie matka zarabia 2000 przy powiedzmy dwójce dzieci, można założyć, że odliczając jej osobiste potrzeby i biorąc pod uwagę 500+, z jej pensji na dzieci leci ok.1000zł. I ojciec zarabia powiedzmy 20 000. Wtedy zasądzenie po 500zł to chyba trochę mało? W końcu po rozwodzie standard życia dzieci nie powinien ucierpieć. Wydaje mi się, że problem polega na tym, że czasem panowie po rozwodzie sądzą, że muszą tylko dorzucać drobne do utrzymania dzieci, a nie de facto utrzymywać je na spółkę z matką w takim stopniu, na jakich je stać. Myślenie w stylu "ale czemu ja mam dawać 2000 skoro była daje znacznie mniej" jest egoistyczne w stosunku do dzieci. W końcu rozwód wziął z żoną, a nie z dziećmi. Najgorzej kiedy właśnie jedna strona, czuje się tak skrzywdzona rozwodem, że próbuje jeszcze na nim zarobić, a druga uważa, że skoro skończył się związek to teraz dzieci są baby i wielka łaska, że w ogóle się dokłada. Zastanawiam się też czasem, jak to jest, jak na przykład celebryta się rozstanie z matką dziecka i media trąbią o "kosmicznych" alimentach, które de facto są niewielkim procentem jego zarobków. Skoro kobietom się mówi "patrz komu dupy dawałaś, a nie płacz, że nie płaci", to myślę, że facetom też można powiedzieć "patrz, gdzie wkładałeś, a nie teraz płaczesz, że musisz płacić".

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 5

@Balbina: Zgodzę się, że nie może być tak, że są narzucane tak duże alimenty, że rodzic nie jest w stanie się utrzymać. Ale chyba opłaty za mieszkanie są brane pod uwagę przy ustalaniu wysokości alimentów? (tzn. opłaty płacącego, nie przyjmującego)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 7

@Balbina: sedzina to nie "pani sedzia" a zona sedziego... podejrzewam, jak ohboy, ze te alimenty specjalnie zostaly podane w wyzszej kwocie ze swiadomoscia, ze pewnie nie dostanie calej kwoty zadanej a i ojciec bezie sie staral je obnizyc poza tym wychowywanie dzieci to tez "wklad" w ich utrzymanie

Odpowiedz
avatar Balbina
-3 5

@Ohboy: Tak jak pisałam.Kolezanka próbowała w sądzie podwyższyć alimenty argumentując wydatkami na utrzymanie mieszkania to usłyszała że i tak je by musiała ponosić nawet jak by dzieci nie było. Bardziej chyba przemawia do sędzi koszty związane z utrzymaniem i kształceniem dziecka.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 1

@Balbina: Ale ja mówię o osobie, która płaci alimenty, a nie o opiekunie.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 2

@Ohboy: Oki,żle zrozumiałam.Myslę że to wszystko zależy od sędziego. Jeden wezmie pod uwagę. Drugi powie że są wagony nocą do mycia więc może sobie dorobić.

Odpowiedz
avatar jass
8 8

@Balbina: Przecież to jest idiotyczny argument - raz, że gdyby nie było dzieci pewnie wystarczałoby jej mniejsze mieszkanie, dwa, miałaby większe szanse na lepszą pracę zawodową.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
2 2

@jass: nawet nie wiesz jakie idiotyzmy potrafią przechodzić w sądach, bo jakiemuś sędziemu (niezależnie od płci) coś się tam uwidziało. Polecam fejsbukowe grupy dla rozwodników, którzy walczą o opiekę nad dziećmi. Włosy dęba na tyłu stają.

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 10

@Ursueal: A wiesz, jak rzadko ojcowie o to wnioskują? Nawet w tej historii masz jasno pokazany punkt widzenia brata autorki - dzieci wychowuje matka (ojciec robi cholera wie co, nie określono).

Odpowiedz
avatar Shi
8 8

@jass: trzy - dzieci też używają prądu i wody. Chyba, że ma ich nie myć i zabraniać włączać światło, o jakimkolwiek innym sprzęcie elektronicznym nawet nie mówiąc ...

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Ursueal: Tak, tylko po 1 ojciec musi być chętny te dzieci do siebie wziąć i się nimi zająć (a takich ojców, co uważają, że od zajmowania się dziećmi jest baba jest sporo, oj sporo), po 2 musi być w stanie stworzyć optymalne warunki rozwoju. Jeśli ojciec przez całe wspólne życie interesował się dziećmi tyle, że nawet nie wie, do jakiej szkoły chodzą (tak, tacy rodzice są) to może mieć gorsze karty do dostania opieki niź matka, która zajmowała się nimi od A do Z

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
5 5

@Balbina: A ile mieli zasądzić? 600 zł? Jakbym takie alimenty w sadzie uslyszał, to sam bym wyższe zaproponował. Lrzecież to moje dziecko, więc mi zależy na jego "dobrobycie". A druga sprawa, że więcej w wychowanie dziecka "wkładu" będzie miała matka przez codzienny kontakt z dziećmi. Będzie znosiła ich codzienne humorki, obrażanie się, wiek nastoletni itd. Nerwy przy tym nie są warte tych 3600 miesięcznie, które nimen-omen i tak nie wystarczą na dwójkę dzieciaków.

