Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pojawiły się historie młodych mam to dodam też swoja. Na wstępie dodam,…

Pojawiły się historie młodych mam to dodam też swoja. Na wstępie dodam, że mam 3 letniego i 2 miesięcznego syna, a piekielny jest maż który swoja nadopiekuńczością i troska mnie wykańcza. Każda z jego decyzji czy działania wydaje się rozsądna i odpowiedzialna, ale ilość takich sytuacji uniemożliwia normalne życie.

Syn do przedszkola chodził jesienią może z 4 tygodnie, ale potem zrezygnowaliśmy ze względu na zbliżające się narodziny dziecka i rekordowe liczby zakażeń. Teraz nie mogę doprosić się jego powrotu, bo “nie ma bezpośredniej potrzeby, przecież siedzisz w domu i nie ma co ryzykować choroby”. Jest w tym logika, ale nie bierze pod uwagę, że kontakt z rówieśnikami bardzo dużo dawał starszemu i teraz koszmarnie rozrabia, by zwrócić na siebie uwagę, a ja jestem wykończona, bo młody w nocy nie śpi i ciągle płacze.

Nie spotykamy się z żadnymi znajomymi, nigdzie nie wychodzimy, nawet do sklepu nie mogę wejść bo to ryzyko i po co maliznę narażać.
Codziennie musi być dwudaniowy obiad i owoce naszykowane, bo to takie ważne by dziecko się zdrowo odżywiało. Zamówić coś do domu to problem (nie finansowy- tu nas spokojnie stać na takie coś), ale ktoś musiałby przywieść a to wiadomo ryzyko.

Spacery są ok, ale z dala od ludzi- nie między blokami tylko najlepiej w pola, gdzie nikogo nie da się spotkać. Ja przez to nie mam nawet do kogo się odezwać. Maż też siedzi w domu, nie chodzi na żadne imprezy, ale pomagać kumplowi remontować mieszkanie chodzi i dodatkowe konsultacje telefoniczne są norma.

Mogłabym wymieniać i wymieniać, ale wspomnę tylko, że wnuka dziadkom musiałam pokazywać przez okno- wiadomo mogliby wirusa przynieść.

Dom

by ~Hagi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
21 25

Rozumiem ostrożność, ale bez przesady... Dla takiego małego dziecka (mówię o trzylatku) kontakt z rówieśnikami jest ważny. A już wymaganie od Ciebie dwudaniowego obiadu codziennie, gdy masz pod opieką takie maluchy? Sorry, ale facet powinien spuścić z tonu. Zresztą nie wiem, co mają dwa dania do zdrowia.

Odpowiedz
avatar Tolek
0 12

Musiałaś strasznie narozrabiać w poprzednim wcieleniu, ze tak Ciebie pokarało.

Odpowiedz
avatar marcelka
37 37

ale ty masz 15 lat czy jesteś pełnoletnia? i to Twój mąż czy ojciec? Ja nie rozumiem, jak mąż może wymagać, żebyś gotowała dwudaniowe obiadki czy wyznaczać trasę, gdzie możesz spacerować z dzieckiem, a gdzie. Chce dwudaniowe obiadki? Ok, ugotuj zupę, a on niech ogarnie drugie. Spacer - on niech chodzi gdzie chce z dzieckiem, a Ty wychodź gdzie uważasz za stosowne. Zachowanie ostrożności - tak, wskazane, ale takie ślepe posłuszeństwo wobec męża... no nie wiem, mi to pachnie jakąś patologią albo psychicznym uzależnieniem za kilka lat, jeśli nie już. Różnice w podejściu do takich spraw trzeba przegadywać, szukać kompromisów, a nie robić coś wbrew sobie, bo co... bo mąż weźmie pasa i cię zbije? Dziwna relacja.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
21 21

@marcelka: delikatnie mowiac. Przerazajaca relacja. Moza ja maz bije i sie boi? Albo psychiczna przemoc? Normalne to na pewno nie jest. Co do przedszkola jeszcze rozumiem, oboje sa rodzicami i wspolnie decyduja alecreszta sytuacji to patola pelna para

