Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielny kurier. Sytuacja wydarzyła się tuż przed Wielkanocą, teraz mam dopiero chwilę,…

Piekielny kurier. Sytuacja wydarzyła się tuż przed Wielkanocą, teraz mam dopiero chwilę, żeby ją opisać.

W okolicach 22 marca zrobiłam zakupy w sklepie internetowym, kupiłam między innymi jedną rzecz dla mojej mamy, którą miałam jej przywieźć, jak przyjadę do Polski na Wielkanoc.

W piątek 26 marca sklep wysłał zamówienie w dwóch osobnych paczkach (kartonowe pudło oraz foliowa torebka), z przewidywanym terminem dostawy w poniedziałek 29 marca. Firma kurierska, z którą sklep ma umowę to Hermes. Ich kurier w mojej dzielnicy ma dziwny zwyczaj niedostarczania paczek do domu, tylko wpisywania, że nie zastał adresata, nie ma takiego adresu lub nie było nazwiska na dzwonku i zanoszenia przesyłek bezpośrednio do packet shopu, który znajduje się w sklepiku papierniczym, bezpośrednio pod moim mieszkaniem.

Mniejsze przesyłki czasami wrzuca do skrzynki na listy. Odbieranie paczek ze sklepu nie stanowi jakiegoś większego problemu, nie rozumiem tylko, co kurierowi szkodziłoby zadzwonić domofonem, który znajduje się tuż obok wejścia do sklepu. Cały czas ktoś jest w domu i może bez problemu przyjąć przesyłkę.

W poniedziałek obydwie przesyłki miały status "w doręczeniu", więc cały dzień czekałam na kuriera. I się nie doczekałam. Przesyłki zmieniły za to status. Paczka nr 1 ponoć została doręczona do rąk własnych i ja podobno pokwitowałam odbiór, paczka nr 2 - adresat nieznany, paczka wraca do sortowni.

We wtorek przed południem zeszłam do sklepu papierniczego, spytać się, czy paczki są może u nich. Niestety nie. Ani wczoraj, ani dzisiaj kurier nic dla mnie nie zostawił. Sprawdziłam jeszcze skrzynkę na listy - pusta. Dzwonię na infolinię Hermesa i zgłaszam sprawę. Pani przyjmuje ode mnie informacje, mówi, że " przekaże sprawę dalej w celu postępowania wyjaśniającego" i mam czekać na kontakt.

W środę rano paczka nr 1 (ta mniejsza, w foliowej torebce), której odbiór rzekomo podpisałam w poniedziałek, materializuje się w mojej skrzynce na listy. Druga paczka zmienia status na "w doręczeniu". Jakąś godzinę później dzwoni do mnie pan, sądząc po akcencie chyba Turek, przedstawiając się jako Cezar, przełożony kurierów z mojego rejonu i pyta czy paczka się znalazła, bo on wczoraj postawił kuriera do pionu i chciał sprawdzić, czy skutecznie.

Dziękuję za interwencję, mówię, że pierwszą paczkę już mam i pytam, co z drugą, bo zależy mi, żeby do czwartku wieczorem ją otrzymać. Cezar obiecuje, że przypilnuje, żeby jeszcze dzisiaj została dostarczona. O godzinie 23:08 kuriera nadal nie ma, natomiast przesyłka zmienia status na "nieudana próba doręczenia, nie zastano adresata".

W czwartek rano pozwalam sobie zadzwonić do Cezara i mówię, że paczki nadal nie ma, natomiast pojawiła się informacja o nieudanej próbie doręczenia o 23:08, mimo iż nikt o tej godzinie nie dzwonił do drzwi. Cezar przeprasza, tłumaczy że wie, że to ściema, pracownik wpisał tę samą informację dla 20 różnych klientów, że rzekomo był o 23:08 u wszystkich naraz i żadnego nie było w domu. W dodatku nie odbiera od niego telefonu i nie odpisuje na wiadomości. Ale on będzie dalej próbował i jak będzie coś więcej wiedział, to da znać.

Proponuję jeszcze, że jeżeli kurier się nie wyrabia, żeby do mnie podjechać, to ja mogę spotkać się z nim gdzieś na jego trasie, ale bardzo mi zależy, żeby te paczkę jeszcze dzisiaj dostać, bo juto rano wyjeżdżam na tydzień (zresztą Wielki Piątek jest w Niemczech świętem państwowym, więc kurierzy i tak nie pracują).

