Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kontynuacja #87664, uprzedzam jeśli kogoś taka tematyka w ogóle nie interesuje. Dla…

+18
Ten historia może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Kontynuacja #87664, uprzedzam jeśli kogoś taka tematyka w ogóle nie interesuje. Dla mnie to swego rodzaju terapia. Dużo lepiej się czuję jak to z siebie wyrzucę i, może to dziwnie zabrzmi, ale po latach upokorzeń wciąż czasem potrzebuję usłyszeć, że nie zwariowałam. Że mam jakąś wartość a to co się działo to nie moja wina. Mąż ma cudowną rodzinę, kocham ich bardzo, ale przez to nie jest w stanie zrozumieć co przeszłam. Chociaż się bardzo stara.

Po tym jak mama zrobiła w naszym domu z seksu tabu, w sumie nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Z pierwszym chłopakiem zaczęłam się spotykać na pierwszym roku studiów. Z tym samym, z którym widziała mnie mama w parku.

Przez długi czas takiego prawdziwego seksu między nami nie było. Czekałam.. sama nawet nie wiem na co. Kiedy w końcu spróbowaliśmy, okazało się że zwyczajnie się nie da. Mięśnie zaciśnięte, nawet mowy nie ma żeby coś się zmieściło. Poszłam do ginekologa (za namową chłopaka).

Pierwszemu lekarzowi nie udało się mnie zbadać. Było tak samo, mięśnie zaciśnięte. Dodatkowo usłyszałam, że jestem nienormalna i zostanę stara panną.

Drugi lekarz wysłuchał mnie, zapewnił że wszystko będzie dobrze. Użył żelu znieczulającego i jakoś się udało. Okazało się, że wszystko pod względem fizycznym ze mną ok. Ale to prawdopodobne pochwica.

W domu poczytałam o tym w necie i się załamałam. Taką zaryczana znalazł mnie chłopak. Zapewnił, że poczeka ile trzeba będzie i pomoże jak tylko będzie potrafił.

Ja, młoda i głupia, postanowiłam działać. Zaprosiłam do siebie chłopaka na weekend (przyjaciółki jechały do domu i nie miały nic przeciwko). Jakiś czas przed umówioną wizytą po prostu się spiłam. O ja genialna! Chłopak wyczuł alkohol, ale powiedziałam, że to jeden kieliszek wina dla odwagi. Kiedy nogi już mi przyjemnie zdretwialy byliśmy już w trakcie. Bolało okropnie, ale nie pozwoliłam mu przerwać. Wytrzymałam i miałam ogromną nadzieję, że to koniec problemów.

Kolejne razy na trzeźwo nie były wcale lepsze. Każda próba kończyła się moim bólem i łzami. Gdzieś po roku takich prób chłopak się oświadczył. Powiedział, że kocha mnie i razem damy sobie radę ze wszystkim.

Dopiero po pierwszej ciąży (w która zaszłam chyba jakimś cudem), zaufałam mężowi na tyle, że potrafię się w miarę odprężyć.

Cały czas się zastanawiam czy gdybym nie zaczęła od razu od seksu, w fazie największej fascynacji to byłoby inaczej? Czy tak wychowanie z domu tak zrylo mi psychikę, że i tak nic by z tego nie było?

Żal tylko tylu straconych lat, bólu i strachu.

Seks

by Polaa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
3 15

zloty czlowiek z tego twojego meza, naprawde znowu wiem,co czujesz- nie mialam pochwicy, ale dyspereunie (bolesne stosunki) a jakze, przez 4 lata- moje cialo reagowalo podswiadomie, bo potem okazalo sie,ze typ mnie pol zwiazku minimum zdradzal tylko ze wmawial mi, ze to "jestem jakas dziwna, inne jego dziewczyny tak nie mialy" az zaczelam sie zastanawiac, co ze mna nie tak (wiesz, pierwszy partner, to i porownania i pojecia nie bylo)... postawa twojego meza jest super, a pochwica byla pewnie z powodu tej pierwszej wizyty u gina (wtedy badanie bylo ok?)i i ogolnego represjonowania seksualnosci twoja rodzicielka to kawal gnidy, nie rozwazaj nawet odnowienia z nia kontaktow, ja cie prosze...