Odpowiedz
avatar Crannberry
25 25

@AnitaBlake: czy mąż ją bije? Jeszcze nie. Ale wyglada, że urabia sobie grunt

Odpowiedz
avatar Crannberry
34 34

Zmroził mnie Twój wpis. To nie jest ostrożność i troska. To jest przemoc psychiczna. Pandemia stała się dla niego świetną wymówką, żeby Cię odciąć od rodziny i znajomych (nawet własnych rodziców nie możesz zobaczyć inaczej niż przez okno). On będzie Tobie, dorosłej osobie, dyktował, co masz robić o jakiej porze dnia, rozliczał z efektów, wyznaczał trasy spacerów. I wszystko uzasadni milionem logicznych powodów, że to przecież dla dobra Twojego i dzieci. Klasyczne zachowanie. Założę się, że kiedy skończy Ci się macierzyński, książę małżonek znajdzie milion logicznych powodów, dla których nie powinnaś wracać do pracy (bo przecież co ty tam zarobisz, ja utrzymam rodzinę, a dzieci potrzebują matki), po to żebyś nie miała swoich pieniędzy i była od niego zależna. Chciałbym się mylić, ale sama mam doświadczenia z przemocowcem i dokładnie tak się zaczęło (tylko u mnie „triggerem” nie była pandemia tylko utrata pracy). Szukaj pomocy

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-4 8

@Crannberry: Trochę zboczę z tematu, ale coś mi przyszło do głowy w kontekście doświadczeń, jakie opisałaś. Nie przeraża cię popularność "50 Twarzy Greya" albo "365 Dni"? Żadnego z tych "dzieł" nie oglądałem ani nie czytałem, bo fabuła jest tak bzdurna, że szkoda gadać, a że to nie jest science-fiction albo Fantasy, gdzie wszytko z założenia musi być zmyślone, to sięganie po to jest całkowicie bez sensu. Zwłaszcza, że postawy tam promowane są co najmniej kontrowersyjne. Po prostu ciekawi mnie, co na ten ma do powiedzenia ktoś, kto na własnej skórze doświadczył przemocy domowej.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@pasjonatpl: Poruszyłeś dość skomplikowaną kwestię. Żeby najkrócej odpowiedzieć - nie widzę związku. Oczywiście osobną sprawą jest wątpliwa wartość literacka tych dwóch gniotów. Udało mi się przebrnąć przez 30 stron Greya i widziałam jedną część filmu, 365 dni omijałam szerokim łukiem (nie ze względu na tematykę, tylko tragiczną jakość). Jeśli chodzi o BDSM w literaturze, zdecydowanie bardziej polecam Markiza deSade czy choćby Ann Rice. Jeśli chodzi o samą tematykę, to tak samo jak od czytania kryminałów nikt nie zostaje mordercą, tak po przeczytaniu opisu wyuzdanego seksu nikt nie powinien zacząć więzić i bić domowników (a jeśli tak robi, to jest z nim bardzo poważny problem). Nawet to, że ktoś lubi o czymś czytać czy fantazjować, nie znaczy, że koniecznie będzie chciał to wcielić w życie (wiele kobiet fantazjuje o gwałcie, a wątpię, żeby któraś chciała zostać napadnięta na ulicy). Ale nawet jeśli realizuje się swoje fantazje, w zabawach w stylu BDSM bardzo istotną rzeczą jest, że biorą w tym udział dorośli ludzie, którzy wyrażają świadomą zgodę, respektują swoje granice i nikt nie robi nikomu krzywdy (w Greyu to jest wytłumaczone wręcz łopatologicznie, chociaż tam jest też inny problem - on w ten sposób odreagowuje trudne dzieciństwo, a ona zgadza się na coś, na co nie ma ochoty, licząc, że on ją pokocha, a to nie o to w tym chodzi). I to odróżnia takie zabawy od przemocy domowej, gdzie jedna strona krzywdzi drugą. W BDSM bardzo ważne jest, żeby zwłaszcza osoba dominująca miała bardzo poukładane w głowie i nie mieszała zabaw i fantazji z codziennym życiem. Bo np. jeśli lubisz jeśli podczas ostrzejszego seksu dziewczyna uderzy cię liścia i to praktykujecie, to jest w porządku, oboje się na to zgadzacie i nikomu nie dzieje się krzywda, ale absolutnie nie daje jej to prawa uderzyć cię z liścia w kłótni, bo wówczas jest to przemoc. Bardzo ważne jest, żeby tw dwie rzeczy rozróżniać. Generalnie imho takie zabawy lepiej sprawdzają się z kimś, z kim łączy nas romans (ale też nie z przypadkową osobą ze względu na zaufanie), a nie poważny związek właśnie z tego względu, żeby uniknąć ryzyka, choćby najmniejszego, że druga osoba przełoży łóżkowe zabawy na prawdziwe życie i niespodziewanie nas uderzy, czy wykręci nam ręce (czy w kłótni, czy w ramach kary za niepozmywane naczynia) z komentarzem "no ale przecież to lubisz".

