Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witam. Opowiem zdarzenie, które miało miejsce w jednym ze sklepów sieci Delikatesy…

Witam. Opowiem zdarzenie, które miało miejsce w jednym ze sklepów sieci Delikatesy Centrum a konkretnie w tym, który jest w Elblągu.

Skuszona informacją, że w tym sklepie można dostać taniej dobre wędliny (taka ze mnie mała Grażynka) zaszłam z mężem do tego sklepu, żeby sprawdzić co też takiego dobrego na dziale mięsnym i wędliniarskim można dostać. Stoję grzecznie w kolejce i widzę jak pani z obsługi wychodzi z części magazynowej pchając wózeczek wypchany po brzegi różnego rodzaju wędliną. No super myślę sobie. Niestety kilka minut później moja mina zmieniła się w typową WTF?

Owa pani zajęła się wyciąganiem wędlin z opakowań i dokładaniem ich na przeszkloną ladę jakich wiele praktycznie w każdym sklepie. Pomyślicie co w tym takiego? Ano to, że owa pani robiła to bez rękawiczek. Tak moi drodzy dobrze przeczytaliście. W normalnych czasach byłoby to skandaliczne zachowanie a w dobie pandemii brak na to słów. Byłam dosłownie pół metra od tej pani więc zwróciłam jej uwagę słowami „Czy mogłaby pani założyć rękawiczki dotykając wędlin?” Cisza. Zero reakcji. Czyżbym trafiła na osobę głuchoniemą? Powtórzyłam pytanie i stał się cud, pani umie mówić, ale to co usłyszałam nie było żadnym przepraszam czy czymś w podobnym stylu. Pani stwierdziła, że ma czyste ręce i może tak robić, bo gdyby nie miała czystych nie pracowałby tu i dalej gołymi rękoma wykładała towar. Odechciało mi się zakupu wymacanych wędlin mimo kuszących cen.

Oczywiście chciałam dalej zadziałać w tej sprawie i napisałam do szefowej (dostałam cukrującą odpowiedź, która nic nie wniosła), opisałam sytuację na stronie fb tego konkretnego sklepu, ale tam jak za czasów komuny dalej działa cenzura. Zresztą nie tylko pod tym względem w tym sklepie działa komuna. Dla przykładu czapki, które z założenia mają trzymać w ryzach włosy pod nimi są typowo czapusiami do ozdoby, maseczki uroczo są pod noskami obsługi i ich kultura względem klienta to …. szkoda gadać, PRL pełną gębą. Jak pięknie wyglądają czapusie można zobaczyć na zdjęciach na fb, tam brak na twarzyczkach maseczek, na jednym zdjęciu łapka, która wysuwa się w stronę wędlin nie ma rękawiczki, ale za to prezentuje piękną biżuterię. Co tam wymogi sanitarne, trzeba się ślicznie pokazać.

Bez obaw mam zamiar dalej posunąć się w działaniach w tej sprawie, ale nie będę tu opisywać, przynajmniej na razie, by przypadkowa zabłąkana duszyczka z obsługi nie wiedziała co zamierzam.

sklep higiena

by Mavra
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
19 19

@AnitaBlake: Jedzenie, które przygotowuje kucharz, jest w większości poddawane obróbce cieplnej, a warzywa i owoce są myte. Z wędlinami jest inaczej, a pracownica robi w takim sklepie o wiele więcej niż tylko dotyka wędlin. Zresztą, najpierw pchała wózek, potem dotykała opakowań, a dopiero potem wykładała wędliny. Jakby dotykała najpierw surowego kurczaka a potem wędlin, to też spoko? A nie, nie spoko.

Odpowiedz
avatar kierofca
12 18

A mogła wziąć kurczaka przez brudną szmatę. A Ty się nie awanturuj bo do Bydgoszczy będziesz jeździć na zakupy ;-)

Odpowiedz
avatar Mavra
1 5

@kierofca: E tam, męża będę wysyłać i jakoś sobie poradzimy

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
0 24

Jak ja czytam historyjki takich Grażynek jak ty, to mi się nożyk w kieszonce otwiera. Za te czapusie, łapkę i duszyczkę dostajesz minusika.

Odpowiedz
avatar Mavra
-3 9

@clockworkbeast: Czyli nie załapałes/łaś mojego sarkazmu, ale ok mi to lotto.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
2 8

@Mavra: Sarkazm jest jak przyprawa: dodaje opowieści smaku i pikanterii. Ale jak serwujesz potrawę składającą się głównie z przypraw, albo zastosujesz niewłaściwe przyprawy w niewłaściwym miejscu - wzbudzisz tylko niesmak.

