Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłam niedawno u psychologa. W toku rozmowy udało nam się dojść do…

Byłam niedawno u psychologa. W toku rozmowy udało nam się dojść do jednej z wielu przyczyn moich ciągłych problemów ze sobą. Tę przyczynę wyparłam z siebie i zakopałam w najtajniejszym zakątku swej duszy. Teraz jednak leży znów na wierzchu i znów kłuje. Ale do rzeczy.

Rok 2003. Właśnie zdałam ostatni ustny egzamin w ramach matury. Mój wynik - czwórki od góry do dołu. Biorąc pod uwagę, ze skala ocen maturalnych kończyła się wtedy na piątce, a plusy i minusy nie były w użyciu - chyba zadowalający?

Wracam do domu, cała w skowronkach. Radośnie oznajmiam rodzinie, że poniżej czwórki nie zeszłam.

A moja babcia na to:

SĄ TACY, CO NA PIĄTKACH ZDAJĄ.

Nie pomogło tłumaczenie, że owszem, zdają, ale po pierwsze niewielu, a po drugie najczęściej są to osoby, którym rodzice wynajmują korepetytorów przygotowujących ich specjalnie do matury. Że ja nie brałam korepetycji, a wręcz ich udzielałam. Że to, co osiągnęłam, osiągnęłam własnymi siłami, w dodatku pomagając rodzeństwo w lekcjach. A wreszcie, ze są takie rodziny, które ucieszyłyby się gdyby ich dziecko zdało maturę W OGÓLE, a nie jeszcze krytykowali wynik.

Nie pomogło.

SĄ TACY, CO NA PIĄTKACH ZDAJĄ.

To do dziś boli, choć do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy.

EDIT: Wychodzi na to, że ludzka pamięć jest mocno wybiórcza... Byłam przekonana, że ta 6 z matury była nieosiągalna. Okazuje się że się myliłam.

Nikt cię tak nie dobije jak własna rodzina

by singri
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tolek
16 18

A szanowna Babcia to miała zdaną maturę ? A jak zdana, to jakie oceny?

Odpowiedz
avatar Balbina
4 8

@Tolek: Babcia pewnie rocznik przedwojenny gdzie trzy klasy szkoły powszechnej było normą. W latach 50-tych zdana matura była już sukcesem a pójście na studia to już była "nobilitacja" Matka mnie zawsze porównywała do innych ale po mnie to spływało jak po kaczce więc do własnego potomstwa tego nie stosowałam. Bo i tak wiedziałam że nic to nie da. Smiałam się ze jak sama tego czerwonego paska nie domaluję na swiadectwie to nie będę się mogła pochwalić sukcesami dzieci (jak i swoimi)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 9

@Tolek Moja do końca życia była analfabetką, co nie przeszkadzało jej w krytyce moich potknięć w nauce (matematyka i inne przedmioty ścisłe), ale dobrych wyników (przedmioty humanistyczne) jakoś nie zauważała. Z jednej strony zaowocowało to mniejszymi chęciami do robienia czegokolwiek, podjęcia jakiegoś większego wysiłku i małymi problemami z czerpaniem satysfakcji ze swoich sukcesów, ale z drugiej przestałem się kierować potrzebą akceptacji, szukania pochwał. Jeśli coś robię, to dlatego, że tak trzeba albo dlatego, że tego chcę i nie ma większego znaczenia, czy ktoś mnie za to pochwali (chyba że pracodawca albo wykładowca, ale to nie ma żadnej wartości emocjonalnej, po prostu znaczy, że na płaszczyźnie zawodowej robię coś dobrze).

Odpowiedz
avatar Fahren
20 20

"Są tacy, co na trójkach zdają"

Odpowiedz
avatar misiafaraona
26 26

- Mamo schudłam dwadzieścia kilogramów! - Myślałam, że będzie więcej... A potem się dziwi, że nie odbieram kiedy dzwoni.