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Crannberry: Bardziej mi chodziło o "365 Dni", w którym wg opisu kobieta zostaje porwana przez jakiegoś mafiosa i ten daje jej 365 dni, żeby się w nim zakochała, co oczywiście w końcu się stanie i żyją długo i szczęśliwie. Ok. Z tym ostatnim może trochę przesadziłem. Ale ogólnie facet ją porywa, trzyma w zamknięciu, ale jest taki męski i w ogóle, więc w końcu ona się w nim zakochuje. Co do "Greya", to z jakichś krótkich opisów, które przeczytałem, wynika, że ona nie za bardzo lubi takie klimaty, ale jednak się na to zgadza, bo wiadomo, przystojny i pociągający milioner, ale w końcu on się zmienia pod jej wpływem, więc warto było dostawać baty, i to dosłownie, bo w końcu pod wpływem jej uczucia on się zmienił. Chodzi mi bardziej o ogólną postawę kobiet w tych filmach i książkach niż to, co ktoś lubi w łóżku. Bo to akurat jest czyjąś prywatną sprawą i jeśli wszystkie osoby uczestniczące się na to zgadzają i im z tym dobrze, to co nam do tego. Ale tutaj rysuje się postawa, on używa przemocy, w sumie wbrew jej woli, ale ona go zmieni. Mogę się mylić i mam nadzieję, że wielbicielki tych pozycji traktują bardziej jako fantasy niż przewodnik po życiu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@pasjonatpl: Biorąc pod uwagę grupę docelową pozycji w stylu 365 Dni (tytany intelektu to zdecydowanie nie są), myślę, że czytelniczki nie analizują zachowań bohaterów pod kątem psychologiczno-behawioralnym, tylko z wypiekami na twarzy czytają opisy, jak on ją rucha ;) Motyw więzienia ofiary, która z czasem zakochuje się w porywaczu, a on pod jej wpływem się zmienia, mamy już chociażby w Pięknej i Bestii. Bajeczka i tyle. I w dodatku mocno trąci syndromem sztokholmskim, z którym z kolei mamy też do czynienia w prawdziwym życiu. Pamiętasz pewnie sprawę porwania Nataschy Kampusch i jak ona po swojej ucieczce w wywiadach broniła i ciepło wspominała porywacza. Jeśli chodzi o Greya, to on się chyba zmienił w kolejnych częściach, których już ani nie czytałam, ani nie oglądałam. Tam z kolei było inne zachowanie - ona wzięła sobie chłopa z problemami, przekonana, że mu pomoże i on pod jej wpływem wyjdzie na ludzi. I to my kobiety (nie wszystkie, żeby nie było) niestety robimy. Przemoc zdecydowanie odpada, bo chyba nie ma tak głupiej kobiety, która świadomie wchodziłaby w związek z kimś, kto ją od początku stosuje, ale w bardziej hardkorowych przypadkach jakieś uzależnienia czy zwyczajnie problemy/zaburzenia emocjonalne owszem. "Chodź, ja ci pomogę". Ale z tego też wyrastamy, z reguły po pierwszym nieudanym "projekcie". Odnośnie zmieniania, to dużo gorszym wzorcem jest chyba "Grease", gdzie to bohaterka, dziewczyna "z dobrego domu", pod wpływem szkolnego bad boya zmienia całą siebie, żeby mu się bardziej podobać