Odpowiedz
avatar zupak
-3 5

@Me_Myself_And_I Zależy. Alimenty to rzekomo połowa kosztów ponoszonych. Czyli 600 zł alimentów wynika z tego, że całość to 1200. Przy dwójce dzieci to byłoby 2400. Na same dzieci. Skoro matka nie pracowała, tylko "zajmowała się domem", to mamy trzecią osobę - 3600zl. No i ten co pracuje. Razem 4800, po potraceniu podatków. Aby tyle zarobić, trzeba wyciągać grubo ponad średnią krajową. A przecież mowa o raptem 600 zł na dziecko. Prawie 3/4 pracujących nie widzi takiej kwoty przy wypłacie. Nie widzi nawet średniej krajowej. A potem zdziwko, że alimenty płaci 7% ojców. No to płacą właśnie ci, co ch stać. Przypominam, że wynajem mieszkania 2 pokoje (żeby dzieci u ojca miały gdzie spać podczas weekendów)+ opłaty to ok 1700zl + 1200 alimentów (przyjmijmy najczęstszy model 2+2)= 2800. Średnia krajowa to okolice 3700zl. Na dojazdy do pracy 200-300zl miesięcznie. Łączne koszty to 3100. Na jedzenie, lekarza, środki czystości zostanie pracującej osobie 500-600zł. Oby nie pracował w gastronomii lub hotelarstwie.

Odpowiedz
avatar moretta
2 2

@Ursueal znam jeden taki przypadek... rozwód dogadany poza salą sądową... sędzia tak naprawdę tylko „zatwierdził” to co oni ustalili. Dzieci mieszkają z ojcem, matka przelewa na konto dzieci tak naprawdę symboliczną kwotę, sama chciała (bo ojca stać na ich pełne utrzymanie), a widują się naprawdę dużo częściej niż zwyczajowe „co drugi weekend” i w życiu dzieci naprawdę uczestniczą po równo.

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
2 2

@zupak: Twoje wyliczenia sa sttasznke od czapy. Jezeli jeden rodzic moze sobie pozwolic, zeby nje pracowac, to chyba oczywistym jest, ze ten drugi zarabia nieco lepiej niz ta Twoja srednia krajowa. Kolejna slrawa jest, ze dzielenie kosztow utrzymania dziecka po polowie jest wyjatkowo kretynskie, bo rodzic ktory zostaje z dziecmi praktycznie traci szanse na premie, awanse, czy nawet spokojny wieczor. Zawsze cos musi robic. Odrabiac lekcje, prac, sprzatac robic jedzenie, wyjsc gdzies z dzieciakami. Prad dzieci tez zuzywaja, a i podobno czasem chca sie umyc. Jak dla mnie rodzic ktory dzieci nie bierze powinien brac na siebie ich pelne utrzymanie, skoro dzieciaki bierze tylko na ladny weekend do lunaparku, a nie uzera sie z jimi na codzien.

Odpowiedz
avatar zupak
-3 3

@Me_Myself_And_I To najwyższy czas, żeby ten co nie pracował, zabrał się do roboty.

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@zupak: Mając na głowie opiekę nad dziećmi? Nie wspominając o - zapewne przynajmniej paroletniej - przerwie w życiu zawodowym. No pewnie, co to za problem, wystarczy ruszyć dupę i zacząć zarabiać kokosy. Albo żyjesz w jakiejś bańce i dlatego jesteś kompletnie oderwany od rzeczywistości, albo jesteś bardzo młody i kompletnie nie znasz realiów dorosłego życia.

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
1 1

@zupak: No pewnie, ze tak. W koncu ta wieloletnia przerwa w CV, zwiazana z faktem, ze maz jest godny zaufania i nie wywinie zadnego numeru po paru latach od namowienia zony na zrezygnianie z pracy nie ma zadnego znaczenia. Kazdy pracodawca marzy o zatrudnieniu kogos kto ma kilkunastoletnia przerwe w zyciu zawodowym. Jak sie chcialo byc samcem alfo w swoim mniemaniu, to wypadaloby miec kolokwialnie mowiac jaja, zeby wziac odpowiedzialnosc za to, ze sie komis spieprzylo zycie zawodowe. Choc niewatpliwie nie na stale, a no. tak jak jest to (chyba) w Niemczech, czyli przez rok od rozwodu. @Crannberry - prawda to?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2021 o 19:40

avatar juzwos
-1 23

Piekielne to są rozwody z byle powodu. Zaczęło się psuć no to elo. Masakra jakaś. A potem skąd dziecko ma wiedzieć co to znaczy chłop w domu. Z netflixa? Z HBO? Dramatem tego świata jest brak ojca. Ktoś powie, lepszy zadem niż alkus i patus. No może i lepszy ale nie zmienia to faktu że brak ojca z tego czy innego powodu powoduje że dzieciaki taki mają już ciężej na starcie. Ludzie teraz rozwodzą się z byle powodu, bo nie chcą się męczyć. No to im będzie lepiej Może A dzieciom?

