Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Podzielę się z Wami sytuacją, która miała ogromny wpływ na moje życie.…

+18
Ten historia może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Podzielę się z Wami sytuacją, która miała ogromny wpływ na moje życie. Do tej pory jak mi się to śni, to budzę się cała zlana potem. Chociaż minęło już sporo lat.

Miałam wtedy 17 lat, niedługo 18. Rano pralka wylała, kuchnia zalana, więc tata chcąc nie chcąc, wziął wolne i próbował to naprawić. Ja w tym czasie poszłam do mamy. Powiedziałam jej, że chyba muszę iść do lekarza bo okropnie mnie szczypie w trakcie sikania. Mama burknęła na mnie, że duża już jestem, sama mogę iść. Lekarza i drogę znam.

No to poszłam. Lekarka, która leczyła mnie od dziecka, powiedziała że to pewnie jakaś infekcja dróg moczowych, ale na wszelki wypadek powinnam pójść do ginekologa piętro wyżej. Nie ma teraz pacjentów, to mi wypisze odpowiednie leki.

Tutaj może wspomnę jak wyglądała "edukacja seksualna" w moim domu. O tym, że kiedyś będę miała miesiączkę, dowiedziałam się w szkole. Mama nie zająknęła się nawet słowem. Temat w ogóle nie istniał.

No więc lekarz popytał o co chodzi, obejrzał mnie, stwierdził zaczerwienienie i przepisał leki. Jak już byłam w drodze do domu, zadzwoniła mama, że jest obok w sklepie i mam jej pomóc zanieść wszystko.

Po drodze do domu mama zaczęła wypytywać jak było u lekarza, co tam mam brać i tym podobne. Ja otwarcie mówiłam, bo nie spodziewałam się niczego złego.

Jak tylko weszłyśmy do domu, mama zamknęła drzwi, chwyciła jedną z uciętych przez tatę gumowych rurek i jeszcze raz zapytała po co chciałam się dostać do ginekologa. Podstępem.

Bo pewnie chcę się rypać z tym chłopakiem, z którym mnie widziała w parku (spotkaliśmy się przypadkiem). Albo już jestem z nim w ciąży. Pewnie to drugie, mam natychmiast mówić bo jeszcze coś się da z 'tym' zrobić. I jaka ze mnie jest bezwstydnica, że się u lekarza rozebrałam. Dawno tak nie dostałam jak wtedy.

Jak tata wrócił nie powiedział nic. Brat próbował mnie pocieszyć, ale na niewiele się to zdało.

Miało to ogromny wpływ na moje życie seksualne, ale to już materiał na inną historię.

Dom? Chyba nie adult

by Polaa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
22 34

Eh. I właśnie dlatego nie można zostawiać edukacji seksualnej rodzicom. Część coś wie, część się nie wstydzi, ale wielu potrafi jedynie sprawić, że dzieci zaczynają uważać, że ich ciało jest czymś wstydliwym i brudnym. Bardzo mi przykro, że spotkało Cię coś takiego.

Odpowiedz
avatar babubabu89
-2 24

@Ohboy: Masz rację tylko czemu ma uczyć o tym ksiądz?

Odpowiedz
avatar Ohboy
24 32

@babubabu89: A czy ja coś takiego powiedziałam? Absolutnie nie uważam, że księża, katecheci lub siostry zakonne są od uczenia takich rzeczy. Tylko i wyłącznie osoby bez jakichkolwiek powiązań religijnych i do tego wykształcone w tym zakresie.

Odpowiedz
avatar toomex
3 25

@Ohboy: Nie tylko religijnych, ale i ideologicznych. Gdybym miał dzieci, nie chciałbym, żeby były edukowane w tym zakresie zarówno przez katechetów/księży, jak i jakieś wesołe tęczowe organizacje. Najlepiej odpuścić iście ważne tematy jak podział komórkowy czy rozmnażanie pierwotniaków, a zrobić porządny kurs w ramach lekcji biologii.

Odpowiedz
avatar Trepcio
18 22

@toomex: Tu się muszę z Tobą zgodzić w całej rozciągłości. Uważam, że nie tylko edukacja seksualna, ale i sporo większy kawałek wiedzy o własnym ciele powinien się znaleźć w programie lekcji biologii. Nie sądzę, żeby bardziej przydał mi się w życiu przekrój lancetnika starannie przez 45 minut kolorowany z podziałem na układy - niż proste informacje - o odżywianiu, trawieniu, niezbędnej higienie, zagrożeniach dla zdrowia czy w końcu o seksie - ale takich naprawdę normalnych wiadomości - o tym, że na basenie albo w ubikacji publicznej MOŻNA zarazić się niektórymi chorobami uważanymi za weneryczne, o tym, że upławy to żaden wstyd, tylko powód do wizyty u lekarza, o tym że bez orgazmu można zajść w ciążę, o tym, że dziecko nie jest wcale "pod sercem" czy "w brzuchu" matki tylko w macicy i takie tam. Bo jak zauważyłem to ostatnio wielce kuleje. Może któregoś dnia popełnię o tym obszerniejszy wpis, ale w tej chwili nie bardzo mam na to czas.