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Crannberry: "Grease" nie oglądałem, więc nie wiem, jak tam był przedstawiony ten "bad boy" i jak wyglądał od środka ten "dobry dom". Często fabuła takich filmów opiera się na przesłaniu "nie oceniaj książki po okładce", czyli ten chłopak tak naprawdę był dobrym człowiekiem, za to ci niby "porządni chłopcy" niekoniecznie. Na podobnej zasadzie opierają się filmy o Ku Klux Klanie i prześladowaniu czarnych. Poza tym raczej tego filmu nie obejrzę, bo poza kilkoma wyjątkami nie cierpię musicali. Po prostu na ogół ta forma przekazu do w ogóle do mnie nie trafia, albo wręcz działa na nerwy.

Odpowiedz
avatar Kiwi
3 3

@pasjonatpl: Poruszyłeś bardzo ciekawy temat, w sumie nawet kilka, razem z @Cranberry. Od razu powiem, że są to tylko moje przemyślenia, wnioski z różnych lektur (ale nie "Greya", czy "365 dni") Motyw "Pięknej i Bestii" jest bardzo ciekawym archetypem; atawizmem jeszcze z czasów, kiedy ludzie żyli w trybie plemiennym. "Bad boy", czyli samiec alfa, który jest potencjalnie niebezpieczny dla otoczenia, będzie miał dobre, silne geny do przekazania oraz obroni kobietę i jej potomstwo przed potencjalnymi wrogami. Kobieta go "poskromiła" dla siebie, dla innych nadal jest groźny. Tysiące lat później, gdzieś podskórnie ten archetyp jest dalej atrakcyjny. (Ostatnio zauważyłam, że średnio co 10 lat wraca motyw "obłaskawionego wampira" - "Dracula", "Buffy", "Zmierzch" - to kilka przykładów, ale każdy z nich mniej lub bardziej zapisuje się w kulturze.) Ale jako społeczeństwo jesteśmy po kilkunastu rewolucjach seksualnych, od skrajnego purytanizmu po skrajne wyuzdanie, ta huśtawka co jakiś czas się wychyla za mocno i wraca na drugi koniec spektrum. Mam wrażenie, że na dzień dzisiejszy idziemy w stronę purytanizmu, skoro takie kwiatki literackie i filmowe jak "50 Twarzy Greya" czy "365 dni" stają się natychmiastowym hitem, bez względu na jakość. Jak część kobiet musi się czuć stłamszona seksualnie, że w takich pozycjach kompletnie umyka im wątek przemocowy? Może w ogóle czytelnikowi ten wątek umyka, bo jest "szczęśliwe zakończenie"? Niektóre kobiety pewne wzorce przemocy wyniosły z domu i nieświadomie będą do takich związków dążyć, bo są, o ironio, "bezpieczne" bo znane. Zresztą w przypadku mężczyzn też tak bywa. W sumie jedyne co zauważyłam pozytywnego z tych "lektur", to że sprowokowały one dyskusje na temat potrzeb seksualnych, a z kolei to daje pole do introspekcji i eksploracji własnych chęci i potrzeb. Może nawet jakieś kobiecie taka lektura by pozwoliła wyjść z przemocowego związku? Skoro w książce jest szczęśliwe zakończenie, to warto go poszukać gdzieś indziej? A może wręcz przeciwnie, będzie się tkwić w takiej relacji, czekając na ten "happy end"? Poczytałabym jakieś badania na ten temat :D Czy osoby po związkach z przemocą mogą źle odbierać takie książki? Pewnie każdy po swojemu. Mnie osobiście raczej mierzi popełniony ogrom grafomanii, bo napisane są koszmarnie topornie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Kiwi: Nie czytałem i nie przeczytam. Dla rozrywki lubię czytać Fantasy, a nie coś takiego. Na dodatek z realizmem czasami ma to tyle wspólnego, co Harry Potter. Sam pomysł jest tak idiotyczny, że ciężko to jakoś skomentować. Słyszałem też, że są koszmarnie napisane. Kolejny argument, żeby tego nie czytać ani nie oglądać. A w związku z tym, że jestem typowym humanistą, to interesuje mnie, na ile czytelniczki traktują te "dzieła" jako tanią rozrywkę, taki odmóżdżacz jak wiele filmów akcji czy podświadomie zaczną szukać podobnych facetów albo liczyć na to, że cham i damski bokser się zmieni pod jej wpływem. Jako ciekawą lekturę w tym temacie polecam forum pod "Ogniem i Mieczem" na filmwebie. Rozgorzała tam dyskusja, czy kobiety wolą Bohuna czy Skrzetuskiego. Zdecydowana większość wybrała Bohuna, bo taki przystojny, ma w sobie to coś. A że to nieobliczalny morderca? Jej na pewno by nie skrzywdził. Ciekawy pod tym względem jest też fakt, że seryjni mordercy mają dużo wielbicielek, ludzie, którzy popełnili tak odrażające zbrodnie, że samo wyobrażenie sobie tego powoduje odrazę. I ich wielbicielki dobrze wiedzą, co zrobili. Część nawet się ożeniła za kratkami, jak choćby Ted Bundy, morderca kobiet. Tego to już żaden sposób nie potrafię pojąć.

