Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka lat temu, LOT brał udział w promocji Hard Rock Cafe (HRC)…

Kilka lat temu, LOT brał udział w promocji Hard Rock Cafe (HRC) w Warszawie (nazwę podaję bo i czemu nie a ma to znaczenie dla historii) - do posiłków były wydawane wykałaczki w opakowaniu HRC na którym w języku angielskim było napisane że jest to kupon który w restauracji można wymienić na darmowe małe piwo.

Z racji tego, że rodzicielka moja pracuje jako stewardesa, co lot kilka tych wykałaczek zostawało nieużytych więc ja dostałem je do wykorzystania (nie brała tych z zapasu, wyłącznie te które zostały wydane do posiłku i zostawione przez pasażerów nieotwarte), zebrało się tego około 15 kuponów, więc ze znajomym stwierdziliśmy że pora je wykorzystać.

Regulamin na stronie sprawdzony, nawet nie trzeba zamawiać jedzenia więc w to nam graj. Poszliśmy do HRC i zamówiliśmy nachosy z serem i upewniliśmy się że jeden kupon = jedno piwo.
W sumie wypiliśmy do wspomnianych nachosów 10 piw i przyszło do płacenia, ale gdyby było tak prosto to by nie było historii.

Najpierw kelnerowi zrzedła mina kiedy wyciągnąłem 10 kuponów i jakieś kilkanaście złotych za nachosy (dla niewtajemniczonych, HRC znajduje się w Złotych Tarasach i słono liczą się za każde danie), potem dowiedziałem się że kupon mogę wykorzystać 1(!!) na danie, później że ewentualne mogę dwa bo jest nas dwóch. Po wezwaniu, manager stwierdził to samo.

Poprosiłem więc o pokazanie w regulaminie promocji gdzie jest to napisane, na co pan manager stwierdził że "przecież to oczywiste". Po krótkiej dyskusji z łaską stwierdził "no niech ci będzie, jak was nie stać". Równie z łaską zapłaciliśmy rachunek i poszliśmy do domu.

Następnym razem (żeby wykorzystać resztę kuponów no bo czemu nie :)) już na stoliku stał poprawiony regulamin że do każdego kuponu trzeba zakupić jakiś posiłek, ale co ciekawe, informacja była tylko po polsku, po angielsku napis twierdził, że tu można wymienić kupony na piwo, bez żadnego obowiązku kupowania jedzenia.

Nie wiem czy piekielni byliśmy my czy obsługa, ocenę zostawiam wam.

gastronomia

by ~Aussie
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lypa
13 13

Nic tylko iść jeszcze raz i, ekhm, udawać Greka. ;)

Odpowiedz
avatar Tolek
4 6

@Lypa: Popieram w całej rozciągłości.

Odpowiedz
avatar Michail
12 12

Ale 'regulamin' się zmienił w tej jednej knajpie, czy w całej sieci?