Około 15 Cezar oddzwania. Przeprasza i mówi, że kurier nadal odrzuca połączenia od niego. W międzyczasie kurier z sąsiedniej dzielnicy wyraził gotowość przejęcia tej paczki i dostarczenia mi jej, tylko ze z tym pierwszym nie ma jak się skontaktować. Odrzuca wszystkie połączenia, wiadomości czyta, ale nie odpisuje. Kazał mi jeszcze poczekać do 20, a jakby do tej pory nie było kuriera z paczką, zadzwonić do niego.

O 20 kuriera nadal nie ma. Dzwonię do Cezara, ten mówi, że już wyjaśnia sprawę i oddzwoni do pół godziny. Faktycznie za jakieś 20 min dzwoni i mówi, że w końcu udało mu się skontaktować z pracownikiem i czy stanowiłoby dla mnie problem podjechać 2 ulice dalej (jakieś 300 metrów) i tam odebrać od niego paczkę. Mówię, że nie ma sprawy i zaczynam się ubierać. W tym momencie słyszę dzwonek do drzwi. Cezar mówi mi jeszcze jedną rzecz, ale o tym później, odkładam telefon i otwieram drzwi.

Moim oczom ukazuje się drobny mężczyzna, na oko 145cm wzrostu (górowałam nad nim o dobrą głowę), narodowości chyba rumuńskiej, z jakimś dziwnym obłędem w oczach (nie jestem specjalistką, ale wyglądało, jakby był na jakichś prochach). W ręku dzierży moją paczkę, która wygląda, jakby całą drogę ją kopał albo ciągnął za samochodem. W tym momencie typ zaczyna na mnie wrzeszczeć i mi wygrażać. Było to mniej więcej coś w stylu: "Ty głupia k...wo, skargi będziesz na mnie składać, ja ci k...a dam! Gdyby nie było dookoła sąsiadów, to bym ci taki wpie..ol spuścił, że byś zobaczyła. Odechciałoby ci się skargi składać! Ty k..wo je...a!" I tak dalej w tym stylu. Gdyby nie jego mikra postura, przyznam, że bym się wystraszyła.

Próbowałam przerwać mu tyradę, mówiąc, żeby oddał mi paczkę, ten jednak odmawiał, mówiąc, że nie da mi żadnej paczki, ani tej, ani żadnej innej już nigdy, wszystkie będzie niszczył i wyrzucał, poznam jego zemstę i tak dalej (nie wiem, co miałoby to mieć na celu, za paczki przekazane jemu do doręczenia, odpowiada on sam, ich wartość musiałby pokryć ze swojej pensji, więc zaszkodziłby tylko sam sobie). W końcu straciłam cierpliwość, postraszyłam go wezwaniem policji, bo łamie co najmniej 3 paragrafy, co chyba poskutkowało, bo rzucił we mnie paczką i poszedł, coś jeszcze pokrzykując na odchodne.

Tą jeszcze jedną rzeczą, którą powiedział mi Cezar zanim otworzyłam drzwi, było, że typ może być bardzo nieprzyjemny, więc żebym się nie rozłączała, tylko dała telefon na głośnomówiący, bo on chce w razie czego mieć dowód na jego zachowanie. I miał. Facet się tak pięknie podłożył, że po świętach miała go czekać dyscyplinarka

kurier

by Crannberry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar iks
2 6

Czyli po świętach będzie wizyta z kwiatami i wieloma wyznaniami miłości ;)

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
9 9

@Grav: albo jesteś za dobry i za bardzo tlumaczysz takich ludzi. Albo to ja jestem zbyt krytyczna xD

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 9

@Grav: on tam się pultał, że ma trójkę dzieci, dla których nie ma czasu, bo przez takie k...y jak ja musi pracować, więc zakładam, że jakąś tam partnerkę ma. Ma za dużo pracy, której nienawidzi i mu się ulało. Z jednej strony mu współczuję, bo kurierzy w czasach zamkniętych sklepów i zakupów przez internet nie maja lekko, ale z drugiej, taką pracę sobie wybrał i nie usprawiedliwia to darcia mordy na klientów i grożenia im pobiciem

Odpowiedz
avatar digi51
8 10

@Grav: Ale po co sobie dorabiać ideologię o nienawiści do kobiet? Może być 1000 różnych powodów takiego zachowania, a nienawiść do kobiet... Tylko dlatego, że akurat japę wydardł na kobietę.