Odpowiedz
avatar maranocna
17 17

W związku też trzeba być asertywnym, wygląda na to, że mąż sam podejmuje wszystkie decyzje, a przynajmniej ma decydujące zdanie, to się zazwyczaj źle kończy.

Odpowiedz
avatar digi51
21 21

Wiesz co? Twój mąż jest jak polityk przy władzy. Obecna sytuacja dała mu możliwości do kontrolowania, szantażowania ,wpędzania Cię w paranoję i forsowania debilizów, na które w normalnych okolicznościach byś się nie zgodziła. I wykorzystuje to perfekcyjnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2021 o 20:49

avatar Grav
-4 6

Odcovidowe zapalenie mózgu. Podawanie dziecka dziadkom przez okno to jest parodia - przecież jeżeli oni są chorzy (i bezobjawowi), to dzieciak też się od nich zarazi i przekaże reszcie po powrocie. Resztę zamordyzmu skomentowali już poprzednicy, więc się nie będę produkować ;)

Odpowiedz
avatar singri
8 8

@Grav: Nie podawanie. Pokazywanie. Przez szybę. Paranoja.

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

@singri: O w mordę, chyba mnie poziom absurdu przygniótł na tyle, że aż coś innego przeczytałem, niż jest :D

Odpowiedz
avatar Aniela
11 13

Przeraża mnie to, ze dorosła kobieta słucha męża jak jakiegoś króla despotę i za jego głosem zamyka się w domu bo pan i władca ma jakieś urojenia. Mąż każe to tak ma być. Jesteś dorosla, myśl też o sobie. Zapisz dziecko do przedszkola, odwiedź rodziców. Jak maż chce się zamknąc w swojej paranoicznej bańce niech tam siedzi ale ty sobą nie daj pomiatać. Rozumiem początek pandemii wszyscy siedzieliśmy w domu bo tak było bezpieczniej i nie znaliśmy aż tak tej choroby, ale teraz? Nie ma powodu do zamykania się w domu... A na pewno wszystko z rozsądkiem. A jak chce dwudaniowych posiłków to niech zacznie wieczorem przygotowywać na następny dzien.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 3

