Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Taka historia... Biegam od niedawna, ale jednak, więc nie coraz częściej mi…

Taka historia...

Biegam od niedawna, ale jednak, więc nie coraz częściej mi się zdarza, że muszę
a) omijać pańcię z 2 psiuńkami na długich smyczach, idącą oczywiście całą szerokością chodnika, ani obejść, ani przeskoczyć
b) stawać na baczność, bo wybiegam zza rogu/zakrętu wprost na wielkiego bydlaka bez smyczy i czort wie, czy się na ciebie nie rzuci
c) omijać psy rozmaitej wielkości, bez kagańców i smyczy, które biegną za tobą i cię oszczekują, a ty nie wiesz, czy lepiej biec i nie zwracać uwagi - może być poczytane jako ucieczka i tym bardziej cię gonić; czy stanąć - tym bardziej może się rzucić; czy może odgonić ręką lub tupnąć - jak wyżej.

Nie mam psa i studiować psiej bahawiorystyki nie mam zamiaru, a imo - jak się mieszka w mieście, to się nad psem powinno panować, a nie "on się tylko bawi/przestraszył/cuj wie co jeszcze"
I przyznam, że im częściej takie sytuacje się zdarzają, tym bardziej boję się psów, nawet jeśli akurat nie biegam.

I czytam sobie taką historyjkę - konsekwencji w rodzaju żeńskim i męskim brak, głównie chyba za sprawą pisania z telefonu, który często zmienia rodzaj na męski, ale zdecydowanie była to kobieta:

"Doszło dziś do strasznej sytuacji. Wyszłam na spacer z moim szpicem i spuściłam go ze smyczy, bo na podwórku nikogo nie było. Zza rogu wybiegł mężczyzna, mój pies się przestraszył i zaczął szczekać, a ten mężczyzna bardzo mocno go kopnął i powiedział, że boi się psa. Mam małego psa, który waży 3,5 kg, a ten człowiek, który ma prawie 2 metry wzrostu, uderzył go tak, że pies wyleciał w powietrze, jak piłka do koszykówki. Uważajcie, nie zdążyłem zrobić zdjęcia temu dupkowi. Zdaję sobie sprawę, że popełniłam błąd spuszczając psa ze smyczy, ale na podwórku nikogo nie było. Ten człowiek tu nie mieszka, postanowił uciec zablokowaną drogą do joggingu przez cudze podwórko. Policja przyjechała i powiedziała, że to nasza wina, że pies był spuszczony ze smyczy."

Rodzaje komentarzy były trzy
1. Ojojoj, bydlak, skur..., jak tak można, ojojojo biedne maleństwo kochana psinka ->> wina biegacza
2. Pies bez kontroli, nieodwoływalny, podbiegł do człowieka, rzucił się na niego i szczekał, nie wiadomo, czy sam się nie nadział na niego w agresywnym amoku, duży facet też może się bać psów ->> wina właściciela
3. Rzuca się na ciebie ujadający pies i masz czekać, aż cię ugryzie? - bo co właściwie zrobić? Winny i właściciel za puszczanie lękliwego i niewychowanego psa luzem w środku miasta, jak i biegacz za zbyt gwałtowną reakcję ->> wina obopólna

I w sumie może i trochę brakuje mi obiektywizmu, ale tak się zastanawiam, czy kiedyś nie zareaguję jak ten facet. Chociażby w obronie swoich dzieci, które przecież biegają, jeżdżą na rowerach, hulajnogach itd.

Będę piekielny?

psy w mieście

by ooomatko
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bipi29
7 17

Jeśli te sytuacje są nagminne to zaopatrzyłabym się po prostu w gaz. Nie ma sensu ryzykować. Czasami wystarczy wyjąć buteleczkę z kieszeni i postraszyć właściciela.

Odpowiedz
avatar ooomatko
4 16

@Michail: a do parku dostać się jak? helikopterem?

