Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Interesy ze znajomymi, temat rzeka... do której najlepiej nie wchodzić ;) Mam…

Interesy ze znajomymi, temat rzeka... do której najlepiej nie wchodzić ;)

Mam znajomego, nazwijmy go na potrzeby tej historii Zbyszek. Zbyszek jakiś czas temu zaczął własną działalność, w branży dość drogiej i takiej, że jak ktoś potrzebuje takiej usługi, to potrzebuje, bo na własną rękę nie da się tego załatwić.

Zbyszek znajomym zawsze szedł na rękę i naprawdę działał "po kosztach", wiem z własnego doświadczenia.

Ale też przeżył wysyp "znajomych", co to sobie przypomnieli o tej znajomości, jak potrzebowali usług Zbyszka. Był i kumpel z przedszkola, i "znajoma", co to jej ciotka i matka Zbyszka do jednej podstawówki chodziły, ale hitem okazał się "szwagier Piotrusia".

Z opowieści Zbyszka wynika, że skontaktował się z nim gość, i od razu, bardzo familiarnym tonem, tłumaczy, że "ja od Piotrusia, pamiętasz chyba Piotrusia?" (no Zbyszek ni ch*ja, nie pamiętał), "Piotruś chodził z Tobą do jednej szkoły, dwie klasy wyżej, no i miał siostrę, i ona wyszła za mąż i jej mąż ma brata i to właśnie ja, szwagier Piotrusia jestem".

Po wytłumaczeniu tej jakże prostej relacji wyjaśnił, co potrzebuje i zaczął nawijkę, jak to teraz ciężko wszystkim, oj ciężko, i że trzeba się wspierać, znajomi powinni się wspierać, prawda?

Zbyszka zirytował ten przymilno-roszczeniowy ton "szwagra", i postanowił go... troszkę strollować.

Zatem ochoczo przytaknął, że tak, czasy ciężkie, znajomi powinni się wspierać, ba! jacy znajomi, wręcz przyjaciele, bo kto, jak nie przyjaciel?! I dodał, że cieszy się i naprawdę docenia, że "szwagier" podchodzi do tego właśnie w ten sposób. Po czym podał normalną cenę za usługę, której potrzebował "szwagier", i zapytał, to ile w górę idziemy? Bo wiadomo, znajomi powinni się wspierać, no ale tak konkretniej, to jak bardzo "szwagier" chciałby go wesprzeć?

"Szwagier Piotrusia" tymczasem strzelił przysłowiowego karpia, wymamrotał coś, że "musi skonsultować" i tyle go Zbyszku widział... i nici z tak wspaniale zapowiadającej się "przyjaźni"...

znajomi biznes

by marcelka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
18 18

"Daj kurze grzędę to wyżej siędę" Co do roszczeniowości.Moja kumpela razem z mężem ma firmę. Bardzo dobrze prosperuje więc rodzina mysli że cóż szkodzi jej pomóc temu i owemu.Przyjechała do nich w odwiedziny kuzynka. Po wypiciu kawy i po rozglądnięciu się dookoła wyłuszczyła sprawę. Rodzina ma sobie pomagać a ona chce studiować. Więc oni udostępnią jej jeden pokój do zamieszkania i będą opłacać jej studia. Po załapaniu karpika kumpela spokojnie odparła że cieszy się z takiej postawy rodziny więc ona jej pomoże ale że wzięła kredyt hipoteczny na ten dom i ma do spłacania co miesiąc koło trzech tysięcy. Więc liczy że kuzynka połowę kredytu bedzie razem z nią spłacać bo rodzina musi się wspierać. Kuzynce odechciało sie studiowania.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
16 16

@Balbina: Przeraża mnie, że ludzie wpadają na takie pomysły i bez zażenowania żądają ich spełnienia.

Odpowiedz
avatar Error505
7 7

To wcale nie jest piekielne. To jest wspaniałe!

Odpowiedz
avatar KwarcPL
4 8

A to akurat norma. Jestem programistą, więc z przyjemnością zarwę wieczór dochodząc czemu siostrze kolegi z liceum Windows tak mówi :P

Odpowiedz
avatar Tolek
7 7

I Zbyszek, i kuzynka przepięknie rozegrali sprawę. Szczerze zazdroszczę takiego opanowania i zakończenia tak pięknie rozwijającej się znajomości i więzów rodzinnych.

Odpowiedz
avatar szafa
9 9

Bywa i w drugą stronę... moja matka wymieniała kiedyś okna, a że jakiś tam daleki siostrzeniec (nie syn siostry, tylko syn kuzynki ojca) ma firmę, co się tym zajmuje, a utrzymują zawsze bliskie kontakty, to stwierdziła, że woli im dać zarobić niż obcemu. I rzeczywiście dała, bo policzył jej grubo więcej niż normalnie by zapłaciła :D, bo wiedział, że moja matka się nie będzie kłócić, żeby nie psuć relacji. Jej wina, że w ogóle nie spytała o wycenę, no ale spodziewała się rynkowej ceny. Takie to interesy z rodziną.

Odpowiedz
Udostępnij