@Aniela: Działanie metodą faktów dokonanych niczym się nie będzie różniło od działań męża. Trzeba sprawę przedyskutować i ustalić jakiś kompromis.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@Jorn: z przemocowcem nie wypracowuje się kompromisów, bo się nie da. Jakakolwiek rzeczowa rozmowa nie jest możliwa, bo ten będzie odwracał kota ogonem, manipulował i przeinaczał fakty (aż do wmawiania rozmówcy choroby psychicznej). Stawia się zdecydowany opór i nie daje się stłamsić, a jak to nie pomoże, kończy się relację.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2021 o 13:10

avatar clockworkbeast
19 19

Też tak miałam. Mąż zabraniał mi wychodzić ze znajomymi do kina (matce coś takiego nie wypada. Jak tak mogę zostawiać dzieci? one płaczą za mną!). Nie wolno mi było iść na dyskotekę (to niebezpieczne, a jak mnie ktoś napadnie w nocy? on się o mnie martwi) Nie powinnam jeździć motocylkem (zabijesz się, jesteś nieodpowiedzialna, jesteś matką, on mi tego zabrania z troski o dzieci). Kazał gotować obiady na przyjęcie teściów jak dla jakichś arystokratów, bo tak postępują porządni ludzie (teście wielkie oczy i mówią mu: u nas takie coś to tylko na wigilię i od wielkiego święta się jada). Gotować trzeba mu było jak udzielnemu książęciu, sprzątać też, on sam oczywiście nie dotknął mopa ani nic nie ugotował (Moja mama i babcia też sprzątały i nie marudziły, porządne kobiety tak się zachowują). Moi znajomi to ogólnie hołota i nieodpowiedzialni debile, powinnam znaleźć sobie porządne towarzystwo (tamta Lidka z kółka różańcowego jest fajna, może z nią na kawę się umów. Aha, no i weź od razu dzieci ze sobą, jak do niej pójdziesz, bo ja chcę sobie pograć na kompie). Powiem krótko: jestem w trakcie rozwodu. Albo mu się postawisz, albo za parę lat też będziesz. NIE DAJ SIĘ ODCIĄĆ OD ZNAJOMYCH I RODZINY!

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

@clockworkbeast: znaczy dzieci ojca nie maja i nie moze on z nimi zostac jak matka jest w kinie? nie wiedzialam, ze zostajac matka przestaje sie byc soba... pan to chyba sluzacej szukal, a nie zony a jak dasz sie odciac od wszystkich, to po poslania typa do diagbla nie bedziesz sie miala nawet komu wyplakac

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
-1 1

@bazienka: dokładnie tak. Jak mama się szykowała, żeby wyjść do kina raz na dwa miesiące, to tata brał półtoraroczne dziecko na ręce i kołysząc je z ostentacyjną miną cierpiętnika, stawał w jakimś strategicznym miejscu, najlepiej w wąskim korytarzu w drodze z łazienki do sypialni, żeby ryczące dziecko za każdym razem łapało mamę obsmarkanymi rączkami, kiedy ta idzie po świeżą bluzkę albo poprawić makijaż. A propos makijażu: nigdy nie dostałam za niego komplementu, tylko albo marudzenie, ileż ja mogę się malować, albo uwagi, że przecież i bez makijażu jestem wystarczająco ładna. Za to gdy któregoś dnia zasuwałam z mopem w garści, bez makijażu, w dresie i nieuczesana, to nagle mi niz tego, ni z owego mówi: jesteś piękna! aż mnie to zmroziło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

A ty ubezwłasnowolniona jesteś czy co? Razem z dzieciakiem rozum urodziłaś?

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
11 11

"Każda z jego decyzji czy działania wydaje się rozsadna i odpowiedzialna" - chyba tobie... Przed pandemią też próbował tak pajacować, czy to nowa rzecz? Albo masz na chacie paranoika, albo jest to typowy fan przemocy psychicznej, który odcina kobietę od świata, a potem jej wmawia, że jest nic niewarta i bez niego nie da sobie rady sama. Stawiam na to drugie skoro typ chodzi do kolegi i się choroby nie boi w tym jednym przypadku. Proponuję spróbować się postawić i wtedy zobaczysz, jak twój "rozsądny" mąż się zachowa. "Teraz nie moge doprosić się jego powrotu" - doprosić? To jest tylko decyzja twojego męża? A poza tym - czy skoro mąż również siedzi w domu, to dzieli się z tobą obowiązkami, czy wszystkie jego wymyślone obiadki ty robisz? Tak czy inaczej powodzenia życzę. Wiem, że będziesz próbowała usprawiedliwić męża przed sobą po przeczytaniu tych wszystkich komentarzy tutaj, ale to jest wynik jego manipulacji. Radzę się zawijać w podskokach, chyba że lubisz nie mieć nic do powiedzenia w kwestii swojego własnego życia.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@Austenityzacja: czekam az zacznzie wydziwiac, by ona nie wrocila do pracy a dziecko do przedszkola ( ze niby "tylko matka rozumie potrzeby dziecka" i lepiej mu bedzie w domu),a kontrola zaostrzy sie a ona bedzie w matni, bo dochodow zadnych, wiec i argumentow nie ma brakuje by prosila go o kase na pieluchy,a on zastanawial sie, czy to aby na pewno potrzebne masz tyle, na ile sobie pozwolisz