Odpowiedz
avatar Meliana
7 11

@juzwos: A co to znaczy "chłop w domu"?

Odpowiedz
avatar Ohboy
19 25

@juzwos: Brak ojca nie bierze się z rozwodów. Brak ojca bierze się z niechęci mężczyzn do wychowywania dzieci. I nic nie zaczęło się psuć, tylko kiedyś rozwód był traktowany jak najgorsza rzecz na świecie, a kobiety nie miały wielkiego wyboru i musiały tkwić w patologicznych związkach. Moi rodzice się nie rozwiedli i to jeden z największych błędów, jakie moja matka popełniła.

Odpowiedz
avatar Ursueal
-2 10

@Ohboy: sprawdź, jaki jest odsetek pozwów rozwodowych składanych przez kobiety z wnioskiem o uznanie wyłącznej winy mężczyzny i jak niewiele tych "wyłącznych" win utrzymuje się w ostatecznym orzeczeniu. Spadek taki, że można by na nartach zjeżdżać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 kwietnia 2021 o 12:08

avatar Cyraneczka
13 13

@juzwos A Ty mówisz z autopsji, czy tylko gdybasz? Bo ja z autopsji powiem, że dzieciom będzie lepiej, jak niedopasowani rodzice wezmą rozwód.

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 11

@Ursueal: Ale wiesz, że ludzie po prostu dają sobie spokój? Bo o wiele łatwiej jest się rozwieść bez wniosku o winę i mieć debila z głowy. Żadna ze znanych przeze mnie osób nie rozwiodła się z orzekaniem o winie, mimo że większość miałaby do tego podstawy, bo nie chciało im się szarpać w sądzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@Cyraneczka: A może jak pójdą najpierw na terapię małżeńska i indywidualna

Odpowiedz
avatar MakNaLace
6 6

@juzwos: Przecież po rozwodzie jak najbardziej można być obecnym, biorącym udział w wychowaniu dziecka ojcem. Inna sprawa to fakt, że często, tak jak bohater historii, ojcowie po prostu dziećmi się nie interesują Ale to ich wina, nie rozwodu. Oczywiście istnieją tez kobiety które na siłę ojcowi kontakt utrudniają, w zasadzie bez powodu. Ale to wciąż ich wina, nie rozwodu. Jak jeden z rodziców (lub obydwoje) jest do dupy, to rozwód, czy nie rozwód, dziecko szczęśliwe nie będzie.

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
3 3

@Meliana: No jak to co? Po pracy wchodze do mieszkania. Obiad ma byc cieply na stole i obok w kuflu schlodzone 2x50 ml. W koncu na pusty żołądek jadł nie bede. Jak zjem, to wiadomo fotel, fajka w gebe i piwko przed telewizorem. Dzisiaj sie nie bede myl, bo nie pracowalem ciezko, ale oczywiscie w lozku zona ma juz nagrzana czekac. Nie zapomnijmy, ze dzieci jakas laurke dla mnie, ze w pysk nie dostaly dzisiaj (rano sie nie liczy). Kurła - to by śmieszne nawet było, gdyby nie fakt, że opisałem swojego ojca :)

Odpowiedz
avatar bazienka
11 13

cos slabego sedziego ogarnal kolega nr 2, bo alimenty zasadza sie w odniesieniu do MOZLIWOSCI rodzica, a nie jego realnych dochodow- wlasnie dlatego, zeby takich akcji nie bylo (polecam goraco donos do US) a nieplacenie wcale jest karalne, tylko malo kto zaklada sprawe karna brat tez cwaniaczek, za 300 zl nie zaplaci sie nawet przedszkola

