Na fali dzieci, ciąż i wychowania.
Moja mama ma koleżankę-sąsiadkę, która często do niej przychodzi, więc i ja co jakiś czas ją widywałam.
Kiedy byłam w pierwszej ciąży, wiadomo, przeżywałam, martwiłam się, czy wszystko będzie dobrze, czytałam poradniki, radość mieszała się z paniką, ogólnie gorączka pierwszego dziecka. Chętnie też rozmawiałam z innymi na temat swojego stanu i przyszłego macierzyństwa, cieszyło mnie, kiedy ktoś się moją ciążą interesował, zadawał pytania, udzielał rad czy dzielił się wspomnieniami ze swojej ciąży.
No chyba że była to ta sąsiadka. Dlaczego? Kilka przykładów.
- No, jak Ci tam ciąża przebiega? Lekarz coś mówił?
- Na badaniach wszystko w porządku, wygląda na to, że dziecko urodzi się zdrowe i silne – odpowiadam z uśmiechem.
- A to nigdy nie wiadomo. Mojej kuzynce też tak lekarz do samego końca mówił, że wszystko w porządku, a dziecko urodziło się ciężko chore, do dziś niepełnosprawne.
- A jak się czujesz w tej ciąży?
- Ogólnie dobrze, tylko strasznie szybko się męczę i trochę mnie plecy bolą.
- Córka mojej koleżanki też tak miała. Potem w czasie porodu wpadła w śpiączkę i już się nie obudziła.
- A zachcianki jakieś masz?
- Ogólnie nie jest źle, trochę bardziej mnie ciągnie do słodyczy i jogurtów, za to na kiełbasę patrzeć nie mogę.
- O, sąsiadka też taka miała, dokładnie tak samo, i potem urodziła martwe dziecko!
I podobne mądrości co spotkanie. Było dość irytujące, jednak na szczęście nie przejmowałam się tym jakoś szczególnie, bo kobieta była, jest i do śmierci będzie, cóż, specyficzna. :-)
dziecko ciąża
Całkowity brak asertywności. Po pierwszym takim tekście trzeba było pogonić babsko w jasną cholerę. A swojej Mamie zapowiedzieć, że absolutnie nie życzysz sobie obecności babsztyla w czasie swoich wizyt. Jakaś "gupia".???
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2021 o 9:59
Przy najbliższej okazji zapytaj ją jak zdrowie. Jak wymieni cokolwiek, to zrób to samo. Westchnij teatralnie a potem powiedz, że znasz kogoś kto miał po tym komplikacje i umarł :D I tak aż do skutku, różne tragedie można przywoływać.
OdpowiedzTo sie robi tak: - A jak zdrowie u szanownej sąsiadki? - A dobrze, dobrze, tylko coś mnie głowa boli. - Oo, moją ciotkę też raz bolała głowa, a w nocy dostała wylewu i zmarła. Powtarzać aż sie babsko opamięta :)
Odpowiedz@Cyraneczka: zło i niedobro! Lubię to :D
OdpowiedzNie kumam tego upodobania do psychicznego znecania się nad ciężarnymi i ich dziecmi. To jakas skrajna forma bycie skoorvysynem. Otwieram drzwi, w 6miesiącu, a tam listonosz,i zaczyna mi opowiadac o jakis koszmarnych porodach. Zgłupiałam kompletnie i zamknełam mu drzwi przed nosem. Nie wzięłam listów nie odpowiedziała, nie otworzyłam na dzwonek, nie odpowiedziałam nic błyskotliwego. Byłam w trudnej ciązy i nie mogłam tego słuchac. Co to za ludzie by takie cos robic ciężarnym.
Odpowiedz@maat_: Ja się na szczęście nie przejmowałam. A że babsko by się i za sto lat nie opamiętało, to po co mi "błyskotliwe riposty", którymi tak szczodrze dzielimy się w internetach, ale w prawdziwym życiu się po prostu nie sprawdzają?
Odpowiedz@fursik: Z tymi radami z zadka też masz rację, trzeba byc nienormalnym by stosować się do rad obcych randomowych ludzi.
OdpowiedzBaba piekielna, ale nie rozumiem czemu nie powiedziałaś jej, że nie życzysz sobie takich wstawek? Trochę asertywności!
OdpowiedzPodobnie miałam, z tą różnicą, że wszystkie traumatyczne historie opowiadała moja teściowa.
OdpowiedzZnam osobiście dziewczynę, która po zdrowej i książkowej ciąży rodziła w 39 tygodniu martwe dziecko. Zmarło po prostu. Poszła na kolejne ktg i okazało się, że tętna dziecka nie ma. A dziecko było całkiem zdrowe (w sekcji to wyszło), ona też zdrowa, młoda i silna. Ale nigdy, przenigdy nie mówię tego dziewczynom w ciąży, które cieszą się, że jak już minął im 12 lub 23 lub 34 tydzień ciąży, to znaczy że już wszystko będzie dobrze... Sama bym nie chciała tego usłyszeć.
Odpowiedz