Odpowiedz
avatar joannastrzelec
15 17

@Michail: z czysto praktycznego powodu jest to trudne do przeprowadzenia. Ubierasz się do biegania, jakby było średnio 10 stopni więcej, to dlatego przy temperaturze 5 stopni, jak wszscy chodzą w kurtkach, biegacze potrafią latać w leginsach i bluzach. Wyobraź sobie jazdę autobusem: stanie na przystanku - zimno. Można się ubrać, ale co zrobić z kurtką? Zwłaszcza cieplejszą. W plecaku - niewygodnie. Szatni w parkach ani lasach jak do tej pory nie ma. W drodze powrotnej to samo, a nawet gorzej, bo człowiek spocony... No, trudno by było logistycznie.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
8 14

@Michail: Nie do końca rozumiem gdzie Ci tu biegacz zawinił? Jakiej reakcji oczekujesz w takiej sytuacji? Miał dać się pogryźć? A co do biegania po mieście to wyobraź sobie, że nie wszyscy mają blisko do parku a dojeżdżanie pół godziny tramwajem mija się z celem. Po jedno szkoda czasu. Po drugie zamiast czekać na przystanku wśród spalin równie dobrze możesz się przebiec. Po trzecie musiałbyś tachać ze sobą ubrania na przebranie. Bo raczej w kurtce biec nie będziesz, tudzież nie będziesz jechać tramwaju w przepoconych leginsach. Po czwarte, przebieranie się w parku może wzbudzić kontrowersje.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
4 4

@Michail: To nie radość, to trening. Poza tym, takk jak teraz - chodniki są posypane/odśnieżone, a w parkach bywa śnieg po kostki. Trochę ciężko się biega w takich warunkach. :)

Odpowiedz
avatar Etincelle
17 17

Zdania są podzielone, bo taka sytuacja jest trudna do jednoznacznej oceny. Z jednej strony człowiek jak najbardziej ma prawo czuć się bezpiecznie, czyli jeśli pies będzie go obskakiwał, szczekał itd. i wzbudzi w nim poczucie zagrożenia, to człowiek chce mieć prawo do obrony. Bo - tak jak napisałeś - ma czekać i sprawdzać na sobie, jakie pies ma zamiary? Nie. Z drugiej strony przyzwolenie na opieranie się na subiektywnym poczuciu zagrożenia zamiast na rzeczywistych zamiarach też prowadzi do patologii. Załóżmy, że poszedłeś biegać po zmroku, może w jakieś odludne miejsce, no, nieważne. Biegniesz sobie spokojnie, a nagle osoba, którą właśnie miałeś wyprzedzać, podnosi z ziemi gałąź i zdziela Cię po głowie. I ma taką samą argumentację, jak Ty z psem - bała się, bo ciemno, nie ma nikogo, a jakiś facet ją gonił; miała czekać i sprawdzać na sobie, czy to miłośnik sportu czy złodziej/gwałciciel? Też nie wiedziała, ale wybrała obronę. Czy Ty wtedy oberwałeś słusznie? Nie. I w tym cały problem: kto jest odpowiedzialny za wyklarowanie sytuacji? Czy ten wystraszony ma czekać czy może działać w oparciu o swoje emocje? A jeśli to drugie, to czy w takim razie każdy musi analizować to, co robi, pod kątem tego, jakie emocje może to wzbudzać w innych, skoro jego rzeczywiste zamiary/działania się nie liczą? W takim wypadku właściciele pilnują swoich piesków, ale wieczorni biegacze zmieniają trasę biegu za każdym razem, kiedy widzą kogoś na horyzoncie. A w wersji odwrotnej biegacze tłuką pieski w ramach samoobrony, ale wieczorami właściciele spuszczają te pieski i szczują nimi biegaczy, też w ramach samoobrony. Nie ma idealnego wyjścia. ;)

Odpowiedz
avatar digi51
1 19

"a) omijać pańcię z 2 psiuńkami na długich smyczach, idącą oczywiście całą szerokością chodnika, ani obejść, ani przeskoczyć" - może wystarczy krzyknąć "przepraszam"? Biorąc pod uwagę szerokość większości chodników to doprawdy nietrudno iść całą szerokością, czasem wystarczy, że dwie osobą idą koło siebie, normalnie jak ja chce kogoś wyminąć (zdarza mi się np. mijać parę z psem lub z dzieckiem - et voila cała szerokość chodnika zajęta) to mówię przepraszam, ale ludzie się posuwają. Jasne, można powiedzieć, że nie wypada zajmować całej szerokości, ale też umówmy się, są takie miejsca, gdzie masz małą szansę spotkać kogoś i mijasz kogoś lub ktoś mija Ciebie raz na 10-15min, a z psem, dzieckiem czy w parze niezbyt wygodnie idzie się gęsiego.

