Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dawno mnie tu nie było i sporo się w moim życiu zmieniło.…

Dawno mnie tu nie było i sporo się w moim życiu zmieniło. Z góry przepraszam za długaśny wstęp.

Od jakiegoś czasu jestem ratownikiem, choć jest to bardziej realizacja wielkiej pasji do medycyny i nie jest to moje główne źródło zarobku. Niemniej w chwilach wolnych oferuję, między innymi, szkolenia z pierwszej pomocy. Z racji, że kocham to z całego serca, przykładam się do tych szkoleń z całych sił i zawsze oferuję rzetelne zajęcia, nierzadko poprzedzone bezpłatnym audytem zagrożeń w miejscu pracy - i nie, Kochani, to nie chamska reklama, tylko dość ważna rzecz rzutująca na dalszą część historii...

Szkolenie może się odbyć bez certyfikatu lub z certyfikatem. To taki dokument ważny przez 3 lata, który można wrzucić w akta pracownicze, ponieważ PIP, teoretycznie, może się do tego doczepić, albo sam pracownik, w razie wypadku, również teoretycznie może namieszać pracodawcy w sądzie. Słowem - kask chroni głowę, papier chroni d*pę, i co bardziej przezorni przedsiębiorcy chętnie z tego korzystają.

A teraz historia właściwa: parę miesięcy temu dzwoni do mnie kumpel z informacją, że jego znajomy pracuje w firmie, która poszukuje kogoś, kto zrobi im szkolenia z pierwszej pomocy. Kontakt złapany, audyt zrobiony. Firma zajmuje się konstrukcjami ze szkła, więc upadki z wysokości, złamania, skaleczenia, amputacje, to przykłady największych zagrożeń w ich branży. Przechodzimy więc do rozmowy z Januszem:

- No, to Panie Januszu, proponuję cztery godziny konkretnych zajęć z omówieniem szczególnych zagrożeń. Szkolenie zakończymy certyfikatem ważnym 3 lata.
- Dobra, dobra, a jaka kwota?
- 50 zł od osoby.
- To ja proponuję 20 zł, Pan wystawi tylko certyfikaty, a my wpiszemy, że zajęcia się odbyły. Dostanie Pan też referencje.
- Nie ma takiej opcji. Nie wystawiam certyfikatów z pominięciem zajęć...
- To ja nie chcę. W ogóle mówiłem, że te szkolenia, to głupi pomysł, strata czasu i pieniędzy!

No i okej, podziękowałem za współpracę z lekkim uczuciem niesmaku, bo jednak płatne szkolenie z pracownikami jest warunkiem bezpłatnego audytu zagrożeń. Ale no dobrze, jest nauka na przyszłość, żeby podpisywać umowę przedwstępną, albo promesę. Takie zachowania, czy w ogóle lipne szkolenia z BHP lub z pierwszej pomocy, to w Polsce szara i smutna rzeczywistość, stąd nie byłem jakoś szczególnie zaskoczony obrotem sprawy. Jeśli historia się przyjmie, to mogę wrzucić kilka innych "kwiatków", z jakimi miałem do czynienia :)

Ale uwaga, teraz wisienka na torcie. Następnego dnia dzwoni do mnie ten sam znajomy z informacją, że rano w firmie Janusza był wypadek. Pracownik spadł z rusztowania na tafle szkła, w wyniku czego połamał się, dotkliwie pokaleczył i stosunkowo mocno krwawiąc co rusz tracił przytomność. Przybyły na miejsce Zespół Ratownictwa Medycznego zabrał poszkodowanego w stanie krytycznym do szpitala... Żaden z kilkunastu obecnych na miejscu pracowników nie był w stanie pomóc koledze, bo "nie umiem", albo "boję się".

Życie ludzkie jest, podobno, bezcenne. Janusz wycenił je na 50 zł. Przykre...

Szkolenia z pierwszej pomocy

by kominek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar helgenn
13 13

Mam pytanie: czy przy takich obrażeniach rzeczywiście samo szkolenie BHP by wystarczyło? Czy bardziej chodzi o to jak mógł tego uniknąć? Oczywiście sam wspominasz w historii, że u nas te szkolenia leżą i kwiczą, ale szczerze sama bym nie wiedziała jak wtedy zareagować oprócz wezwania pomocy, pomimo tego, że w kilku szkoleniach brałam udział.