Odpowiedz
avatar Babcia_Jagi
-1 1

@Crannberry te twoje bajki przestaja byc fajne

Odpowiedz
avatar Jorn
0 12

Wszystko OK, tylko jakie znaczenie dla historii ma pochodzenie etniczne obu panów? I jakim cudem po wyglądzie poznałaś, że ten piekielny był Rumunem (w to, że Turka można poznać po akcencie jak najbardziej wierzę)?

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 8

@Jorn: dla historii nie ma żadnego, napisałam z przyzwyczajenia, bo już się mnie to czepiano, jeżeli gdzieś nie napisałam czyjegoś pochodzenia tudzież pominęłam inny nieistotny szczegół. Poza tym trochę „zboczenie” z polskich grup, gdzie jak nie ma napisane skąd ktoś pochodzi, zaraz zaczyna się kałszkwał z domniemaniami, więc odruchowo staram się tego unikać. To, gdzie mieszkam, Rumunów jest bardzo dużo i mam już ich tak „opatrzonych”, że w większości przypadków rozpoznam (wygląd plus akcent), z tym że nie mam do nich żadnych uprzedzeń, nacja jak każda inna. Duże problemy za to mam z rozróżnianiem Serbów od Chorwatów, z czym akurat trzeba być ostrożnym.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Crannberry: Serbowie nie potrafią rozmawiać normalnym tonem, ciągle się wydzierają ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@digi51: o proszę! To muszę się wsłuchać :) Zresztą temat różnych akcentów mnie tak wkręcił już od czasu studiów, że podczas pracy w korpo, kiedy miałam telekonferencje z ludźmi z różnych krajów, zamiast skupiać się na tym, co mówią, analizowałam niuanse wymowy

Odpowiedz
avatar Jorn
0 4

@Crannberry: Mieszkam w aglomeracji, gdzie na niecałe półtora miliona mieszkańców ponad sto tysięcy to Polacy. Ciągle słyszę lub czytam, że Polaka można poznać po wyglądzie, a ja jakoś nie potrafię. Chociaż jestem pewien, że to nie ja nie umiem, tylko to rozpoznawanie jest bzdurą, bo mnie też jako Polaka nie rozpoznają.

Odpowiedz
avatar Crannberry
-2 4

@Jorn: dla wielu zachodnich Europejczyków „Polak” oznacza każdego Słowianina (poza może Bałkanami) plus obywateli krajów bałtyckich, ale faktem jest że my Słowianie różnimy się fizycznie od chociażby narodów germańskich. Inne rysy twarzy, kształt czaszki, kolory, sylwetka, styl ubierania (Ale od tej reguły są oczywiście wyjątki). U jednych bardziej się to rzuca w oczy i można rozpoznać z kilometra, skąd pochodzą, u innych mniej i zdradza ich dopiero akcent, a jeszcze inni w dodatku mówią bez akcentu i w ogóle nie rozpoznasz

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@Jorn: a jeszcze tak dorzucę, jedna zachodnioeuropejska nacja, której żadnym sposobem nie jestem w stanie rozpoznać ani wizualnie, ani po akcencie to Belgowie.

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@Jorn: tak jeden do jednego to się nie da. Ale mi się często zdarzało, że sposób poruszania się i wygląd sugerował polskość i de facto osoby te były Polakami. Określone grupy narodowości jak skandynawowie, słowianie, latynosi etc mają określone cechy wyglądu i zachowania, które jednoznacznie się z nimi kojarzą.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 1

@Crannberry: To ciekawe, bo genetycznie w większości jesteśmy germanami z domieszką Celtów i paru innych, tylko kulturę i język mamy słowiańskie. To ci bardziej wschodni Słowianie są znacznie mniej germańscy i się nieznacznie od nas różnią wyglądem. Jeśli chodzi o ubiór, to większość ubrań mam z Polski, sporo z USA i Kanady i trochę z różnych innych krajów, z Belgii najmniej. A i tak w Brukseli jestem po wyglądzie identyfikowany jako miejscowy, co się manifestuje tym, że przyjezdni często mnie pytają o drogę, dopiero po akcencie się orientują, że jednak nie. A nawet i wtedy bywa, że Flamandowie biorą mnie za Walona i odwrotnie.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 2