Odpowiedz
avatar Polaa
5 5

@bazienka Nie, na samą myśl że miałabym do niej zadzwonić trzęsą mi się ręce. Psychicznie nie jestem w stanie tego zrobić. Dowiedziałam się też od babci, że mama chce zrobić prawo jazdy, a przez pandemię nie bardzo mają na to pieniądze.. Tak, mój mąż to najlepsze co mnie w życiu spotkało. No może poza naszymi dziećmi :)

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@Polaa: i bardzo dobrze, twoj organizm cie chroni, to jednak sprytna bestia jest :) przytulam cie i szczesliwosci tam :)

Odpowiedz
avatar weron
0 0

@Polaa: wychodzi na to, że ja i parę innych osób, które pod Twoją pierwszą historią mówiły o aspekcie finansowym tej nagłej chęci na zjednoczenie rodziny miały rację. jak chce robić prawo jazdy to niech sobie na nie zarobi, to nie jest coś, co jest do życia niezbędne. A przy takich przeżyciach, jakie miałaś Ty, to nawet przy szukaniu funduszy na coś koniecznego dziesięć razy bym się zastanowiła i ostatecznie kazała matce wziąć chwilówkę.

Odpowiedz
avatar niepodam
15 17

Ten któremu nie udało się Ciebie zbadać nigdy nie powinien zostać ginekologiem.

Odpowiedz
avatar niepodam
13 13

@niepodam dla tych co nie załapali: nie chodzi o to, że nie potrafił tylko o tekst o starej pannie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 8

@niepodam: A moim zdaniem chodzi i o jedno i o drugie.

Odpowiedz
avatar Arlette
5 5

@niepodam: Ginekolodzy zwykle bardzo kiepsko radzą sobie z problemami dotyczącymi zbytniego spięcia mięśni dna miednicy (bardzo często spowodowanymi traumą). Przepracować to można z dobrym fizjo uroginekologicznym, ale mało kto o tym mówi.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@Arlette: A nie z psychologiem czy psychiatrą, skoro problem ma podłoże psychiczne? Nie znam się na tym, ale wydaje mi się to logiczne.

Odpowiedz
avatar niepodam
0 0

@Armagedon: nie jestem lekarzem, ale kwestie "techniczne" można chyba zgonić na karb braku doświadczenia. Ale takie durne teksty dla mnie dyskwalifikują lekarza.

Odpowiedz
avatar Arlette
3 3

Z tego typu problemami 1000x lepiej od ginekologa pomóc może dobry osteopata/fizjoterapeuta uroginekologiczny.

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
0 0

@Arlette: Ginekolog zajmujący sie generalnie miednicą. U facetów też. Mam namiar na takiego ginekologa z poradni osteopatycznej ;)

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 3

U mnie w domu moja mama zawsze bala sie, ze zajde w niechciana ciaze i bedzie musiala mnie i dziecko utrzymywac. Mam wrazenie, ze uwazala mnie za idiotke, ktora rozlozy przed jakims nogi o niczym nie myslac. Minely lata, a ja nigdy w ciazy nie bylam. Z moja mama tez nigdy nie zozmawialam o mezczyznach w moim zyciu. Jakbym zaszla w ciaze to nie wiem czy bym ja o tym powiadomila. Mam kolezanki, ktore rozmawiaja z mamami o seksie, porodach itp. A ja tak nie potrafie.

Odpowiedz
avatar misguided
3 3

Mnie w domu zawsze straszono wpadką w wieku nastoletnim- w sumie miałam ciocię, która urodziła dziecko w wieku 15 lat. Odkąd zaczęłam współżycie, tak się bałam wpaść, że zaczęłam przez ten stres mieć nieregularny cykl- wiadomo, na początku nie wiedziałam co się dzieje, więc bałam się że to ciąża, więc przez stres coraz dłużej nie miałam okresu. Obecnie, mimo, że mam 27 lat, dalej się boję, mimo, że mam stałą pracę, utrzymałabym sama dziecko (wiadomo, łatwo by nie było, ale dałabym radę). Przez to straszenie czuję ciągle, że nie jestem gotowa na dziecko i prawdopodobnie nigdy nie będę. Uważajmy na to, co mówimy dzieciom. Co najlepsze rodzice tylko potrafili straszyć. Nie rozmawiali ze mną w ogóle o edukacji seksualnej, wszystkiego dowiedziałam się z internetu albo książek (dobrze, że nie wierzyłam w głupoty np o płukaniu pochwy colą po stosunku). Jedyne co mi mama raz powiedziała, to gdy zaczynała podejrzewać, że mogę już zaczynać sypiać ze swoim chłopakiem to "mam nadzieje, że się zabezpieczacie". Nawet nie powiedziała jakie są sposoby antykoncepcji