Odpowiedz
avatar Kikai
21 21

@misiafaraona: Tymczasem u mnie: - Mamo, mamo, wysłałam eksperymentalnie garść CV i po jednym dniu mam już 3 rozmowy o nową prace w przyszłym tygodniu! - I z czego się tak cieszysz? I tak cię nie wezmą.

Odpowiedz
avatar Shi
10 12

@Kikai: jakbym słyszała swojego ojca - wzięłam dzień wolnego na wizytę u lekarza, komentarz "ty więcej masz tego wolnego niż pracy. Na bank nie dostaniesz kolejnej umowy". Powiedzialam, że samą umowę mam w kieszeni, tylko warunki nie są jeszcze znane (mam przypisane godziny na miesiące po tym jak kończy mi się obecna umowa) - "to tylko po to byś się nie zorientowała". XD, po prostu XD, nie da się tego inaczej skomentować. Albo krytykowanie, że odkąd mam etat to zawiesiłam swoje prywatne projekty. Bo po 40 godzinach tygodniowo ciężkiej pracy umysłowej i ciągłej nauki to człowiek nie ma na nic innego ochoty tylko na więcej nauki. I od razu "ja to po pracy sam się uczyłem!". A gdy na głos powiedziałam, że on miał pracę odtwórczą do tego mniej niż 40h, a ten materiał do jego nauki to opanowalam w podstawówce, góra w gimnazjum i to bez żadnych książek, instrukcji czy poradników, po prostu z nudów to zgłosinil radio tak, że drugi koniec wsi wiedział czego słucha xD Zostaje tylko się śmiać, bo szkoda energii na cokolwiek innego. Potem tylko płacz, że mimo iż mieszkam piętro wyżej (na jego prośbę! Bo on dla dzieci dom wybudował, a żadne nie chce w nim mieszkać!) to mnie czasem widzi raz na kilka dni, a najczęściej to raz dziennie. Za kilka miesięcy będzie płacz, że dziecko miało tutaj tak dobrze, a woli obcym ludziom za wynajem płacić niż z rodzicami mieszkać. Ehh... Co tacy ludzie mają w głowach to nie wiem. Mózg raczej nie, więc obstawiam sznurek by uszy nie odpadły

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
20 20

U mnie regularnie było "czemu tylko 5?" I to, że na tym sprawdzianie nie było zadania na 6 to żadne wytłumaczenie. Teraz zapewne jestem wyrodną córką, bo kontakt utrzymuję sporadyczny. Życzę Ci droga Singri uporania się z problemem. Pamiętaj, sama wybierasz, czyja opinia ma dla Ciebie znaczenie:)

Odpowiedz
avatar bazienka
4 8

@Poecilotheria: oj znam to a teraz wyobraz sobie, jak wytlumaczyc rodzicom 4 z matmy pomimo 100% punktow na sprawdzianie? nauczyciel stwierdzil, ze to nie byly zadania na 5...

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 3

@Poecilotheria: ja tez miedzy innymi z tego powodu mam kontakt sporadyczny z moja mama.

Odpowiedz
avatar Error505
4 4

@bazienka: W takiej sytuacji to doprowadziłbym do tego, że nauczyciel by się tłumaczył dyrektorowi szkoły albo kuratorowi.

Odpowiedz
avatar merenre84
2 26

Też zdawałam maturę w 2003 roku. Można było mieć 6 z matury i nie był to jakiś wyczyn. Sama miałam dwie szóstki. Nie podobają mi się nieścisłości w historii.