Odpowiedz
avatar ooomatko
2 20

@digi51: jasne - pańcia z lewej, bo witryny ogląda, a psy z prawej, bo na trawnik lecą, a pomiędzy nimi jedyna dostępna przestrzeń zagrodzona przez smycze. Pewnie, można wołać, ale rzadko kiedy nie w słuchawkach albo nie gada przez telefon.

Odpowiedz
avatar szafa
2 4

@digi51: To ja może będę ze znajomymi jechać rowerami obok siebie ulicą, bo niewygodnie się jedzie gęsiego, pogadać nie można, a umówmy się, są takie miejsca, gdzie rzadko jeżdżą samochody. Zawsze przecież kierowca może zatrąbić, to się przesuniemy.

Odpowiedz
avatar gmiacik
2 2

@szafa: generalnie wg przepisów wolno jechać rowerem obok siebie

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
14 20

"Nie mam psa i studiować psiej bahawiorystyki nie mam zamiaru" - bardzo dobre zdanie i w całości się z nim zgadzam. Ja mam dzieci i też nie oczekuję, że każdy będzie je tolerował, lubił i się na nich znał. Co więcej, jak moje dziecko by się rozsiadło w autobusie z brudnymi buciorami i kopało osobę siedzącą naprzeciwko albo dobierało się do czyichś chrupek, czy, nie wiem, pchało ręce do czyjegoś wózka, bo akurat odkryło tam interesjącą zabawkę - to przecież dla mnie jest oczywistym, że odciągam moją latorośl i udzielam reprymendy, bez czekania na to, aż ktoś mi zwróci uwagę. A z psiarzami często jest tak, że podbiega do ciebie takie bydlę, pcha ci się brudnymi łapami na ubranie, a właściciel: on się tylko tak bawi! Raz taki wilczur podbiegł i wpycha mi pysk do wózka z paromiesięcznym niemowlęciem. Krzyczę do właścicielki nowo wybudowanego, jeszcze nie ogrodzonego domu: to pani pies? proszę go odwołać! no a pańcia: ale on nie gryzie, on się tak bawi! no to ja odpowiadam, że jest nachalny i roznosi zarazki i nie życzę sobie, żeby pchał mi ośliniony pysk do wózka. Czemu w ogóle muszę zwracać na takie coś uwagę i upominać się o przestrzeń osobistą? czemu psiarze sami na to nie wpadną, że komuś może się to nie podobać?

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 9

@clockworkbeast: myślę, że równie często słyszy się "to tylko dziecko", co "on się tylko bawi", równie często napotyka się ignorowanie niepożądanych zachowań podopiecznych u rodziców, co u właścicieli zwierząt, i - oczywiście - równie często spotyka się wzorowe zachowanie jednych i drugich. Nie ma co generalizować.

Odpowiedz
avatar marcelka
8 10

co do opisanej sytuacji w drugiej części historii - właściciel powinien panować nad psem. w momencie, gdy kobieta spuszczała szpica ze smyczy nikogo nie było na podwórku, ale w momencie, jak pojawił się ten facet, no to już był - właśnie on. i ona natychmiast powinna przywołać szpica do siebie. pies nie powinien się znaleźć na tyle blisko tego człowieka, że ten go zdołał kopnąć. poza tym, jeśli to nie jest jakiś teren hen hen za miastem, tylko zwykłe podwórko/skwerek/chodnik, to można spodziewać się, że ktoś się pojawi. Biegacz, rodzic z dzieckiem, itp. Nie usprawiedliwiam kopania zwierząt, ale pies podbiegł do gościa, szczekając, na co on miał czekać? aż go ugryzie?