Odpowiedz
avatar zupak
-3 3

@bazienka Z autopsji wiem, że powołanie się na możliwości nie działa. Decydują potrzeby dziecka. Przed rozwodem na osobę przypadało ok 900 zł, przy czym ona nie pracowała. W trakcie rozwodu, nakłady na dzieci podskoczyły do 1400 na każde. Czyli 2800 na dwójkę dzieci. Na argument, że teraz ojciec będzie na kresce pod koniec miesiąca, sędzina stwierdza "więcej pan pracuj". Oczywiście 500+ nie wlicza się do dochodu matki, a podatek od wypłaconych alimentów zapłaci ojciec w podatku dochodowym.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@zupak: iszac o mozliwosciach nie mialam na mysli mozliwosci finansowych ( czyli np. obecnej pensji), ale mozliwosci zarobkowe- czyli ile jestes w stanie zarobic np. z danym wyksztalceniem i tak zamiastacz ulic z podstawowym bedzie placil niewiele, ale juz np. ktos z wyzszym wyksztalceniem i 2 jezykami obcymi bedzie mial zasadzone tych alimentow wiecej, bo jest w stanie potencjalnie wiecej zarobic chroni to przed cwaniaczkami idacymi do pracy na czarno i nie wykazujacymi dochodow albo przed leserami, ktorzy nie pracuja i utrzymuje ich dziewczyna lub matka, bo"nie maja z czego" placic

Odpowiedz
avatar zupak
0 0

@bazienka Potencjalne możliwości świetnie ukazują dane GUSu. I między nimi a "doświadczeniem życiowym" sądów, zieje przepaść. A wystarczyłoby przejrzeć zeznania podatkowe z ostatnich 5 lat przed rozwodem. I wyszłoby, jakie kto ma możliwości.

Odpowiedz
avatar janhalb
29 35

Jeśli gość zarabia 10 tys., to naprawdę uważacie, że oddanie z tego JEDNEJ TRZECIEJ (3,6 tys.) na utrzymanie własnych dzieci to jest tak dużo? Dzieci zostały z matką, "od tego jest matka, żeby się dziećmi zajmować" - tak powiedział pan tatuś. Więc skoro matka "jest od tego", żeby się zajmować dziećmi - to ojciec "jest od tego", żeby na nie zarabiać. Sam fakt, że gość zaproponował płacenie 300 zł miesięcznie na dziecko, świadczy o tym - przepraszam - że jest kompletnym gnojkiem.

Odpowiedz
avatar weron
10 12

a ja znam sytuację skrajnie odwrotną. Mój były kolega ma szóstkę dzieci, alimenty ma ustalone 230 na średnią córkę (trójka najstarszych jest już pełnoletnia) i 200 na dwójkę najmłodszych. Facet pracuje w Anglii, na ciężarówkach, miał własną działalność (coś jakby spółka z.o.o.), więc wypłacał sobie oficjalnie minimalną krajową, a dywidend nie uwzględniał w zarobkach. Przez bardzo długi czas nie płacił, wisi swojej byłej żonie około 70 tysięcy, a i z obecnymi alimentami zwleka ile może. Koleżanka złożyła jakiś czas temu pozew o podniesienie alimentów, 'kolega' powysyłał do sądu mnóstwo potwierdzeń wydatków (nie wszystkie płaci w całości, bo ma partnerkę, moją byłą koleżankę), między innymi potwierdzenie kwoty podatku na firmę. Swoich dywidend oczywiście nadal nie uwzględnił i jeszcze nastawia jedyną córkę, która w ogóle chce z nim gadać przeciwko matce, że niby matka chce od niego biednego tyle pieniędzy. Sędzia na rozprawie zachowywała się, jakby mu d*** dawała na boku, stanęła całkowcie po jego stronie, potrzeby dzieci miała kompletnie gdzieś.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
6 8

@weron: niestety tak jest, że pieniądze firmowe, a pieniądze prywatne to są dwa osobne byty prawne. Nawet jak firma przynosi milionowe zyski, a ty wypłacasz sobie minimalną krajową to nie ma opcji na obciążenie firmy. Głupie? Niby tak. Ale w wielu branżach musisz mieć kilka milionów kapitału niejako luzem, aby zrekompensować ewentualny przestój wynikający np z faktu, że przypłynięcie statku do portu opóźniło się o tydzień przez sztorm. Znajomy ma firmę działającą w zakresie budowlanki, robót ziemnych itp. Wysiadła mu pompa hydrauliczna w maszynie. Czekał miesiąc na jej sprowadzenie, bo nie dało się jej naprawić. Przez to nie wywiązał się z terminu i musiał zapłacić kary umowne. Efekt? Kilka tygodni przestoju i ćwierć miliona w plecy, bo nie dość, że nie zarobił to musiał zapłacić za części, naprawę i wspomniane kary.