Odpowiedz
avatar singri
3 15

@merenre84: poprawiłam Cóż, na 25 osób w klasie nie było ani jednej szóstki, ze dwie piątki, kilka czwórek, multum trójek i dwójek i kilka pał. Może chodziłam do słabego liceum, bo ze swoimi czwórkami byłam w szkolnej czołówce, a i znajomi chwalili, że ładny wynik.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
0 0

@merenre84: Poza tym czy naprawdę bez korków nie dało się zdać na 5? Bez przesady. Niemniej 4 od góry do dołu to o tak piękny wynik ;) Zwłaszcza w takich warunkach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2022 o 1:31

avatar Ursueal
30 30

Raz jeden na imprezie rodzinnej wujek odważył się wyszydzić mnie , że powtarzałam immunologię, bo to "wstyd, takich podstaw się nie nauczyć". Dziadek od razu przypomniał mu, bardzo głośno i dosadnie, ile wujaszek miał warunków, z czego były i ile pieniędzy dziadkowie musieli mu na nie dać, żeby z medyka nie wyleciał. I skończyło się rumakowanie...

Odpowiedz
avatar Koralik
7 7

@Ursueal: Kochany dziadek :D

Odpowiedz
avatar Italiana666
5 7

@Ursueal: szkoda, ze ja nigdy nie mialam takiego dziadka. Jak moje ciotki chwalily sie swoimi dziecmi to moja mama kulila ogon i sie nic nie odzywala. Z tego powodu moje kuzynostwo patrzylo na mnie z wyzszoscia. Po latach okazalo sie jednak, ze to wszystko to tylko byly przechwalki. Kuzynostwo bylo nawet zainteresowane odnowieniem kontaktu ze mna w doroslym zyciu. Ja jednak uwazam, ze na to jest za pozno i nie chce miec kontaktu z osobami, ktore uwazaly mnie za cos gorzego.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 5

@Italiana666 Rozumiem Twoją niechęć do kuzynów. Natomiast dzieci kopiują zachowania rodziców. A potem dorastają i przychodzi czas na refleksję. Może ich refleksja jest taka, że ich rodzice to buce i wcale nie chcą być jak oni?

Odpowiedz
avatar Bryanka
16 18

Kiedyś znosiłam ciągłe porównania do mojego genialnego kuzyna. Dopóki kuzyn nie wyleciał ze studiów ;)

Odpowiedz
avatar singri
10 14

@anetqueen: U nas w szkole osoby kompletnie olewające nie zdały matury. I nie przypominam sobie żadnego przesiewu - do matury przystąpiło nas tyle samo, ile było od początku, plus jedna sztuka co doszła w trzeciej klasie. Ja na te czwórki jednak musiałam zapracować.

Odpowiedz
avatar anetqueen
-2 8

@singri: są ludzie zdolni i mniej zdolni. Ja nie przeczę, ze nie musiałaś ciężko pracować na swoje oceny. Napewno z jednych przedmiotów byłaś lepsza z innych słabsza - jak każdy. Dlatego na maturę wybieramy te przedmioty, w których najlepiej sie czujemy, z których jesteśmy najsilniejsi. Powiem Ci, ze te losowania pytań na ustnej maturze to tez była taka ruletka - nie zapomnę koleżanki , która na ustnej z j.polskiego? a może z historii? co wykuła 95 % pytań a trafiła w te 5% co nie tknęła i z tego stresu NIC nie powiedziała, rozpłakała sie i wyszła. Potem poprawkę zdała na 5. Każdy jest inny. Nie wiem na jakim poziomie było Twoje liceum, w moim już po 1 klasie był przesiew ludzi - osoby, które odstawały same sie przenosiły. Stara matura nie była łatwa,, ale normalnie sie ucząc naprawdę ciężko bylocostam zawalić. I szóstki były - nie rozumiem czemu napisałaś, ze ich nie było. Ja jestem len i zdałam na piątki i czwórki , ale moja siostra szóstkowa

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@anetqueen: Weź się ogarnij. Nie każde dziecko musi być ponadprzeciętne.