@digi51: Tak, na pewno. To właśnie musi być przyczyna, dla której w Brazylii lokalsi często NIE ROZPOZNAWALI, że jestem cudzoziemcem. Gdy podsłuchiwali, jak z żona rozmawiamy po polsku, pytali z jakiego jesteśmy stanu. Wynikało to z tego, że język portugalski w wydaniu brazylijskim brzmi dość podobnie do polskiego, więc myśleli, że nas nie rozumieją, bo jesteśmy z drugiego końca Brazylii i posługujemy się jakimś dziwny akcentem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 8

"...typ może być bardzo nieprzyjemny, więc żebym sie nie rozłączała, tylko dała telefon na głośnomówiący..." Chyba nie pojęłam. Po co miałabyś przełączać swój telefon na głośnomówiący? Pan Cezar zamierzał opieprzyć kuriera bezpośrednio, "głośnomówiąc" przez twojego ajfona? No to chyba nie zdążył? "...czy stanowiłoby dla mnie problem podjechać 2 ulice dalej (jakieś 300 metrów) i tam odebrać od niego paczkę. Mówię, że nie ma sprawy i zaczynam się ubierać." No, nieprecyzyjna jesteś. Bo wychodzi na to, że zaczęłaś się ubierać jeszcze z telefonem w ręku, nie rozłączając się, skoro pan Cezar zdążył usłyszeć dzwonek do drzwi i wywnioskować, że to kurier się dobija, choć przecież powinien być w tym czasie gdzie indziej. A swoją drogą, skąd pan Cezar wiedział, że kurier może być nieprzyjemny? Już wcześniej grubym słowem obrażał klientów? No to dawno powinien z roboty wylecieć. Tym bardziej, że robił wrażenie naćpanego oszołoma, bez kontaktu z rzeczywistością.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2021 o 1:06

avatar Crannberry
2 6

@Armagedon: - nie miał chyba zamiaru go opieprzać przez mój telefon (może jakoś by zareagował, gdyby tamten jeszcze bardziej przegiął pałę, ale tego nie wiem), tylko chciał słyszeć, co tamten będzie mówił. Na głośnomówiącym mikrofon bodajże lepiej zbiera głos z otoczenia. - dokładnie tak. Z telefonem w ręku założyłam buty i sięgnęłam po kurtkę, kiedy zadzwonił dzwonek. Domyslilam się, że musi to być kurier, gdyż nie spodziewałam się żadnych gości o tej porze i w warunkach lockdownu i godziny policyjnej. Nie mam pojęcia, dlaczego kurier zażądał, żebym podjechała w inne miejsce, podczas gdy sam musiał stać pod moim domem. Albo Cezar przekazał mi informację z opóźnieniem i tamten w tym czasie dojechał, albo kurier chciał wywabić mnie z domu, żeby móc podjąć „nieudaną próbę dostarczenia paczki z powodu nieobecności adresata” i żeby w ten sposób wyszło na jego. A może poczatkowo chcial mi na tej ulicy obić twarz, a potem zmienil zdanie i pojechał do mnie do domu. Mogę sobie pogdybać, ale nie umiem wejść w jego sposób myślenia. - tego tez nie wiem. Może był już wcześniej nieprzyjemny dla klientów, ale nie na tyle, żeby wylecieć z roboty, a może nie było z nim wcześniej większych problemów, tylko podczas rozmowy kilka minut wcześniej Cezar zauważył, że kurierowi ewidentnie peron odjechał i wolał trzymać rękę na pulsie. Nie dopytywałam, bo raz mi ulżyło, że wreszcie mam moją paczkę, a dwa, byłam w lekkim szoku, bo jednak nie codziennie kurier grozi mi wpie...lem

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@Armagedon: a, jeszcze odnośnie upływu czasu. Kilka minut zajęła tez moja rozmowa z Cezarem na temat dokąd mam podjechać. Uliczka, gdzie miał znajdować się kurier nazywa się Eichhörnchenweg. On nie za bardzo umiał to wymówić, ja z kolei mieszkam tam od stosunkowo niedawna i nie znam jeszcze nazw wszystkich ulic naokoło, więc trochę zeszło zanim się dogadaliśmy. Kurier mógł się w tym czasie przemieścić

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 3

@Crannberry: Dzięki za wyjaśnienia. Jakoś tak przywykłam, że twoje historie zawsze są dopracowane w opisie, więc się człowiek nie musi zastanawiać "co autor miał na myśli". Pewnie ci się już nie chce pisać tak obszernie i szczegółowo jak kiedyś. W sumie - nie jestem zdziwiona. I tak niewiele osób to docenia.

