Dziadek mojego znajomego poczuł się ostatnio gorzej; nieustające zmęczenie, brak sił na wykonywanie najprostszych czynności, apetytu, problemy z pamięcią i ograniczona możliwość kontaktu z nim. Już od kilku miesięcy nie było z nim najlepiej - wykryto u niego raka, a i wiek już nie ten (trochę ponad 80 lat). Jego stan był na tyle zły, że zrozpaczony znajomy wraz ze swoją mamą zdecydowali się na wezwanie pogotowia.
Na karetkę musieli czekać kilka godzin, bo pierwszeństwo mają osoby chore na covid. Dziadek w ich trakcie leżał, niemal całkowicie odcięty od świata rzeczywistego. Kiedy w końcu przyjechała, ratownicy zrobili mu test na koronawirusa - wynik pozytywny.
Czy wobec tego zdecydowano o zabraniu dziadka do szpitala i profesjonalną pomoc medyczną? Skądże znowu. Mężczyzna ma siedzieć w domu, sprawdzać swoją saturację, a w razie spadku poniżej 96% zadzwonić jeszcze raz. Na odchodne dostał jeszcze jakieś leki z zaleceniem, kiedy i jak często je brać.
Od tego czasu było nieco lepiej; leki pomogły, wrócił apetyt. Przynajmniej na jedną dobę. Po niej saturacja spadła do 93%. Nawiązanie kontaktu z mężczyzną graniczyło z cudem.
Kolejny telefon. Kolejne godziny czekania, aż karetka przyjedzie, żeby dowiedzieć się, że otrzymany sprzęt do saturacji jest "chiński" i zakłamał wynik. Do szpitala nikt mężczyzny nie zabierze. A to, że ten nie kontaktuje nie ma żadnego znaczenia... Kogo to obchodzi, skoro sprzęt w karetce pokazał dobry wynik. Wszystko jest w porządku.
A stan z każdym dniem ulegał coraz większemu pogorszeniu. W końcu znajomy nie wytrzymał. Samodzielnie zadzwonił po pogotowie (wcześniej robiła to jego mama) i nie dał się spławić. Karetka przyjechała i zabrała jego dziadka do szpitala.
Dziadek wylądował pod kroplówką. By po jednym dniu zostać odesłanym do domu. Jak możecie zgadywać jego stan nie uległ najmniejszemu polepszeniu. Z tego co wiem jest tylko gorzej.
A na koniec tej historii bonus - gdzież ten dziadek mógł się zarazić skoro stan zdrowia nie pozwala mu na zwiedzanie okolicy? Odpowiedź brzmi: w przychodni.
słuzba_zdrowia koronawirus
Ratownicy przyjechali na smoku?
Odpowiedz@Morog ty myslisz ze tego typu historie to bajki?
OdpowiedzEj, ale karetka przyjechała, ratownicy zrobili test i od razu był wynik?
Odpowiedz@KatiCafe: Tak, załogi karetek mają tzw. szybkie testy, dające wynik po kilku minutach.
Odpowiedz@Meliana: A czy one przypadkiem często nie są błędne? Wiem, że w USA stosują te testy bardzo często, nie tylko w karetkach, i narzekają, że wyniki są zakłamane.
Odpowiedz@Ohboy: oczywiście, że są błędne. I kogo to obchodzi w Polsce?
OdpowiedzTen komentarz o przychodni trochę bez sensu. Skoro ludzie chcą, żeby przychodnie były normalnie otwarte, to muszą się liczyć z tym, że idąc do nich mogą się zarazić. Bo niezależnie od tego, jakie obowiązują w przychodni zasady, ludzie i tak będą robić swoje. Tak, jak robią to np. w tramwajach, siadając obok nieznajomych lub w sklepach, praktycznie przyklejając twarz do pleksi lub starając się ją ominąć.
Odpowiedz@Ohboy a poza tym widać, że dziadka odwiedza minimum 2 osoby (lub z dziadkiem mieszkają), więc również te osoby mogły zarazić Covidem.
OdpowiedzŁadnie tak kłamać? Jeśli jest pozytywny, jedzie do szpitala na covid to zostaje tam aż covid zniknie.
Odpowiedz@iks: Jeśli saturacja była w normie, CRP było w normie, to pacjent jedzie "znikać" COVIDa w domku, a nie zajmować łóżko bardziej chorym. Starszy pan z historii pogarszał się od miesięcy, niestety na agonię szpital zakaźny nie pomoże.
Odpowiedz@iks: Oj zdziwiłbyś się. 2 osoby >50 leczyły się w domu, saturacja była nawet poniżej 95, gorączka, wstawanie tylko do łazienki. Leki na gorączkę, syrop na kaszel, witaminki i wzywać karetkę jak spadnie saturacja. Ale za to kiedy znajomy zdecydował się karetkę wezwać, a wezwał sam, więc przytomny był, przyjechali i zabrali do szpitala. Siedział tam prawie 2 tygodnie, jak wyszedł wyglądał na kompletnie zdrowego. Nie twierdzę że historia jest fejkiem, ale jeżeli rzeczywiście tak było to raczej radszy przypadek niż częstszy.
OdpowiedzSkąd wniosek, że zaraził się w przychodni a nie od bliskich, którzy się nim opiekują? A jeśli był w przychodni ok. 2 tyg. wcześniej, to jego lekarz rodzinny powinien zareagować na pogarszający się stan zdrowia i zdecydować, czy powinien być skierowany do szpitala.
Odpowiedz