Odpowiedz
avatar janhalb
20 20

Mój tata - skądinąd człowiek całkiem normalny i fajny - miał przez bardzo krótki czas nastrój na takie porównania. Byłem wtedy w 8. klasie podstawówki, czasy jeszcze PRL. Byłem uczniem czwórkowym, nie miałem problemów z nauką, generalnie wszystko szło mi dobrze… No i nagle, w 8. klasie zaczęło się: "Czwórki… A Ola to ma same piątki, od góry do dołu!" (szóstek wtedy nie było). Ola to była córka znajomych, dziewczę dokładnie w moim wieku (miesiąc młodsza). "Ola to na pewno się dostanie do dobrego liceum, a ty - nie wiadomo". "Ola na semestr miała średnią 5,0". I tak dalej… Trochę to wynikało ze stresu (taty), bo to były czasy, kiedy do liceum się zdawało egzaminy. No i tak się złożyło, że Ola za swoją średnia 5,0 i ja z moją średnią 4,1 zdawaliśmy do tego samego liceum, nawet do tej samej klasy. Wtedy (rok 1985) to było jedno z najlepszych liceów w stolicy. No i ja się dostałem bez najmniejszego problemu, a Ola nie. I wylądowała w innej szkole - sporo słabszej. Bo Ola miała 5,0, ale w szkole podstawowej, w której - jak się okazało - był po prostu dużo niższy poziom i te piątki dużo łatwiej było dostać. A ja byłem - jak się okazało - w bardzo dobrej podstawówce… (Przypomina, czasy PRL, nikt jeszcze nie wpadł na to, żeby robić rankingi szkół podstawowych). Od tego czasu mój tata już NIGDY nie porównywał moich ocen z innymi… :-)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
6 6

@janhalb Moja mama taka samo porównywała mnie z kuzynką w podobnym wieku. Bo Ania to ma szóstki z góry do dołu, a ty tylko średnia 5.6 (podstawówka). A potem w liceum ta sama śpiewka. Skończyło się jak trzeba było zdać maturę i się na studia dostać. Ja się dostałam, kuzynka musiała wybrać słabsza uczelnię.

Odpowiedz
avatar Ata11
12 12

Dużo ludzi miało taką babcię... Mnie prześladowało hasło "Ata dbaj o włosy, bo to JEDYNA twoja ozdoba". Babcia "dbała" o zaniżenie poczucia mojej wartości. I nie było netu, aby się podbudować. Niestety miała znaczący wpływ na moje życie. Ale teraz mam fryzurę "na rekruta" i mi to zwisa i powiewa...

Odpowiedz
avatar Agrobaba
18 18

Mnie moja matka też porownywala, najczęściej do starszych sióstr. Jak miałam dobre oceny to bylo "phii x i y też miały", jak gorsze to było"a x i y to miały...". Dlatego robiłam wszystko, żeby i ze mnie była dumna w podstawówce, w gimnazjum... po egzaminie gimnazjalnym mi przeszło (wynik najlepszy w szkole, ale i tak nie pochwaliła mnie, tylko chwaliła się mną, żeby komuś dosrac). Liceum przeszłam dobrze (czerwony pasek na koniec), matura zdana bez problemu, potem studia (jedna z lepszych studentek), magisterke robilam na dwoch kierunkach dziennych. Prace obroniłam, jedną z opóźnieniem, miałam na koniec 4,5 i 5. Kiedyś matce wygarnelam, że nigdy nie powiedziała mi, że jest ze mnie dumna: "NIE MAM Z CZEGO BYĆ" nie było tym co chciałam usłyszeć. Bolało i boli nadal.

Odpowiedz
avatar singri
5 13

@Agrobaba: Tak, to zostaje w człowieku. No bo kto ma docenić, jeśli nie własna matka? Skoro matka, rodzina, która przecież Cię kocha, nie docenia twoich starań,to tym bardziej obcy ich nie docenią.

