Mieszkanie w blokach...
1) "Upiększanie" klatki schodowej.
Po co? Na co? Dlaczego?
Ani to ładne, ani potrzebne. I mam tu na myśli notorycznie wieszane firanki (których potem nikt nie pierze, więc wiszą uświnione, obrzydlistwo), obrazki, kwiaty (jeszcze takie niesypiące się i niestojące na podłogach da się przeżyć, ale olbrzymia zwisająca paprotka budzi we mnie irytację identyczną jak drzewko, które obficie gubi liście i właściciel upiększacza nie raczy ich posprzątać).
Nie zrozumiem robienia z części wspólnej patatajni - ma być po prostu czysto i nic więcej, żeby się człowiek wstydzić nie musiał przeprowadzając gości przez klatkę.
2) Wózki, rowery.
Ten problem jest chyba odwieczny i widzę, że ludzie dalej ignorują podstawowe zasady bezpieczeństwa. O ile badyle zazwyczaj stoją na półpiętrach wciśnięte w rogi o tyle rowery czy wózki już nie. Przypadków gdy to rower blokował mi drogę jednak było bardzo niewiele, więc skupię się bardziej na wózkach.
Nie wiem czy da się łatwiej to zakomunikować: KLATKA NIE JEST PRZEDŁUŻENIEM TWOJEGO MIESZKANIA. ANI SCHOWKIEM.
Jeśli masz piwnicę - chowaj karocę do piwnicy. Jak nie - to szoruj na górę i chowaj ten wózek do SWOJEGO mieszkania.
Nie zliczę ile razy wchodząc do klatki centralnie przed schodami stał wózek, kompletnie je blokując. A dzieje się tak dlatego, że odstawione we wnękę, blokuje innym dostęp do piwnicy. I tak w kółko, odstawianie, przestawianie. Wszędzie byle nie do mieszkania. BO JEJ SIĘ NIE MIEŚCI.
Mi nie mieści się do łazienki pralka, to może też wystawię na korytarz?
3) Wiaty śmietnikowe.
Nie wiem jak dla innych, ale jest to miejsce dla mnie niesamowicie obrzydliwe. Czemu to istnieje w takiej formie? Wiata obok mnie dopiero niedawno miała montowaną siatkę pomiędzy murem, a dachem - wszystkie śmieci fruwały po osiedlu przy większym wietrze. Latem wejść do tej komory gazowej to jakieś nieporozumienie. Nie zapominajmy też o konieczności dotykania tego syfu by otworzyć klapę od kontenera.
Żeby nie było "to jak ty sobie wyobrażasz inną konstrukcję"- widziałam inną konstrukcję. Gdy pracowałam w Holandii na osiedlu znajdowały się metalowe zsypy otwierane na kartę magnetyczną. Przykładało się kartę do czytnika, otwierała się klapa i śmieci spadały do kontenera umieszczonego gdzieś pod ziemią. Można? Można. (Ten sam system jest też w jednym, jedynym miejscu na starówce w Toruniu).
Bloki
Z tymi wózkami jest inna sprawa. Po porodzie można dźwigać tyle, ile wazy noworodek.
Odpowiedz@BordoKropka: sprawa jest zawsze ta sama. Przekonanie że moje własne, prywatne sprawy, usprawiedliwiają zawłaszczanie wspólnej przestrzeni. Śpieszę się do pracy w eleganckiej garsonce- nie wezmę worka ze śmieciami, który leży od wczorajszego wieczora. Mąż za kilka godzin wyniesie. Każdy rower ukradną, rozbiorą przed blokiem- postawię pod drzwiami swój, nie zajmuje dużo miejsca. Urodziłam dziecko- nie mogę dźwigać, w mieszkaniu ciasno, postawię wózek na podeście klatki/przed mieszkaniem. Kurcze, naprawdę jest multum rozwiązań. Dziecku nic się nie stanie jeśli w czasie połogu mamy (czyli w okresie pierwszych tygodni, kiedy mama nie może dźwigać), nie będzie notorycznie wyprowadzane na spacery. Można z nim wyjść na balkon, posiedzieć przy otwartym oknie, poczekać na ojca dziecka, mamę, przyjaciółkę, kogokolwiek. Można dziecko zapakować do banalnej w obsłudze elastycznej chusty. Po tym okresie- można zabrać dziecko z gondolą (raptem 2-4 dodatkowe kilogramy), bądź samo dziecko na górę, a potem wciągnąć wózek. Można wózek chować na dole we własnym samochodzie. Generalnie, można wykazać się jakąś inicjatywą i inwencją, a nie zakładać że przestrzeń, skoro wspólna, to też "nasza", więc możemy robić co nam trzeba, wygodnie i podoba się. Kurczę, nawet zakładając że nie ma absolutnie żadnego wsparcia i w mieszkaniu siedzi kobieta z noworodkiem która absolutnie MUSI wyjść i absolutnie NIKT nie może jej w tym pomóc, to, za przeproszeniem, dlaczego to ma interesować innych lokatorów? Jakie to ma mieć znaczenie dla ich bezpieczeństwa, o wygodzie i względach estetycznych nie mówiąc?
