Jestem złym człowiekiem.
Jakiś czas temu byłam na spacerze z psami. Jeden mały, drugi ze trzydzieści kilo. Mały spokojny i ułożony, duży to wredna suka z problemami.
Idę sobie chodnikiem, już wracam do domu. Dwa psy na sznurkach się czasami plączą, więc w którymś momencie się schylam, by uwolnić łapkę zaczepioną o smycz. I kiedy jestem pochylona, coś koło mnie śmiga, a suka się za tym czymś rzuca ze szczekaniem.
Prostując się już zaczynam ją odciągać i wypowiadać reprymendę, ale moja reprymenda zmienia się w "A nie! Gonimy go!", ponieważ dostrzegam, że "to coś" to skuter, który właśnie minął mnie i dwa psy na chodniku. Chodniku o szerokości maksymalnie półtora metra... Kiedy byłam pochylona i nie miałam szans go widzieć, a przez czapkę i kaptur usłyszeć też nie.
Taki obrazek: jedzie se facet na skuterze chodnikiem. Pół metra od jego lewej nogi biegnie i wściekle ujada duży pies (bez obaw, nie miała szans go dosięgnąć), pół kroku obok mała popierdółka. Pół metra za skuterem biegnę ja i dziko wrzeszczę: I CO, FAJNIE SIĘ JEŹDZI PO CHODNIKU?
Wolno jechał, bo to stary chodnik, krzywe płyty. Ze trzydzieści metrów go goniłam. Wcale mi nie przeszkadza, że się mógł wywrócić. On nie miał takich oporów, że mogę zrobić krok i mu wleźć pod skuter (pomijając już psy i w ogóle jazdę po chodniku...), to i ja nim się przejmować nie będę.
Szkoda, że nikt tego nie nagrał...
Pójdę do piekła? ;)
Nie pójdziesz. A ten uczynek zostanie Ci wynagrodzony.
OdpowiedzNie jesteś złym człowiekiem i piekło pewnie Cię nie przyjmie z takimi referencjami ;-) - ale musisz mieć świadomość, że gdyby tę sytuację zobaczyła policja czy straż miejska, to mogłabyś dostać mandat za puszczanie psa bez smyczy (i nic by ich nie obchodziło, czy go puściłaś, czy się wyrwał: obowiązkiem właściciela jest… i tal dalej). A jakby jeszcze przez ten psi pościg pan na skuterku się wywalił i zrobił sobie kuku, to mogłabyś mieć poważne nieprzyjemności (i fakt, że on dostałby mandat za jazdę po chodniku, nic by tu nie zmienił).
Odpowiedz@janhalb: Ale autorka chyba nie spuściła psów ze smyczy, tylko goniła głupka cały czas je trzymając, tak wnioskuję z "(bez obaw, nie miała szns go dosięgnąć)", jakby nie była na smyczy to by raczej dosięgnęła ;)
Odpowiedz@Ohboy: a dokładnie. Problemy wrednej polegają na tym, że jak ja coś przestraszy, to się na to rzuca. Więc 0rowadząc ją, zawsze jestem przygotowana(tzn. już nie jestem, bo to pies, byłego już współlokatora). Także ten. A za jazdę po chodniku jest 250zł i 5 punktów. Niech dzwoni, że go psem poszczułam, jak chce ;)
OdpowiedzDodam jeszcze, że to jej "rzucanie się" jest markowane, ona chce odstraszyć, to co ją przestraszyło. Jakby puścić smycz, to by nie wiedziała, co dalej. Coś jak kiedy psy się obszczekują przez bramę i nagle brama się otwiera :)
Odpowiedz@Poecilotheria: a;e wiesz, ze jakbys t nagrla i wyslala policji jesli bylby jakis nr rejestracyjny czy cos to typ dostalby ten mandat zaocznie?
OdpowiedzNie pójdziesz do żadnego piekła, bo to ściema jest. Chodnik półtora metra, schylona baba, obok duży pies... już pomijam fakt, że skuter miałby baaardzo niewiele miejsca, żeby się zmieścić, ale chyba musiałabyś być ślepa i zupełnie głucha, żeby nie widzieć/słyszeć skutera na chodniku. W końcu nie spadł nagle z nieba tuż koło ciebie. A już na pewno musiałaby go wcześniej dostrzec twoja wredna suka. Sprawa druga. Trzydziestokilogramowy pies trzymany na smyczy, startujący nagle do ataku - powinien był "wyrwać" ci rękę ze stawu lub/i przewrócić, bo byłaś w "przykucu" i szarpnięcia się nie spodziewałaś. A ty piszesz, że miałaś jeszcze czas się wyprostować i sukę ZACZĄĆ odciągać (ciekawe od czego?). I wiem o czym piszę. Mój poprzedni pies w podobnej sytuacji kontuzjował mi bark, a ważył tylko 18 kilogramów. No i sprawa ostatnia. Czy taka duża, nieprzewidywalna, wredna suka z traumą nie powinna mieć dodatkowo kagańca? Jakie to szczęście, że chodnikiem z naprzeciwka nikt nie nadchodził (na przykład matka z dziećmi), bo pewnie by doszło do tragedii...