Odpowiedz
avatar helgenn
7 11

@Trepcio: w naszej edukacji wiedza praktyczna kuleje na wielu polach, to prawda, że na biologii zamiast uczyć rzeczy praktycznych, wykuwamy formułki. To samo dotyczy praktycznie wszystkich przedmiotów, na matematyce kuje się wzory na pamięć, ale wiele osób ma problem z wypełnieniem PITa albo obliczeniem raty kredytu

Odpowiedz
avatar KwarcPL
6 12

@babubabu89: A kto powiedział, że ma o tym uczyć ksiądz? Tylko proszę, nie rzucaj tym fejkiem o nowym programie ministra Czarnka.

Odpowiedz
avatar Trepcio
15 15

@KwarcPL: To żeby nie był fake - dość długo się naszukałem oryginalnej wersji więc cytuję w całości: "Na przykład, gdy uczymy podstaw przedsiębiorczości, moglibyśmy wprowadzić fragmenty papieskich encyklik na temat tego, czym jest praca, wolny rynek, sprawiedliwość społeczna itp. Chodzi nie tyle o wymiar religijny, ile o etyczne spojrzenie na przedsiębiorczość. Papieskie encykliki społeczne niekoniecznie muszą być lekturą obowiązkową, ale powinny stać się elementami podręczników. Nie jestem też przeciwnikiem postulatów, aby w najstarszych rocznikach szkół ponadpodstawowych wprowadzić elementy nauczania Jana Pawła II na temat ludzkiej seksualności, które zawarł np. w książce "Miłość i odpowiedzialność"

Odpowiedz
avatar Puszczyk
9 11

@KwarcPL: ale przecież nie jest fejkiem, że małopolskie kuratorium podjęło decyzję, że dzieci biorące udział w konkursie antyaborcyjnym (on też jest przeciw in vitro i przeciw eutanazji) będą mieć dodatkowe punkty na świadectwie.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
7 7

@helgenn: PIT to jedno, ale proste wzory i zasady geometrii pomagają np obliczyć ile metrów sześciennych gruzu nam wyjdzie przy remoncie do usunięcia, jakiej długości deski i do jakich kątów należy je przyciąć kiedy samo robimy regał, łóżko, karmnik czy altanę ogrodową. Ale na każdym kroku tylko słychać "to mi się nigdy nie przyda".

Odpowiedz
avatar babubabu89
1 1

Ja tylko ogólnie odniosłem się do tego co znajduje w internetach.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

@babubabu89: powinien uczyc seksuolog lub edukator seksualny bez konotacji z klerem na upartego nauczyciel biologii w ostatecznosci

Odpowiedz
avatar weron
1 1

@Ohboy: a potem kończy się jak w 'Carrie' Kinga...

Odpowiedz
avatar KwarcPL
0 0

@Trepcio: Tak, znam tę wypowiedź i dlatego pisałem o fejku. Nikt nic nie mówił o tym, że księża mają uczyć o seksualności. Minister odniósł się do postulatów by wprowadzić do pewnych przedmiotów elementy etyki popartej fragmentami encyklik. Tylko tyle i aż tyle. @Puszczyk: Nie znam tematu, ale Kuratoria działają w granicach prawa, więc jak ten konkurs spełniał wymogi formalne to nie mogli podjąć innej decyzji. Jakby pro-choice zrobiło to samo, ale w drugą stronę to też musieliby dać za to punkty.

Odpowiedz
avatar Aniela
13 17

@black_lemons: Serio tak myślisz? Ktoś kto jest zastraszany całe życie nie stanie nagle we własnej obronie. Ty byś oddał, ja bym oddała a autorka nie oddała bo matka widocznie nie pierwszy raz ją biła i dręczyła...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@black_lemons: a po takim zachowaniu byłaby albo skatowana do nieprzytomności, albo wyrzucona na ulicę. I na pewno by nie poszła na policję ze strachu. Tak samo jak nie uciekła/odeszła wtedy. Nie każdy jest odważny, nie każdy ma siłę. Resztę w sumie świetnie ujęła @Aniela

Odpowiedz
avatar BordoKropka
10 12

@black_lemons to się nazywa konstruktywny i pomocny komentarz... to się już stało. Tak, dała się sprać. Nie, nie oddała. Nic już w tym nie zrobisz. Takimi głupimi „radami” wpędzasz ofiarę w poczucie winy. „Bo trzeba było...”