Odpowiedz
avatar kominek
10 10

@helgenn: hej :) Paradoksalnie tak. Błędów i zaniechań było tu całe mnóstwo. Pracownik wykonywał zadania na wysokości, nie miał żadnych szelek, ani nie był przymocowany do rusztowania. Kasku brak. Tyle ze strony BHP. Ze strony pierwszej pomocy bardzo dużo dałoby opatrywanie tych ran, bo wiadomo, że przy upadku z wysokości podejrzewamy uraz kręgosłupa i nie przemieszczamy poszkodowanego bez wyraźnej potrzeby. Słowem - można było zrobić naprawdę wiele, a szanując przepisy BHP można było w ogóle uniknąć tego dramatu :(

Odpowiedz
avatar Jorn
7 7

@helgenn: Odbywałem szkolenia z pierwszej pomocy w trzech krajach (w Polsce w dwóch miastach i po jednym w Belgii i w Niemczech) i wszędzie wyglądały identycznie. Inna sprawa, że zawsze zaliczałem bez najmniejszego problemu na fantomie, a gdy raz zaszła potrzeba naprawdę kogoś ratować, to mi nie wyszło. Nie wiem, czy to dlatego, że żywy człowiek, to jednak nie to samo, co manekin, czy była to kwestia stresu. W każdym razie skończyło się dobrze, bo obok były osoby, którym poszło lepiej.

Odpowiedz
avatar Zunrin
-2 2

@helgenn: @kominek chyba za bardzo skupił się na profilaktyce i prawidłowym wyposażeniu pracowników. Bo jednak w przypadku szkła zranienia są trochę inne niż normalnie ma się do czynienia i ewentualne przeszkolenie powinno to uwzględniać.

Odpowiedz
avatar weron
3 3

@Zunrin: nie wiem, czy czytałeś tę samą historię, ale bezpłatny audyt dotyczył potencjalnych zagrożeń, z pierwszej pomocy miał być kurs, na który Janusz się nie zdecydował.

Odpowiedz
avatar BordoKropka
3 3

@Jorn nie mów sobie ze Ci „nie wyszło”. Najgorsze, co może człowiek zrobić, to nie zareagować. Jak człowiekowi przestało bić serce, to i tak jest już martwy, czyli można tylko polepszyć jego stan. Wiec brawo dla Ciebie, ze zareagowałeś! Następnym razem również się nie wahaj! :) i każdy ratownik opada z sił, i potrzebuje zmiany.

Odpowiedz
avatar gmiacik
2 2

@helgenn: nałożenie opatrunków/zatamowanie krwotoków, skoro spadł no to uraz, unieruchomić głowę (i nie wolno jej puścić do momentu stabilizacji na desce), ew złamania zabezpieczyć (szyny kramera czy coś podobnego), jeśli traci przytomność no to ABC za każdym razem tak naprawdę, i co pięć minut itd. to co ja uważam za najgorsze w miejscach pracy, że często gęsto brak podstawowych 'narzędzi'. Nie mówię, że ma być zawsze R1, ale czasem nawet głupich plastrów brakuje i bandaży. Prawie nigdy nie ma człowieka, który by pilnował by to wszystko zawsze było na miejscu

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Jorn: u doroslych zazwyczja nie wychodzi z uwagi na zuzycie organizmu i rozne choroby typu mimazdzyca czy cos dzieck czasem sie zatrzyma samo z siebe i latwiej je przywrocic, z doroslymi jest gorzej, nie twoja wina ot specyfika tego czlowieka i okolicznosci

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 11

To nie tylko szkolenia BHP. Otóż za moich czasów w szkołach był taki przedmiot jak Przysposobienie Obronne, w skrócie PO, co ostatnio źle się kojarzy. Pamiętam, że uczyliśmy się podstaw pierwszej pomocy, pozycji bocznej ustalonej, zakładania opatrunków, reanimacji, tamowania krwotoków i usztywniania złamanych kończyn. Wtedy lekceważyłem sobie ten przedmiot, jak to większość dzieciaków. Ogólnie też w całym systemie edukacji był traktowany jako takie piąte koło u wozu. I to jest błąd. Uważam, że ten przedmiot jest najważniejszy ze wszystkich. Niezaleznie od tego, jak się potoczą czyjeś losy, gdzie będzie pracował, powinien znać podstawy pierwszej pomocy, bo może tym uratować czyjeś życie, może nawet swoje własne. Np. mogę nie być w stanie sam sobie założyć opatrunku czy usztywnić złamanej nogi, ale mogę powiedzieć komuś innemu, co dokładnie powinien robić. Niestety nauczanie tego przedmiotu trwało tylko rok, a powinniśmy się tego uczyć, a raczej to ćwiczyć przez cały okres nauki, żeby być w stanie zrobić pewne rzeczy odruchowo. Brak reakcji kogokolwiek w takiej sytuacji dobitnie świadczy o tym, że albo nie mieli takich zajęć albo zdążyli wszystko zapomnieć.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@pasjonatpl: bandaż w jodełkę i składanie broni tez było:-)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Balbina: Składanie broni uważam za zbędne, bo żadne to przeszkolenie bojowe. Czasy pospolitego ruszenia się skończyły, więc albo bardzo gruntowne przeszkolenie albo nic, bo cokolwiek pomiędzy po prostu nie działa w dzisiejszych czasach, więc szkoda kasy i czasu. Co innego procedura ewakuacji z budynku. To zawsze może się przydać, żeby ludzie zachowali się w jakiś skoordynowany sposób, a nie wpadali na siebie i uniemożliwiali ewakuację. Ale właśnie zajęcia z pierwszej pomocy powinny być cały czas, od pierwszej do ostatniej klasy, żeby przynajmniej część to pamiętała jeszcze długo po ukończeniu szkoły.

