Weekendowe obserwacje.
Rozumiem, że ludzie są spragnieni spacerów po lesie. Trudno, chodzę z psem wieczorem, bo tłok na ścieżkach czasami taki, jak na deptaku w mieście.
Z trudem, ale rozumiem, że można drzeć ryja (tzn. rozmawiać ze znajomymi) i puszczać luzem swoje kundle w sweterkach, nie zauważając na to, że parking (leśny) jest pod czyimś oknem, a podwórkowy kundel mało nie wyjdzie z siebie i nie stanie obok, bo narusza się mu terytorium.
Braki w wychowaniu niektórych osób widuje się nie tylko w lesie :)
Rozumem, że dawno nie było śniegu, jest cudnie i każdy chciałby nacieszyć oko.
Z trudem jestem w stanie zrozumieć, że komuś sprawia frajdę "kulig" saneczkowy za samochodem (łatwo o wypadek, a wdychanie spalin mało zdrowe).
Ale kur...a, co trzeba mieć w głowie, żeby zostawić rozpalone ognisko w lesie? Wokół nie było nikogo, paliło się już ładnie, wiał wiaterek, który w każdym momencie mógł przenieść ogień na okoliczne suche krzaki.
Ludzka bezmyślność chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
idioci w lesie
Oczywiście potępiam palenie ognia w lesie, ale gdzie Ty mieszkasz, że miałeś suche krzaki? Większość polski tonie w śniegu.
Odpowiedz@Michail: U mnie też ze 20 cm śniegu. A to znaczy, że suche trawy i krzaki jednak spod tego śniegu wystają :) I nie wiem czy wiesz, że bardzo niska temperatura (taka jak była wczoraj i dzisiaj w nocy) powoduje, że te badyle, które wystają nad śnieg mają mniej wilgoci i łatwiej je podpalić.
Odpowiedz@z_lasu: NIe paliłem lasu, ale nie kojarzę też informacji o pożarach w taką pogodę. Jeśli się zapali to wszystko dookoła topnieje i gasi.
Odpowiedz@Michail: Być może. Ale równie dobrze niedaleko może stać jakaś drewniana chata czy szopa, a gdzieś w pobliżu kolejne zabudowania. Może nawet będą tam materiały łatwopalne. Możliwości jest sporo, a ludzka głupota, jak widać, nieograniczona.
OdpowiedzMoże nie zostawili ogniska, tylko zniknęli w tajemniczych okolicznościach? Wielka Stopa ich porwała albo UFO.
Odpowiedz@Cut_a_phone: Nie przesadzaj, zarówno Wielka Stopa jak i UFO byliby na tyle odpowiedzialni, że zgasiliby ogień :)
OdpowiedzJeśli twój pies uważa publiczny parking za swoje terytorium, to jest to problem twój i twojego psa, a nie problem z innymi ludźmi.
Odpowiedz@bloodcarver: jeśli puszczony luzem kundel podbiega do mojego ogrodzenia, obszczekuje mojego psa i próbuje robić podkop pod ogrodzeniem a szanowni właściciele obok drą ryja - to faktycznie jest to mój problem, bo niezmiernie wkur...ia, ale niestety nie mam pozwolenia na broń. Mojego psa niespecjalnie rusza łażenie po parkingu lub drodze. Natomiast reaguje, gdy ktoś lub coś próbuje dostać się na podwórko.
Odpowiedz@z_lasu ok, podkop to co innego. Natomiast z takim nastawieniem pozwolenia na broń nie dostaniesz i nie powinnaś dostać.
Odpowiedz@bloodcarver: Zabrakło emotki :) po zdaniu o broni. Wkurza, jak wyprowadziłeś się na zadupie, żeby mieć spokój. I nawet przez kilka lat było prawie ok. Aż przyszedł lockdown i nagle naszą szrutówką nie da się przejechać, bo wszędzie zaparkowane samochody (łącznie z naszym podjazdem). I w weekend rano pod oknami banda chamów drze ci ryja przy wtórze ujadania przywiezionych ze sobą psów. Trochę się odzwyczaiłem, a dostaję ostatnio co weekend klimat blokowiska najgorszego rodzaju. Żeby było ciekawiej. Zdarza mi się pracować z domu. Mam biurko tak ustawione, że widzę z okna parking. Zdarza się, że w ciągu tygodnia też podjeżdża na parking kilka samochodów. I nigdy nie ma takich problemów. Ludzie wysiądą, wyprowadzą zwierzaki (często na smyczy), nie krzyczą, wrócą zapakują się i pojadą. Nie mam pojęcia na czym polega fenomen tych hałaśliwych weekendów.
Odpowiedz"Z trudem jestem w stanie zrozumieć, że komuś sprawia frajdę "kulig" saneczkowy za samochodem" - współczuję dzieciństwa :(
Odpowiedz@Nulini: Nie musisz współczuć. Ja miałem kuligi z dziadkiem, prawdziwymi saniami i takie kuligi (jeśli pogoda pozwalała) organizowałem swoim dzieciom. Jeżeli jedyny kulig jaki znasz, to ten za rurą wydechową samochodu - to ja współczuję tobie.
Odpowiedz@z_lasu: Od tego współczucia aż się wzruszyłem. Ja miałem kuligi za ciągnikiem rolniczym, spalin nie było czuć bo leciały w górę. Powspółczujesz mi też trochę? Rozumiem że Twoim zdaniem absolutnie każdy kto chce zrobić dzieciom frajdę, koniecznie powinien sobie sprawić sanie i konia, nawet jak mieszka w bloku. Inaczej jest nieprawilnie, tak?
Odpowiedz@Nulini: https://wydarzenia.interia.pl/warminsko-mazurskie/news-elblag-wypadek-podczas-kuligu-15-latka-walczy-o-zycie,nId,4996350 A ja gratuluję szczęścia. Inni przy takiej "frajdzie" go nie mieli. Sam jeździłem na sankach w takich "kuligach". Z perspektywy czasu uważam, że byłem idiotą ryzykując życiem, a jeszcze większym idiotą był mój ojciec, który ten samochód prowadził.
Odpowiedz@Fenriss: Cieszę się, że nie musiałeś wąchać spalin, ale to ty zacząłeś z tym współczuciem, nie ja. Poniżej amros wstawił link, dlaczego się nie powinno robić takich kuligów. I w każdą śnieżną zimę są takie wypadki.
Odpowiedz@z_lasu: w każdą śnieżną zimę są też śmiertelne wypadki na drogach - rozumiem, że kiedy spada śnieg przesiadasz się na autobus? Dla bezpieczeństwa oczywiście.
Odpowiedz@Nulini: Porównanie od czapy. Porównujesz normalną czynność do czynności idiotycznej i niebezpiecznej, za którą policja daje mandaty i apeluje o zaprzestanie (tak, za kulig za samochodem dostaje się mandat). Jazda w kuligu nie jest jak wsiadanie do samochodu w śnieżną zimę. Jest jak wsiadanie do samochodu w śnieżną zimę, gdy nie ma się zimowych opon albo ma się 90% szyb zaśnieżonych. Albo po pijaku.
Odpowiedz