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
5 5

@marcelka zgadzam się w zupełności. Ale jest jeden problem. Autor wyznania nie napisał w jakim czasie się to odbywało, zwłaszcza to wybieganie z za rogu budynku. Sama mam psa, nigdy go ze smyczy nie spuszczam, ale jak wchodzimy na tereny zielone, łąki, parki itp idzie na dłuższej luźniejszej smyczy, takiej 2m. Jak pies jest akurat zainteresowany czymś i smycz napina to nie ściągnę go w ciągu 3sekund jak pan biegacz pojawi się z za rogu. Nawet jakbym szła bez psa to nie jest miłe zaskoczenie jak ktoś nagle wwbiega w Ciebie. Więc oni biegając po mieście też powinni wziąć pod uwagę że nie są na ulicy sami. A swoją drogą ciekawe czy inny pan biegacz jakby ktoś bał się tak psa a pies byłby trochę większy czy też by tak śmiało nogą kopał.

Odpowiedz
avatar Andu
4 12

Nie ważne ile pies waży, może ważyć nawet 0,5 kg, te najmniejsze nawet potrafią się z zębami rzucać na nogi bez powodu. Sam doświadczyłem takiej sytuacji kiedy szybko idąc na przystanek na autobus zostałem zaatakowany i ugryziony przez ok 5kg psa "z bródką" który nie był agresywny do momentu gdy już go ominąłem wtedy nagle dostał ataku furii i rzucił mi się na nogę (pies był na smyczy). Od tamtej pory jak widzę psa który biegnie na mnie - nie będę się zastanawiał jakie ma zamiary tylko bydlaka wyślę w powietrze jak Ronaldo piłkę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2021 o 7:30

avatar niki1990
0 14

I właśnie dlatego postuluję o zakaz trzymania psów w blokach. Pies ma mieć podwórko, po nim biegać, a wychodzić poza obręb podwórka tylko do weterynarza. Wtedy na trawnikach będzie czysto, a biegacze i dzieci nie będą opędzać się od ujadających pokurczy.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 4

@niki1990: Czyli chcesz, żeby psy były niestabilne, lękliwe lub agresywne. Bo spacery są psu potrzebne dla zachowania zdrowia psychicznego. Ciekawy plan, lubisz czytać o pogryzieniach czy co? Oczywiście nawet pomijając fakt, że Twój postulat to plan stworzenia populacji psów zwyczajnie niebezpiecznych dla otoczenia, to jest przede wszystkim absurdalnie roszczeniowy. Bo TY nie lubisz psów w przestrzeni publicznej, więc wszyscy mają się dostosować do księżniczki. No niestety, człowiek z psem ma dokładnie takie samo prawo przebywać w tej przestrzeni, co Ty. Oczywiście, ujadające pokurcze, tak samo jak pierdzące wiadrowydechy czy wrzeszczące bez opamiętania dzieciaki, to chamstwo i upierdliwość, które należy tępić.

Odpowiedz
avatar Mavra
1 3

@niki1990: Czyli nie znasz się na psach i ich potrzebach, ale się wypowiadasz pokazując swoją ignorancję w tym temacie.

Odpowiedz
avatar Felina
1 1

@niki1990: Tak bardzo nie lubisz psów czy co? Pies potrzebuje bodźców, trzymanie go bez spacerów to męczenie. Jak bym chciała, żeby zwierzęta trzymali tylko ludzie, którzy mają wolę poświęcić czas na poznanie ich potrzeb i zapewnienie podopiecznym odpowiednich dla danego gatunku warunków.

Odpowiedz
avatar Grav
1 3

Odpowiedzialność za czworonoga spoczywa na właścicielu. W 100%, w każej sytuacji. Tu nie ma miejsca na dyskusję, jeśli pies biega bez smyczy i właściciel nie ma nad nim kontroli, to osoba, do której podbiega, a która czuje się zagrożona, może bronić się każdym dostepnym sposobem - od tupnięcia i krzyku, przez kopa, gaz pieprzowy, po nóż i broń palną, jeśli ma prawo je nosić. Jeśli pies chciał się bawić - trudno. Jeśli pies chciał zaatakować, to kiedy już wbije zęby, jest za późno.