Odpowiedz
avatar weron
0 0

@Puszczyk: to nie jest nawet prawdziwa firma, działa to na takiej zasadzie jak w Polsce wciskanie wszystkim umowy-zlecenie. Wykorzystywane jest to i przez agencję, bo nie płaci podatków za pracownika i przez pracowników, bo wypiszą sobie bajońskie koszty (których nikt nie weryfikuje) i obniżają tym samym podatek. Poza tym, tak jak wspominałam, on sobie wypłaca tygodniowo ze trzy stówy pensji dyrektorskiej. Łącznie ma zatem około 550 funtów TYGODNIOWO. Na dzieci daje jakieś 130 funtów MIESIĘCZNIE. Poza tym, skoro pieniądze firmowe to inna bajka, to jakim prawem jako swoje wydatki przedstawia potwierdzenie podatku od obrotów firmy? Niech się zdecyduje, zwłaszcza, że po zsumowaniu jego wydatków (prywatnych) i jego dochodów (prywatnych, nie jako dyrektora firmy) wychodzi, że facet żyje za minus tysiąc funtów miesięcznie (zarabia powiedzmy, że te 1300, czynsz 450, podatek lokalny 120, rata za auto około 200, za motor 350, a gdzie jeszcze paliwo, ubezpieczenie wozu i motoru, podatek drogowy, jedzenie, kosmetyki itd? Robi ostro w wała a sędzia staje po jego stronie, przełożyli termin rozprawy z listopada na styczeń, a potem ze stycznia na lipiec BEZ JAKIEJKOLWIEK informacji dla koleżanki, dowiedziała się od swojego byłego, do niej nikt nawet nie zadzwonił, o jakimś piśmie to w ogóle nie wspominam. Więc tatuś teraz sobie zyje jak pączek w maśle, zwleka nawet z tymi groszakami, które ma płacić i nastawia jedno z dzieci przeciwko niej, bo dla tej córki akurat kasy nie żałuje. Chociaż raz jej powiedział, że jak chce cośtam mieć, to niech zasuwa do roboty (dziecko 11 czy 12 lat), a o pozostałych nawet w urodziny czy święta nie pamięta, nawet w kwestii życzeń.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@Puszczyk: A to zależy, jaką formę prawną ma firma. Jeśli jest to spółka kapitałowa (sp. z. o.o. lub SA), to tak – majątek firmy i jej właścicieli jest rozdzielony. Jeśli spółka osobowa lub jednoosobowa działalność gospodarcza, to nie.

Odpowiedz
avatar weron
0 0

@Jorn: jest to limited company, nie wiem, jaki dokładnie ma odpowiednik w Polsce. Co nie zmienia faktu, że swoich zarobków dyrektorskich kolega nie uwzględniał, za to jako wydatki podał podatek firmowy, który płaci jego firma, a nie on prywatnie. Więc niech się już trzyma jednej wersji, a nie narobił dzieci, a woli sponsorować swoją panienkę i jej dzieciaka, którego w ryzach utrzymuje tylko zgadzanie się na wszystko niż dać dzieciom coś więcej niż groszaki.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
1 1

@Jorn: oj jeśli mowa o rozwodach przy niepracującej kobiecie i firmie założonej przed małżeństwem, to żaden sąd nie uwzględni jej w podziale majątku. Zwłaszcza, jeśli to zakres dość wąskich specjalizacji, wymagających specyficznego wykształcenia lub uprawnień, albo własnoręcznej pracy (np masażysta). Bo choć faktycznie taka działalność liczy się jako majątek wspólny małżeństwa, to firma taka ma jednego właściciela. Co ciekawe, jak się ma dobrych prawników, to zamkniecie firmy przy rozwodzie i przerobienie jej na sp. z o.o. nie ratuje przed podziałem majątku. Tu ciekawa batalia przez wiele lat się ciągnęła u jednego właściciela kablówki z dolnego śląska. Nie wiem jak to się skończyło, ale to generalnie pokazuje jak skomplikowane to potrafią być sprawy. Tylko właśnie - czym innym jest podział majątku wspólnego, a czym innym ustalenie alimentów, który dokonuje się w oparciu o dochód (i wydatki) małżonka.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@weron: Limited company mniej więcej odpowiada polskiej sp. z o.o.

Odpowiedz
avatar weron
0 0

@Jorn: tak czy siak, nie mówiłam o majątku jego firmy, bo, jak wspominałam, wiele agencji wciska kierowcom LTD, bo agencja ma oszczędności na podatku i składkach za pracownika, a kierowca może sobie wypisać swoje wydatki, które wcale nie muszą być prawdą. Były kolega np pisał, że co tydzień robi po 100-200 mil po różnych agencjach w kraju z pytaniami o pracę (czego oczywiście nie robił) oraz przedstawiał paragony za rzeczy kupione w celach prywatnych. No i ja nie mówiłam o majątku firmy a o jego pensji dyrektora, a to jednak troszkę co innego.

Odpowiedz
avatar monikama
15 17

Jestem w szoku. W ciężkim szoku. Serio zaproponował po 300 zł alimentów? Jak dla mnie, to zwykły gnojek, bo na pewno nie nazwę go mężczyzną, a nawet facetem... Tak mi się w życiu ułożyło, że 20 lat temu rozstallismy się z mężem. I z automatu, czyli bez żadnych spraw w sądzie dotyczących alimentiw (nigdy tych nie mieliśmy) zaproponował, że będzie co miesiąc dawał 500 zł. Jeszcze raz zaznaczę - 20 lat temu. Oprócz tego, co miesiąc kupował młodemu ciuchy, buty itd. A często było tak, że i jeszcze dokładał coś więcej, do kwoty na ktirą się umówiliśmy. I można? Można. Bez spraw w sądzie itp. Nadmienię jeszcze, że nie zarabiał dużo, normalna praca na etacie, w państwowym zakładzie... Zatem jak czytam, że 300 zł, to aż trudno mi uwierzyć...