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
1 1

@bazienka: Tak, przemoc ekonomiczna zazwyczaj jest po prostu kolejnym krokiem w takim procesie. Jak chcesz iść do pracy, a facet tego zabrania, to jest chyba ostateczny sygnał, że trzeba się zbierać i szukać szczęścia gdzie indziej. Super by było jakby komentarze otworzyły oczy autorce, ale wiem, że to nie jest takie łatwe.

Odpowiedz
avatar livanir
8 8

Sądzę, że samo zdanie które napisałaś "...pomagać kumplowi remontować mieszkanie chodzi..." Pokazuje, że mu nie o troskę chodzi, a o kontrole. Gdyby o troskę, też by Ci pozwolił znaleźć taką koleżankę do której możesz wyjść gdy zajmie się on dziećmi

Odpowiedz
avatar KwarcPL
8 8

Mąż regularnie wpada do kumpla pomóc w remoncie, ale Tobie nie wolno nawet pokazać wnuka dziadkom? To nie jest troska, to przemoc psychiczna. Ty nie jesteś dzieckiem a on Twoim ojcem żebyś się go bezrefleksyjnie słuchała. Takie podejście może prowadzić do psychicznego uzależnienia się od niego i powinno zostać jak najszybciej przerwane. Powiedz mu, że kwarantanna dotyczy albo wszystkich, albo nikogo, więc jeśli on nie zrezygnuje ze spotkań z kumplem to Ty nie rezygnujesz z wizyt rodziców. A jeśli nie chce by młody chodził do przedszkola to niech się nim zajmie. Tak samo drugie dania i spacery. Jego fanaberie, jego zmartwienie.

Odpowiedz
avatar Kiwi
3 5

Zgadzam się z @Cranberry i innymi użytkownikami, po tym co piszesz, włącza mi się lampka ostrzegawcza z podpisem "manipulant". Nie mam pojęcia jak wcześniej wyglądały Twoje relacje z mężem, czy to pierwsze takie zachowania. Z punktu widzenia osoby po przemocowym (psychicznie) związku, to już wygląda na drugą fazę uzależniania od siebie. Pierwsza to tzw. grooming, czyli urabianie, przygotowanie gruntu pod uzależnianie Cię (to może być podkopywanie Twojego poczucia własnej wartości, umniejszanie, przy jednoczesnym zapewnianiu, że on jest najlepszym co Cię w życiu spotkało). To jest dobry, ale też ostatni moment na tupnięcie nogą i postawienie się, bo będzie coraz gorzej. Mogę się mylić, jasne. Twój mąż może mieć jakieś paniczne lęki przed długą i ciężką chorobą (która wcale nie musi tak przebiegać). Jeśli mieliście wśród bliskich jakiś przykry przykład zachorowania, może od niego z pracy, to jest to jakieś wyjaśnienie takiej paranoi. Tu należy poważnie porozmawiać - co czujesz, co Cię niepokoi, co Ci się nie podoba. Ale czerwona lampka miga.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

przemoc psychiczna i zapedy sadystyczne (kontrola) pod plaszczykiem ostroznosci pandemicznej walcz o siebie albo uciekaj

Odpowiedz
avatar gmiacik
0 0

i właśnie przez takich d3bili jak Twój mąż cały ten covidowy cyrk z maskami i innymi gównami się utrzymuje, a pis niszczy nam kraj

Odpowiedz
Udostępnij