Odpowiedz@Sintra aż się zalogowałam, wiesz ile potrafi trwać połóg u kobiety? Wiesz, że noworodki i kobiety potrzebują kontroli lekarskich i nie wszystko da radę załatwić w domu? Może trochę więcej empatii, a mniej egoizmu i od razu świat stanie się lepszy. A jak chodzi o elastyczne chusty, nie każde dziecko akceptuje taką formę noszenia oraz nie każda kobieta może dłuższy czas nosić nawet noworodka. Skąd wiem? Bo sama miałam powikłania, wszystkie obostrzenia miałam przedłużone, nawet własnego dziecka nie mogłam nosić za długo. A przez takich jak Ty, cholernie się męczyłam bo targałam wózek po piętrach (tylko dodatkowe 15kg), bo nikt nie okazał empatii lub chęci pomocy nawet po prośbie, bo to moja sprawa. Ciekawe czy jak ktoś zasłabnie przy Tobie to też nie udzielisz pomocy bo to jego prywatna sprawa co się z nim dzieje i niech sam sobie pomoże.
Odpowiedz@Sintra: Kiedyś w blokach były wózkarnie i pomieszczenie na rowery. Teraz takich pomieszczeń dla ogółu się już nie buduje. Mi osobiście nie przeszkadza wózek postawiony w klatce tak, aby dało się swobodnie przejść, ale my też mamy dość szerokie korytarze. I cóż, może innych sąsiadów los innego nie będzie obchodził, a jednak tak po ludzku, ja bym oferowała pomoc. Mnie się nic nie stanie od wniesienia wózka na piętro, a dla kogoś to może być zbawienie i jedyna opcja, aby wózek nie stał na klatce.
Odpowiedz@BordoKropka: Różnie. Niektóre kobiety są w świetnej formie po porodzie, aczkolwiek akurat wnoszenie wózka na piętro (takie np. 4 w bloku bez windy...) chyba jest faktycznie niewskazane. Osobiście wózek trzymałam w swojej komórce lokatorkiej, na początku nie był to problem, ale im dziecko większe tym bardziej się nadżwigałam. Żeby było śmieszniej, raz, dosłownie raz zostawiłam wózek pod schodami (tak, tak, wbrew przepisom przeciwpożarowym, ale zamierzałam wyjść godzinę później i znów wziąć wózek) durna sąsiadka-pedalara, która non-stop odstawia tam rower przylazła do mnie z mordą, bo ona nie ma gdzie rowera postawić. @Sintra może sam się zamknij w domu na kilka tygodni albo chodź na spacery w zimie po 18, jak Twoja druga połówka wróci do domu. Nie ma nic przyjemniejszego niż kisnąć w domu z noworodkiem po porodzie, wcale nie poczujesz się odizolowany i osamotniony. Chusty to nie wynalazek dla każdego, szczególnie nie dla kobiet, które po ciąży mają poważne problemy z kręgosłupem, wtedy te raptem 2-4kg gondoli robi ogromną różnicę, szczególnie dla bardzo drobnych kobiet. Jasne, nic nie musi nikogo interesować. A potem płacz, bo ojej, co za znieczulica. Żeby nie było, nie popieram odstawiania czegokolwiek na klatce w taki sposób, żeby utrudniało przejście. Aczkolwiek odnoszę wrażenie, że czasem coś tam odstawienie czegoś na godzinę czy dwie, przeszkadza ludziom, bo tak. @Habiel, u moich rodziców w bloku jest wózkownia. Paru sąsiadów zrobiło sobie z tego pomieszczenia graciarnię i byli strasznie oburzeni, że jak przyjechałam do rodziców zaczęłam tam odstawiać wózek dziecięci, bo oni mają utrudniony dostęp do swoich kartonów ze starymi szmatami albo 10 hulajnóg, z których ich dzieci już wyrosły.
OdpowiedzMożna się przerzucać argumentami, kto ma do czego prawo i dlaczego, a prawda jest taka, że wszystko fajnie, dopóki nie będzie pożaru. I nie, one nie zdarzają się tylko u "obcych ludzi pokazywanych później w TV". A zatem niezależnie od tego, komu z czym jest ciężko, żadne wózki na klatce nie mają prawa stać. Żaden problem jednostki nie jest ważniejszy od tego.
Odpowiedz@BordoKropka: a jak wysoko można skakać po porodzie przez wózki, uciekając przez pożarem? oraz czy tatuś dziecka po porodzie też może dźwigać tylko noworodka?
Odpowiedz@aikido Gdybym trafiła na prośbę o pomoc z wniesieniem- nie ma żadnego problemu, zakasuję rękawy i pomagam. Natomiast wracając z ciężkimi zakupami/wnosząc mebel/dużą paczkę/wstaw cokolwiek nadzianie się na wózek centralnie zastawiający schody i szarpanie się z nim jest irytujące. Dodatkowo niestety, ale obowiązują pewne zasady bezpieczeństwa ZWŁASZCZA w przypadku pożaru. Korytarz ma być pusty by ułatwić ewakuację.