Odpowiedz
avatar Bryanka
21 21

Ja nie wiem po co gość naciskał na dzieci, skoro "od wychowania jest matka", a sam jest sknerą. Moi rodzice dogadali się między sobą, do sądu poszli tylko po rozwód. Ojciec nigdy na mnie nie żałował, jego druga żona, moja macocha też traktuje mnie jak własną córkę, tak samo dziadkowie mojego brata mnie "uznali". Dlatego cholera mnie bierze gdy czytam takie historie, bo jeżeli nie było tam skrajnej patologii typu przemoc, to normalni, dorośli ludzie powinni się dogadać.

Odpowiedz
avatar Ursueal
5 5

@Bryanka: bardzo często tak zwani "normalni ludzie" w sądzie rodzinnym robią takie rzeczy, że reszta normalnych ludzi bardzo się broni przed uwierzeniem w to. Wystarczy przejść się na pierwszą lepszą konferencję, gdzie jest panel poświęcony rozwodom, diagnozowaniu medycznemu i psychologicznemu na potrzeby dowodowe itp., a prędko zacznie się myśleć, że granice sku*wysyństwa dawno zostały osiągnięte, ale niestrudzona ludzkość przesuwa je dalej dla sportu. Kwiatki, o jakich tam usłyszałam przekonały mnie, że sądom nie należy ufać za grosz. Babka symulowała zakupoholizm, który miał się pojawić jako reakcja psychiki na stres rozwodowy - i nabrała na to terapeutów i psychiatrów, którzy wystawiali jej papiery o diagnozie i zgłoszeniu się na terapię uzależnień dla sądu do ustalenia alimentów. Sąd to łyknął bez żadnej głębszej analizy i uznał, że alimenty od byłego męża powinny obejmować koszty terapii oraz wydatki wynikające z choroby, czyli zakupy u Gucciego i Cartiera. Radca referujący ten kazus przyznał otwarcie, że udało się to utrącić czystym cudem (sytuacja jak z Ally McBeal, kobieta wygadała się przy świadkach, że symuluje, a sąd postanowił przyjąć to do wiadomości) mimo oczywistego robienia k*rwy z logiki. Facet tworzył wywody pseudonaukowe mające wykazać, że leki refundowane, nie są tak dobre jak nierefundowane, dlatego leczy się innymi - o wiele droższymi - więc jego stałe wydatki na zaspokojenie niezbędnych potrzeb życiowych są tak wysokie, że nie ma z czego płacić alimentów. W sumie sytuacja śmieszna, bo w międzyczasie okazało się, że przypadkiem miał rację i terapia wtedy refundowana rzeczywiście została zarzucona przez środowisko medyczne, a na objęcie alternatyw refundacją trzeba było w Polsce jeszcze czekać. Zarzut podnosił słuszny, ale pobudki miał zdecydowanie niemoralne. Prawnicy często podkreślają, że rzeczy takie jak np. uważanie wizyt u kosmetyczki i fryzjera i drogie ciuchy za podstawową potrzebę dziecka, bo przyzwyczaiło się do zadbanej matki i nie można mu teraz tego odmawiać albo uznawanie, że samo bycie stroną, której pozostawiono dzieci jest "równym wkładem" w pieczę nad nimi to praktycznie standard. Wśród alimenciarzy i alimenciar dzieci są na samym dnie hierarchii, najważniejsze jest wygranie z drugą stroną i wyciągnięcie od niej jak największej kasy. Podłość, chciwość i zbydlęcenie nie ma płci, ma co najwyżej odmienne repertuary sposobów objawiania się w ludziach.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 5

@Ursueal: Ano byłam naocznym świadkiem dwóch takich sytuacji. W pierwszej mój ówczesny pracodawca rozwodził się z żoną. Ona oskarża go o przemoc fizyczną. Facet mówił, że owszem był nerwusem, ale w życiu nie podniósł ręki na żonę i dzieci. Babka użyła córki jako kartę przetargową, a facet zgadzał się na wszystko byle tylko je widywać. W rezultacie musiał utrzymywać dzieci, ex żonę i nowego fagasa ex żony. W drugiej sytuacji znajoma musiała się sądzić z własnym ojcem o alimenty, gdyż była już pełnoletnia, ale ucząca się. Sądzili się o zawrotne 400zł, których ojcu było szkoda wydać na córkę. Kazał jej iść rozdawać ulotki w przerwach między zajęciami.