Odpowiedz
avatar didja
4 4

@pasjonatpl: Ale składanie broni było najfajniejsze :).

Odpowiedz
avatar jan_usz
0 0

@pasjonatpl: Jeśli wypadek zdarzy się osobie bliskiej Tobie, to takie szkolenie się przydaje, masz szanse uratować komuś życie. W przypadku osoby obcej pierwsza rzecz jaką uczą na szkoleniach BHP, to "nie dotykaj i dzwoń po karetkę".

Odpowiedz
avatar kominek
3 3

@jan_usz: i to jest przyczyna stosunkowo dużego odsetku zgonów. Ludzie uważają, że telefon wystarczy - i w majestacie prawa to prawda. Faktycznie jednak to zdecydowanie za mało...

Odpowiedz
avatar Dominik
-3 5

Ten upadły pracownik przypomina mi rozmowy marketingowe sprzedaży karty kredytowych. Miałem cztery takie i jakoś tak zawsze się prelegentowi tłukł telewizor podczas transportu, która to szkoda natychmiast była pokrywana z ubezpieczenia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

RATUNKU... Czy ktoś mi to przetłumaczy z polskiego na nasze? Bo... - UPADŁY pracownik przypomina ROZMOWY - to już jest ciekawe - co to są "rozmowy sprzedaży"? - "miałem cztery takie..." - znaczy, rozmowy czy karty? - i co w tym wszystkim robi PRELEGENT [prelekcja «wykład zwykle o charakterze popularnonaukowym»], który ZAWSZE... - "tłukł TELEWIZOR podczas transportu..." - no ale przed prelekcją, czy po? - "szkoda NATYCHMIAST była pokrywana z ubezpieczenia" - z JAKIEGO (czyjego) ubezpieczenia? Zlituje się ktoś nade mną? Bo ciemna jestem jak tabaka w rogu...

Odpowiedz
avatar jan_usz
2 2

@Armagedon: Za dużo skrótów myślowych. Marketingowcy od kart kredytowych obiecują że polisa dawana gratis do karty gwarantuje jak się coś stanie ze sprzętem to firma ubezpieczeniowa przyniesie pieniążki w zębach od ręki. Analogia jest do szkolenia BHP które samo z siebie ma mistycznie uratować życie. Po namyśle, w sumie to ratuje życie pracodawcy od jednego z zarzutów.

Odpowiedz
avatar jan_usz
-1 3

I co by zmieniło kilkugodzinne szkolenie z pierwszej pomocy? Tu nie chodzi, że ludzie nie umieją czegoś zrobić, tylko że boją się że ktoś ich potem oskarży o pogorszenie sytuacji. A tym bardziej po szkoleniu jeśli by coś źle zrobili.

Odpowiedz
avatar kominek
4 6

@jan_usz: zapraszam Cię więc na takie szkolenie :) Ono dlatego tak długo trwa, bo prawie 40 minut opowiadam o kwestiach prawnych, uświadamiając uczestników, jak wiele rzeczy, w które śmiertelnie wierzą, to zwykłe szkodliwe mity. Zapewniam Cię, że dopóty, dopóki nie chcesz komuś wyrządzić szkody UMYŚLNIE, nie poniesiesz absolutnie żadnej odpowiedzialności cywilnej, czy karnej, za "pogorszenie sytuacji" :) Nie bójmy się pomagać!