Odpowiedz
avatar anetqueen
-1 17

@singri: bzdury mówisz, naprawdę potrzebny Ci dobry psychoterapeuta - ale tak naprawdę potrzebna Ci samoakceptacja. Najważniejsze, abyś sama siebie doceniała. Zapomnieć o tym co było, inni doceniają. Mnie matka całe życie gnoiła, bo siostra najwspanialsza, a ja cóż ... mimo dobrych w sumie stopni w szkole, mimo tego, ze obecnie wiecej osiągnęłam niż siostra - na stopie zawodowej, finansowej, prywatnej .... Ona ma to gdzieś i tyle. Ja dla niej jestem gorsza. Ale... Ja znam swoją wartość, a Ty... przestań być cierpiętnica i zacznij żyć. Terapia, dobry psychoterapeuta bo inaczej tylko zgorzkniejesz jeszcze bardziej. Jesteś w moim wieku , a ... Ty wegetujesz, żyjesz przeszłością, rozdrapujesz to... Zostaw przeszłość. Wybacz jej i postaraj sie zrozumieć , fakt ze taka jest. Zacznij żyć

Odpowiedz
avatar Babcia_Jagi
0 8

Dokladnie @anetqueen. Od jakiegos czasu czytam jej historie i jest wieczne jojczenie jaki to swiat zly

Odpowiedz
avatar Chrupki
10 16

@anetqueen: Jak na osobę tak dobrze obeznaną z tematem psychologii, powinnaś wiedzieć, że najgłupszym tekstem, jaki można powiedzieć osobie z jakimś problemem, to kazać jej przestać i wziąć się w garść.. Ale rozumiem, że się nie zgadzasz z takim podejściem? Wszystkie problemy tak leczysz? Arachnofobia - przestań się bać pająków i zacznij żyć. Depresja - przestań się smucić i zacznij żyć. Asperger - przestań tak wszystko analizować i zacznij żyć. ADHD - przestań się tak rozpraszać i zacznij żyć. Nerwica - przestań się denerwować i zacznij żyć. Powinnać pracować w NFZ.

Odpowiedz
avatar anetqueen
2 8

@Chrupki: po pierwsze - arachnofobia tj fobia i uczysz sie panować na lekiem przez terapie,, depresja poważna choroba, która pomaga leczyć psychiatra, z aspargerem sie rodzisz i terapii z psychoterapeuta prawdopodobnie całe życie potrzebujesz , ADHD? HM...nie będę sie wypowiadać, itd Sama przeszłam psychoterapię. Napisałam jej, aby znalazła dobrego psychoterapeutę i prawdziwa terapie zaczęła . Nie wiem o co Ci chodzi, ze tak dziwnie odebrałeś to co napisałam. Piekielni.pl to nie gabinet psychologa, tutaj szuka jakiejś dziwnej atencji i potwierdzenia jaka ona biedna, nie szuka pomocy jak sobie z tym poradzić, jak sie uwolnić , zrozumieć , wybaczyć i zacząć żyć. Stara sie tym pisaniem sobie udowodnić coś. poczytaj jej historie bo ja przeczytałam. W taki sposób ona tylko siebie niszczy i utwierdza w swoich dziwnych przekonaniach. Kazdy z nas ma traumy, kazdy z nas jakoś z nimi musi żyć, od nas zależy czy chcemy naprawdę żyć i być szczęśliwi, czy mimo upływu lat tkwić w szponach przeszłości i unieszczesliwiac bezwiednie siebie i najbliższych.

Odpowiedz
avatar Chrupki
2 6

@anetqueen: pierwsze zdanie tej historii brzmi "Byłam niedawno u psychologa", więc Twoja wypowiedź była mocno nietrafiona i niepotrzebnie szorstka. Poza tym, Piekielni.pl to miejsce, gdzie można opisać ludzi i zdarzenia, które są w mniemaniu autora piekielne. Czasem to brzmi jak użalanie się, też mi się dostało za moje historie, ale jeśli wszystkich będziemy tak oceniać, zostaną nam tylko historie o kurierach. Napisałam to, co chyba sporo osób myślało, sądząc po ocenie Twojego komentarza.