Odpowiedz
avatar Bryanka
12 14

@black_lemons: Och Ty dzielny biały płatku śniegu! Tak! Wyrwałbyś rurkę, zagroził policją, a potem zjawiliby się ATecy, cali na biało i uratowali księżniczkę z mocy złej matki! Chyba żyjesz w jakiejś bańce.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 7

@black_lemons: ma rację. Przecież ostatecznie autorka tej historii postawiła się matce i jej oddała. Pisze o tym w swojej innej historii, więc skąd takie święte oburzenie i minusy? https://piekielni.pl/87645

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

@black_lemons: wiesz przed jakim wyborem stoi takie dziecko? postawic sie i co? wyrzuca z domu? to bylo jakis czas temu, 17latka mogla nie wiedziec o obowiazku alimentacyjnym i gdzie ma sie zglosic w takim przypadku, jelsi nie miala jakiejs ciotki cyz babki to srdnio nawet jak np. pojdzie na policje to moga jej nie uwierzyc (mi kazali spadac bo sie nie zajmuja sprawami rodzinnymi- 20 lat temu), a jak nawet taki zwyrol trafi za kraty to jedna pensja w domu mniej skoro zyje z taka patuska i doswiadcza tego na co dzien, to znaczy, ze jest w stanie wyuczonej bezradnosci i to od lat, bo nie widze, zeby ojciec jej jakos pomagal w podobnych sytuacjach @Puszczyk: a to ta? wiec moje domniemanie z wywaleniem z domu sie ziscilo

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@Bryanka: z tą bańką to bym nie przesadzała, bo są ludzie co potrafią pewnego dnia pęknąć i wykrzyczeć "bij, ale wiem gdzie jest najbliższy komisariat i to nie nie mi grozi utrata pracy już przez same plotki". Jednak taka ludzka natura, że przyzwyczajeni do przemocy nie potrafimy się postawić, a ci, co potrafią często mieli skądś przykład tego, jak to zrobić.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

szkoda, ze nie ma tu rekacji "przytul" tudziez "trzymaj sie" mam nadzieje, ze nie utrzymujesz kontaktu z ta zwyrolka?

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 12

Nie mogę wyjść ze zdumienia, że w ogóle rozważasz możliwość (poprzednia historia) odnowienia kontaktów z tą osobą. Naprawdę liczysz na w miarę poprawne relacje? Przecież to jest psychopatka! Myślisz, że z biegiem lat złagodniała? Nie rób sobie nadziei. Obawiam się, że pilnie może potrzebować ofiary, kogoś na kim odreaguje swoje nagromadzone frustracje. Może marzy o zemście? No, bić cię już się raczej nie odważy, niemniej może znaleźć lepszy sposób, by cię sponiewierać, zdołować, upokorzyć. Zniszczyć ci życie. Ja rozumiem, że naprawdę ciężko jest uwierzyć, że matka może nie trawić własnego dziecka. Ciężko jest z tym się pogodzić. Rozum mówi co innego, a serce - co innego. Gdzieś tam, z tyłu głowy, zawsze tli się nadzieja, że mamusia tęskni, płacze po nocach, żałuje "nadmiernej surowości", że lała "dla mojego dobra". Ale sądząc po tym, co opisałaś powyżej - ta kobieta nie miała dla ciebie ani grama cieplejszego uczucia. NAWET GDYBY wszystko to, o co cię podejrzewała było prawdą - jej reakcję oceniam jako wynaturzoną. Byłaś już niemal pełnoletnia, miałaś prawo spotykać się z mężczyzną, miałaś prawo współżyć, ciąża też mogłaby się przytrafić, a wizyty u ginekologa - to w tym wieku sprawa oczywista. Matki powinny być od tego, żeby swe córki w trudnych chwilach życia wspierać, a nie wywalać z domu na ulicę, lub lać bez opamiętania do utraty sił. Odpuść sobie. Nic dobrego z tego nie wyniknie.