Odpowiedz
avatar Saszka999
1 21

Odnośnie końcowego pytania: ciężko mówić o jakiejś wielkiej piekielności z czyjejkolwiek strony. HRC to globalna sieciówka, w "bogatych" krajach takie coś działa "zgodnie z planem" - i marketoid robiący promo i tworzący/zatwierdzający regulamin nawet pewnie nie pomyślał, że ktoś może chcieć to obejść. Ty tylko wykorzystałeś "legalną dziurę w systemie", więc podejrzewam, że zmiana regulaminu odbyła się na poziomie lokalnym (pewnie nawet nie krajowym, a tylko manager tego konkretnego lokalu samodzielnie zmienił regulamin, aby nie musieć się tłumaczyć przed centralą z nadmiaru kuponów) - dlatego była wyłącznie w języku polskim. Co więcej - nawet jestem w stanie zrozumieć tego managera, mówiącego "przecież to oczywiste" - bo w pewnym sensie to faktycznie jest oczywiste :) Nie zmienia to faktu, że to HRC nie dopilnowało regulaminu... Zatem podsumowując, drobne piekielności: 1. Najmniej Ty - bo "złamałeś system" (zresztą, miałeś poczucie "nie halo", bo sprawdzałeś ten regulamin, normalnie nikt tak nie robi) - no, ale na legalu jednak. 2. Trochę więcej sieć HRC (a dokładniej marketoid od tej promocji) - bo nie przewidziała sytuacji (nie ważne, że ty miałeś "nieprawe" od mamy - ktoś mógł tyle kuponów zwyczajnie "wylatać") 3. Najwięcej - manager tego lokalu. Zachował się po prostu nieprofesjonalnie. Normalny manager (bo nie kelner - kelner zadziałał prawidłowo!) powinien zareagować inaczej - po wezwaniu przez kelnera, zorientować się w temacie ("w czym problem? aha, zobaczmy regulamin, no faktycznie"), powiedzieć "tak, panie kelner, ci panowie mają rację" - po czym, gdy tylko zamkną się za wami drzwi lokalu, natychmiast zmienić regulamin u siebie i poinformować centralę o "dziurze", aby zaktualizowała regulamin we wszystkich pozostałych placówkach :) To tak, jak w kasynie, gdy klient "za dużo" wygrywa, a nie ma za co go złapać - "ten raz jeszcze wypłacamy - i wpisujemy na czarną listę zakazu wstępu" ;)

Odpowiedz
avatar ooomatko
3 13

@Saszka999: Czy sprawdzenie regulaminu nprawdę jest dla ciebie tożsame z chęcią oszustwa?

Odpowiedz
avatar Saszka999
4 6

@ooomatko: Chęcią oszustwa?! A gdzie ja coś takiego napisałem?

Odpowiedz
avatar krogulec
0 2

@Saszka999: o tutaj > worzący/zatwierdzający regulamin nawet pewnie nie pomyślał, że ktoś może chcieć to obejść. i tutaj > wykorzystałeś "legalną dziurę w systemie" Tak ładnie zasugerowane, że autor jest oszustem, który celowo wykorzystuje nieścisłości regulaminu

Odpowiedz
avatar barmanka
15 23

A ja popieram po całości autora i zdecydowanie to manager i kelner byli nie tyle co niemili a nieprofesjonalni. Napracowalam się w knajpach praktycznie dekadę, w Pl i na wyspach. Nikomu u UK by nie przyszło do głowy się o coś takiego wykłócać. A już w ogóle zmiana regulaminu w restauracji bez wiedzy korporacji byłaby niemożliwa. Coś takiego to się nadaje żeby zgłosić do head office I manager dostanie po uszach za taką "przedsiębiorczość". Wielkie korporacje gastronomiczne mają takie sytuacje wliczone w promocje. Chyba nikt nie jest tak naiwny by wierzyć że wielka korpo nie przewidzi ludzkiej chciwości a nazywanie tego dziura w systemie brzmi co najmniej naiwnie. Te kupony nie były dodawane do biletu lotniczego one były na wykałaczkach... Niech się odezwie ten kto pierwszy raz w życiu pomyślał że jakiś pracownik by sobie garści nie chwycił... Tak działa promocja, 80% tych kuponów pójdzie do kosza, 15% przywoła klientów a 5% ludzi napoje się za darmo i pójdą w sina dal (nie znam dokładnych procentów, to tylko prezentacja sytuacji) .

Odpowiedz
avatar barmanka
15 17

A i "to oczywiste że to na jedno danie" oczywiste może być tylko dla tego specyficznego managera bo nad regulaminem tej promocji siedział sztab prawników międzynarodowych i jakby to była promocja 1 kupon do 1 dania to wierz mi że taki zapis by się tam znalazł. Jeśli go nie ma to hulaj dusza. Korpo tylko liczy że jak wypijesz już te 2-3 piwa i zgłodniejesz to zamówisz coś do jedzenia u nich i zamiast iść na kebaba na rogu. Piwo dla kogoś takiego jak HRC to grosze...