Odpowiedz
avatar anetqueen
-1 7

@Chrupki: Ty żartujesz sobie ze mnie?Od kiedy tu jesteś? ta strona powstała do tego, aby opisywać piekielne historie o kurierach, sprzedawcach, listonoszach, itp . A jedno pójście do psychologa ... właśnie dlatego jej napisałam, aby poszła na psychoterapię. Jedno spotkanie dało jej coś czego nie zrozumiała i nie kontynuuje jak widać. Chrupki osoba, która chce sobie pomoc, nie robi jak ona - wrzucając na internet, aby sie pożalić, bo ja psycholog olśnił - „ co matka mi zrobiła” i nie szuka atencji,.Taka osoba odblokowuje drzwiczki w głowie i zaczyna analizować i chce najpierw sama w sobie wszystko ułożyć, nie mówi o tym innym

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2021 o 18:54

avatar Chrupki
1 5

@anetqueen: Nie, nie żartuję sobie z Ciebie. Jestem tu niemal tak długo jak Ty, sądząc po informacjach z profilu. Ta strona powstała aby, cytuję zasady, "podzielić się swoją historią z innymi, nawet jeśli do „polewki” jest trochę daleko, a znacznie bliżej do śmiechu rozpaczy". Twoja jedyna historia nie jest ani o kurierze, ani o sprzedawcy, ani o listonoszu. Jest o współlokatorce. Singri pisze o swojej babci. Z jakiegoś powodu uważasz, że jej historia świadczy o byciu cierpiętnicą, a Twoje opowieści o podjadaniu cudzego jedzenia wpisują się w charakter portalu. Z jakiegoś powodu uważasz, że skoro autorka napisała, że była u psychologa, to już nie kontynuuje terapii. Generalnie, dużo sobie dopowiadasz i bardzo łatwo wydajesz surowe osądy na jej temat. Może czegoś nie wiem, może to Twoja sąsiadka i znasz ją lepiej. Ale jeśli wszystkie te przykre opinie wysnułaś tylko na podstawie tej jednej historii, to współczuję podejścia. I wiesz co? Wszyscy tutaj jesteśmy atencyjni. Spotkało nas coś przykrego i piszemy o tym. Użalamy się nad sobą i zbieramy za to lajki. Jeśli któraś historia nie przypada Ci do gustu, to daj minusa i przewiń dalej, zamiast fundować autorowi jadowitą analizę charakteru. Nie pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Italiana666
-1 5

@anetqueen: jak ci sie historie innych ludzi nie podobaja to ich nie czytaj. Twoje rady przynosza wiecej szkod niz pozytku. Wedlug mnie powinno sie o takich przypadkach mowic i pietnowac rodzine za to. Nie wszyscy zdaja sobie sprawe, ze byli jak smieci traktowani w dziecinstwie. Takie historie moga komus otworzyc oczy.

Odpowiedz
avatar este1
0 0

@anetqueen: po pierwsze to najpierw do od wygoogluj co to jest agencją bo oczy bolą. Myśle że ilość wizyt u psychologa nie ma znaczenia dla historii i nie każdy ma ochotę to rozstrzasac. Piekielny jest brak akceptacji i wymagania z kosmosu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Agrobaba: Mam nadzieję, że nie utrzymujesz z matką intensywnych kontaktów?

Odpowiedz
avatar ja_2
3 5

Singri - wiesz ... są tacy, co na piątkach zdają ;) :D:D

Odpowiedz
avatar MariusL
4 4

Ja tez mialem taka babcie, co skonczyla na wiosce przed wojna 5 klas podstawowki, ciagle krytykowala mnie za oceny slabe "ty to nie zdasz, ty do nauki to sie nie nadajesz" bo w szkole pracowala nauczycielka, sasiadka moich dziadkow, to donosila im, ze z polskiego mam trojki. Jednak z chemi, fizyki mialem same piatki, szkola posylala mnie na olipimpiady. Raz wygralem w olimpiadzie wojewodzkiej klas maturalnych 1wsze miejsce, o czym napisano w lokalnej gazecie, ale babcia nie chciala tego zauwazyc. Porownywala mnie do pewnej kuzynki, innej wnuczki tak sie podobno dobrze uczyla. NAtomiast ta jej ulubiona wnuczka studia zmieniala, poszla cos swudiowac na UW, i tak jej nie szlo, podobno taka wzorowa uczennica w podstawowce, to w koncu jakas europeistyke skonczyla i nie mozna sie dowiedziec gdzie ona po tym pracuje.

