Do tej pory jedynie czytałam Piekielnych, ale uzbierałam kilka historii, które uznałam, że nadają się na tę stronę.
Kto był w tej sytuacji piekielny- oceńcie sami.
Udzielam korepetycji, od roku tylko on-line, mam kilkoro uczniów, z których większość wywiązuje się ze swojej części umowy- loguje się o ustalonych godzinach, płaci na czas. Niestety trafiła mi się także pewna Pani. Pani bardzo zależało na korepetycjach dla jej dwóch synów, odpowiednio 7 i 12 lat. Początkowo współpraca przebiegała normalnie, jednak po około miesiącu (lekcje raz w tygodniu, osobno dla każdego z chłopców) zaczęło się:
1. Na początku tłumaczyłam, że link na spotkanie się nie zmienia i wystarczy zapisać go na przykład w Wordzie, kopiuj-wklej i już jesteś zalogowany na spotkanie- przed każdymi zajęciami wiadomość na messengerze- GDZIE JEST LINK??? HALOO??
2. Mamy lekcję umówioną na godz. 17, nikt się nie zalogował, trudno. O 19 wiadomość- ona zapomniała o lekcji, może Pani poprowadzić teraz???? Na moją odmowę- ale dlaczego? Syn ma jutro sprawdzian i potrzebuje Pani pomocy??? (nie przesadzam z interpunkcją, tak właśnie wyglądały jej wiadomości, tylko z dodatkiem mnóstwa błędów ortograficznych).
3. Tłumaczyłam Pani, ze studiuję zaocznie, więc lekcje w weekend odpadają- tylko w tygodniu po mojej pracy, czyli jakoś w godzinach 16-20. Nie dotarło- sobotni poranek- Pani musi mieć dzisiaj albo jutro lekcje z moim synem, on ma w poniedziałek sprawdzian! Po raz kolejny tłumaczę, że mam studia- ale nic się nie stanie jak Pani raz opuści zajęcia!
4. Skróciłam jedną z lekcji o 10 minut, gdyż z powodu remontu u sąsiada było za głośno, żeby móc pracować- ani ja nie słyszałam ucznia, ani on mnie. Zaraz po zakończonej lekcji wiadomość- Dlaczego Pani skończyła lekcję szybciej??? Ja płacę za pełną godzinę!?? To ja teraz powinnam Pani zapłacić mniej??? Nie chciało mi się z babą kłócić o zawrotne 4 złote, więc napisałam jej, że proszę bardzo, może mi przelać mniej.
5. Napisałam dzień wcześniej, że zajęcia się nie odbędą, bo straciłam głos- dlaczego Pani dopiero teraz pisze??? Pani jest niepoważna??? Ja już przelałam Pani za tę lekcję pieniądze?? Pani jest złodziejką???!!
No kurczę, nie planowałam z wyprzedzeniem stracenia głosu, a Pani może przesyłać pieniądze dopiero po lekcji i nie życzę sobie wyzywania od złodziejek. Okej, przeprosiła, zaczęła się też żalić, jak jest jej ciężko, bo jest samotną matką i w ogóle, uznałam, że ostatnia szansa. Korki to miał być dla mnie dodatkowy zarobek, a nie niepotrzebne stresy.
I teraz najnowsza sytuacja, po której definitywnie kończę współpracę:
W zeszły wtorek wysłałam jak zwykle linka. Nikt się nie zalogował. Trudno. Przez cały tydzień nic i nagle o 13 wiadomość: Może Pani przeprowadzić lekcję TERAZ???
Yyy, po pierwsze nie, bo jestem w pracy.
Ja wiem, gdzie Pani pracuje i teraz jesteście zamknięci i są zajęcia zdalne!!!
No właśnie, więc nie mam teraz czasu.
Poza tym, dlaczego nie zalogowała się Pani ani syn na lekcję w zeszłym tygodniu?
I tutaj nastąpiła długa wiadomość- o tym, że w życiu czasami tak bywa, że coś idzie nie po myśli. Tak wyszło, że ona nie mogła włączyć synowi lekcji. Ona ma prawdziwe problemy, o których taka gówniara jak ja, nic nie może wiedzieć. Jestem bezczelna, jestem złodziejką, bo ona mi już za tamten tydzień pieniądze przelała. Ona jest samotną matką i bardzo jej zależy na wykształceniu synów, przecież to nie grzech. To mamy dziś tę lekcję czy nie?????
Odpisałam jedynie, że kończymy współpracę i już przelewam jej pieniądze z powrotem (co też natychmiast zrobiłam) i zablokowałam na fejsie.