Odpowiedz
avatar Greenwolff
8 8

Moja koleżanka jest właśnie w takiej sytuacji. Były ma zasądzone alimenty na dwójkę dzieci, po 500 zł na jedno. Miał czelność wnieść o obniżenie na 300 zł. Dzieci na stałe przy matce. Probuje rozliczać ją z każdego zakupu, stwierdził że jak ona dostaje 500+ to on już alimentów płacić nie musi bo państwo jej płaci. Uprzykrza życie bzdurnymi pozwami (ostatni dotyczył kredytu który wziął x lat temu na siebie bez jej wiedzy i zgody- wydał na wycieczki, sprzęt sportowy tylko dla siebie, ona siedziała w domu z malutkimi dziećmi nic nie wiedząc o jakimkolwiek kredycie- a teraz stwierdził że skoro byli wtedy małżeństwem to ona w ciągu tygodnia ma mu wpłacić 7000 jako spłatę pozostałości bo on już nie daje rady. No cuda wianki wyczynia. Jak przyjeżdża po dzieci to ostatnio ciągle z policją twierdząc że ona mu dzieci nie chce wydać co nie jest prawdą, robi to bez problemu tylko wymaga żeby odwiózł je z powrotem ze względu na dużą odległość. On ma auto, ona nie i dojazd do miejsca pobytu dzieci zajmuje jej jakieś 1,5 h w jedną stronę. No koszmar się tam dzieje. Ja takich rzeczy nie rozumiem. Sama jestem po trudnym rozstaniu ale z byłym mam w miarę poprawne stosunki, nigdy nie przyszłyby mu do głowy takie cyrki. Z dziećmi na wakacje wyjeżdżam ja bo to ja odliczam ulgę w Picuś- on dobrowolnie z tego zrezygnował. Nie rozumiem pewnego typu facetów bo miłości i troski względem dzieci to w tym nie ma- tylko chęć dokopania byłej.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
1 7

Mnie to nie dziwi. Mam wielu takich znajomych (kilku z nich nawet było gejami tak naprawdę). Lata temu robili sobie ze mnie podśmiechujki, bo wieczny kawaler, bo nieustatkowany, bo dzieci nie mam i tak w koło. Ale patrzyłem na nich też: zero życiowych pasji, zero własnych marzeń, zero pomysłu na siebie poza tym, żeby znaleźć dobrą pracę, szybki/luksusowy samochód, babę do kuchni, która będzie rodzić dzieci i w sumie tyle. Praktycznie żaden z nich dzieci nigdy nie chciał, ale to kolejna rzecz do odfajkowania, bo tak trzeba. Taki element tradycyjnego wychowania.

Odpowiedz
avatar digi51
15 15

@HelikopterAugusto: alimenty na byłą żonę są uzasadnione w przypadkach gdy mąż nalegał na to, aby porzuciła pracę zawodową na rzecz prowadzenia gospodarstwa domowego. Jeśli kobieta nie pracuje załóżmy od 30 lat i w tym czasie wzięła na siebie cały ciężar wychowania dzieci i prowadzenia domu dając mężowi optymalne warunki do robienia kariery, a on po 30 latach wymieniabją na lepszy model to alimenty są jak najbardziej uzasadnione.

Odpowiedz
avatar Ursueal
8 8

@HelikopterAugusto: alimenty "skrajne" są orzekane tylko w przypadku uznania całkowitej winy jednego z małżonków. Rozwody z wyłącznym orzeczeniem winy są najrzadsze i sądy zazwyczaj bardzo cisną strony na to, żeby złożyły wniosek o tym, żeby w ogóle o winie nie orzekać (cytat wierny z rozprawy: "Jeśli państwo przystaną na rozwód bez orzeczenia winy, to jeszcze dzisiaj to załatwimy, a jak koniecznie z winą, to uprzedzam, że to potrwa bardzo długo."). Jeśli strony już uprą się na wyłączną winę, to najczęściej uzyskują orzeczenie z ustaloną winą wspólną (bo sąd nie wartościuje, kto zawinił bardziej, tylko orzeka, że obie strony są odpowiedzialne) i z takich alimentów "dożywotnio bez względu na to, czy są potrzebne, czy nie" nici. A jeśli sąd uzna, że rzeczywiście tylko jedna strona jest winna rozpadu małżeństwa, to wtedy zastępują odszkodowanie za zmarnowane życie.