Odpowiedz@Armagedon: a serio, to jest moja wina, że ktoś jest debilem i jezdzi po chodniku? Może znowu biorę udział w jakimś spisku, tak jak mnie oskarżałaś tutaj: https://m.piekielni.pl/84328 ? Nie chce mi się tłumaczyć przed tobą. Nie zależy mi. Edit: każdy sądzi według siebie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2021 o 16:33
@Poecilotheria: Wiesz, nie twierdzę, że historia, to bajka, ale chłop przedstawił dosć sensowne argumenty. Ty nie odpowiedziałaś na ani jeden, a szkoda, bo może wtedy historia by była bardziej wiarygodna.
Odpowiedz@Armagedon odnośnie głośności - mógł to być skuter elektryczny, one są naprawdę ciche.
Odpowiedz@Armagedon: Słabe masz punkty do czepiania się. Jasne, że można nie usłyszeć. Raz: nie każdy skuter warczy jak odrzutowiec, istnieją całkiem ciche. Dwa: jeżeli nie wypatrujesz pojazdu (a serio, kto szuka skutera jadącego po chodniku?), to odgłos zbliżającego się pojazdu można łatwo przyjąć jako samochód jadący np. ulicą obok. Ręka do góry, kto idąc chodnikiem rozgląda się gorączkowo na wszystkie strony za każdym razem, kiedy usłyszy silnik? Teraz dramatyczne wyrwanie ręki ze stawu. Nie, nie "powinien". Owszem, mógłby (zakładając, że pies szarpnie z całą siłą, a opiekun kompletnie nie potrafi zamortyzować szarpnięcia), ale fakt, że nie wyrwał i nie przewrócił, nie wzbudza jeszcze żadnych rozsądnych podejrzeń. Po pierwsze, nie znasz psa, nie wiesz, z jaką siłą startuje. Miałam prawie czterdziestokilowego psa, którego w razie startu mogłam bez wysiłku utrzymać jedną ręką (ot, delikatne bydlątko, nie znosił nacisku na skórę, więc nie chciał napierać na szelki). Z drugiej strony miałam też na tymczasie zagłodzoną seterkę 18kg, która raz mnie prawie przewróciła, bo zamarzyło się jej polowanie na dzika... Konkluzja jest taka, że nie każdy pies i nie każdy człowiek są identyczni, wiesz? To, że JEDEN pies w danej sytuacji wyrwał JEDNEMU człowiekowi rękę za stawu, to NIE znaczy, że w podobnej sytuacji KAŻDY pies KAŻDEMU człowiekowi zrobi to samo. Po drugie, mając pod opieką psa wariata odpowiedzialny człowiek wyrabia w sobie pewne odruchy, więc nawet jeśli jego mózg nie jest przygotowany na dziwną sytuację (jak skuter na chodniku), to i tak może zareagować w zasadzie natychmiast. Jeśli pies jest pod kontrolą (a tutaj był), to kagańca mieć nie musi. Debil na skuterze wyminął babkę z dwoma psami, więc najprawdopodobniej wyminąłby też matkę z dziećmi (tym bardziej, że jechał, jak na pojazd, wolno), więc o co Ci chodzi z tą tragedią? Co nie zmienia oczywiście faktu, że głupek powinien dostać mandat za swój popis.
Odpowiedz@aegerita: no właśnie. W historii napisałam, że czapka i kaptur, i właśnie dlatego nie słyszałam. Po co wchodzić w dyskusję z kimś, kto nawet uważnie nie przeczytał, co napisałam, ale żeby mnie oskarżać o oszustwo to jak z automatu. No nie. Szkoda mojego czasu na prostowanie tego, co Armagedon jeszcze przekręci.
Odpowiedzkoleś jadący po chodniku piekielny, ale podobnie piekielna jesteś ty, bo masz dużego psa, którego nie byłaś w stanie wychować i stanowi zagrożenie. tym razem był to skuter, ale może następnym razem twój pies się rzuci na mnie, bo pracuję na mięsnym i śmierdzę juchą, gdy wracam z pracy? jeśli nie wiesz, jak wytrenować psa, to należy chodzić do dobrego behawiorysty.
Odpowiedz@szafa: dzięki, dam ci namiar na byłego współlokatora do którego pies należy, będziesz mogła mu urządzić pogadankę. Ok?
Odpowiedz@Poecilotheria: To, że pies byłego współlokatora, to nie zwalnia Ciebie z odpowiedzialności jak z nim wychodzisz (z psem) ;)
Odpowiedz@xsemi: pod moją opieką ten pies nigdy nikomu nic nie zrobił. Też zwracałam właścicielowi uwagę i POKAZYWAŁAM, jak psa traktować. Rozumiem, że w czasie pomiędzy psem "niewychowanym" a "ułożonym" absolutnie na spacery nie wolno? Bo lękliwy pies (wzięty że schronu) się broni jak ją coś od tyłu zaskoczy i nastraszy? Czy ja gdzieś napisałam że się rzuca bez powodu? Albo na przechodniów? Opisana sytuacja może sprawiać wrażenie, że to agresywny pies, ale nie do końca tak jest. Ja też się nie spodziewałam skutera i mnie też nastraszył. No ale ok. Niech wam będzie, skoro lubicie sobie sami dopowiadać.
Odpowiedz