Dlaczego brakuje miejsc na szczepienia...?
Jestem pracownikiem uczelni medycznej, moja córka u nas studiuje - zatem obydwie jesteśmy w grupie "zero". Zapisałyśmy się na szczepienie na 21 stycznia - zostało odwołane ponieważ nie dotarły szczepionki. OK, przełożyłam obydwie na 17 lutego i czekamy.
Wtem w ostatni piątek - czyli 29 stycznia - plot twist. Dzwoni koordynator i zaprasza na szczepienie teraz, zaraz, natentychmiast - oczywiście pojechałyśmy. Niby wszystko super, prawda?
Otóż nie do końca - termin wyznaczony na 17 lutego jest jakby nie do odwołania - ani przez ikp, ani przez infolinię, ani przez wsparcie techniczne. Znaczy jest podobno jedna metoda - można pojechać do punktu szczepień (który jest w szpitalu tymczasowym) i odwołać osobiście. Chyba - bo pani na infolinii nie była pewna.
I w ten sposób zapewne zmarnują się 2 dawki szczepionki, z których ktoś mógłby skorzystać.
Ale koordynator tego 17go lutego nie może zadzwonić tak jak po was w piątek?
Odpowiedz@Michail: zapewne może - ale gdyby wiedział już teraz miałby większe pole manewru - nie każdemu uda się dojechać w pół godziny.
OdpowiedzMoże kogoś na szybko sprowadzą tak jak was
Odpowiedz@misiafaraona: no miejmy nadzieję...
Odpowiedz@misiafaraona: Ale dlaczego mają to robić na szybko kiedy można na spokojnie?
Odpowiedz@misiafaraona: Sądzę że do tego czasu spokojnie ogarną system i naprawią te błędy. Tam gdzie pracuję też były problemy ze zmianą daty drugiej szczepionki, dopiero później to naprawili jak ktoś zauważył te błędy. I też mi się wydaje że szczepionki się nie zmarnują, będą na siłę szukać kogoś chętnego do zaszczepienia. U mnie w pracy były cyrki z ilością szczepionek - szpital zamawiał np. na 300 osób a przychodziło na 500. I wtedy szły w ruch maile, informacje po oddziałach aby przychodzić, żeby się dawki nie zmarnowały.
OdpowiedzBiurokratyczny burdel? Nowe, nie znałem
Odpowiedz