Odpowiedz
avatar Mavra
3 3

@clockworkbeast: Tekst ma 383 słowa, celowe użycie słów zdrobniałych sztuk 6, czyli 1,56% tekstu. Masz całkowitą rację sarkazm jest super przyprawą i jak widać bardzo oszczędnie ją serwowałam.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
0 6

@Mavra: ojoj, ale mnie teraz zagięłąś :D a tak bez sarkazmu: wybacz, ale takiej dyskusji nie będę kontynuować. Tym ostatnim komentarzem udowodniłaś, że jesteś trochę dziecinna.

Odpowiedz
avatar Mavra
3 3

@clockworkbeast: Klasyczna odpowiedź osoby, której zabrakło sensownych argumentów. Pomijam już kwestię jakże wielkiej dojrzałości w wydawaniu opinii na temat historii na podstawie 6 wyrazów.

Odpowiedz
avatar Rychy_
3 3

Jezu. Powiedz proszę, że nie piszesz o sklepie na Gwiezdnej? Chodzę tam dość często i nigdy nie widzialam takiej sytuacji!

Odpowiedz
avatar Mavra
3 3

@Rychy_: Tak dokładnie na ulicy Gwiezdnej. Przykro mi.

Odpowiedz
avatar Eny
2 2

To trzeba do Jagi na Nowowiejską chodzić, dobre wędlinki i jak trzeba to hermetycznie zapakują.

Odpowiedz
avatar Mavra
1 1

@Eny: Znam i bardzo lubię ten sklep.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

1. bylo nakrecic filmik 2. ow filmik do centrali sklepu jesli to byla sieciowka 3. i/lub do sanepidu 4. na swoim profilu z oznaczeniem sklepu by ci nie wykasowali ;)

Odpowiedz
avatar Mavra
1 1

Masz rację, ale w nerwie człowiek czasem nie myśli.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@Mavra: spoczko, dobrze, ze w ogole planujesz utrzec im nosa zamiast odpuscic :)

Odpowiedz
avatar Felina
4 4

Dlatego najlepiej kupować pakowane próżniowo w oryginalnej folii, a nie otwarte zza lady. Mniej czasu poza opakowaniem to mniejsza szansa na kontakt na przykład z podłogą (zawsze przypomina mi się filmik jeszcze z czasów "Śmiechu warte", w którym pracownicy sklepu na powrót ładowali do pudeł wysypane na podłogę jedzenie). Te czapeczki to akurat często jest dekoracja. W niejednej piekarni czy sklepie tak jest, że to tylko nośnik logo sklepu :-D

Odpowiedz
avatar Blekotek
1 1

Niedawno w sklepie firmowym O. Sprzedawczyni wydała resztę klientce, potem nakładała po kilka plasterów na wagę dla kolejnej klientki. W rękawiczkach, a jakże. Tych samych :(

Odpowiedz
avatar efyfciak
0 0

Pracowałam kiedyś dla tej sieci, jeszcze wtedy inaczej się nazywała. Na mięsnym działy się dziwne rzeczy, byle tylko sklep strat nie przyniósł. Mycie kiełbas, na których już pojawiła się sól było obowiązkiem z rana, bo co ludzie powiedzą. A najlepiej umyć gąbka z płynem pod bieżącą wodą. Żebra do wyrzucenia? Nie ma mowy. Łatwiej obrać z kości i zmielić ze świeżą łopatką, to klienci się nie zorientują. Schab czy piersi z kurczaka zaczynają zalatywać? To z rana wystawić na ladę świeże, a to co z wczoraj zalać wodą z solą, na popołudnie będzie jak znalazł. Kto został zwolniony po okresie próbnym, bo nie stosował się do poleceń?

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
0 0

Członek rodziny mi opowiadał, że był kiedyś w mięsnym, poprosił o jakiś tam kawałek mięsa. Ekspedientka odkroiła rzeczony kawałek, po czym wymsknął jej się z rąk i spadł na podłogę. Schyliła się i jak gdyby nigdy nic zaczęła go pakować do torebki. Jeszcze raz: kawałek mięsa, który upadł na podłogę, do którego przykleiły się w tym momencie jakieś brudki z tej podłogi, jak gdyby nigdy nic, na oczach klienta mu pakuje. Klient wyraził swoje niezadowolenie i ekspedientka z wielkim niezrozumieniem i fochem umyła ten kawałek mięsa. Niesmak pozostał. Od tamtej pory starannie myjemy każdy kawałek mięsa, bo nie wiadomo gdzie się szlajał przed zakupem.

Odpowiedz
avatar zupak
0 0

Właśnie, człowiek chce sobie zjeść surowe mięso, a tu ktoś je maca. Skandal.

Odpowiedz
Udostępnij