Odpowiedz@digi51 nie ważne, czy za godzinę, czy za 15 minut. Nie powinno tam być ani wózka, ani roweru. Pracuję w przedszkolu, powtarzamy non stop, że jak rodzice odbierają dzieci samochodem, to mają go zostawić na parkingu oddalonym o 400 metrów od przedszkola. Do ludzi to jednak nie dociera. Ostatnio koleś zastawił drogę ewakuacyjną na około 15 minut i karetka nie dojechała do pacjenta w pobliskim bloku przez to na czas. Wczasie tej godzinki może wybuchnąć pożar i ludzie uciekający w panice mogą się o ten wózek przewrócić i przez to nie dać rady uciec. Nigdy nie wiesz kiedy się coś wydarzy.
Odpowiedz@Orava: parking 400 metrów od budynku? Niezły bangladesz. Zgaduję: warszawka?
Odpowiedz@Sintra: u mnie sąsiad robił remont, wystawił na korytarz część mebli. Nikt nie miał problemu. Kilka miesięcy później ja robiłem remont i też wystawiłem szafkę i komodę. Nikt nie miał problemu. Korytarz szeroki, ponad dwa metry. Jak ja się cieszę, że mieszkam wśród normalnych ludzi, a nie złośliwych mend.
Odpowiedz@Orava: Zajebiste przedszkole, w którym po odebraniu dziecka trzeba z nim zachrzaniać 400m do samochodu. A raczej je nieść, bo przy tempie chodzenia trzylatka można do samochodu dotrzeć następnego dnia. Nie wiem, jak w ewakuacji budynku albo akcji straży pożarnej miałby przedszkadzać wózek stojący na poziomie -1 pod schodami na wolnej przestrzeni 2x3m, nie zastawiający przejścia nigdzie, poza pustą przestrzenią. Serio, jeśli ktoś wie, w jaki sposób przebiega taka akcja, że w takim miejscu jakiś przedmiot miałby przeszkadzać, to chętnie poszerzę swoją wiedzę.
OdpowiedzWidzę, ze empatia w narodzie zanika. No dobra. Jeśli chodzi o dobre samopoczucie w połogu, tu chodzi o odległe problemy zdrowotne pod tytułem wypadanie narządu rodnego, do czego predysponuje dźwiganie w połogu. Czy ojciec dziecka nie może wnieść wózka? Może, ale oni zazwyczaj pracują i nie mogą tego wózka natychmiast odstawić. Wiecie, ja nie mówię o zostawieniu wózka przez rok. Po prostu są sytuacje, gdy istnieją realne przeciwwskazania. I mówienie „gowno mnie interesuje, ma nie być” jest tak samo piekielne, jak uporczywe zostawianie przestrzeni wspólnej przez kilka miesięcy.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: no ale te meble stały na korytarzu ile? tydzień, dwa? a nie non stop przez na przykład trzy lata... plus szerokie korytarz = raczej nikomu przejścia nie tarasowały
Odpowiedz@HelikopterAugusto Nie, zagranica. W jednym punkcie w odległości 100 metrów od siebie jest szkoła i 4 przedszkola. Jest jeden duży parking do tego, akurat do naszego przedszkola jest najdalej. I już nie przesadzajcie z tym tempem chodzenia. Sama mam 2 letnie dziecko, od tych 400 metrów Wam łapy nie odlecą, albo jak wyjedziecie z domu 10 minut wcześniej to nie zdechniecie z niewyspania. Ja do przedszkola z córką chodzę na pieszo, mamy do przejścia kilometr i jakoś da radę bez dramatów i bez wózka. I nie, nie niosę jej całej drogi, nie drę na nią japy i nigdy się nie spóźniłyśmy. Dzieciaki biegają po przedszkolu cały dzień jak z motorkiem w pupie, ale przejście 400 metrów to taki wielki problem? Na tyle wielki, że ktoś przez to musiał umrzeć?
Odpowiedz@Orava: bo ty to w ogóle jesteś taka świetna, ani nie zdychasz ani ci łapy nie odlatują ani japy nie drzesz. Pewnie tak samo harda i idealna byłabyś, gdybyś np. Miała drugie mniejsze dziecko a samochodzie lub musiałabyś być za 19min w pracy, bo przecież nic nie musi nikogo obchodzić, wię twojego szefa gówno obchodzi, że dzieciaka możesz podrzucić najwcześniej na 6:50, więc punkt 7 masz być w pracy. W życiu nie słyszałam o takim debiliźbie, jak przedszkole bez przynajmniej kilku miejsc parkingowych w bezpośredniej odległości dla szybkij akcji odstawienia i odbioru, a nie dlatego, że rodzice są leniwi. To nie miał być osobisty przytyk do ciebie. Ale skoro bronisz tego debilizmu to chyba jednak jest.