Odpowiedz
avatar Balbina
11 11

@HelikopterAugusto:Moja znajoma(cudzoziemka) wyszła za mąż za Polaka. Podjęła pracę jako krawcowa i tak naprawdę ona utrzymywała siebie,jego i swoją córkę.Jakoś tam żyli,było raz lepiej raz gorzej. Ona mu dawała pieniądze a on szedł jej płacic zus(to były czasy kiedy były punkty wpłat) Okazało się że nie robił tego tylko przytulał kasę.Płaciła karę plus odsetki.A i wezwania z zusu chował. Mieszkali w jego domu który ona za zarobione pieniądze wyremontowała. W końcu po wielu perypetiach i jazdach z jego strony postanowiała sie rozwieśc.Przegonił ją z córką do małego pokoju i zamknął dostęp do kotłowni.W zimie zamarzały jej ubrania i buty.Musiała je wyrzucić bo splesniały.Rozwód z jego winy trwał lata. Nawet była przez sąd lekceważona,adwokatów zmieniała bo się nie stawiali na rozprawy.Koszmar.W koncu dostała wyrok i alimenty na siebie.On co chwila wnosił kolejne pozwy o obniżenie bo biedny jest. W końcu umarł i najlepszy hicior,że dostała po nim rentę. Bo jak masz rozwód z winy męża to też się ci nalezy jego renta. Za te wszystkie lata poniżania należy jej się jak psu micha.

Odpowiedz
avatar Shi
3 3

@HelikopterAugusto: nie ma alimentów "na żonę", są na ex-współmałżonka/współmałżonkę :)

Odpowiedz
avatar ooomatko
9 11

300 zł na dziecko, zarabiając 10k? Twój brat to sam jest k... Brawo dla sądu. Dzieci dostają 1/3, to chyba sprawiedliwe. Zależy w jakim wieku.

Odpowiedz
avatar iguana
0 6

A Ty oczywiście nic się nie odezwalas.. przysięgam, ze gdybym miała taka sytuacje w życiu to zawiozlabym dzieci do męża i powiedziała ze czekam aż się podda. Przysięgam

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 1

@iguana: Ale po co ma się wdawać w dyskusję? Jest paru kolesi przeciwko niej z twardymi poglądami. Tylko sobie kłótnią ciśnienie podniesie. Jak autorka naprawdę chce pomóc to może zgłosić sprawę do odpowiedniej instytucji. Niech cicho słucha i jak idiota wpadnie na jakiś błyskotliwy pomysł by się od obowiązku wykręcić to może od razu uprzedzić.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
6 8

Czy tylko mi się wydaje, że zaglądanie rozwiedzionemu partnerowi w paragony albo pilnowanie, żeby sobie nie sprowadzał kochanków jest jakimś ciemnogrodem? Rozumiem, żeby to była jakaś patologia i podejrzenie, że matka wywala pieniądze na alkohol - ale jeśli to jest normalna rodzina i ludzie na poziomie, to nikt nie ma nic do węszenia po paragonach. Po rozwodzie człowiek też ma prawo znaleźć sobie nowego partnera. Co do orzekania o winie, to też jest relikt z zeszłego stulecia. W Niemczech i niektórych innych krajach nie ma czegoś takiego już od 30 lat - bo wiadomo, że procesy się wtedy ciągną miesiącami i każdy wyciąga najgorsze brudy. A po co? tylko to dzieciom szkodzi, a prawnicy zacierają łapy. Nikt też nie zagląda nikomu do łóżka. Zdrada nie ma znaczenia i przede wszystkim nie ma wpływu na wysokość świadczeń. Zostałaś zdradzona? twój problem, że sobie takiego palanta znalazłaś.

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

@clockworkbeast: mieć nowego partnera, a sprowadzać sobie kochanków to dwie różne rzeczy. Nowy facet czy baba w łóżku rodzica co noc może szkodzić psychice dziecka i źle wpływać na jego poczucie komfortu we własnym domu. Rozliczać byłego z romantycznych znajomości? Nie. Reagować, gdy te znajomości zaczynają źle oddziałowywać na psychikę dziecka? Jak najbardziej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@clockworkbeast: Rozliczanie z paragonów ma sens, gdy płacisz na dziecko a to dziecko chodzi obdarte i nie wiadomo, gdzie znikają pieniadze. A w przypadku partnerów jest tak jak napisała @digi51

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
1 1

@maat_, @digi51: napisalam wyraźnie: * normalna rodzina (nie patologia) * ludzie na poziomie * prawo znaleźć sobie nowego partnera (nie partnerów i nie codziennie nowego) Chodzi mi o to, żeby zostawić normalnego człowieka w spokoju, w duchu domniemania niewinności, a nie szykanować za to, że kupił sobie szynkę (bo takie absurdalne sytuacje były wspomniane w komentarzach wyżej). Dopiero jesli istnieje podejrzenie, że rodzic szkodzi dziecku, należy w pierwszej kolejności udowodnić przed sądem, że szkodzi, a dopiero wtedy zacząć go za to ścigać czy kontrolować. Ponadto tym organem kontrolującym powinna być opieka społeczna czy jakiś tam urząd, a nie mój ex. Bo mój ex nie jest bezstronny i jakby tak mu pozwolić grzebać po rachunkach, to zawsze znajdzie coś, do czego się można przypieprzyć. Nie mówiąc już o tym, że takie stresowanie rodzica też jest szkodliwe dla dziecka.

Odpowiedz
Udostępnij