Odpowiedz
avatar Mufasa
6 6

Kiedy w końcu rodzice zaczną oceniać dziecko po innych talentach i cechach a nie ocenach? Z perspektywy czasu widze ze w zyciu poradzili sobie znacznie lepiej ci z klasy ktorzy jechali na "3" niz pilni i zdyscyplinowani na maksa uczniowie

Odpowiedz
avatar Meliana
4 4

@Mufasa: Bo widzisz, ci którzy jechali na trójach, najprawdopodobniej mieli rodziców oceniających ich po talentach i cechach, a nie ocenach. I to dlatego generalnie lepiej sobie radzą w życiu, a nie dlatego, że olewanie nauki = sukces w życiu.

Odpowiedz
avatar Chrupki
11 11

Za "moich czasów" była jeszcze pisana matura z polskiego. Trafiłam na wygodny temat, popłynęłam chyba 10 stron rozprawki i szóstka wpadła. W domu reakcja w rodzaju - "no to fajnie". Dzień później geografia ustna - nie miałam problemów z pytaniami, ale moje odpowiedzi nie były wybitne, po prostu dostałam piątkę. Reakcja w domu - "a czemu nie szóstka?". Jedyny raz, kiedy chciałam uciec z domu, to gdy w siódmej klasie podstawówki miałam na pierwszy semestr mierny z chemii. Autentycznie bałam się powiedzieć mamie, bo nie akceptowała ocen poniżej piątki. Także nie Jesteś sama autorko. Niby nikt nie robi sobie dziecka po to, żeby zje.ać mu życie, ale ludzie gdzieś po drodze często gubią kierunek. Powodzenia na terapii!

Odpowiedz
avatar piffling
9 9

Moi rodzice niby są normalni, fajni i mnie wspierają ale też czasem potrafią coś takiego palnąć. Od dłuższego czasu intensywnie ćwiczę ze swoim psem posłuszeństwo i nieskromnie przyznam że idzie nam bardzo dobrze, mamy już też na swoim koncie małe sukcesy w tym obszarze. Trenerka zaproponowała nam zapisanie się na zawody, no jasne, bardzo chętnie! Wracam do domu i mówię, że zapisałam się z psem na zawody, na co mój tata "Po co, przecież i tak będziecie ostatnie" No aż mnie zatkało, nie mówiąc o tym, że po prostu zrobiło mi się przykro :(

Odpowiedz
avatar big_zygi
3 3

2003 rok? ... to stara dupa z ciebie, ja zdawałem w 2004 :) SZOK i NIEDOWIERZANIE ... nie sprawdziłem daty ... jest to stara historia na początku głównej strony bez zmiany daty przez admina i bez usuwanych komentarzy ... SZOK!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2022 o 8:58

avatar HelikopterAugusto
-3 9

Ja bym mógł płacić miesięczny abonament żeby mieć w życiu takie problemy jak ty.

Odpowiedz
avatar este1
4 4

@HelikopterAugusto: każdy ma inne problemy i to co dla Ciebie jest problemem dla innego może nie być. Szanujmy się wzajemnie.

Odpowiedz
avatar zupak
-1 3

„Tę przyczynę wyparłam z siebie i zakopałam w najtajniejszym zakątku swej duszy. Teraz jednak leży znów na wierzchu i znów kłuje. Ale do rzeczy.” A ta przyczyna to tekst babci, że „są tacy , co na pięć zdają”. Piekielne, że niektórzy nazywają to piekielnością.

Odpowiedz
Udostępnij