OdpowiedzMnie chyba ktoś nie zrozumiał... to ja byłam i matką dźwigającą wózek, i taką która na dźwiganie wózka nie miała siły- bo poród i połóg nie poszly jak trzeba. Nigdy nikomu nie odmówiłam pomocy w podnoszeniu wózka, zapakowaniu zakupów, jakiejkolwiek. Byłam w ciąży, z noworodkiem/niemowlakiem, był okres że byłam mało sprawna i chodziłam o kulach. Naprawdę mam ogrom zrozumienia dla ludzi którym normalne dla nas czynności nie przychodzą prosto, i staram się ulżyć, bo czasem głupie przytrzymanie drzwi, wniesienie torby, drobiazgi- dają dużo. Sama z wdzięcznością przyjmowałam pomoc. Ale nigdy nie uważałam że mi się ona należy. W komentarzu nie piję do rodziców którzy zostawiają wózek na chwilę, godzinę, dwie, a do osób które uważają że mają prawo zawłaszczać sobie przestrzeń wspólną tylko i wyłącznie z tego tytułu że mają dzieci. Nie mówiąc o tym że miałam na lokalnej grupie do czynienia z ogromem mamuś które nie dźwigały nie dlatego że połóg, chore plecy czy że lekarz zabronił- nie dźwigały, bo ciężko. Potrafiły nosić na rękach doskonale chodzące, 15- miesięczne dziecko, a ciężki wózek zostawiać na dole, mimo że w tym okresie można spokojnie używać wózka ultra lekkiego, do powieszenia na ramieniu, a dziecko wprowadzić za rączkę. Nie trzeba tachać zakupów- nawet jak nie ma partnera, rodziny, są zakupy online (mówię o swojej okolicy). Podsumowując, piszę o przypadkach gdzie do stawiania wózka/rowerka czy uj wie czego jeszcze na klatce schodowej nie zmusza konieczność- są spowodowane tylko własną wygodą.
Odpowiedz@Orava: @HelikopterAugusto: @digi51: 400 m jako dystans nie do przejścia??? O ja pier...
Odpowiedz@misiafaraona: A kto napisał, że nie do przejścia? Jak najbardziej do przejścia, ale jest to do dupy, kiedy naprawdę Ci się rano spieszy, masz drugie dziecko w samochodzie etc. Ktoś, kto stawia przedszkole nie tylko bez patrkingu, ale też kompletnie bez miejsc parkingowych w pobliżu ma chyba nierówno pod sufitem.
Odpowiedz@digi51: zostawienie wózka zostawianiu wózka nie równe. Jeśli faktycznie zostawiasz wózek na -1 i to pod schodami (nie przy) to, moim zdaniem, git. Jak mieszkałam w bloku to wózki czy rowerki pod skrzynkami na listy w "wiacie" mi nie przeszkadzały. Ale w bloku, gdzie teraz mieszka mój partner to nawet taki "szczypior" jak ja ma problem by przejść, a mając nawet jedną małą torbę trzeba robić akrobacje przez wózki i rowery. Tylko dlatego, że tam nie mieszkam, a partner mnie prosi bym nie robiła problemów jeszcze nie wzięłam jakiegoś przecinaka i nie przecięłam zapięć bezczelnie przyczepionych do barierek czy kaloryferów oraz nie wywaliłam tych rowerów i wózków w krzaki. Nie chodzi mi by niszczyć komuś własność, tylko by właściciel się trochę postresował i, jeśli nie potrafi dla dobra innych, to chociaż dla dobra swoich rzeczy nie zostawiał ich w przejściu.
Odpowiedz@Shi: A ja gdzieś napisałam, że zostawianie czegokolwiek w przejściu jest ok? Nie jest. Odniosłam się, do @Orava i zarzutu, że wózek zostawiony na godzinę pod schodami na poziomie piwnicy to zagrożenie życia i zupełnie poważnie pytam, w jaki sposób utrudnia to akcję straży pożarnej.
Odpowiedz@digi51: przecież właśnie w tym, że zostawiasz wózek w miejscu gdzie raczej nie przeszkadza Cię poparłam. Reszta to dygresja, nie zarzucanie Tobie, że popierasz zostawianie rzeczy w przejściach.
OdpowiedzTak tylko dopowiem do rozmowy o wózkach, bo była tu na piekielnych historia, że wózek stał na klatce. A komuś się srać chciało i wykorzystał kocyk z wózka do podtarcia się. Tak tylko przypominam.
Odpowiedz@digi51: Moje przedszkole (a w zasadzie mojego dzieciaka) w ogole nie ma miejsc parkingowych/postojowych. Jedynie jak ktos chce, to jest platna strefa parkowania. Ja po dzieciaka jezdze autem z wygody, ale zona juz wielokrotnie czy to zaprowadzala, czy odbierala mlodego i szli pieszo. Jakos bez wrzaskow i szarpanin do domu potrafia dotrzec w sensownym czasie, a i po odprowadzeniu syna, zona jedzie (ja rowniez) od razu do pracy i NIGDY nie bylo problemu ze spoznieniami. Nawet nie bardzo sobie wyobrazam jak to dla Ciebie jest problem przejsc te 400 metrow z dzieckiem/dziecmi, a mnie syn sam po przedszkolu wyciaga na dluuuugie czasem kilkukilometrowe piesze wycieczki. Jeszcze komentowanie ironiczne Oravy, bo powiedziala jak to u niej wyglada.