Odpowiedz
avatar Asasdf
1 1

Śmiało zareaguj, ale licz się z tym, że sprawa może trafić do sądu. Mój pies też został przywitany soczystym kopniakiem od pijanego faceta, tłumacząc się, że to w samoobronie. Pies również był spuszczony ze smyczy - dochodziliśmy z nim do klatki i pies przeszedł koło faceta (nie centralnie obok niego, jakieś 1 lub 2metry odstępu) na co chłop musiał się dowartościować przy koledze i pokazać jakim to on nie jest samcem alfa. Psu wykonałam coś w rodzaju obdukcji, zaniosłam na policje + zeznania osoby, która widziała całe to zdarzenie. Facet dostał od sędziego ostrą reprymende plus kare (finansowa/społeczna) i sędziego nie obchodziło to, że pies był bez smyczy. Chociaż fakt faktem, że mój pies do nikogo nie doskakiwał, zawinił tym, że po prostu przechodził obok.

Odpowiedz
avatar siderius93
1 1

@Asasdf: Tak jak napisałeś, pies do nikogo nie doskakiwał. co widziała osoba trzecia. W sytuacji ty kontra ten pijany gość, mógłbyś przegrać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Asasdf:"Mój pies też został przywitany soczystym kopniakiem od pijanego faceta, tłumacząc się, że to w samoobronie" Wow, masz gadającego psa!

Odpowiedz
avatar wawrze
2 6

Mój ojciec biega od kilkunastu lat, zawsze ma przy sobie gaz i jak tylko zbliży się do niego pies bez smyczy od razu go używa. Zdarzało się, że właściciel psa wzywał Policję, ale zawsze przyznawali rację mojemu ojcu. Zwykle w takich sytuacjach właściciel psa jeszcze dodatkowo mandat dostaje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Bezmyślność niektórych psiarzy jest porażająca. Jechałam wczoraj rowerem ścieżką rowerową, która biegnie równolegle do chodnika dla pieszych. Szła tamtędy kobieta z psem na długiej smyczy. Pies wbiegł mi pod rower, na szczęście udało mi się bez szwanku zeskoczyć. Reakcja baby? Wrzask i wyzwiska, że nie uważam. Nie dało się przetłumaczyć, że to ona odpowiada za bezpieczeństwo psa i za narażenie mnie na upadek.

Odpowiedz
avatar Surinam
2 2

Spotkałam wczoraj dwie sąsiadki -12letnią właścicielkę średniej wielkości psa (chyba boston terier) i jej 10-letnią koleżankę. Pies prowadził koleżankę całym środkiem drogi osiedlowej. Widząc mnie zaczęły opowiadać: Nie uwierzy pani, jakaś baba rzuciła się do nas o to, że on nie ma kagańca. On w życiu nie da go sobie założyć! Znam go całe życie i on nikogo nie ugryzł! Przecież to normalne, że pies szczeka na kogoś kto biegnie czy jedzie i chce go gonić! Jeszcze jedzie prosto zamiast go ominąć. Moje tłumaczenia, że Pani nie zna tego psa, ma prawo czuć się bezpiecznie i, że to one powinny schodzić innym z drogi, na nic się nie zdały. A wieczorem usłyszałam jak to na placu zabaw na osiedlu tak trochę im się urwał i tak śmiesznie zjeżdżał tyłkiem po zjeżdżalni...

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
1 3

Niestety większość psiarzy to skończeni debile, którzy nie widzą nic poza czubkiem nosa swojego psa. To ten sam poziom co madki ze swoimi bombelkami, tylko że jeszcze bardziej szkodliwy dla otoczenia, bo bombelek nikogo nie pogryzie, a pies już może. Dla biegaczy to istna zmora. Ileż razy musiałem się zatrzymywać, bo szarżowało na mnie jakieś bydlę, a jego pan idiota poza zasięgiem wzroku. Proste rozwiązanie, z korzyścią dla wszystkich. Mandat 500 zł za psa bez smyczy. Za drugim razem 1000 zł, za trzecim 1500 zł i tak dalej, bez limitu. Wysłać straż miejską do parków, na alejki osiedlowe i w inne miejsca, gdzie ci imbecyle zatruwają życie ludziom. Miasta zarobią na mandatach, psiarze nauczą się wyprowadzać psy na smyczy, a ludzie będą mogli bez strachu biegać i spacerować.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

nosic gaz, najlepiej w zelu, i bronic sie przed bydlakami a jak wlasciciel wyleci z lapami, to i jego potraktowac

Odpowiedz
Udostępnij