Odpowiedz
avatar jan_usz
0 4

@kominek: Mówisz jak prawnik który twierdzi że skoro przestępstwa są zakazane to ludzie nie będą ich popełniali. To że w dobrzej wierze ktoś udzielił pomocy nie zwalnia nikogo z tego że będzie musiał się z tego tłumaczyć. Samo chodzenie po sądach jest wystarczająco demotywujące żeby udzielać pierwszej pomocy.

Odpowiedz
avatar kominek
4 4

@jan_usz: tak, mówię, jak prawnik, bo to mój zawód wyuczony. Prokuratury najczęściej w ogóle umarzają postępowania w tym zakresie, a nawet, jeśli podejmują, to w większości przypadków sądy sprawie łeb ukręcają. Lepiej pomóc i EWENTUALNIE iść do sądu się wytłumaczyć, mając praktycznie 100% szans na uniewinnienie, niż odstąpić i być oskarżonym z art. 162 KK, mając prawie 100% szans na bezwzględne pozbawienie wolności wynoszące 3 lata.

Odpowiedz
avatar gmiacik
1 1

@jan_usz: nie. krótko i na temat - możesz kogoś resuscytować i połamać mu żebra, NIC Ci nie zrobią. Możesz na ulicy lasce rozerwać koszulkę i stanik aby wykonać ABC i ew. resuscytować, a ona oskarży Cię o molestowanie, NIC Ci nie zrobią.

Odpowiedz
avatar yfa
1 3

To ja powiem z drugiej strony - mam obowiązek uczestniczyć w takich nudnych szkoleniach: BHP. Przychodzi koleś i przez godzinę gada o rzeczach, które doskonale znam (w tym kwestie prawne oraz technika, lepiej od niego - bo robię przy tym praktycznie na codzień od wielu lat). W dalszej kolejności szkolą się pracownicy najniższego szczebla. Łebki po 20 lat i IQ 80. Nie wiem, czego ten BHP-owiec od nich wymaga, skoro oni ledwie potrafią obsłużyć jedno narzędzie po pół roku szkolenia (i kilku latach w jakiejś zawodówce czy technikum strzyżenia owiec). A i przysnąć podczas szkolenia potrafią. Jak takiego pacjenta (bo czasem to ich głupota przybiera postać kliniczną) zostawić samego, to od razu nie założy szelek (bo by się zaplątał) ani kasku (bo od zewnątrz łatwiej umyć, ale później nie da się wywrócić, żeby czystym do głowy założyć). A później na drabinie postawi sobie stołek i jak z niego geniusz (przepraszam: grawitacyjny sceptyk) spadnie, to problem ma kierownik, że nie upilnował (niepełnosprawnego umysłowo, choć bez orzeczenia). Z punktu widzenia pracodawcy te szkolenia warte są wyłącznie tyle, że ich brak to konsekwencje prawne. Mi jest potrzebny papier oraz lista rzeczy, jakie pracownik musi dostać; zarówno sprzęt ochrony osobistej, jak i papiery (specyfika zagrożeń stanowiska pracy). Jeszcze nigdy nie widziałem, aby te dokumenty ktokolwiek przeczytał. Jeszcze nigdy nie widziałem, aby te szkolenia BHP przyniosły jakikolwiek skutek faktyczny. Jak idiota ma spaść, to i tak spadnie - trzeba by każdemu niańkę z mózgiem zatrudnić. Skoro więc jedyne, czego potrzebuję, to papier, to dlaczego się dziwisz, że ludzie oczekują samego papieru, a nie marnowania ich czasu? Cała formuła szkoleń BHP jest idiotyczna - zakłada, że pracownicy mają na tyle dużo rozumu, żeby je zrozumieć, ale jednocześnie że są na tyle głupi, żeby nie posiadać własnego instynktu samozachowawczego. No ja jeszcze takiego nie widziałem. Zwykle jednak instynkt samozachowawczy (w końcu jakoś dożył do wieku zatrudnienia) wyprzedza w rozwoju zdolności intelektualne. Skuteczne BHP powinno polegać na tym, że zatrudniony BHP-owiec idzie z pracownikiem do jego stanowiska pracy, ogląda ich procedury i sprzęt oraz wydaje konkretne rekomendacje. Konkretne: w tym miejscu buty safety, na tym stanowisku ochrona X klasy przynajmniej Y, tam postawić barierę, a tam drzwi ewakuacyjne. Tak, niech się kompetencje BHP pokrywają z odbiorem ppoż. budynku. Jedyny wypadki, jakim zapobiegają te szkolenia, to wypadki, które mogłoby się wydarzyć w normalnej pracy, która by się odbywała w czasie tych szkoleń.

Odpowiedz
Udostępnij