Odpowiedz
avatar weron
4 4

@Armagedon: też weszłam w komentarze, żeby skomentować w podobnym stylu. Coraz bardziej mam wrażenie, że mamusia pewna swego braku jakiejkolwiek winy, uważa, że autorka jest jej coś dłużna skoro wyszła na ludzi i tak dobrze zarabia. A to że to nie dzięki mamusi a pomimo mamusi, to już taki drobny szczegół. Ja bym się trzymała z daleka i od matki i od ojca, brat też święty nie jest, ale wina leży w rodzicach, bo tak a nie inaczej go 'wychowali' niedługo po osiemnastce zaczęłam chodzić do psychologa. Może powód dziecinny, bo zakończył się mój związek, który traktowałam bardzo poważnie i potrzebowałam z kimś o tym porozmawiać. Pedagog szkolny pokierował mnie do pani psycholog. Moja matka, podczas grzebania w moim pamiętniku, dowiedziała się o tym i, z sobie tylko znanych względów, skontaktowała się z psycholog, która powiedziała jej o wszystkim co mówiłam (a przynajmniej tak twierdziła moja matka) podczas spotkań. Dowiedziałam się parę lat później, byłam wściekła na matkę i psycholog, kiedy przy jakiejś kłótni wypomniałam to matce, ta nagle zmieniła front i stwierdziła, że psycholog po rozmowach ze mną tak się o mnie martwiła, że to ona skontaktowała się z moją matką i przestawiła jej mój 'profil psychologiczny', nie pamiętam całości, ale było coś o trudnościach w nawiązywaniu normalnych więzi. Nie wiem, jakim cudem psycholog miałaby wiedzieć, kto jest moją matką, no i gdyby uważała, że stanowię zagrożenie dla siebie czy innych (a tak to raczej na pewno nie było, bo rozmawiałyśmy głównie o moim zakończonym związku i problemach z rodzicami), to w pierwszej kolejności poinformowałby raczej odpowiednią instytucję niż szukała matki dorosłej osoby. No i, na Boga, psycholog to nie wyszkolony psychiatra, który po tym, czy rysowanie linii zaczynasz od lewej czy prawej, potrafi określić Twoją orientację seksualną i stopień zżycia z rodzicami. Podejrzewam, że matka przedstawiła to co sama o mnie myślała, a żeby nie wyjść na 'wyrodną' matkę, włożyła to w usta profesjonalisty. Do tej pory zdarza jej się mi o tym przypominać przy jakiejś kłótni, że pani psycholog miała co do mnie rację. Kiedyś mnie to wkurzało strasznie, a teraz już nie zwracam na to nawet uwagi, bo według niej każdy ma tylko wady, a jeśli już ma jakiekolwiek zalety, to tylko dzięki niej.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
0 0

@weron: „psycholog to nie wyszkolony psychiatra, który po tym, czy rysowanie linii zaczynasz od lewej czy prawej, potrafi określić Twoją orientację seksualną i stopień zżycia z rodzicami” - tego akurat nawet wyszkolona osoba nie potrafi określić. Testy projekcyjne dają trafność zbliżoną do wróżenia z fusów :)

Odpowiedz
avatar weron
0 0

@Hatsumimi: no dobra, może przesadziłam, chodziło mi o to, że rzekomo pani psycholog przedstawiła mój portret psychologiczny po kilku spotkaniach z nią, i to taki, który idealnie pasował mojej matce, nie pamiętam wszystkiego, ale nawet z mojego bogatego słownictwa (nie chwalę się, ale lubię zapamiętywać trudne wyrazy i używać je zgodnie z przeznaczeniem) zrobiła w tym portrecie wadę. Nie sądzę, zeby psycholog była w stanie na luzie ze mną rozmawiać po takiej 'zdradzie', bałaby się raczej, ze sprawa się rypnie i może mieć kłopoty.

Odpowiedz
avatar Felina
1 1

Jeśli psycholog rozpowiada, o czym rozmawia na spotkaniu, to coś tu jest mocno nie w porządku. To nie są ploteczki ze znajomymi, tylko praca, praca z pacjentem. Mam nadzieję, że jednak matka sobie dośpiewała treść terapii albo wzięła z pamiętnika, a nie ją usłyszała.

Odpowiedz
avatar weron
0 0

@Felina: znaczy rozpowiadaniem to bym tego nie nazwała, skoro rzekomo powiedziała tylko mojej matce. Tylko że ja już byłam wtedy na pewno pełnoletnia, więc nawet jako rodzicowi nie miałaby prawa tego przekazać. Wydaje mi się, że raczej sama sobie wszystko wymyśliła, choć jak sobie teraz przypomnę, to znała nazwisko psycholog, a tego raczej w pamiętniku nie pisałam, choć głowy nie dam. Ale tak czy siak, wątpliwe żeby psycholog przekazywał cokolwiek komukolwiek jeśli ta osoba nie zagrażała sobie lub otoczeniu.

Odpowiedz
avatar niepodam
4 4

Ja pier dziu. Poważnie myślisz o przeproszeniu tej osoby? Poważnie chcesz żeby Twoje dzieci miały z nią kontakt? Ty powinnaś zatańczyć na jej grobie. Albo nas* na niego. Cokolwiek Ci sprawi większą satysfakcję. A Twój ojciec to pi*da.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2021 o 23:07

avatar Italiana666
2 2

Jak mialam okolo 15 lat to chcialam uzywac tampony. W domu uslyszalam, ze moga mi wywolac zapalenie i bede musiala pojsc do ginekologa. Padlo pytanie: 'chesz, zeby lekarz ci w dupe zagladal?' A pozniej sie dziwimy, ze kobiety wstydza sie pojsc do ginekologa.

Odpowiedz
Udostępnij