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2021 o 7:13

avatar Crannberry
5 5

@misguided: mam to samo. Od czasów nastoletnich w zasadzie do skończenia studiów (i nawet jescze po studiach jak już mieszkałam za granicą, pracowałam i byłam zupełnie niezależna) moi rodzice kładli mi do głowy, że ciąża (czy jak to nazywali "zrobienie sobie bachora") zniszczy mi życie, do niczego przez to w życiu nie dojdę, im przyniosę wstyd i zniszczę życie, zostanie mi tylko skok z mostu (ojciec nawet powtarzał, że osobiście tego dopilnuje, żebym z tego mostu skoczyła) i tym podobne teksty. Po czym po paru latach im się nagle odmieniło o 180 stopni i zaczęli się dopraszać o wnuki. Nawet jeśli nie miałam w danym momencie partnera. A ja jestem niedobra, bo im tych wnuków nie chcę urodzić. Tylko że ja przez te lata ich gadania mam też tak zrytą banię, że ciąża i macierzyństwo jest to coś, czego się potwornie boję. Mam stabilną pracę, komfortową sytuację finansową, więcej niż dobre warunki mieszkaniowe, oraz męża, który bardzo ciśnie o dziecko, a mam ataki paniki na samą myśl o zajściu w ciążę. Cały czas mam w głowie te słowa o skoku z mostu. W tym roku stuknie mi 40, więc jeśli nie teraz to już nigdy, a nie potrafię się zmusić, tak bardzo mnie ta perspektywa przeraża

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@misguided: ja tez tak mam. Zawsze balam sie, ze zajde w ciaze chociaz sie zabezpieczalam. Nigdy nie chcialam miec dzieci. Mialam wrazenie, ze to wstyd miec ciazowy brzuch. Balabym sie spojrzen ludzi i tego, uze pomysla, ze dalam sobie zrobic dziecko. Teraz mam 31 lat i od niedawna nie mam stresu, ze zajde w ciaze, podobaja mi sie ciazowe brzuchy i zastanawiam sie czy nie fajnie byloby miec malenstwo. Nie chcialabym jednak, aby moje potencjalne dziecko mialo kontakt z moja rodzina.

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
1 1

@Crannberry: Jeśli tylko Cię to przeraża, to mam szczerą nadzieję, że sie na dziecko nie zdecydujesz, bo mogłoby dojść do sytuacji, że mimo szczerych checi nigdy byś tego dzieciaka nie pokochała, a może nawet go znienawidziła i podświadomie traktowała jako swoją życiową porażkę. Choć na podstawie Twoich wypowiedzi tutaj jestem przekonany, że nawet pomimo tego byłabyś conajmniej dobra mamą :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@Me_Myself_And_I: No właśnie tego się obawiam. Jest szansa, że urodzę dziecko i się w nim zakocham bez pamięci, a jest też, że je będę podświadomie odrzucać, obwiniać o "zniszczenie mi życia" i odebranie niezależności, i wylewać na nie swoje frustracje. Najgorsze, że o tym, która opcja będzie miała miejsce, dowiem się dopiero po fakcie. Do tego przez przejścia, jakie miałam z moim byłym, potwornie boję się sytuacji, w której będę finansowo zależna od parntera, a w Niemczech podczas urlopu macierzyńskiego dostaje się tylko 60% pensji. I niby wiem, że obecny to inny człowiek, ale gwarancji nikt mi przecież nie da. Ciężki temat...

Odpowiedz
avatar Italiana666
1 1

@Crannberry: skoro jeszcze nie jestes pewna czy chcesz dziecka to poczekaj. Tez kiedys myslalam, ze dziecko to zlo najgorsze. Wynioslam to z domu. Nie mowiono mi tego wprost, ale zawsze czulam, ze bylam problemem. Zreszata moja mama twierdzi, ze przez dzieci nie mogla pochodzic sobie na dyskoteki czy porandkowac z facetami jak byla mloda. Dzisiaj mysle, ze to nie dziecko niszczy zycie tylko jego rodzice je sobie sami niszcza powolujac na swiat czlowieka, na ktorego nie sa gotowi.

Odpowiedz
avatar japycz1
1 1

Takie rzeczy mają miejsce nawet przy "normalnym" wychowaniu. Czasami tak się zdarza i tyle

Odpowiedz
Udostępnij