Odpowiedz@Me_Myself_And_I: Fajnie, to zazdro. Niestety, tak jak napisałam, są ludzie, którzy mają małe bufory czasowe między odprowadzeniem dziecka do przedszkola a rozpoczęciem pracy lub po południu muszą na szybko odebrać dzieci z dwóch różnych miejsc. Dzieci chodzą różnym tempem, a są też takie, które uwielbiają zatrzymać się przy każdym kwiatuszku, listku, kamyczku etc. I wierz mi - wtedy każde 10min jest cenne. " Jeszcze komentowanie ironiczne Oravy, bo powiedziala jak to u niej wyglada." - nie, mój drogi. Orava w chamowaty sposób zaczęła osobiste przytyki, pisząc o "zdychaniu z niewyspania" "odpadających łapach" i "darciu japy" etc. Ja napisałam tylko, że przedszkole bez miejscu parkingowych w pobliżu to idiotyzm, ale cóż nie jej wina, że w takim pracuje. Ale że broni tego rozwiązania własną piersią, sugerując lenistwo rodziców i przedstawiając siebie jak idealną mamusię z idealnym dzieckiem - to już jej wina.
Odpowiedz@aikido: połóg trwa ok. 6 tygodni. I wtedy jest kontrola lekarska - i dla kobiety poporodowa i dla noworodka połączona ze szczepieniem. A dziecko akceptuje to do czego przywyknie - przykładowo moje dzieci od początku swojego życia usypiały same w łóżeczku - dzięki czemu nie musiałam ich nosić. Ale co kto lubi...
Odpowiedz@aikido sorry, ciaza kobiety to jej sprawa. To ze teraz jest modne absorbowanie soba calego swiata nie znaczy ze wszyscy musza sie na to godzic
Odpowiedz@digi51: Jak mowa o dwójce dzieciaków, to mój powyższy tekst tam na pół weź. Ja cwany, bo tylko z jednym :) Choć poranne odprowadzanie faktycznie uważam, że wystarczy wyjść z nieco większym zapasem.
OdpowiedzTe zsypy to akurat możliwość w nowych blokach i to jeszcze musieli by zrobić kilka zsypów (bo w Polsce pojawił się recykling) lub zatrudnić kogoś kto tam na dole rozdziela te śmieci
Odpowiedz@Niechcacy Zsypy w blokach to nie to samo co zsypy pod blokiem. Ustawione na chodniku 50m od bloku- zsypy prowadzące pod ziemię( każdy z innym oznaczeniem właśnie z uwzględnieniem recyklingu.
OdpowiedzMnie bardziej szokuje i brzydzi wystawianie swoich śmieci przed drzwi na korytarzu i to niezależnie od tego czy to stare budownictwo, czy nowe. Nie wiem skąd się wziął taki zwyczaj
Odpowiedz@Pavlova: Znaczy ludzie kładą śmieci na korytarzu i tak zostawiają? Fuj. Skądinąd, mnie samej zdarza się wynosić przed wyjściem śmieci na klatkę, z tym, że one tam są dosłownie tyle, ile mi zajmuje włożenie butów i kurtki...
Odpowiedz@minutka To akurat rozumiem:) ale zostawienie śmieci przed drzwiami (w tym np zużytych pieluch) na parę godzin jest po prostu niegrzeczne
OdpowiedzWidzę, że poważniejszych problemów życiowych to ty nie masz, skoro sen z powiek spędzają ci takie bzdety. Może zabierz tyłek i wracaj do tej Holandii, albo weź kredycik i postaw sobie chałupkę gdzieś na uboczu, skoro tak ludzi nie lubisz. Albo inaczej. Napisz pismo do administratora, żeby wygospodarowano pomieszczenie na wózkarnię/rowerownię i przeleć się po mieszkaniach, zbierz podpisy poparcia, stwórz jakąś grupę inicjatywną, może coś zdziałacie? Zorientuj się, komu - oprócz ciebie - przeszkadzają kwiatki, firanki i obrazki, sprawdź, czy jest to zgodne z regulaminem, a jak nie jest - zbierz grupę wsparcia, napiszcie i wywieście ogłoszenie, że kwiatki, obrazki i firaneczki mają zostać z klatki usunięte. Nie zawadzi też zorientować się, czym się zajmuje i jakie obowiązki ma wasz dozorca, o ile takowego posiadacie. Weź sprawy w swoje ręce, zamiast biadolić i wściekać się bezproduktywnie.
Odpowiedz@Armagedon A Ciebie to dupa widzę mocno zabolała, ojojo nie daj boże wspomnieć, że człowiek był w innym państwie i widział coś innego to wielce paniusia opluje jadem. Może zacznij się leczyć psychicznie co?
Odpowiedz@googlewhack: A mnie się wydaje, że to ciebie bardziej kij w dupie uwiera. WSTYDZISZ się zapraszać gości, bo na klatce firaneczki i kwiatki? Znaczy - mieszkasz z buractwem i prymitywem, co to ci stajnię-patatajnię na schodach zrobili? BYŁAŚ w innym państwie? No to gratulacje. Bo ja co roku spędzałam (przed pandemią) urlop za granicą. Głównie w Europie, ale na Dominikanie też byłam. I jakoś nie ubolewam, że gdzie indziej tak cudownie, a u nas tylko syf, malaria i śmierdzące altanki śmietnikowe. A jak mi coś nie pasje - to ROZMAWIAM z sąsiadami. I - na ogół - jakoś się dogadujemy. A nie jest to takie proste, bo blok jest duży (ok. ośmiuset lokatorów), w dodatku 1/3 obecnych mieszkańców to słoiki (wynajmujący).