Odpowiedz
avatar MissPurrfect
8 8

Akurat Hard Rocka mocno bojkotuję, od kiedy (laaaaata temu) poszłam tam na rozmowę o pracę, jeszcze zanim wprowadzono minimalną stawkę godzinową dla pracujących na zlecenie. Ich oferta? Umowa cywilno-prawna na czas określony, 3 tygodnie BEZPŁATNEGO szkolenia, to znaczy oni mi nie zapłacą za mój 'przepracowany' na szkoleniu czas; wynagrodzenie? 5zł/h. Brutto. Spytana dlaczego, rekruterka odpowiedziała, tu cytuję "bo my tu pracujemy na napiwki". Więcej nie słuchałam, parsknęłam śmiechem i wyszłam. Nigdy więcej moja stopa nie stanęła (i nie stanie!) w żadnym HRC, jeśli takie mają podejście do pracowników.

Odpowiedz
avatar jass
-1 13

Moim zdaniem najbardziej piekielny był tu jednak Autor i jego kolega. To trochę jak z tą promocją bodajże w Lidlu, gdzie można było zwrócić bez podania przyczyny opakowanie po produkcie i otrzymywało się zwrot pełnej kwoty zakupu, a ludzie zaczęli nakupować pełne wózki towaru, przepakowywać go na parkingu i odwozić do sklepu puste opakowania. I niby regulaminu promocji nie złamali, ale to nie zmienia faktu, że takie zachowanie to wyjątkowe buractwo.

Odpowiedz
avatar livanir
5 7

@jass: W sumie fakt. Zdrada też nie jest prawnie zakazana, a jednak jest piekielna. Fakt, ze coś nie jest zakazane, nie znaczy, że nie jest piekielne.

Odpowiedz
avatar oilkm
5 7

@Samoyed: Pomijając epitet, nie zgadzam się z Tobą. Po pierwsze: Cwany? No cwany, to nie grzech. Bardziej sprytny. Po drugie: Jakim prawem oskarżasz kogokolwiek o kradzież, wyraźnie autor napisał, że nie zabrane z zapasów tylko z pozostawionych przez gości. Praktycznie zawsze, jeśli towar jest wydany a nie użyty ląduje w koszu. Więc można przyjąć, że kupony te zostały niejako "wyciągnięte" z kosza zanim do niego wpadły. Nie ukradzione. Analogicznie jak po zamknięciu knajpy zobaczysz na stole zamkniętą butelkę piwa to odstawisz na półkę do kolejnej sprzedaży? Zrób to a masz problem, najpewniej ze skarbówką. Ale jeśli zabierzesz ją do domu to w mojej ocenie będzie OK. i Na pewno nie będzie to kradzież.

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

@oilkm: jak już się tak ładnie powołujesz na skarbówkę, to właśnie nie wolno ci wziąć dla siebie butelki piwa, bo to nieopodatkowane wzbogacenie się ;). może Cię to bawić, ale pamiętam, jak skarbówka przywaliła karę kucharce za próbowanie żarcia na stołówce (!). nie wiem, jak jest w locie, ale np. w mojej firmie jest absolutny zakaz brania czegokolwiek zostawionego przez klientów pod karą nagany bądź dyscyplinarki i nie jest to tylko pusty punkt regulaminu - w naszej firmie były kiedyś wydawane znaczki do zakupów, z którymi można było sobie kupić tanio różne noże, garnki i inne takie. część pracowników brała sobie znaczki pozostawione przez klientów i np. po miesiącu akcji kupowali sobie cały zestaw garnków czy noży. po czym wylecieli z hukiem z firmy.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@szafa: wybacz, ale trzeba byc skonczonym debilem, by te kupony i to tak hurtowo realizowac w miejscu, w ktorym samemu sie pracuje

Odpowiedz
Udostępnij