Nie wiem, może przesadziłam z reakcją, sami oceńcie.
wrocław korepetycje uslugi
Ale punkt czwarty nie powinien być oczywistością? Od razu powinno się poinformować rodzica że zajęcia trwały krócej nie z winy ucznia i albo uma2iacie się na odrobienie tego czasu albo na mniejszą zapłatę. To nie jest piekielne
Odpowiedz@Allice: masz rację, mój błąd. Zaraz po zakończeniu lekcji zalogowałam się na Facebooka, żeby przeprosić i zapytać czy odrobimy te 10 minut w przyszłym tygodniu, a tam już czekała na mnie taka wiadomość. Prosiłam też chłopca, żeby zawołał mamę, kiedy był jeszcze zalogowany, żebym mogła spróbować to wyjaśnić twarzą w twarz, ale była zajęta. PS. Tak jak napisałam na początku- może to ja jestem Piekielna, nie będę twierdzić, że nie.
OdpowiedzWspółczuję roszczeniowych wariatek
OdpowiedzSzacun, tak powinno się to odbywać. A nie przepychanki, tłumaczenia i kopanie się z koniem.
OdpowiedzGeneralnie spoko klasyczna piekielna historia o madce, ale "odpowiednio" stosuje się opisując w jakiś sposób zróżnicowane osoby. Np. "jej córka i syn - odpowiednio 7 i 12 lat"
Odpowiedzi tak dlugo wytrzymalas, mi by sie nie chcialo uzerac z babskiem po sposobie pisania i wspolprace zakonczylabym na etapie ustalen (jesli byly pisemne) lub po pierwszej kryzwej akcji (by miec pretekst, by nie czytac wypowiedzi, ktorych forma mnie irytuje)
OdpowiedzOstatnia sprawa - za uczciwie wykonaną pracę nie zwracaj pieniędzy, bo inaczej dokarmiasz patologię. Reszta - więcej asertywności i pamiętaj, jeśli nie szanujesz sama siebie to klienci też nie będą ciebie szanować. A tutaj wystarczyło po 2 historii powiedzieć że to ostatnie ostrzeżenie i następnym razem kończysz współpracę z ich winy.
Odpowiedz@iks: Z tego co rozumiem zwróciła pieniądze za lekcję, która się nie odbyła a została już opłacona
Odpowiedz@Koralik: ale te zajęcia nie odbyły się z winy ucznia/matki a nie nauczycielki. Autorka poświęciła czas, byłą "w gotowości do pracy" i powinna mieć za to zapłacone. Przecież ten czas mógł wykorzystać inny uczeń lub sama autorka mogła leżeć i wypoczywać, ale była na coś umówiona i ze swojej strony się wywiązała. Uważam, że kasy nie powinna zwracać.
Odpowiedz@Hobbit: Zgadzam się, z tym, że jeśliby babka była nieobliczalna to mogłaby ja opisać w necie, lepiej już serio oddać kasę niż potem mieć większe nieprzyjemności
OdpowiedzJa bym nie blokował i czekał na skruchę
Odpowiedz@Morog: Albo więcej argumentów typu "bo ja hcem, mam horom curke".
Odpowiedzmyślę, że znaczna część z nas, świadcząca pewnego rodzaju usługi, mierzy się z takim rodzajem 'ludzi', którzy uważają, że tylko ich czas się liczy. Ona do Ciebie z mordą za ucięte dziesięć minut lekcji, jak również ona z mordą i żądaniem zwrotu kasy za zmarnowanie Tobie godziny. Niektórzy kłóciliby się o 20 groszy, bo się połączyłaś/rozłączyłaś o 10 sekund za późno według nich. Też pracuję z ludźmi, mam paru takich, którzy uważają, że można się umawiać i nie przychodzić nie odwoławszy uprzednio spotkania, przekładać je w nieskończoność, albo informować mnie, że zapomnieli, jak ja już stoję pod urzędem/ich domem i czekam. Jedną miałam wybitną, która uważała, że ma mnie i mój czas na wyłączność, jak nie odbierałam telefonu, dzwoniła od męża, potem przez messenger swój i następnie męża. Zdarzało się łącznie blisko 30 nieodebranych połączeń, a jak już mogłam oddzwonić, okazywało się, że sama coś zostawiła na ostatnią chwilę albo mnie tak bombardowała, bo już teraz w tej chwili trzeba załatwić coś, co spokojnie może poczekać. Po delikatnej sugestii, że nie ona jedyna jest moją klientką, uspokajała się na dzień lub dwa, a potem wszystko wracało do 'normy'.
OdpowiedzJa się dziwię, że tak długo dawałaś sobą pomiatać. Ja bym zrezygnowała najpóźniej po trzecim wyskoku tej pani. Tylko dzieciaka szkoda :(
Odpowiedz