Odpowiedz@Armagedon: Z każdym komentarzem utwierdzasz mnie tylko w przekonaniu, że jesteś psychicznie chora. Kto cię w ogóle pytał o twoje wakacje? W dupie to mam kretynko gdzie byłaś i ile razy jeździsz- jeździj sobie ile wlezie. Może masz też problem z oczami to ci napiszę jaśniej: WSPOMNIAŁAM O ROZWIĄZANIU PRZECHOWYWANIA ŚMIECI W INNYM PAŃSTWIE, KTÓRE WEDŁUG MNIE JEST KORZYSTNIEJSZE NIŻ TO CO MAMY W POLSCE OBECNIE. To ty od razu naskoczyłaś na mnie o wyjazd do pracy do Holandii- może mam cię przepraszać jeszcze za to, że między studiami zrobiłam sobie wyskok żeby zobaczyć więcej świata i przy okazji dorobić? Rozpędź się i walnij głową w ścianę, może ci to pomoże.
Odpowiedz@Armagedon: co do kwiatków i firanek można się zgodzić, bo to kwestia dyskusyjna - jednemu się podoba, drugiemu nie. Ale że autorka ma działać w sprawie wózkarni? No bez przesady, to nie jej na tym powinno zależeć. Jakkolwiek to nie zabrzmi, to nie jej interes, czy matka ma co zrobić z wozkiem, słusznie natomiast domaga się niezostawiania go na klatce, bo to jest zabronione i niebezpieczne również dla niej. Jeżeli ktoś powinien coś robić w tej sprawie, to matki.
Odpowiedz@Armagedon: Klatki schodowe zazwyczaj same z siebie są takie śliczniusie, że wstyd gości zapraszać. Na ścianach odcień Płynna Sraczka z rzucikiem uczynionym zwiniętą skarpetką, o ile w ogóle malowane przez ostatnie dziesięć lat. Kwiatki i firanki wprowadzają przynajmniej jakiś ludzki akcent. :D
OdpowiedzChyba się w innym świecie chowałam. Od zawsze w blokach (10 pięter) ludzie wystawiali przy ścianie (ściana |drzwi| kawałek ściany i schody) różne rzeczy. Nigdy nie było to problemem. Pod nami sąsiedzi mieli szafkę i kwiatki, koło nas sąsiadka (ze środka) wystawiala kwiatki z balkonu na zimę. Właściwie na kazdym pietrze coś bylo. Nijak drogi ewakuacyjnej to nie zastawiało. U tesciow stoia wozki przy wejsciu, tak ze da sie isc do gory jak i do piwnicy. Ja bym nie zostawiala na klatce tylko dlatego ze balabym sie kradzieży. Współczuję Ci problemu..też takie mogę mieć xD
Odpowiedz@AnitaBlake to trochę zależy od budowy bloku. U mnie korytarze są tak wąskie, że ledwo się mijają ludzie, więc jakby ktoś postawił rower czy wózek to zablokowałby całe przejście. Może Autorka mieszka w podobnym bloku. Mnie też by denerwowało gdybym musiała kolejny raz uprawiać akrobatykę wracając z pracy. Co do kwiatków problemów nie mam, jeśli nikt mnie nie zmusza do podlewania czy dbania o nie. Chociaż przyznaje, że trochę mnie dziwią takie kwiatki na korytarzu. Jeszcze zadbane ujdą ale często się zdarza, że są suche albo ktoś po podlaniu pozostawia plamę wody na podłodze. Też pamiętam, że u mojego byłego piętro było podzielone na sektory z prawej i z lewej z dodatkowymi drzwiami. Wchodziło się na korytarz i powiem tak, syf. Ktoś sobie rowery położył tak, że idąc wiecznie się zaczepiłam bo musiałam omijać jeszcze szafkę wystawioną przez niedoszłą teściową. W końcu ktoś z administracji kazał się ludziom ogarnąć i nagle się okazało, że na korytarzu można przejść spokojnie, że w piwnicy jest miejsce na rowery, a matka byłego zrobiła w końcu użytek ze schowka (który mieli dosłownie na tym samym piętrze!). Nie ukrywam, że robienia sobie dodatkowego śmietnika na korytarzu nie powinno mieć miejsca. Jak masz zamiar wyrzucić meble to raczej nie powinny stać tam miesiącami, jak robisz remont to powinieneś jak najszybciej usunąć meble z korytarza. Jak ktoś myśli że to nic wielkiego zostawić coś na korytarzu. Na akademikach mojej uczelni student wystawił sobie szafkę tylko położył na niej kawałek lustra/szybki ogólne szkła. Pani sprzątaczka rozcięła sobie nogę i to bardzo poważnie. Myślę, że nie warto ryzykować czyjegoś zdrowia "bo jeszcze nic się nie zdarzyło, nikomu nie przeszkadza".
