Jestem kierownikiem pociągu
Opóźnienia na kolei to niestety chleb powszedni i same w sobie są dla niektórych piekielne. Kolej działa jak system naczyń połączonych, więc opóźnienie jednego pociągu może spowodować opóźnienie kilku innych nawet na drugim końcu kraju.
Odjechaliśmy z 35 minutowym opóźnieniem. Od razu po ruszeniu wygłosiłem stosowny komunikat. Przyszła do mnie zdenerwowana podróżna by zgłosić, że ma tylko 12 minut na przesiadkę na stacji Warszawa Zachodnia na ostatni pociąg do Koluszek.
Następny był dopiero rano.
Próbowałem podróżną uspokoić. Obiecałem, że o przesiadce w odpowiednim czasie poinformuję dyspozytora. Lecz pani nalegała bym zadzwonił tu i teraz przy niej. Odmówiłem ponieważ nie wiedziałem ile wyniesie końcowe opóźnienie, oraz ile osób będzie się przesiadać, i na jakie pociągi. Zapytałem, na którym miejscu siedzi i zapewniłem, ze o wszystkim osobiście ją poinformuję.
Lecz podróżnej to nie uspokoiło. Kilkukrotnie przychodziła do przedziału służbowego by zapytać ile wynosi opóźnienie i dowiedzieć się czy aby pociąg na który się przesiada na pewno będzie na nią czekał.
Jak się okazało, poza podróżną nikt inny nie przesiadał się na inne pociągi. 20 minut przed planowym odjazdem tamtego pociągu zadzwoniłem do dyspozytora. Pomimo tego, że przesiadała się jedynie jedna osoba, dyspozytor zdecydował się przetrzymać specjalnie dla niej pociąg.
Poszedłem do podróżnej i powiedziałem, że jej pociąg będzie na nią czekał przy peronie 6. Dodatkowo jeszcze na wszelki wypadek wygłosiłem komunikat. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wróciłem do przedziału służbowego.
Dojechaliśmy do stacji Warszawa Centralna. Gdy wyszedłem na peron, przybiegła do mnie podróżna, która zgłaszała przesiadkę. I zaczęła się na mnie wydzierać
- Pan mnie oszukał! Ten pociąg wcale nie czekał!
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie mam jakiś halucynacji. Przecież na własne oczy widziałem, że ten pociąg stał przy peronie 6, i stał nawet gdy już ruszyliśmy. Wszyscy pasażerowie spokojnie zdążyliby się na niego przesiąść.
- Ale ja wyszłam na peron i żadnego pociągu nie było! Przez pana będę musiała całą noc koczować na dworcu i załatwię żeby pan już tu nie pracował!
- Ale proszę pani- odpowiedziałem. Tamten pociąg widziałem, że stał przy peronie 6 a my wjechaliśmy na peron 5
- Pana obowiązkiem było powiedzieć, że wjedziemy na inny peron!
Chwilę później zadzwonił do mnie kierownik tamtego pociągu z pretensjami o to, że zgłaszam fikcyjne przesiadki.
Kolej
Cóż, kobita zdenerwowana, mogła nie zarejestrować, na jaki peron wjeżdżacie - można było ją uprzedzić, c'nie?
Odpowiedzbaba piekielnie głupia, fakt, ale mnie zastanawia co innego... to całe czekanie innych pociągów na opóźnione pociągi... no jak się człowiek przesiada ze spóźnionego pociągu 1 do pociągu 2, i ten 2 poczeka - fajnie. ale w tym pociągu 2 jadą też ludzie, którzy mają np. poumawiane sprawy lub łączą podróż pociągiem z pksem/busem/inną komunikacją lokalną; i przez to, że pociąg 2 czeka na pasażera z pociągu 1, choć mógłby jechać normalnie, to ich podróż się komplikuje. ale ja z czasów, gdy podróż pociągiem się tak ustawiało, żeby na przesiadkę mieć więcej niż 10 minut, więc co ja tam wiem...
Odpowiedz@marcelka: A moja mamuśka twierdzi, że jest z czasów, kiedy jednym pociągiem, przez całą Polskę, można było jechać bez żadnych przesiadek. Ze Szczecina do Wałbrzycha, na przykład. Albo z Jeleniej Góry do Suwałk.
Odpowiedz@Armagedon: Kołobrzeg-Kraków 83170 (via Warszawa) ; Świnoujście-Przemyśl 83172 ; Szczecin-Przemyśl 3804 dalej można przez całą Polskę się przejechać bez żadnych przesiadek.
Odpowiedz@marcelka: A może już nie pamiętasz ale w tych wspominanych przez ciebie czasach nie było komórek tylko stacjonarne telefony a na rozmowę międzymiastową trzeba było nawet godzinami czekać. Trudno więc było w takich warunkach zawiadamiać pociągi o konieczności poczekania
Odpowiedz@misiafaraona: ale przecież drużyny konduktorskie/maszyniści- komunikują się radiem, nie komórkami.
OdpowiedzTrzeba jej było lektykę podstawić i zamówić kulisów. Dotarłaby na czas. Ty to jednak nie potrafisz być frontem do klienta:-):-)
OdpowiedzMoże zbiorę za to minusy, ale jak umawiam się, że przejazd będzie trwał 2h, to te 2h powinien trwać nie licząc nagłej awarii. Zawsze jak jeździłam pociągiem starałam się tak ustawiać przejazd aby mieć 20-30 min przerwy między pociągami, jeśli miałam się przesiadać, ale czasem to nie było możliwe. Na mojej stałej, studenckiej trasie, standardem było opóźnienie po 10-20 min. Raz opóźnieniem miało 1,5h za co powinni zwrócić mi kwotę za bilet, a tu nic bo nie przekracza 4€. PKP na szczęście już nie jeżdżę i nie będę jeździć, bo punktualność i warunki przejazdu, są koszmarne.
OdpowiedzA mnie zawsze ciekawi fakt że na dworcach podają "tor X przy peronie Y", gdzie numery torów są unikalne. Więc po co podaje się numer peronu, skoro podanie numeru toru by załatwiło sprawę.
Odpowiedz@jan_usz: bo byś się nie połapał. masz przykład warszawa zachodnia: Peron 1 Tor 1, tor 2 Peron 2 Tor 20, tor 22 Peron 3 Tor 23, tor 21 Peron 4 Tor 8, tor 25 Peron 5 Tor 4, tor 6 Peron 6 Tor 1, tor 2 Peron 7 Tor 5, tor 3
Odpowiedz@JohnDoe: Warszawa Zachodnia ma jeszcze Peron 8 (dawny przystanek Warszawa Wola) z torami 1 i 2. Wcale nie tak łatwo nań trafić, jeśli się jest po raz pierwszy w Warszawie :D
Odpowiedz@jan_usz: W Belgii tak jest. Perony nie mają numerów, podaje się numer toru. Za to belgijska kolej ma pasażera tracącego przesiadkę z powodu opóźnienia w głębokim poważaniu. Pozostałych pasażerów zresztą też, bo pasażerowie tylko przeszkadzają w sprawnym funkcjonowaniu kolei.
Odpowiedz@Jorn: To samo w UK, też numerowane są tylko tory, a nie perony.
Odpowiedz