Odpowiedz
avatar Nasher
0 6

Jak dla mnie to ta historia to fejk albo bardzo mocno podkoloryzowana. Jest godzina policyjna i Ty zgadzasz sie wyjsc z domu odebrac od kuriera paczke, ktory w dodatku jest 300m od Twojego domu? I co powiesz policjantowi? Nie wiem jak jest w Monachium ale ja zawsze z Hermesa w UK dostaje rano sms-a z dwugodzinnym przedzialem czasu, w ktorym kurier bedzie u mnie z paczka. Moze w DE Hermes tego nie praktykuje, ale ta godzina policyjna, 300m, grozba pobicia. Brakuje jeszcze tylko napadu na bank 2 budynki dalej i Gargamela goniacego smerfy. Chyba lockdown zaczyna za mocno wchodzic.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@Nasher: Gdzie jest godzina policyjna?

Odpowiedz
avatar Crannberry
-1 1

@digi51: w Bawarii w powiatach, gdzie 7-dniowa zachorowalność przekracza 100 na 100 tys mieszkańców. Söder to wprowadza, potem znosi, potem znowu wprowadza. W okolicach Wielkanocy bodajże akurat obowiązywała. Chyba że się mylę @Nasher: godzina policyjna zaczynała się od 21, było między 20:30 i 20:40, zdążyłabym. Zresztą akurat to wyjście z domu dałabym radę bez problemowo wytłumaczyć, miałam konkretny powód (z istotnych powodów można wyjść, chodzi o to, żeby sobie spacerów nie urządzać, ani nie wychodzić towarzysko). W komentarzu powyżej chodziło mi o to, że między innymi z tego względu nie spodziewałam się np wizyty koleżanki. Kiedy zadzwonił dzwonek, wiedziałam że to może być tylko kurier W DE taki SMS nie jest praktykowany. Tak samo praktycznie nie zdarza się, żeby kurier dzwonił i mówił kiedy będzie.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@Crannberry: I to jest właśnie chore w tym systemie niemieckim, mam sobie codziennie sprawdzać dane koronkowe, żeby wiedzieć, czy akurat wolno mi wyjść po 21? w sensie dziś 99, to mogę, jutro 101 i już nie mogę? Jprdl

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@digi51: tak, tego od nas oczekują, że będziemy sprawdzać codziennie wyniki koronkowe w powiecie, żeby zobaczyć, czy tego wieczora wolno nam wyjść z domu, do tego oglądać codziennie lokalne wiadomości, żeby wiedzieć, czy w tym tygodniu godzina policyjna obowiązuje, czy ją zniesiono. Do tego od tego tygodnia mieli ponoć wprowadzić obowiązek posiadanie negatywnego testu, żeby móc wejść do niektórych sklepów, fryzjera itd, ale to też tylko w tych powiatach, gdzie zachorowalność w danym tygodniu przekracza 100. A teraz wyobraź sobie. Vaterstetten, w którym mieszkam, podpada pod powiat Ebersberg, który liczy właśnie około 100 tys mieszkańców. Na przełomie grudnia i stycznia (w okolicach sylwestra w każdym razie) w jakimś domu starców w oddalonym o 20 km Markt Schwaben wystąpiło ognisko korony i zaraziło się około 100 niewychodzących pensjonariuszy. W związku z tym zachorowalność na 100 tys mieszkańców w powiecie przekroczyła setkę (wskaźnik wynosił bodajże 107) i uziemiono na tydzień cały powiat. Jprdl

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 5

no i pieknie gnoja zalatwiliscie :) a nie daloby sie go sieknac np. za falszerstwo? cos sie podczas odbioru paczki podpisuje w Niemczech?

Odpowiedz
Udostępnij