Odpowiedzwychowana w domu jednorodzinnym, w pewnym momencie na studiach zamieszkałam w mieszkaniu w dość starym bloku, wąskie korytarze i wąskie, wysokie schody, i przeżyłam szok, widząc właśnie te paprotki, śmieci gromadzone koło drzwi, szafki na buty (!) ustawiane obok drzwi wejściowych na korytarzu, rowery i wózki oczywiście też. dla mnie - zdrowej, młodej studentki, slalom między tym stanowił spory problem, zwłaszcza z zakupami (winda była, ale bardzo mała, bardzo stara, i częściej nie działała, niż działała); dla mnie jest absolutnie nie do pomyślenia notoryczne używanie korytarza jako przechowalni. rozumiem, jeśli to by się zdarzyło okazjonalnie (np. faktycznie, kobieta musiała z jakiegoś ważnego powodu wyjść z dzieckiem i po powrocie nie miała siły wnieść wózka do mieszkania, więc zostawiała wózek i te parę godzin jej mąż/partner wnosił), ale to było na stałe ja jako młoda osoba i niejako gość w tym bloku machnęłam na to ręką, aż takie strasznie nie było dla mnie to uciążliwe, choć szkoda mi było czasem starszych osób, które np. z kulami musiały się przeciskać między tymi rowerami i wózkami. w pewnym momencie ktoś samozwańczo zaczął walczyć z tym procederem: śmieci rozsypane na wycieraczki/rozcierane po drzwiach, przecięte opony w rowerach, wysprejowany wózek itp. nie twierdzę, że pochwalam i nie wiem, jak to się skończyło, bo się przeprowadziłam w inne miejsce ale dla mnie argument, że komuś się nie mieści w mieszkaniu czy że ciężko znosić to nie argument, ewentualnie argument "okazjonalny", a nie na to, żeby trzymać wózek czy rower na dole bloku codziennie przez prawie rok zsypy na śmieci opisane w historii - to byłoby świetne rozwiązanie, higieniczne, estetyczne i dzięki takiej karcie raz na zawsze skończyłby się problem osób podrzucających np. nieposegregowane śmieci do cudzych śmietników
Odpowiedz"budzi we mnie irytację identyczną jak drzewko które obficie gubi liście"...
Odpowiedz@Blekotek: Ona chyba zwolenniczka betonozy.
Odpowiedz@katem Betonozy nie, ale jeśli wystawiasz drzewko,które się sypie na klatkę to po nim sprzątasz. Niezależnie czy przelejesz czy spadną liście-twój badyl,twój obowiązek. Spotkałam się z postawą "sprzątaczka posprząta", tylko pani sprzątająca jest rano a do 16 przejdzie kilka ludzi i zeschnięte liście spadną, rozniosą się po całej klatce i do kogo pretensje? Nie do właściciela wystawionego badyla, a właśnie do pani sprzątającej-bo śmie skończyć pracę, a nie siedzieć całodobowo zamiatając opadnięte liście.
Odpowiedz@googlewhack: Uff dobrze, że drzewa nie rosną na wejściu do klatki. Bo by jeszcze w jesieni nie podobałoby się, że liście spadają. A w parku i lesie to już katastrofa totalna.
OdpowiedzNie sądziłam że jeszcze są tego typu wiaty śmietnikowe. Na moim osiedlu też tak było, ale już dobrych kilka lat temu pomieszczenie z kontenerami zostało dla mieszkańców zamknięte, zamiast tego na zewnątrz budynku pojawił się podest ze schodkami i metalowa pokrywa, w której są trzy otwory z klapami, dzięki czemu śmieci wyrzuca się z zewnątrz, bez wchodzenia do tego cuchnącego pomieszczenia. Dodatkowo do niedawna były ustawione kontenery do recyklingu, niestety ostatnio dobudowali do wiaty zadaszone i zamykane na klucz pomieszczenie, do którego przestawili te kontenery. Niestety, bo klucz od tej części mamy przy kluczach od piwnicy, które rzadko mam przy sobie, więc dosyć irytujące jest to, że trzeba za każdym razem pamiętać, żeby te klucze wynosząc śmieci ze sobą zabrać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2021 o 20:42
@jass:A nie wystarczyłoby przepiąć kluczy, skoro to Cię tak irytuje?
Odpowiedz"wchodząc do klatki centralnie przed schodami stał wózek" To wózek wchodził do klatki centralnie przed schodami, czy stał?
Odpowiedz@Jagrys:jak z tego zdania wywnioskowałeś, że to wozek wchodzil?
Odpowiedz@nursetka: wózek wchodząc stał :)
Odpowiedz@nursetka: tak jak @digi51 napisała: wchodząc (...) stał wózek.
Odpowiedz@Jagrys: przeciez oczywiste jest, że autor napisal, że to on wchodził i zauważyl wozek przed schodami, a nie wozek wchodzil i stał
Odpowiedz@nursetka: nie, to nie jest oczywiste, bo z konstrukcji zdania nic takiego nie wynika. Można się domyślić, o co chodzi, bo to zdanie jest bez sensu, ale to wcale nie znaczy, że przekaz jest "oczywisty".
Odpowiedz@nursetka: jeśli użyjesz imiesłowu, który jest formą bezosobową, musi on dotyczyć tej samej osoby, której czasownik w zdaniu. Czyli: "wózek stał" -> "wchodząc" odnosi się do wózka. To wiedza ze szkoły podstawowej.
Odpowiedz@nursetka: "Wracając do domu padał deszcz" - to ten sam błąd konstrukcyjny. Gdy ja byłam w podstawówce pisali o tym nawet w "Uśmiechu numeru", to były czasy :D Wyobrażacie sobie teraz w czasopiśmie młodzieżowym rubrykę poświęconą gramatyce?
Odpowiedz@nursetka: oczywiste jest, ze to BŁĄD JĘZYKOWY i nie ma co tego tlumaczyc podobnie jak bicia dzieci, pani pielegniarko
OdpowiedzNiezależnie od wszelkich "ale dźwiganie", "ale połóg" itp, to osoba zostawiająca wózek na klatce, zwłaszcza przypięty czymkolwiek czego nie da się w ręku urwać, powinna beknąć za sprowadzanie zagrożenia dla życia i zdrowia. Bo ktoś może zginąć. Ludzie którzy nie uciekną na czas przed pożarem. Staruszka, której pogotowie nie będzie miało jak wynieść, i która nie doczeka aż straż pożarna przyjedzie i wytnie to cholerstwo. Przykłady można mnożyć. Jeśli masz powód, ale nie przeważa on problemu że ktoś może umrzeć, to masz mentalność mordercy i tyle. No chyba że nie przypinasz wózka albo przypinasz czymś co łatwo zerwać. Jak po moją żonę pogotowie raz jechało to jeden wózek musiałem uciąć i wystawić na podwórko. Ale poszło bardzo łatwo, więc w sumie spoko. Tylko tego wózka już potem nie widziałem na oczy, ale to już mały problem, w porównaniu z ludzkim życiem.
OdpowiedzCo do rozwiązania w Toruniu. Jest to w kilku miejscach na starówce, a nie tylko w 1. I bardzo często worki ze śmieciami po prostu stoją obok, bo niektórzy nie chcą płacić za wywóz ich śmieci więc po prostu swoje podrzucają
OdpowiedzTobie chyba ciężko się żyje wśród ludzi, co? Z takim przekonaniem, że masz najlepszy gust estetyczny, wiesz co jest potrzebne, a co nie...
OdpowiedzA u mnie w bloku są długie około 4m korytarze. Część mieszkańców odgrodziła je sobie drzwiami - czyli np my i sąsiad mamy wspólne drzwi. Na korytarzu jest okno. Teraz magia: moi rodzice i sąsiad mają je puste. Czasem jak jestem domu to wózek od młodej stoi, czasem do sąsiadów wpada wnuczka z wózkiem. Okno jest regularnie myte, po myciu zmieniana jest firanka, raz moja mama wiesza raz sąsiadka. Super. Kilka pięter różnicy. Mieszka tam moja koleżanka, korytarz odgrodzony, zagracony meblami. Na jednym piętrze widziałam na nim klatkę od chomika. Stoją meblościanki i inne cuda. Koleżanka zapytana dlaczego jej mama nie umyje okna bo jest brudne odpowiada że to nie jest już jej mieszkanie i nie. Mebli nie zabierze bo to jej korytarz. Rozumiecie coś z tego? Dla ciekawostki powiem że Pani ma spore zaległości w płaceniu czynszu.
OdpowiedzCo ma na celu to wyznanie? Kto jest piekielny? Wychodzi na to,że ty. Nie podoba się-wyprowadź się. Najlepiej jak najdalej od ludzkich siedlisk.
Odpowiedz@milonka: taaaa przychodzisz mieszkac, zastajesz syf- TWOJA WINA, ze ci sie nie podoba -.-''' dorosnij
OdpowiedzU nas w klatce mieszka rodzina z dwójką dzieci. Latem jest istny armagedon. Zabawki, hulajnogi, a w zeszłym roku nawet buty były tak postawione, że ani nie dało się zejść do piwnicy, ani dojść do skrzynek, nie dało się również wejść na schody. Dzieci jadły lody i spadły im na podłogę na klatce? Olać, nie nasze piętro, nie my je sprzątamy. Aż w końcu trafili na mnie. Narzeczony nie miał jak wnieść wózka z dzieckiem do domu, bo zwyczajnie nie dało się przejść. Wzięłam cały ten majdan, wyrzuciłam przed klatkę (niezbyt delikatnie), buty wrzuciłam do piwnicy. Skoro zwraca się uwagę kilka razy, a jednak to nie działa, no to sorry. Klatka schodowa nie jest przedłużeniem mieszkania. Jeśli kogoś nie przekonuje zastawianie drogi pożarowej to niech matka pomyśli o tym, że jeśli jej dziecku coś się stanie to przez jej własny wózek ekipa pogotowia ratunkowego może nie dotrzeć na czas.
Odpowiedz@alexandrie97: wlasnie mialam radzic dokladnie to samo :)
Odpowiedz